Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wysoki wzrost, co prawda, na razie nam nie grozi, ale najważniejsze, że kryzys, wywołany w 2008 r. upadkiem amerykańskiego banku Lehman Brothers, podtrzymany w Europie bankowym krachem i zapaścią finansów publicznych, wreszcie odchodzi do historii.
Ta prognoza pochodzi z raportu opracowanego pod kierunkiem prof. Jerzego Hausnera, byłego wicepremiera i ministra gospodarki, obecnie zasiadającego w Radzie Polityki Pieniężnej. W raporcie stwierdzono, że niewielkiego ożywienia w polskiej gospodarce możemy się spodziewać już w drugiej połowie tego roku, a silniejszego – w pierwszej 2014 r. W trzecim kwartale 2014 r. wzrost dynamiki PKB ma sięgnąć aż ponad 4,5 proc., a potem ma być już tylko lepiej. Silnik gospodarki napędzi nie tylko eksport, który skutecznie ochronił nas przed recesją, ale i my – kupując i konsumując. Ostatnio strach przed utratą pracy mocno ograniczał nasze apetyty, rozsądne postępowanie schładzało jednak gospodarkę.
Raport Hausnera to pierwszy poważny głos zapowiadający tak wyraźne polepszenie sytuacji. Dla niektórych ekonomistów zbyt optymistyczny, choć w raporcie podkreślono, że wiele problemów przez jakiś czas z nami pozostanie. Bezrobocie, które oscyluje wokół 13 proc., gwałtownie nie spadnie, a płace nie zaczną szybko rosnąć. Tempo wychodzenia z powolnego wzrostu w dużej mierze będzie zależeć od sytuacji u naszych największych partnerów handlowych. Na szczęście w Niemczech czy całej strefie euro też pojawiają się pierwsze oznaki poprawy. Tam także ekonomiści wieszczą koniec najdłuższej recesji w powojennej historii kontynentu. Nie znaczy to jednak, że zagrożenia minęły. Polityczno-ekonomiczny chaos może w każdej chwili zdmuchnąć piękną wizję ożywienia gospodarczego. Sytuacja w Grecji, Hiszpanii czy Portugalii wciąż jest napięta, choć się poprawia.
W Polsce – jak podkreśla prof. Hausner – problemem nie jest samo ożywienie, ale ewentualne długie utrzymywanie się niskiego wzrostu, bo wtedy znanych nam kłopotów nie rozwiążemy, a przybędą nowe. Aby tak się nie stało, nasza gospodarka musi stać się bardziej konkurencyjna, a to nie zależy tylko od samych firm, ale i od strategii gospodarczej państwa.