Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Środowiska teologiczne uznają, że „teologia zwierząt to twór – który podobnie jak teologia feministyczna, teologia czarnych, teologia środowisk gejowskich i w ogólności teologia wyzwolenia – przedstawia sobą współczesne rozproszenie samej teologii”. Środowiska obrońców praw zwierząt nie będą zachwycone, bo już dysponują swoją moralną wykładnią. Jednak – stwierdza autor – „współczesny ruch praw zwierząt potrzebuje teologii”, by wyjść poza dziedzinę prawa i moralizowania, a także dlatego, by wykładnia praw zwierząt była głoszona także w imieniu wielu milionów osób, które w dalszym ciągu wyznają – nawet w nikłej postaci – chrześcijańską doktrynę.
Błąd ciążący na „chrześcijańskim” myśleniu o świecie w ogóle i o zwierzętach w szczególności to koncepcja panowania człowieka nad światem: „Powszechnie się przyjmuje, że dana ludziom władza nad zwierzętami usprawiedliwia ich używanie i nadużywanie przez ludzi. Panowanie często było interpretowane jako despotyzm”. Autor wykazuje źródła takiego myślenia: błędna interpretacja biblijnego opisu stworzenia człowieka (Rdz 1, 26: „niech panuje...”), filozofia Arystotelesa, a potem św. Tomasza. Autor konsekwentnie wykazuje, jak fatalnym błędem teologicznym jest założenie, że celem wszystkiego, co zostało stworzone, jest dobro człowieka. W świetle Ewangelii „panowanie” znaczy służenie. „Musimy sobie zadać kluczowe chrystologiczne pytanie: jeśli wszechmoc i potęga Boga przejawia się (...) poprzez pełne miłości zniżenie się ku ludziom – czy nie powinniśmy przejąć owej postawy jako modelu naszego ludzkiego zachowania wobec istot innych niż ludzie?”.
I przywołuje Linzey autorytety religijne: „Istnieje pokusa uzurpowania sobie miejsca Boga jako Stwórcy i sprawowania tyrańskiego panowania nad tym, co stworzone (...) Obecnie, gdy zaczynamy pojmować tę wewnętrznie połączoną całość, jaką jest wszechświat, skupienie się na ludzkości będzie się wydawać zdecydowanie zbyt wąskie (...). Nasza teologia stworzenia, zwłaszcza w tak zwanym »rozwiniętym« świecie, zbyt często okazuje się zniekształcona poprzez antropocentryzm. Powinniśmy wyrażać to, jak wartościowa i cenna jest ludzkość, świadcząc o tym, jak cenne jest również to, co poza ludzkością – wszystko, co istnieje. Nasza koncepcja Boga wyklucza bowiem wizję taniego stworzenia, wszechświata jednorazowego, w którym wszystko oprócz ludzkiego istnienia jest zbędne. Cały wszechświat jest dziełem miłości. A nic, co stworzone z miłości, nie może być tanie. Wartość tego, co naturalne, nie znajduje się w wizji człowieka na temat siebie samego, lecz w dobrej naturze Boga, w którego oczach wszystkie stworzone rzeczy były dobre i wartościowe”. To cytat z wykładu wygłoszonego w 1988 r. przez ówczesnego arcybiskupa Canterbury, Roberta Runcie. Tym zaś, którzy sądzą, że „jest to jedynie teologia anglikańska”, Linzey przypomina nauczanie Jana Pawła II, który mówił o potrzebie szacunku dla „natury każdego stworzenia” w stworzonym świecie i podkreślał, że „panowanie, przekazane przez Stwórcę człowiekowi, nie oznacza władzy absolutnej, nie może też być mowy o wolności »używania« lub dobrowolnego dysponowania rzeczami” („Sollicitudo rei socialis” 34).
Teologiczne implikacje streszczonych tu założeń są daleko idące. Zabijanie i zjadanie zwierząt, polowanie, doświadczenia medyczne, zwłaszcza z zakresu inżynierii genetycznej, używanie zwierząt do ciężkiej pracy czy rozrywki, wegetarianizm itd. ukazane są w świetle Biblii, tradycji staro- i nowotestamentalnej, nauki o stworzeniu i Odkupieniu. Autor nie cofa się przed interpretacją biblijnych nakazów składania Bogu całopalnych ofiar ze zwierząt czy zawartych w Ewangeliach relacji, z których niezbicie wynika, że Jezus odżywiał się kosztem innego życia, jako że jadał ryby.
Nie usiłuję streszczać tu wywodów teologa z Nottingham. Piszę o „Teologii zwierząt”, bo problem postrzegania zwierząt to także ważny problem religijny: „uzurpujemy sobie miejsce Boga”... Musimy wreszcie zrozumieć, że zwierzęta nie należą do nas, ani nie istnieją dla nas. Istnieją one w pierwszym rzędzie dla Boga i do Boga należą.