Teologia zwierząt

Tytuł zapożyczyłem. Książka pod tym tytułem ukazała się w Polsce w roku 2010 (wydawnictwo WAM). Autor, angielski teolog Andrew Linzey, wiedział, że książka, nawet jej tytuł, będzie krytykowana.

01.07.2013

Czyta się kilka minut

 /
/

Środowiska teologiczne uznają, że „teologia zwierząt to twór – który podobnie jak teologia feministyczna, teologia czarnych, teologia środowisk gejowskich i w ogólności teologia wyzwolenia – przedstawia sobą współczesne rozproszenie samej teologii”. Środowiska obrońców praw zwierząt nie będą zachwycone, bo już dysponują swoją moralną wykładnią. Jednak – stwierdza autor – „współczesny ruch praw zwierząt potrzebuje teologii”, by wyjść poza dziedzinę prawa i moralizowania, a także dlatego, by wykładnia praw zwierząt była głoszona także w imieniu wielu milionów osób, które w dalszym ciągu wyznają – nawet w nikłej postaci – chrześcijańską doktrynę.


Błąd ciążący na „chrześcijańskim” myśleniu o świecie w ogóle i o zwierzętach w szczególności to koncepcja panowania człowieka nad światem: „Powszechnie się przyjmuje, że dana ludziom władza nad zwierzętami usprawiedliwia ich używanie i nadużywanie przez ludzi. Panowanie często było interpretowane jako despotyzm”. Autor wykazuje źródła takiego myślenia: błędna interpretacja biblijnego opisu stworzenia człowieka (Rdz 1, 26: „niech panuje...”), filozofia Arystotelesa, a potem św. Tomasza. Autor konsekwentnie wykazuje, jak fatalnym błędem teologicznym jest założenie, że celem wszystkiego, co zostało stworzone, jest dobro człowieka. W świetle Ewangelii „panowanie” znaczy służenie. „Musimy sobie zadać kluczowe chrystologiczne pytanie: jeśli wszechmoc i potęga Boga przejawia się (...) poprzez pełne miłości zniżenie się ku ludziom – czy nie powinniśmy przejąć owej postawy jako modelu naszego ludzkiego zachowania wobec istot innych niż ludzie?”.

I przywołuje Linzey autorytety religijne: „Istnieje pokusa uzurpowania sobie miejsca Boga jako Stwórcy i sprawowania tyrańskiego panowania nad tym, co stworzone (...) Obecnie, gdy zaczynamy pojmować tę wewnętrznie połączo­ną całość, jaką jest wszechświat, skupienie się na ludzkości będzie się wydawać zdecydowanie zbyt wąskie (...). Nasza teologia stworzenia, zwłaszcza w tak zwanym »rozwiniętym« świecie, zbyt często okazuje się zniekształcona poprzez antropocentryzm. Powinniśmy wyrażać to, jak wartościowa i cenna jest ludzkość, świadcząc o tym, jak cenne jest również to, co poza ludzkoś­cią – wszystko, co istnieje. Nasza koncepcja Boga wyklucza bo­wiem wizję taniego stworzenia, wszechświata jednorazowego, w którym wszystko oprócz ludzkiego istnienia jest zbędne. Cały wszechświat jest dziełem miłości. A nic, co stworzone z miłości, nie może być tanie. Wartość tego, co naturalne, nie znajduje się w wizji człowieka na temat siebie samego, lecz w dobrej naturze Boga, w którego oczach wszystkie stworzone rzeczy były dobre i wartościowe”. To cytat z wykładu wygłoszonego w 1988 r. przez ówczesnego arcybiskupa Canterbury, Roberta Runcie. Tym zaś, którzy sądzą, że „jest to jedynie teologia anglikańska”, Linzey przypomina nauczanie Jana Pawła II, który mówił o potrzebie szacun­ku dla „natury każdego stworzenia” w stworzonym świecie i podkreślał, że „panowanie, przekazane przez Stwórcę człowiekowi, nie oznacza władzy absolutnej, nie może też być mowy o wolności »używania« lub dobrowol­nego dysponowania rzeczami” („Sollicitudo rei socialis” 34).


Teologiczne implikacje streszczonych tu założeń są daleko idące. Zabijanie i zjadanie zwierząt, polowanie, doświadczenia medyczne, zwłaszcza z zakresu inżynierii genetycznej, używanie zwierząt do ciężkiej pracy czy rozrywki, wegetarianizm itd. ukazane są w świetle Biblii, tradycji staro- i nowotestamentalnej, nauki o stworzeniu i Odkupieniu. Autor nie cofa się przed interpretacją biblijnych nakazów składania Bogu całopalnych ofiar ze zwierząt czy zawartych w Ewangeliach relacji, z których niezbicie wynika, że Jezus odżywiał się kosztem innego życia, jako że jadał ryby.

Nie usiłuję streszczać tu wywodów teologa z Nottingham. Piszę o „Teologii zwierząt”, bo problem postrzegania zwierząt to także ważny problem religijny: „uzurpujemy sobie miejsce Boga”... Musimy wreszcie zrozumieć, że zwierzęta nie należą do nas, ani nie istnieją dla nas. Istnieją one w pierwszym rzędzie dla Boga i do Boga należą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2013