Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Bo przecież taka właśnie jest nadzieja wielkanocna od przeszło dwóch tysięcy lat: zwycięska w najdalszej perspektywie, a nieustannie poddawana próbie w każdym z nas i na każdej piędzi ziemi. I o tych próbach nie sposób nie mówić, choć coraz częściej są to sprawy trudne do udźwignięcia przez felietonistów. Żadnego nie wyłączając...
Uświadomiłam to sobie z całą ostrością, gdy w niedzielę 10 kwietnia słuchałam na Anioł Pański papieża Benedykta XVI zwracającego się do Polaków. Składał nam kondolencje z powodu rocznicy katastrofy smoleńskiej...
I było mi jakby wstyd. Pasterz całego świata, ogarniętego tylu tragicznymi doświadczeniami świata, w którym trwają wojny i kataklizmy, gdzie nie ustają tortury i zamachy, a śmierć z głodu wciąż jest masowa - ten pasterz poświęcił uwagę naszej traumie wyolbrzymianej i całkowicie skierowanej ku temu, aby podziały w społeczeństwie doprowadzić do stanu ostatecznej destrukcji.
Ta trauma ma jeden cel: walkę o władzę. Oparta jest na wierze w fakty prawdziwe i nieprawdziwe, tworzące religijne credo złożone z symboli i imion wartości. Obchodziliśmy rocznicę katastrofy lotniczej jak święto, z Mszami odprawianymi w katedrach polskich przez hierarchów Kościoła, ale i stanowiącymi wstęp do wieców, pochodów, manifestacji, w retoryce agresywnej i nienawistnej, w której ludzie z tej samej wspólnoty narodowej z mandatem uczciwie wybranej władzy byli traktowani jak wróg.
Jeden tylko przykład z setek zaistniałych w ostatnich dniach w skali już masowej. Nikt z pasterzy polskiego Kościoła, także tych używających najwznioślejszej retoryki, nie nazwał po imieniu faktu, iż śpiewanie w pochodach smoleńskich hymnu "Boże, coś Polskę" z refrenem "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie" to już rodzaj kłamliwego bluźnierstwa, którego sami powinniśmy się lękać.
Dzieje się chyba w Polsce coś naprawdę niedobrego. Wzbiera coś, przed czym nie felietony ani telewizyjne gadki ostrzegać powinny...