Są wśród nas

W kręgu moich świętych pozostają zmarli, których nigdy nie pytałam o to, czy podzielają moją wiarę, ale którzy w praktyce uczyli mnie, jak się służy człowiekowi na miarę Kazania na Górze.

29.10.2012

Czyta się kilka minut

 / Fot. Pascal Fayolle / SIPA PRESS / EAST NEWS
/ Fot. Pascal Fayolle / SIPA PRESS / EAST NEWS

Dlaczego najbardziej popularne święto liturgiczne, obchodzone 1 listopada, już od dawna stanowi tylko pierwszy z dni obchodów pamięci zmarłych, którym kiedyś poświęcony był osobny dzień – Dzień Zaduszny? To w wolną od pracy uroczystość Wszystkich Świętych miliony ludzi w Polsce wędrują na cmentarze, by tam czcić pamięć bliskich zmarłych – o wiele mniej we mszach i modlitwie niż w strojeniu grobów, które na naszych cmentarzach przybierają coraz bardziej wygląd inwestycji, bogatych w marmury i dekoracje kwiatowe, eksponowane z olbrzymim nakładem troski. Drugą funkcją pamięci tego dnia, szczególnie wyrazistą, jest pamięć symboliczna, związana z historią albo ideologią, i wtedy groby stają się ośrodkiem zbiorowego manifestowania tych przekonań albo uczuć.

Tymczasem, gdy sięgnąć po prostu do liturgii święta kościelnego, jakim jest uroczystość Wszystkich Świętych, wskazówką zrozumiałą dosłownie dla każdego stanie się tekst Ewangelii wybrany przez Kościół – jeden z najpiękniejszych i najlepiej wprowadzających w samo serce wiary: Kazanie na Górze, zawierające osiem błogosławieństw. Jeżeli na Wszystkich Świętych Kościół przypomina, za co i kto nazwany jest przez Chrystusa „błogosławionym”, mamy klucz do tajemnicy święta, w którym mieszczą się wszyscy spełniający te słowa.

***

Zastanawiać musi, że w Katechizmie Kościoła Katolickiego nie istnieje w ogóle w indeksie pojęć i określeń to, które w Składzie Apostolskim stanowi określenie dogmatu wymienianego razem z innymi: „Wierzę w Ducha Świętego, Święty Kościół Powszechny, Świętych Obcowanie...”. To właśnie ten zwrot, dziś rzadko używany, najdobitniej i najwszechstronniej wyraża całość naszej relacji, którą w swoim Katechizmie Kościół określa jako Komunię Świętych. To w pojęciu „obcowanie” zawiera się wszystko: prawdziwa więź, niezależna od czasu i miejsca, zaufanie, oczekiwanie dobra, bliskość, prawo do przyjaźni sięgającej najbardziej ludzkich i osobistych spraw. Bo takie właśnie prawo jest nam dane wobec świata świętości i Świętych, który istnieje w Kościele, odkąd powstał po dziś dzień i aż do końca świata.

***

To wszyscy wiemy: kult Świętych w Polsce jest od najdawniejszych czasów bardzo żywy i różnorodny. Wielu z nich stało się patronami od różnych zjawisk społecznych, a nawet politycznych, a przede wszystkim bytowych, jako ci, którzy stanowią wzór upragnionych zachowań, a także jako patroni strzegący dobra, na którym ludziom zależało. Rozmaite figurki i symbole wciąż strzegą uprawy pól albo niebezpiecznych kiedyś przejść czy murów obronnych.

Wielu Świętych to jakby obywatele lokalnych społeczności, utrwaleni np. we wnętrzu kościoła albo w nazwach jako patroni. Ten rodzaj kultu przeniknął do historii, do sztuki, do literatury, do tradycji w sposób niesłychanie trwały. Nie można ukryć, że nieraz w tym właśnie kulcie dokonywały się spłycenia skutkujące nawet nieporozumieniami sięgającymi samego przekazu wartości. Wystarczą dwa przykłady z różnych epok. Osoba księdza Jerzego Popiełuszki, męczennika stanu wojennego, którego posłannictwo najprawdziwiej zawiera się w testamencie ostatniego przedśmiertnego kazania „Zło dobrem zwyciężaj”, pozostaje pretekstem do emocjonalnych zgromadzeń i wezwań, w których chęć rozliczania się z dawnymi winowajcami dominuje nad wszystkimi innymi refleksjami i pobudkami.

Drugim symbolem, bardzo chętnie dziś używanym w retoryce politycznej, jest imię księdza Piotra Skargi i jego modlitwa za Ojczyznę, stanowiąca element wielu manifestacji politycznych, tak jak samo imię przyznawane w zapale ideologicznym najdziwniejszym zachowaniom polityków.

Dlatego Katechizm i Święto przypominają nam wspólnie, że „Świętych obcowanie” to przede wszystkim niesłychana, gdy się nad nią zamyślić, a równocześnie wspaniała więź z żywymi ludźmi uczestniczącymi w całym dobru, które jest udziałem zmarłych nazywanych przez nas Świętymi. Do tego dobra wszyscy mamy dostęp i prawo oczekiwania, że oni się z nami podzielą teraz, kiedy my sami staramy się je realizować, z powodzeniem albo nie.

Życiorysy ludzi pozostających nam bliskimi, chociaż są już poza czasem i materią, pozwalają wielokrotnie na zwyczajne zaprzyjaźnienie się z kimś, kto zrealizował jakieś powołanie, które chcielibyśmy powtórzyć. Wtedy zwyczajna prośba skierowana bez ostentacji w trakcie najbardziej szarej codzienności: „Liczę, że mi pomożesz, zrób tak, żebym potrafił”, jest właśnie urzeczywistnieniem tego, co w teologicznym języku Katechizmu nazwane zostało Komunią, a stanowi sedno święta Wszystkich Świętych rozciągniętego na całe życie Kościoła.

Zostało nam również przypomniane, że ta wymiana dobra działa nie tylko w jedną stronę. Że tutaj każdy może być także dającym, bo wszystko nabiera wartości w wymiarze życia duchowego. Dlatego najbardziej kruchy akt oddania swojego cierpienia czy niepowodzenia w intencji pomocy innym staje się realną szansą budującą nadzieję na rozumienie sensu tego, co się przeżywa. Tutaj nie ma ludzi wykluczonych i nikomu niepotrzebnych.

***

I jeszcze jedna sprawa. W naszej pamięci, jeśli tylko mamy dobrą wolę, pozostają wszyscy budujący dobro na ziemi, poświęcający się dla bliźnich, obrońcy najgłębszych wartości, skądkolwiek by przychodzili i na cokolwiek się powoływali – o ich świętości, w najszerszym sensie tego słowa, czyli o udziale w dobru i prawdzie, decyduje ich życie, a nie słowa, których może nam brakuje.

Dlatego nie dziwię się ani trochę prośbie, o której kiedyś przeczytałam – żeby Janusz Korczak został beatyfikowany, chociaż był podobno niewierzący. Nie dziwię się potrzebie włączania w krąg przyjaźni ze Świętymi ofiar prześladowań obrońców człowieka z każdego wymiaru kultury. Dla mnie samej w tym kręgu też pozostają zmarli, których nigdy nie pytałam, czy podzielają moją wiarę i miejsce w Kościele, ale którzy uczyli mnie, jak się służy człowiekowi na miarę Kazania na Górze.

W tym sensie najgłębszą prawdę zawiera przypomnienie Benedykta XVI: „Kto wierzy, nigdy nie jest sam”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2012