Taniec z agentem

Na forum publicznym nie ma miejsca dla ludzi, którzy dla osobistych korzyści dali się złamać bezpiece.Ale zamiast pochopnie osądzać, przyjrzyjmy się im zbliska.

12.11.2007

Czyta się kilka minut

 /
/

Zaczyna się jak kryminał. Bartek obserwuje w pociągu mężczyznę, który wychodzi z przedziału, zostawiając marynarkę z telefonem w kieszeni. Telefon dzwoni. Bartek odbiera i zaintrygowany rusza tropem nieznajomego. Kim jest? Przed czym ucieka? Zanim się dowiemy, rozpocznie się inna opowieść. Bartek to miły i sprytny student, który pisze za pieniądze prace magisterskie, nie gardząc plagiatem. W życiu osobistym też pozostaje lekkoduchem. Jak się zachowa, kiedy wpadnie na trop afery, w której główną rolę gra były agent SB, do niedawna szanowany profesor, kochający mąż i ojciec? Możemy podejrzewać, że sprzeda informacje poczytnemu dziennikowi albo zacznie szantażować dawnego TW.

Bartek odnajduje mężczyznę z pociągu schowanego przed światem w bieszczadzkiej chacie. Tu zaczyna się jeszcze inny film, a właściwie wstrząsający monodram Jana Frycza. Mężczyzna opowiada studentowi dramat swojego życia. Poznajemy historię szczęśliwej krakowskiej rodziny i błyskotliwej kariery naukowej, które ufundowane zostały na kłamstwie i zdradzie. Przed 30 laty w imię miłości mężczyzna poszedł na współpracę z reżimem. Budując własne szczęście, zniszczył życie innego człowieka. Nie jest w stanie dłużej ukrywać tamtej prawdy - zwłaszcza że za chwilę i tak wyjdzie ona na jaw. Nie jest też w stanie wyspowiadać się najbliższym. Bez niego nie byłoby przecież ani rodziny, ani kariery. Ale z tym piętnem żyć dalej nie sposób.

Jerzy Stuhr, nigdy niestroniący od problematyki moralnej, w tej części "Korowodu" dobrze rozłożył psychologiczne akcenty. Ucieczka od życia w wykonaniu dawnego TW dokonuje się pod wpływem wyrzutów sumienia, ale też i ze strachu. Bohater zdaje się być zaszczuty przez samego siebie. Samoświadomość staje się dlań najsroższym trybunałem.

Pierwszy polski film fabularny, który tak otwarcie odnosi się do problemu lustracji, prezentuje wyjątkowo rozsądne stanowisko. Na forum publicznym nie ma miejsca dla ludzi, którzy dla osobistych korzyści dali się złamać bezpiece. Ale my, zamiast pochopnie osądzać, przyjrzyjmy się im z bliska. Może najgorsze piekło przeżywają, stając rano przed lustrem.

Ktoś powie, że pewnie nie wszyscy - że zapewne wielu udało się bezkarnie prześliznąć przez życie i dzisiaj cieszą się dobrym samopoczuciem. Stuhr jednak bohaterem "Korowodu" uczynił człowieka obarczonego sumieniem. Ale też zbyt tchórzliwego, by zmierzyć się z jego ciężarem w obecności innych. Jedynym słuchaczem i spowiednikiem pozostaje dlań Bartek.

Szkoda, że film dość szybko porzuca dramat dawnego agenta i powraca do opowieści o bałamutnym studencie. Stuhr chciał pewnie skonfrontować dwa różne pokolenia i postawy moralne. Mężczyzna z pociągu popełnił świństwo, żył w jego cieniu przez lata, ale jednocześnie boleśnie to odczuwał. Bartek idzie przez życie tanecznym krokiem, nie zaprzątają go żadne skrupuły.

Na tle pierwszej historii ten wątek wypada blado. Oczywiste, że perypetie młodych muszą jawić się jako krotochwile w zestawieniu z tragicznymi wyborami rodziców. Ale tak daleko posunięte uproszczenie nie wychodzi filmowi na dobre. Ogląda się go z przyjemnością, czuć jednak dysonans między różnymi poetykami opowieści, która jest sensacyjnym dramatem, potem psychologiczną wiwisekcją, a w końcu komedią obyczajową z tajemniczym finałem.

Nad wszystkim unosi się duch Kieślowskie-

go: co i raz jesteśmy zaskakiwani rozmaitymi zbiegami okoliczności, stajemy się świadkami spotkań, które sprawiają wrażenie, jakby reżyserowała je jakaś tajemnicza ręka, a ironia losu każe się zadumać nad nieprzewidywalnym biegiem naszego życia. W takim pląsającym korowodzie trudno się utożsamić z którymkolwiek z bohaterów (choć postać grana przez Frycza miała taki potencjał), trudno też do końca zaangażować się w samą opowieść.

"KOROWÓD" - scen. i reż.: JERZY STUHR; zdj.: Bartek Prokopowicz; muz.: Abel Korzeniowski; wyst.: Kamil Maćkowiak, Karolina Gorczyca, Jan Frycz, Jerzy Stuhr, Maciej Stuhr i inni; prod.: Polska 2007; dystryb.: Fundacja Film Polski; w kinach od 9 listopada 2007 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2007