Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mogli sprowadzić przeżycia nocy betlejemskiej do poziomu sensacji i ograniczyć się do rejestru nieistotnych szczegółów. Mogli zacząć się licytować, kto z nich najwcześniej usłyszał śpiew aniołów, kto zauważył światło, kto jako pierwszy dobiegł do miejsca narodzin. Tymczasem w ich reakcjach zaskakuje teologiczna głębia, gdy wracając na miejsce codziennego czuwania nad trzodą, wielbią i wysławiają Boga za wszystko, co mogli przeżyć w tę wyjątkową noc. Typowa reakcja prostych ludzi, którzy na życiowych wirażach nie chcą celebrować siebie, lecz kierują uwagę w stronę Boga niosącego wszelkie dobro.
Można by sobie życzyć, aby to samo pełne mądrości spojrzenie pasterzy wielbiących Boga stało się zwyczajną postawą także w polskich realiach. Aby na daleki plan zeszły zastępy tych, którzy potrafią z pasją przekonywać, że to oni mają w każdej dziedzinie największe zasługi i tylko im należy się uznanie i szacunek. Aby zniknęli z polskiego pejzażu mali intryganci, którzy potrafią sugestywnie przekonywać, że powiązania Trzech Mędrców z królem Herodem są przynajmniej dwuznaczne. Skoro byli dla Heroda osobowym źródłem informacji (Mt 2, 8), nie można więc wykluczyć, iż cała ich wyprawa do Betlejem miała charakter agenturalny...
Można by bardzo długo mnożyć podobne absurdalne komentarze. Mądrość prostych pasterzy ze stepu pod Betlejem wyraziła się w tym, że patrząc na Nowonarodzonego potrafili wielbić Boga bez reklamowania zasług swojego środowiska. Prostota środków przyjętych w tajemnicy Bożych Narodzin winna chronić przed naszą megalomanią.