Zafascynowani Wcieleniem

Na niepowtarzalny nastrój nocy Bożych Narodzin składa się nie tylko radość nadzwyczajnych wydarzeń, lecz także zmęczenie, zniechęcenie i smutek. Nie rezerwujmy jednak dla nich centralnego miejsca w stajni betlejemskiej.

25.12.2005

Czyta się kilka minut

Giovanni Bellini "Madonna del prato", 1505 /
Giovanni Bellini "Madonna del prato", 1505 /

Gdyby dziś św. Józef, podobnie jak przed laty, nie znalazł gospody w Noc Narodzin, media zapewne przyjęłyby tę informację z dużym zainteresowaniem.

Betlejem alternatywne

Najprawdopodobniej ustalono by szybko, czy odpowiedzialnością za tę skandaliczną sytuację należy obarczyć liberałów, czy też tradycjonalistów. Eksperci ekonomiczni wytłumaczyliby szybko całą sytuację w kategoriach wolnego rynku, przypominając, iż Święta Rodzina nie powinna wymagać dla siebie niskich opłat za usługi, lecz winna wspierać drobną przedsiębiorczość oraz uwzględniać zasady lokalnej fluktuacji cen spowodowanej przez dekret cezara Augusta. Być może w potoku wielosłowia nie zwrócono by uwagi na śpiew aniołów ani nie zauważono solidarnej obecności czuwających pasterzy. Śpiew chórów anielskich zastąpiłyby wtedy polityczne przemówienia sympatyków Heroda, którzy rzuciliby na całą sprawę nowe światło, znacznie mocniejsze od światła gwiazdy betlejemskiej. Otrzymalibyśmy wówczas zupełnie inny wariant nocy Bożego przyjścia, w którym tajemnica Jezusowych narodzin stanowiłaby jedynie nieistotny epizod w horyzoncie zdominowanym przez śmiertelnie poważne dywagacje i mroczne prognozy.

Dla przychodzącego Chrystusa może dziś znowu zabraknąć miejsca w kulturze zatłoczonej zarówno z powodu nadmiaru przemówień, jak i w wyniku przeceniania naszych niepowodzeń. Gdyby Maryja zamartwiała się tym, iż zamknięto przed Nią drzwi w domach miasteczka, nie przeżyłaby niepowtarzalnej radości tamtej nocy. Trzeba umieć rozwijać w sobie poczucie trudnej radości, odchodząc zarówno od przesadnego celebrowania naszych niepowodzeń, jak i od nadmiaru słów, które usiłują te niepowodzenia zracjonalizować. Radość zadziwienia światem Bożych paradoksów należy uwolnić z balastu tego, co nieistotne i naznaczone rutyną naszych powszednich rozczarowań.

Noc Bożego Narodzenia jest równocześnie nocą wielkich paradoksów, które wychodzą daleko poza granice ludzkich oczekiwań i wyobrażeń. Aby doświadczyć głębi jej piękna, trzeba umieć wyciszyć serce w wielkim zadziwieniu, otworzyć się na tajemnicę narastającą wśród gęstego mroku i pozwolić, aby Bóg realizował Swoje plany według tego scenariusza, który rodzi nasze zdroworozsądkowe opory. Trzeba oswoić to poczucie wielkiego misterium, które wyrażamy w śpiewie kolęd o krzepnącym ogniu i granicach Nieskończonego. Dopiero wtedy znajdziemy dla Boga odpowiednie miejsce w zakamarkach naszego serca i okażemy należytą troskę o to, aby mógł On zajmować właściwe miejsce w naszej kulturze, jakże często zdominowanej przez poczucie rozczarowań, zniechęcenia, pesymizmu.

Przełamać smutek

W chłodzie betlejemskiej groty łatwo było rozwijać posępne myśli i pielęgnować pretensje do reszty świata. Święty Józef mógłby wówczas oceniać krytycznie zarówno swe talenty organizacyjne, jak i wrażliwość właścicieli hotelików w Betlejem. Gdyby jednak odreagowywał przegraną, ograniczając uwagę do rozważania tego, co nie wyszło, nie zachowałby w duszy prawdziwego obrazu wydarzeń tamtej nocy. Do naszego pokolenia dotarłby wtedy jedynie opis niepowodzeń, w którym dominuje gorzkie poczucie samotności i rozczarowanie tymi, którzy nie potrafili stanąć na wysokości zadania. Radość rozśpiewanych aniołów mogłaby okazać się trudna do wyrażenia w tonacji moll.

Trzeba rozważać w odpowiedniej perspektywie przykład Świętej Rodziny, aby ujmować w należytych proporcjach nasze osobiste niepowodzenia i nie dramatyzować z powodu braku olśniewających sukcesów. Skoro nawet największym świętym nie udało się zrealizować wszystkich planów i ich życie nie stanowiło pasma spektakularnych osiągnięć, nie wpadajmy w przygnębienie w obliczu naszych niepowodzeń. Oczekiwania, iż powinniśmy okazać się bardziej skuteczni niż św. Józef, są bardzo ambitne, ale ich cenę stanowią nierzadko stresy płynące z zagubienia proporcji. Przywrócenie właściwych proporcji może kształtować zarówno nasz życiowy realizm, jak i pokorę silniejszą od tęsknoty za spełnieniem wszystkich życiowych planów.

Być może zaduma nad betlejemskim niepowodzeniem św. Józefa sprawi, że nabiorą nowej odwagi ci, którzy czują się zniechęceni i zgaszeni, gdyż nie potrafią się wykazać imponującymi osiągnięciami wówczas, gdy ich otoczenie przygotowuje kolejny roczny bilans nadzwyczajnych sukcesów. Duchowa bliskość patrona milczących przypomina, iż na niepowtarzalny nastrój nocy Bożych Narodzin składa się nie tylko radość nadzwyczajnych wydarzeń, lecz także nasze zmęczenie, zniechęcenie, ukryty dyskretnie smutek. Próbując rozszyfrować tamten nastrój św. Józefa, zechciejmy pogodzić się z myślą, iż nie wszystko w naszym życiu będzie się stosować do kolorowych marzeń, a jednak życie może mimo wszystko okazać się równie wyraziste w swym pięknie jak śpiew aniołów w tamtą historyczną noc. W jej oprawie dominuje zarówno pokój, płynący z solidarności Boga z ludźmi, jak i nadzwyczajna prostota środków wyrażających prawdę przełomową dla ludzkości.

Kiedy w zamyśleniu wsłuchujemy się w kolędy przypominające tajemnicę nocy Narodzin, niepowodzenia św. Józefa okazują się mało istotne w perspektywie wielkiej Bożej radości. Podobnego zachowania proporcji zachciejmy uczyć się w ewangelicznym spojrzeniu na nasze życiowe smutki. Nie rezerwujmy dla smutku centralnego miejsca w stajni betlejemskiej. Niechaj na głównym miejscu znajdzie się Nowonarodzony i aniołowie głoszący Boży pokój. Niech porcja codziennych zmartwień pozostanie jedynie dyskretnym składnikiem tła, którego nie należy absolutyzować. Niech zadziwienie tajemnicą Bożych niespodzianek okaże się silniejsze od poczucia bólu, który niesie codzienność. Dopiero wtedy chrześcijaństwo okaże swą kulturową siłę, ukazując właściwe miejsce Jezusa w naszej kulturze oraz kształtując należyte proporcje między naszym doświadczeniem rozczarowań, nadziei i sensu.

Nie było miejsca w kulturze

Istotę tajemnicy Wcielenia wyraża imię Emmanuel - Bóg z nami. Wskazuje ono na podstawową solidarność między przychodzącym Bogiem a światem kulturowych realiów, w którym dokonuje się Boże dzieło Wcielenia. W epoce narodzin Jezusa wizytówkę tamtego świata mógł stanowić sprawujący władzę psychopata Herod, skłócone elity narodowe, obciążona naiwną politologią wizja Mesjasza. W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera przesłanie radości, nadziei i pokoju, które weszło w przestrzeń mroków okrywających betlejemskie stepy. Jego odbiorcami byli zepchnięci na margines życia ubodzy, cisi, zmagający się z przeciwnościami losu. Dzięki przyjściu Chrystusa ich zadaniem stało się budowanie świata ludzkiej nadziei, w którym miejsce wcześniejszej samotności zajęła solidarność Boga z człowiekiem. Zmieniało to radykalnie kształt ludzkiej kultury, wnosząc radość na teren wcześniejszej beznadziei.

Zrozumiały psychologicznie jest następujący z upływem czasu efekt zmęczenia, w którym nawet najsilniejsza radość zatraca koloryt swych pierwotnych barw. Z upływem czasu zapewne także i pasterze śpieszący do groty zajęli się prozą przyziemnych spraw. Należy rozumieć mechanizmy tego zmęczenia, nie można jednak odzierać codzienności z poezji nadzwyczajnego piękna, jaką przyniosło Wcielenie. W pejzażu z Nowonarodzonym nie wolno śpiewu Gloria in excelsis zastępować przez cytowanie katalogu prywatnych pretensji i rozczarowań. Św. Józef wygłaszający pretensje do mieszkańców Betlejem wyglądałby co najmniej pretensjonalnie.

Od postawy fascynacji dziełem Wcielenia łatwiejsza jest postawa negacji i lęków, w której cały świat jawi się jako dziedzina potencjalnych potępień. Zamiast przemieniać oblicze ziemi chrześcijanie wikłają się wtedy w małostkowe konflikty i spory. Podczas niedawnej sesji Papieskiej Rady Kultury w stolicy Słowenii zwrócono mą uwagę na pomnik słynnego poety France’a Prešerena znajdujący się w centrum Lublany. Odsłonięciu pomnika towarzyszył ongiś konflikt porównywalny z atmosferą stworzoną w Polsce wokół pogrzebu Miłosza. Radykałowie nawołujący do bojkotu uroczystości akcentowali niestosowność wykorzystania motywu muzy w kompozycji pomnika. Po pierwsze, zwrócono uwagę, iż muza stanowi wyraz pogańskiej mitologii, której należy dać zdecydowany odpór. Po drugie, stwierdzono, iż konkretna muza wykorzystana w projekcie pomnika była ubrana wysoce niestosownie.

Obawiałbym się kulturowej pryncypialności, w której symbolem wartości chrześcijańskich byłaby muza w kożuchu. Jej zalety zapewne doceniliby sympatycy soc-realizmu. Chrześcijaństwo przemawia jednak innym językiem i odwołuje się do odmiennych doznań. Styl ideologów pozostaje wysoce ryzykowny, zwłaszcza wtedy gdy usiłuje się w nim zamknąć rozterki zawarte w romantycznej poezji Prešerena, który w osobistym życiu zmagał się zarówno z melancholią, jak i z depresją. Chrystus przyszedł na świat po to, aby ludzki niepokój zamienić w dziedzinę sensu.

W świecie pozorów można głosić nienawiść do człowieka w imię obrony kroju dekoltu w sukni muzy. Można wtedy umierać za estetykę z poziomu wyimaginowanych wartości. Na poziomie brudnej i chłodnej stajni betlejemskiej spór o sympatie w estetyce nie byłby jednak najmądrzejszym rozstrzygnięciem. Absolutyzowanie indywidualnych upodobań byłoby czynnością wysoce ryzykowną w obliczu przygniatających Bożych paradoksów, kiedy Absolut wchodzi w naszą rzeczywistość w postaci bezbronnego Dziecięcia powierzonego opiekuńczym dłoniom młodej Matki. W tej sytuacji sensowną odpowiedź zafascynowanych dziełem Wcielenia można wyrazić przez podjęcie trudu przemiany oblicza kultury rozpoczęte w tamtą Noc Narodzin. W trud ten wplatają się nie tylko nasze osiągnięcia i sukcesy, lecz również nasza tęsknota, niepowodzenia, poczucie rozczarowań. Ostatecznie okazują się one bardzo ważne dla obecności Jezusa w kulturze. Św. Józef zaś może czuć się mniej samotny, gdyż nie tylko jemu nie wyszło poszukiwanie noclegu wśród mroku nocy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2005