Światłość świata

Z betlejemskim Dzieckiem wiążą nas wspólne losy. Przyszło na świat zrodzone przez matkę, jak my wszyscy. Wcielenie Syna Bożego kryje w sobie zaproszenie skierowane do nas u samego początku Jego drogi - zaproszenie do przyjęcia Go, a przez to do uprzytomnienia sobie własnych nowych narodzin jako dzieci Bożych.

15.12.2009

Czyta się kilka minut

Narodzenie Dzieciątka Jezus, Pokłon Trzech Króli, anonim, XIII w. / repr. The Bridgeman Art Library /
Narodzenie Dzieciątka Jezus, Pokłon Trzech Króli, anonim, XIII w. / repr. The Bridgeman Art Library /

Można być ateistą i poszczególne przejawy chrześcijaństwa uważać za nie do przyjęcia. Bardzo trudno byłoby jednak wyobrazić sobie kogoś, kto stanąłby obojętny w obliczu mistycznego blasku bizantyjskiej ikony, przed niedoścignioną rzymską Bazyliką św. Piotra lub dźwiękami wstrząsającej liryki, którą eksponuje Pasja św. Mateusza, dzieło protestanta Jana Sebastiana Bacha.

Dla wizualnego uprzytomnienia sobie kulturowego promieniowania Kościoła Chrystusa wystarczy wyobrazić sobie moment, w którym pewnego dnia postanowiono by jednym uderzeniem ogołocić Londyn i Neapol, Sztokholm, Kolonię czy Kraków ze wszystkich pomników zgromadzonych w kościołach, muzeach i bibliotekach, jakie swe istnienie zawdzięczają w jakikolwiek sposób inspiracji Chrystusowego Kościoła, względnie jego mecenatowi. Byłby to śmiertelny cios wymierzony w samo serce skarbców europejskiej kultury.

Abstrahując od krótkiej irytacji spowodowanej na chrześcijańskim Wschodzie w VIII w. przez ubolewania godny prąd obrazoburstwa (ikonoklazm), wszystkie Kościoły próbowały od niepamiętnych czasów integrować sztukę i kulturę w swe przepowiadanie Ewangelii. "Aleś Ty wszystko urządził według miary i liczby, i wagi" (Mdr 11, 20) - tak brzmi wielka apostrofa wysławiająca Mądrość naszego Boga. W ten sposób we wszelkim doświadczeniu znajdowała swe odbicie miłość, a w miłości - piękno owej porządkującej Bożej myśli. Św. Augustyn jako pierwszy wygłosił sąd, który za nim będzie powtarzało średniowiecze: piękno to splendor ordinis, blask odbijający Boży porządek bytu.

I oto z grubsza już naszkicowaliśmy portret człowieka, Króla stworzenia, łącznie z jego wkładem w jeden z wielkich segmentów chrześcijańskiej kultury. Kiedy Joseph Haydn (1732-1809) ukończył genialne Oratorium "Stworzenie", tak pisał o dziele: "Dopiero, gdy doszedłem do połowy mej kompozycji, zauważyłem, że się udała; nigdy też sam nie byłem tak pobożny jak w czasie, w którym pracowałem nad »Stworzeniem«. Codziennie padałem na kolana i prosiłem Boga, aby mi udzielił siły do szczęśliwego wywiązania się z tego zadania".

Radość

Na ten temat refleksje, układające się w jeden imponujący hymn na cześć Stwórcy, snuć można w nieskończoność. W tym miejscu ograniczamy się do zwięzłego szkicu z życia liturgii Kościoła i do kilku odnośnych akcentów bożonarodzeniowych.

Wpierw ważka uwaga informacyjna. Kościoły prawosławne obchodzą 1 września jako Dzień Stworzenia. Datę tę nasi prawosławni bracia nieomal kanonizowali. Od 1 września do 4 października, liturgicznego dnia wspomnienia św. Franciszka z Asyżu, Patrona Ochrony Środowiska, światowa ekumenia w Akcji Czas Stworzenia ("SchöpfungsZeit") upamiętnia i mobilizuje wiernych do dzieła szeroko pojętej ekologii.

W licznych modlitwach liturgicznych napotykamy teksty sławiące Stworzyciela. Przywodzą nam one na myśl dzieło stworzenia i stworzoność człowieka. Treściami tymi są wypełnione Psalmy i Hymny modlitw brewiarzowych. Z mszalnych kanonów eucharystycznych szerokim strumieniem płynie fala "radości stworzenia". Oto garść przykładów:

Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy - że się nim zajmujesz?

Ps 8, 4n

Na początku jest zdziwienie i podziw. Usiany gwiazdami nieboskłon zachwycać może i dzisiejszego obserwatora. Właśnie mieszkańcy miast i wielkich aglomeracji wysoko cenią sobie piękno i rekreacyjny czar przyrody. W niej napotykamy na życie w pełni, które wykracza poza ludzkie mierniki. Czujemy, że nie jesteśmy panami życia, lecz stanowimy część większej całości.

Wielbimy Ciebie za piękny świat i za radość, którą napełniasz nasze serca. Wielbimy Ciebie za słońce i gwiazdy za ziemię, za ludzi, którzy na niej mieszkają. (...) Za kwiaty i zwierzęta, lasy i łąki - wszystko jest dla nas. Nam, ludziom, dajesz rozum i darzysz nas fantazją. Budujemy domy i ulice. Możemy dokonywać wynalazków, co nasze życie nam ułatwia.

Trzecia Modlitwa Eucharystyczna z udziałem dzieci

Nasze zdziwienie przeradza się w hymn pochwalny. Uznajemy i przyznajemy się do Stwórcy i rozumiemy siebie jako część Jego dzieła, jako Jego stworzenia. Naszego istnienia nie zawdzięczamy własnym zdobyczom i osiągnięciom, jesteśmy przecież wezwani do współdziałania i kontynuowania Bożego dzieła stworzenia. Akceptacja stworzenia jako zaoferowanego nam porządku życia prowadzi do pełnego czci i troski obchodzenia się z tym wielkim darem.

Ty stworzyłeś wszystko, co jest na świecie, i sprawiłeś, że zmieniają się pory roku. Ty stworzyłeś człowieka na swoje podobieństwo i poddałeś mu wszechświat godny podziwu, aby w Twoim imieniu panował nad całym stworzeniem i chwalił Ciebie w Twoich dziełach.

V prefacja na niedziele i święta

Nasze dziękczynienie za zbawienie przez Jezusa Chrystusa, które obchodzimy w każdej Eucharystii, wyprzedza dziękczynienie składane za dar stworzenia. Stworzenie i zbawienie należą ściśle do siebie. Świat został stworzony przez Chrystusa, w Nim zostaje zbawiony. Jest to jeden i ten sam Bóg, który działa w stworzeniu i historii, jest nim Jego Duch, który wszystko stwarza, odnawia i dopełnia. W wielkanocną sobotę, w Noc wszystkich Nocy, łuk się napina od Orędzia o stworzeniu po Ewangelię o Zmartwychwstaniu. Opiewamy tę tajemnicę w naszych wielkanocnych pieśniach, w przyrodzie dopatrując się sygnałów dnia naszego zmartwychwstania, upamiętniamy całość stwórczego działania Boga.

Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! Ty wszystko mądrze urządziłeś: ziemia jest pełna Twych stworzeń. (...) Wszystko to czeka na Ciebie, byś dał im pokarm w swym czasie. Gdy im udzielasz, zbierają; gdy rękę otwierasz, sycą się dobrami. Gdy skryjesz swe oblicze, wpadają w niepokój, gdy im oddech odbierasz, marnieją i powracają do swojego prochu. Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha i odnawiasz oblicze ziemi.

Ps 104,24.27-30

Kiedy człowiek kreuje sam siebie na Pana stworzenia i odrzuca orientację na Boga Stwórcę, wówczas jemu i całemu światu urywa się tchnienie życia. Dzisiaj odczuwamy to bardziej dotkliwie niż kiedykolwiek. Wiara w Boga jako Stwórcę świata i sławienie Go za Jego dzieła kryje w sobie wyraźniej niż dawniej także żądanie przyznania się do naszej bezsilności w obliczu zagrożenia tegoż dzieła stworzenia przez systematyczną dewastację naturalnego środowiska.

Ramy tego szkicu nie pozwalają na ukazanie przebogatego kapitału pieśni religijnej w jej profilu pochwalnym i dziękczynnym. Dla przykładu wspomnieć można o triumfalnym hymnie św. Ambrożego (zm. 397 r.) na cześć Bożego dzieła stworzenia "Te Deum laudamus": "Boże, któryś z niczego wszystko stworzył i utrzymujesz…". Prastare katechizmy katolickie uczą lud o modlitwie w jej czterech warstwach: modlitwy pochwalnej, dziękczynnej, przebłagalnej i błagalnej. Ekologiczne rozumienie tych członów naszych modłów nie będzie ich nadinterpretacją: chwalimy Stwórcę za czar przyrody, dziękujemy za bogactwo darów natury, w duchu przebłagalnym przepraszamy za akty niszczycielskiej ingerencji człowieka w dzieło stworzenia i prosimy o błogosławieństwo dla pracy rąk ludzkich nad ocaleniem powierzonego nam Bożego dziedzictwa.

Światło

Przesuńmy i poszerzmy tę tematykę w orbitę świąt Bożego Narodzenia, niejako drugiej fazy Bożego dzieła Stworzenia. W bożonarodzeniowej liturgii centralną rolę odgrywa światło - bez którego na ziemi nic nie może wyrosnąć ani dojrzewać.

W historii napotykamy natomiast wciąż od nowa narody, które żyją w ciemnościach. Jeżeli dzisiaj są nimi takie kraje jak Irak, Afganistan czy Somalia, 70 lat temu należała do nich także Polska i szereg innych krajów bloku sowieckiego za żelazną kurtyną. Za czasów starotestamentowego Proroka Izajasza w głębokich ciemnościach żyła ludność Galilei. Ogromna część mieszkańców była deportowana do Asyrii, a nieliczni, którzy się ostali, utracili wszelką nadzieję. Wielki Prorok Izraela widział swój naród pogrążony w przepastnych ciemnościach, jednak w odróżnieniu od innych nie wyzbywał się nadziei. Dlaczego? Ponieważ wypatrywał nowego światła w narodzinach królewskiego Dziecięcia, Księcia Pokoju i mocnego Boga, na horyzoncie zaświtał mu nowy początek, który zaczął się bardzo niepozornie.

Faktycznie, z sytuacjami ciemności i nędzy można żyć i rozmaicie sobie radzić, czy to na własną rękę, czy w ramach określonej wspólnoty. Biblia prezentuje nam dwie pozytywne możliwości. Jedną jest światło nadziei na wypełnienie się Bożej obietnicy, że w końcu wszystko obróci się ku dobremu, ponieważ On świat zbawił. Lud Izraela słyszał o tej nadziei już w tekstach swych Proroków. Wbrew wszelkim zapowiedziom nieszczęść u kresu gehenny zapala się najczęściej światłość nadziei na nieutracalną perspektywę wybawienia, na zapanowanie uniwersalnej sprawiedliwości. Także Psalmy ustawicznie mówią o tym, że Bóg jest naszym zbawieniem, naszą ucieczką, naszym warownym grodem i naszą nadzieją. Dla realizowania tej nadziei Bóg zawsze wybierał maluczkich, a oświeconych - młodego Samuela, małego Dawida, zalęknionego Jonasza. Wszyscy oni na swój sposób wznosili i wnosili żagiew światła w mroki swych czasów.

Dla chrześcijan, którzy wspierają się na świadectwie Nowego Testamentu, nadzieja ta zyskała imię: Jezus Chrystus, Światłość świata. Mamy być świadkami nadziei, która jest w nas, która nas wypełnia. A takiego świadectwa pilnie potrzebują właśnie nasze czasy! Niekiedy jest to nadzieja przeciwko wszelkiej nadziei. Piotr wyrzuca sieć jeszcze raz, mimo że przez całą noc nic nie złowił, lecz nie rezygnuje, ponieważ zawierzył słowu Pana (por. Łk 5, 4-6). Maria i Marta każą jeszcze raz otworzyć grób ich brata Łazarza, mimo że od czterech dni był już nieżywy (por. J 11, 41n). Jedni usuwają dach, by przedostać się do Jezusa (por. Mk 2, 4), inni pragną tylko dotknąć Jego szaty (por. Mt 9, 20n) albo wspinają się na drzewo, by Go zobaczyć (Łk 19, 1nn).

Potrzeba jest matką wynalazków - podstawą bogactwa wynalazczości jest jednak nadzieja, a kto żywi nadzieję, ten przebija się do światła.

Nadzieja

Są jednak sprawy, które nas powstrzymują od nadziei: ludzka przemądrzałość, zalęknienie, mała wiara. Kto pragnie zrozumieć tajemnicę Bożego Narodzenia o nadziei, która zeszła na ziemię, ten musi tych postaw się wyrzec. Tajemnica, że wszechmocny Bóg się rodzi w maleńkim Dziecku, że wije sobie gniazdo w małym zaścianku w Izraelu i ponadto w swój scenariusz wciąga jeszcze Maryję i Józefa, którzy nie odznaczają się ani uczonością i mądrością, lecz prostą i zwyczajną wiarą - takie okoliczności rozumieć może tylko ktoś, kto żywi nadzieję i miłuje.

Druga możliwość w radzeniu sobie z doświadczeniami ciemności prowadzi od betlejemskiej stajenki pod krzyż na Golgocie. Wiele chrześcijańskich mistyczek i mistyków ma za sobą przeżyte "noce mistyczne", w których byli pozbawieni wszelkiej nadziei. Istnieje ciemność, jakiej ludzki rozum nie jest w stanie rozjaśnić. Jedynym wyjściem pozostaje wtedy spojrzenie na krzyż, względnie na Ukrzyżowanego, albowiem On przeżył i przecierpiał ciemność w jej najostrzejszej formie, a przy tym niekoniecznie ją rozjaśnił, lecz pokazał jedynie, że jest wśród nas i z nami aż po najgłębsze pokłady śmierci.

Z tej racji stajenka i krzyż przynależą do siebie, Boże Narodzenie i Wielkanoc. Bożonarodzeniową Noc spowija olśniewająca światłość betlejemska, która na polach betlejemskich rzuca o ziemię pasterzy i prowadzi Trzech Magów ze Wschodu do stajni Nowonarodzonego Pana. Liturgię Nocy Paschalnej inauguruje poświęcenie jarzącego się ognia i płonącego paschału. Chodzi o tajemnicę zbawienia, którą - rzecz charakterystyczna - w obu przypadkach świętujemy właśnie w nocy: w noc, w której ze światem zbratała się nadzieja, i w noc, w której ta nadzieja odniosła swe decydujące zwycięstwo. Bóg jest "Bogiem z nami" jako małe Dziecię w żłobie i jako zamęczony na krzyżu Mąż. Czcimy i głosimy Boga na wskroś ludzkiego, który zna nasze udręczenie i naszą niedolę.

"Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką" (Iz 9, 1). W naszych czasach rosnącego bezrobocia i gospodarczych kryzysów obietnica Izajasza zyskuje jeszcze jedno, aktualne znaczenie. W zawirowaniach światowej gospodarki wielu ludzi czeka i wypatruje światła w tunelu na: więcej pieniędzy i więcej bezpieczeństwa. Boże Narodzenie kieruje natomiast nasze oczy na zgoła inny "pakiet bezpieczeństwa".

Narodziny

Jezus Chrystus nie przynosi nam ani więcej pieniędzy, ani większego dobrobytu, lecz ogłasza manifest o większej wolności, intensywniejszej wdzięczności i beztrosce. Nasza uwaga ukierunkowana zostaje na inne wartości, które w społeczeństwie czasów kryzysu zostały zagubione: wierność, uczciwość, skromność. Także kryzysy naszych dni mają swe (ludzkie) korzenie. Po prostu nie spadły z nieba - odpowiedzialność za nie ponoszą ludzie, którzy zatracili wszelką miarę. I tak niechby święta Bożego Narodzenia, obchodzone skromnie i w prostocie, w ścisłym gronie rodziny lub wśród przyjaciół i znajomych, stały się ważniejsze od wielkości podarunków, niechby otwarły przed nami nowe horyzonty i obdarowały nas nadzieją, której świat dać nie może. Owszem, nadzieja jest dzisiaj największym darem, jakiego możemy wzajemnie sobie życzyć.

Powinniśmy sobie uświadomić, że z betlejemskim Dzieckiem wiążą nas wspólne losy. Przyszło na świat jak każde zwyczajne dziecko, zrodzone przez ludzką matkę, jak my wszyscy. Tak więc to Wcielenie Syna Bożego kryje w sobie zaproszenie skierowane do nas u samego początku Jego drogi - zaproszenie do przyjęcia Go, a przez to do uprzytomnienia sobie swych własnych nowych narodzin jako dzieci Bożych, jako dzieci światła. Wcielenie Boga obiecuje i umożliwia nam nowe narodzenie jako ludzi Bożych.

Do tego na koniec dochodzi jeszcze jedno: o nowym Panującym Izajasz zapowiada, że pokój pod Jego auspicjami i pod Jego egidą nie będzie miał końca (Iz 9, 6). Prorok ma tu wprawdzie na myśli pokój w królestwie mesjańskim, ale proklamowany pokój możemy jednak odnieść do siebie: do pokoju wewnętrznego, do stanu zadowolenia i wdzięczności w naszym życiu. Pokój ten jest konkretną obietnicą dla każdego, kto otwiera się na Boże Dziecię. Z tego zaś wewnętrznego pokoju wyrasta następnie zewnętrzny pokój światowy, o który w Boże Narodzenie też chcemy się modlić: Przyjdź, Panie Jezu. Przyjdź, Książę pokoju.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2009