Swojskość egzotyczna

Kiedy w salach krakowskiego Muzeum Narodowego ogląda się obrazy Kandinskiego, Ajwazowskiego, Riepina, Kiprienskiego, Surikowa z Muzeum Sztuki w Odessie, zdumiewa harmonijność zawartych w nich sprzeczności. Te pejzaże i portrety przedstawiają świat zrozumiały w salonach Moskwy, Paryża czy Londynu. Ale ich żywiołowość i emocjonalność nie pozwolą odbiorcy na bezpieczny odpoczynek.

14.12.2003

Czyta się kilka minut

Może wynika to z historii Odessy? Całkiem niedawno była tu turecka twierdza Chadżibej. Wojska rosyjskie zdobyły ją w roku 1789, a pięć lat później caryca Katarzyna kazała zbudować miasto. Dzieje czarnomorskiego portu pisali swoją działalnością marynarze, kupcy, złodzieje, inteligenci i artyści. Dzięki nim zyskała swój swojsko egzotyczny, nieprzewidywalny charakter, zachowany w piosenkach o królu półświatka, Beni Krzyku, w słynnej scenie filmowej z “Pancernika Potiomkina" Eisensteina, w obrazach Iwana Ajwazowskiego (1817-1900).

O atmosferze tamtych czasów mówią morskie i nadmorskie pejzaże Ajwazowskiego. Niewiele w nich rzeczowości innych marynistów, siedemnastowiecznych Holendrów, wiele natomiast ducha romantyków. Pejzaż staje się psychologicznym portretem gigantycznego, żywego organizmu, jakim jest natura. Działania człowieka - niemal niezauważone - pobudzają tylko jej krwiobieg. Podczas “Księżycowej nocy na morzu" statek staje się morskim potworem, zwierzęciem, które furiacko walczy z żywiołem, ale które przecież nie przetrwałoby bez potężnych, czarno-złotych fal i odpowiadających im na niebie, rozganianych wiatrem chmur. Innym razem, wśród zimnej bieli i granatów, statek przypomina górę lodową, dominującą i groźną. Żaglowiec może także kokietować jak młoda dziewczyna, gdy białe żagle rozpływają się wśród spokojnej tafli wody i rozzłoconych błękitów poranka, ukrywając granicę między morzem a niebem.

Zupełnie inne są młodzieńcze pejzaże Wasilija Kandinskiego (1866-1944), który przyjechał do Odessy jako dziecko, by wyruszyć stąd na studia do Moskwy jako dwudziestolatek. Jego niewielka “Ulica rozświetlona słońcem" wydaje się intymnym, ciepłym portretem staruszki. Ciepłe ugry, żółcienie i pomarańcze nakładane na płótno grubo i stanowczo, przypominają bruzdy czerstwej, radosnej, ale wiele już pamiętającej twarzy. Takiej jak ta, o której pisał Puszkin, wspominając nianię pochyloną nad kołowrotkiem i opowiadającą wymyśloną na poczekaniu bajkę. Pusta uliczka z domkami o zielono-czerwonych oknach, sportretowana przez młodego malarza, jest niemal zaproszeniem do rozpoczęcia opowieści o piernikowych chatach i latających drewnianych konikach. Inna zaprezentowana tu praca Kandinskiego, “Pejzaż miejski", to raczej portret mężczyzny. Przebrnięcie przez pustą drogę, ledwie wyłaniającą się z błotnistego śniegu, wymaga odwagi. Nagrodą są domy w kolorze pomarańczy, gruszki i cytryny na drugim planie. I znów: choć w krajobrazie tym nie ma człowieka, to on wydaje się głównym bohaterem obrazu.

Ale mechanizm ten działa także w drugą stronę: oto portrety stają się krajobrazami. Najlepszym tego przykładem jest “Stary człowiek w futrze" Wasilija Surikowa (1848-1916). To najprawdopodobniej bogaty kupiec, od wielu lat przemierzający szlaki handlowe między Syberią, Morzem Czarnym, Paryżem i Rzymem. Ciekawe, czym handlował. Futrami? Szlachetnymi kamieniami? A może bronią, gdzieś na Dalekim Wschodzie? W jego wyrazistych oczach i zdradzających stanowczość kościach policzkowych kryje się pamięć przebytej drogi. Podobną drogę odbywał zapewne sztabskapitan Szewcow, brat żony Ilji Riepina (1844-1930). Ukazany jest w paradnym, granatowo-złotym mundurze, ale szpakowate włosy wymykające się spod wojskowej czapki i zmierzwione wąsy zakrywające zaciśnięte usta zdradzają jego historię. Kto wie, czy po którejś batalii nie spotkał nieznanego z imienia kupca z obrazu Surikowa? Ot, choćby podczas wielkiej wojny rosyjsko-tureckiej. Albo gdzieś na granicy mandżurskiej.

W Odessie spotykały się wszystkie te ludzkie szlaki. I stosunkowo niewielkie, młode miasto zamieniało się w metropolię. Jej artystyczna aktywność okazała się wręcz niebywała. W 1865 r. powstało tu Towarzystwo Sztuk Pięknych. Niemal natychmiast środowisko to zorganizowało odeską Szkołę Rysunku. W 1890 r. doprowadziło do powstania Stowarzyszenia Malarzy Południowo-Rosyjskich. Wspólnymi siłami w 1899 r. powołano do życia Odeskie Muzeum Sztuki. 50 obrazów ukraińskich i rosyjskich malarzy z XIX i początku XX wieku, które można dziś oglądać w Krakowie, to nie tylko reprezentatywna część odeskiej, obejmującej ponad 10 000 obiektów, kolekcji. To także opowieść o tamtych czasach i tamtym miejscu.

"Pejzaż i portret. Malarstwo z Muzeum Sztuki w Odessie". Muzeum Narodowe w Krakowie; wystawa czynna do 20 grudnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2003