Świat w stłuczonym lustrze

Kościół katolicki też przeżywa trzęsienie ziemi. I zaczyna zdawać sobie sprawę, że stan nadzwyczajny może potrwać miesiące.

23.03.2020

Czyta się kilka minut

Kościół w Giussano z przysłanymi do proboszcza portretami parafian, którzy nie mogą uczestniczyć w nabożeństwach, 17 marca 2020 r. /  / PIER MARCO TACCA / GETTY IMAGES
Kościół w Giussano z przysłanymi do proboszcza portretami parafian, którzy nie mogą uczestniczyć w nabożeństwach, 17 marca 2020 r. / / PIER MARCO TACCA / GETTY IMAGES

Zpowodu pandemii rządy wielu krajów ograniczyły liczbę osób, które mogą spotykać się w zamkniętych pomieszczeniach, co oczywiście uniemożliwia prowadzenie duszpasterstwa w dotychczasowej formie. Kościół instytucjonalny dostosował się do ograniczeń. To szybkie przeorganizowanie ma jednak daleko idące skutki, które dopiero zaczynamy obserwować.

Komunikat o zawieszeniu mszy i nabożeństw włoski episkopat opublikował 8 marca, po kilkugodzinnych konsultacjach z rządem. Biskupi poinformowali, że akceptują „bardzo restrykcyjny” dekret władz, podpisany przez premiera Włoch i zakazujący wszelkich „ceremonii świeckich i religijnych włącznie z pogrzebami”. Wcześniej ograniczenia działalności duszpasterskiej dotyczyły jedynie północnych regionów kraju, w których znajdowały się główne ośrodki epidemii.

W Polsce 14 marca biskupi wezwali katolików, by dostosowali się do wprowadzonego przez władze stanu zagrożenia epidemicznego i ograniczenia zgromadzeń do 50 osób. Msze trzeciej niedzieli Wielkiego Postu sprawowano w prawie pustych kościołach. Wielu proboszczów dziękowało wiernym za pozostanie w domach. Ks. Grzegorz Kramer, proboszcz jezuickiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Opolu, zamieścił na stronie parafii zdjęcie z notatnika kościelnego z liczbą wiernych na poszczególnych mszach (przyszło od 8 do 25 osób). Pytanie, jak w tej sytuacji sprawować sakramenty, stało się palące.

Włoska fantazja

We Włoszech sytuacja szybko okazała się dramatyczna. Początkowo wątpliwości co do „zakazu Eucharystii” wyrażało wielu biskupów, zwłaszcza z diecezji niezagrożonych – jak się wówczas wydawało – wirusem, i znanych duchownych. Ojciec Bartolomeo Sorge, jezuita, były dyrektor dwutygodnika „Civiltà Cattolica”, pytał retorycznie: „Czy można odmawiać wiernym Ciała i Krwi Chrystusa z obawy przed koronawirusem? Kościół to nie sklep, który da się zamknąć”. Enzo Bianchi, założyciel i przeor wspólnoty monastycznej w Bose, pisał, że Kościół okazuje brak współczucia i solidarności z tymi, „którzy cierpią, żyją w lęku i szukają pociechy”. Ale głosy te słabły w miarę postępowania epidemii.

Średnia wieku księży we Włoszech wynosi 61 lat. W wielu parafiach pracuje tylko jeden kapłan w podeszłym wieku. Księża byli zdezorientowani, nie wiedzieli, jak prowadzić duszpasterstwo, nie narażając siebie i innych na ryzyko zarażenia się wirusem.

Młodsi, bardziej przedsiębiorczy czy umiejący wykorzystać potencjał świeckich, przenieśli duszpasterstwo do internetu, umożliwiając parafianom uczestnictwo online w mszy odprawianej w swoim kościele, wysłuchanie rekolekcji wielkopostnych, wspólne odmawianie różańca. Nagle okazało się, że Kościół online nie jest wcale wirtualny, ale realny i konkretny. By uświadomić to sobie i swoim parafianom, ks. Giuseppe Corbari z miasteczka Giussano koło Monzy poprosił wiernych o przysłanie swoich zdjęć – portretów indywidualnych, małżeńskich, rodzinnych – które wydrukował na kolorowej drukarce i przykleił do krzeseł w kościele. Podczas niedzielnej mszy ponad 150 osób, młodych i starych, „zasiadło” na swoich stałych miejscach.

Bohaterami mediów stało się – zwłaszcza w pierwszych dniach narodowej kwarantanny – wielu kapłanów, którzy postanowili zrobić coś więcej, niż tylko bić w dzwony w godzinę domowej modlitwy, nawet kosztem łamania przepisów sanitarnych: wychodzili na ulice z Najświętszym Sakramentem albo pakowali na wózki-dwukółki wielkie figury Matki Boskiej lub świętych, by objechać z nimi opustoszałe miasteczka. 79-letni ks. Gianni Regolani z Polesine Zibello koło Parmy, pilot amator, przez kilka dni wyprawiał się awionetką do stref zamkniętych (centrów epidemii), by z góry udzielać błogosławieństwa mieszkańcom.

Ks. Clemente Depaoli z Turynu ogłosił z kolei, że każdy wierny może o dowolnej porze dnia poprosić o udzielenie komunii, „o ile wcześniej przygotuje się odpowiednio przez osobistą lekturę Pisma Świętego”. Z czasem tego typu akcje zostały jednak zakazane, jako ryzykowne, przez władze cywilne lub kościelne. Ksiądz Depaoli powiedział „Tygodnikowi”, że chętnych do indywidualnej komunii i tak nie było wielu – z parafii liczącej 10 tys. wiernych zgłosiło się raptem 20 osób. Zgodnie z zaleceniem biskupa teraz zachęca swoich parafian do komunii duchowej.

Paradoksalnie, powrót do praktyki zalecanej przez Sobór Trydencki zbliża dziś katolików do protestantów. Fulvio Ferrario, profesor teologii systematycznej na Uniwersytecie Waldensów w Rzymie, zauważa, że choć katolicy zawsze podkreślali obecność Chrystusa w Słowie i w sakramentach, dopiero teraz przekonali się, że oba te warunki nie muszą występować jednocześnie. Eucharystia jest pomocna, owszem, ale nie może być traktowana jak cudowny środek z reklamy napoju energetycznego, który „dodaje skrzydeł”. Gdy jej zabraknie, można spotkać się z Jezusem w Bożym Słowie.

Szczegółowe wytyczne na temat duszpasterstwa podczas epidemii włoski episkopat opublikował dopiero po dziesięciu dniach obowiązywania zakazów. Z dokumentu księża dowiedzą się, w jakich okolicznościach i jak mogą ochrzcić dziecko (tylko przy zagrożeniu życia), spowiadać (z zachowaniem odległości co najmniej metra i chroniąc twarz maseczką), udzielać komunii choremu (bez dotykania jego ust) czy namaszczać go olejami (w lateksowych rękawiczkach).

Prasa opisuje też przypadki, gdy księża – pozbawieni możliwości pracy duszpasterskiej – zgłaszają się jako wolontariusze do szpitali, schronisk dla bezdomnych, domów pomocy społecznej. Najgłośniejszym był „powrót do pracy” ks. Fabia Stevanazzo, z wykształcenia lekarza internisty. W 2014 r., po 10 latach praktyki w pogotowiu ratunkowym, odszedł z zawodu i wstąpił do seminarium duchownego. Teraz, za zgodą biskupa, podjął pracę w szpitalu niedaleko parafii, której jest proboszczem.

Dramaty

Duszpasterstwo w regionach najbardziej dotkniętych epidemią jest wystawione na dramatyczną próbę. W Bergamo pogrzebów się nie odprawia, pochówki dokonywane są bez udziału rodziny (która, jeśli nie trafiła do szpitala, poddana jest kwarantannie). Grzebie się kilkadziesiąt ciał dziennie. Zakłady pogrzebowe wyznaczają kilkudniowe terminy. Na kremację trzeba czekać do 10 dni, choć krematorium pracuje na pełnych obrotach. Problem udało się chwilowo rozwiązać w połowie ubiegłego tygodnia – 10 wojskowych ciężarówek przewiozło ciała zmarłych do odległych o 200 km spopielarni w Modenie i innych miastach.

Praca diecezji jest sparaliżowana. Księża umierają (dotychczas 28), chorują, poddawani są kwarantannie, tracą najbliższych. Ci, którzy jeszcze pracują, nie mogą pójść do szpitali z sakramentami. Biskup Bergamo Francesco Beschi [polecamy wywiad z biskupem na stronie "Tygodnika Powszechnego"] zachęca personel sanitarny do błogosławienia umierających, a chorym, którzy nie mogą przystąpić do spowiedzi, przypomina naukę Kościoła: każdy, kto ma mocne postanowienie przystąpienia do spowiedzi sakramentalnej, a nie może tego uczynić, otrzymuje odpuszczenie win po wzbudzeniu w sobie żalu za grzechy.


Czytaj także: Przestrzegajmy zasad i módlmy się - rozmowa z biskupem Francesco Beschim z Bergamo


W kwestii spowiedzi jeszcze dalej poszedł bp Riccardo Fontana z Arezzo, który w miniony czwartek stanął przed miejscowym szpitalem zakaźnym i udzielił – za pośrednictwem telewizji – rozgrzeszenia wszystkim leżącym tam chorym, którzy chcieliby, a nie mogą się wyspowiadać. Taką prerogatywę dla biskupów 20 marca potwierdziła Penitencjaria Apostolska specjalną notą.

Mimo dramatycznej sytuacji diecezja Bergamo stara się wciąż udzielać pomocy potrzebującym. W seminarium duchownym przygotowano 50 pokoi dla lekarzy, pielęgniarek i sanitariuszy z pobliskiego szpitala, którzy nie chcą wracać do domów, by nie narazić swoich rodzin na zarażenie.

Polskie kłopoty

Pierwsze reakcje polskich księży na obecny kryzys były podobne do reakcji ich włoskich kolegów. Niektórzy wyszli w samotnych procesjach po pustych ulicach miast z monstrancją czy relikwiarzami – jak ks. Mirosław Matuszny, spacerujący po Lublinie z relikwiami św. Antoniego z Padwy, patrona miasta [zobacz ilustrację do artykułu ks. Jacka Prusaka]. Mieliśmy też księdza błogosławiącego Najświętszym Sakramentem z samolotu krążącego nad Wrocławiem.

Pytany o te reakcje jeden z proboszczów zauważył, że Kościół nie jest jednak od walki z wirusem, tylko od głoszenia ewangelii, czyli możliwości nawrócenia i pojednania z Bogiem. Ponieważ bezpośredni kontakt został utrudniony, pod znakiem zapytania stanęła zwłaszcza kwestia sprawowania sakramentów.

Już 13 marca Rada Stała Episkopatu zasugerowała wiernym przyjmowanie komunii duchowej. Nieliczni, którzy zdecydowali się przyjść do kościoła, mogli przyjąć komunię na rękę. Kapucyni z parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Krakowie-Olszanicy po prostu rozdawali komunię w niedzielę 15 marca przez pół godziny na zewnątrz kościoła. Co do sakramentu pojednania zaproponowali „spowiedź spacerową” poza kościołem.

Z kolei spowiedź „na telefon” (nie przez telefon!) organizuje salezjańskie Centrum Nowej Ewangelizacji „Don Bosco” we Wrocławiu. Można się telefonicznie umówić na spowiedź w bezpiecznych sanitarnie warunkach. Inicjatywa przebiega pod hasłem „Jesus call centre”.

Proboszczowie przystosowują też kaplice do bezpiecznego sprawowania sakramentu pojednania. Ks. Grzegorz Strzelczyk z parafii św. Maksymiliana Kolbego w Tychach opatrzył jedną z kaplic w tablice informacyjne: „kaplica TYLKO do spowiedzi”, „wchodzimy, gdy ksiądz otworzy”, „NIE dotykamy KLAMKI!!!”.

Czy takie działanie „na szybko” zdoła zaspokoić zapotrzebowanie na masową do tej pory w Polsce spowiedź wielkanocną?

Wirtualna nie znaczy nierzeczywista

Ksiądz Strzelczyk uprzedza swoich parafian: „Nie można wykluczyć, że przed świętami dostęp do spowiedników będzie utrudniony. Musicie wiedzieć, co Kościół ma w swoim skarbcu na takie sytuacje...” – pisze na facebookowej grupie parafialnej.

Tyscy parafianie mają szczęście: ks. Strzelczyk jest nie tylko entuzjastą korzystania z nowoczesnych technologii komunikacji w Kościele, ale też jednym z najbardziej aktywnych polskich teologów. Wierni otrzymali precyzyjne wyjaśnienia, czym jest żal doskonały i na jakich warunkach można uzyskać odpuszczenie grzechów, gdy nie można wyznać ich przed kapłanem, a wcześniej – czym jest komunia duchowa, gdy przyjęcie hostii w kościele nie jest możliwe.


Czytaj także: Ks. Jacek Prusak: Nie każda trwoga prowadzi do Boga


Epidemia ograniczyła bezpośrednie kontakty, ale ożywiła obecność w sieci. Paradoksalnie, kontakty międzyludzkie zwielokrotniły się, a poczucie wspólnoty może realnie się wzmocnić. Gdy wiele osób zaczyna być w sieci, a proboszcz potrafi moderować wspólnotę, jego kontakt z parafianami może być wręcz nieustanny. Ci, którzy potrafią to robić, odkrywają nowy wymiar parafii.

„A swoją drogą – dziś jestem niezmiernie wdzięczny Opatrzności za pomysł, żeby Was ściągnąć na FB do grupy parafialnej. Wyobrażacie sobie, jaki byśmy mieli w parafii zamęt, gdyby nie ten kanał komunikacyjny?” – pisał ks. Strzelczyk w sobotę 14 marca.

„Partyzantów wlewających wodę do kropielnic w naszym kościele proszę o zamaszyste stuknięcie się w głowę” (14 marca).

„Na sumie 6 osób! Dziękuję!” (15 marca – niedziela).

„Myślę, że sytuacja ta może być dla wszystkich okazją do odświeżenia doświadczenia wiary przeżywanej w domu, w rodzinie – nie przegapcie tego, proszę” (16 marca).

„Do kwoty kolekty, którą podałem w niedzielę [143 zł], należy dodać 2305 zł, które wpłynęły elektronicznie. Jesteście WIELCY!” (17 marca).

Do przemyślenia

Wywrócony przez wirusa do góry nogami nasz religijny świat zmusza do refleksji. Były misjonarz, a obecnie profesor liturgiki w Katolickim Uniwersytecie w Cochabamba w Boliwii o. Kasper Mariusz Kaproń przytacza pytania włoskiej teolożki, Simony Segoloni Ruty: „Skoro Lud zgromadzony jest o wiele istotniejszy dla Eucharystii niż nawet chleb i wino, to jaki sens ma celebracja sakramentu bez zgromadzonego Ludu? Czy nie wracamy do trydenckiej koncepcji sakramentu? Wydarzenia tych dni i celebracje »sine populo« wywołują poważny kryzys w podstawach teologicznych reformy liturgicznej Soboru Watykańskiego II. Głos ten oczywiście w najmniejszym stopniu nie ma na celu, aby na siłę i wbrew wymogom sanitarnym zapełniać kościoły. Jest jedynie postawieniem pytania o sens celebracji Mszy św. bez Ludu. Czy obecność online można uważać za autentyczną obecność? A może lepszym rozwiązaniem byłby post eucharystyczny dla wszystkich?”.

Zwrócono też uwagę, że wirusowy kryzys dość wyraźnie ujawnia nasze odruchy klerykalne. „Zamiast oglądać mszę na komputerze, dlaczego nie czytamy razem Biblii?” – zapytała amerykańskiego korespondenta „La Croix” Massimo Faggiolego jego ośmioletnia córka, dając mu do myślenia. „Dlaczego koncentrujemy się na kapłanach?” – pytał później na łamach swego pisma. „Katolicy potrzebują sakramentów, ale nasze ciało jest już świątynią Ducha Świętego. (...) W czasie pandemii powinniśmy mniej koncentrować się na mszach transmitowanych na żywo, duchowej komunii i prywatnych nabożeństwach. Hierarchia (w tym papież Franciszek) powinna zachęcać katolików do zgłębiania liturgii godzin, lectio divina i rodzinnej celebracji Słowa” – proponuje Faggioli.

Jakby w odpowiedzi katolickiemu publicyście archidiecezja wiedeńska rozsyła chętnym PDF-y z liturgią Słowa do rodzinnej celebracji, proponując, by podczas domowych nabożeństw zapalać w oknie świecę.

Pusty plac

Papież Franciszek ograniczył swą aktywność już pod koniec lutego ze względu na przeziębienie. Odwołał audiencje i spotkania, nie pojechał na coroczne rekolekcje kurii rzymskiej. Po tygodniu rekonwalescencji, gdy epidemia obejmowała coraz większe obszary kraju, poddał się testom na obecność wirusa SARS-CoV-2 (wynik negatywny), a w Watykanie podjęto specjalne środki ostrożności: audiencje środowe przeniesiono do internetu, podobnie jak modlitwę Anioł Pański i codzienną mszę w kaplicy Domu św. Marty. Do minimum ograniczono spotkania Franciszka z najbliższymi współpracownikami, odwołano większość prywatnych audiencji, a podczas tych, które musiały się odbyć, zachowywano bezpieczną odległość między uczestnikami (co prawdopodobnie zapobiegło zarażeniu się papieża i innych osób wirusem od jednego z biskupów francuskich, chorego – jak się po kilku dniach okazało – na COVID-19). Zgodnie z rozporządzeniem włoskich władz (mimo że Watykan nie podlega ich jurysdykcji) zawieszono odprawianie mszy w bazylice św. Piotra, po czym świątynię i plac całkowicie zamknięto dla turystów i wiernych.


Czytaj także: Korona sprawdza - rozmowa z Bogdanem de Barbaro


Trwająca już ponad trzy tygodnie izolacja staje się dla Franciszka coraz bardziej uciążliwa. Pierwszą oznaką było spięcie z jego wikariuszem, kard. Angelem De Donatisem, który postanowił zamknąć wszystkie kościoły w diecezji rzymskiej. Podczas porannej mszy w Domu św. Marty Franciszek przypominał, że „pasterz musi być blisko swych owiec”, i przestrzegał, że „drastyczne środki nie zawsze są dobre”. Chwilę później jego jałmużnik, kard. Konrad Krajewski, sprzeciwił się publicznie zamknięciu podlegającego mu kościoła Matki Bożej Niepokalanej na Eskwilinie. „To mój akt nieposłuszeństwa. Kościół jest domem, a dom zawsze musi być otwarty dla swoich dzieci” – mówił, nie ukrywając, że chce w ten sposób dodać odwagi także innym księżom. Zachęta nie była potrzebna – po kilku godzinach kard. De Donatis odwołał wcześniejsze rozporządzenie.

W wystąpieniach Franciszek coraz częściej przypomina księżom i biskupom, by nie bali się stanąć na linii frontu i nie odmawiali wiernym wsparcia i posługi sakramentalnej. Zachęca, by odwiedzali ich w domach z komunią (pamiętając o zachowaniu przepisów sanitarnych) i kierowali się bardziej „logiką Ewangelii” niż sztywnym zachowywaniem prawa.

W niedzielę 15 marca, po modlitwie Anioł Pański, odmówionej w bibliotece papieskiej, Franciszek dłuższą chwilę stał w otwartym oknie Pałacu Apostolskiego, patrząc na pusty plac. Kilka godzin później opuścił Watykan, udając się z niezapowiedzianą pielgrzymką do bazyliki Matki Bożej Większej, gdzie znajduje się szczególnie przez niego czczony obraz Maryi Ocalicielki Ludu Rzymskiego, i do kościoła św. Marcelego, gdzie przechowywany jest cudowny krucyfiks, noszony przed wiekami po mieście w czasach zarazy.

Nieoczekiwana wyprawa (niewielki fragment papież przeszedł pieszo, spacerując opustoszałą Via del Corso) wzbudziła sporo uwag krytycznych: uznano ją za zły przykład w czasie, gdy od samodyscypliny i niewychodzenia z domów zależy zatrzymanie epidemii i los wielu osób. Ale były też pochwały, również ze strony środowisk konserwatywnych i tradycjonalistycznych, zwykle krytycznych wobec Franciszka: słowa i gesty papieża były dla nich dowodem, że ratunkiem wierzących katolików w trudnych czasach jest Eucharystia, adoracja krzyża i oddanie się w opiekę Maryi.

Dalsze życie

W Kościele to początek nowej rzeczywistości. Nasze zachowania religijne, myślenie, przeżywanie wiary nadal będzie podlegać weryfikacji. Do czego to ostatecznie doprowadzi, nie wiemy.

Kościół w swojej historii przeżył jednak niejeden kryzys. Jako wspólnota wiary, trwa. ©℗

CZYTAJ WIĘCEJ:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, akredytowany przy Sala Stampa Stolicy Apostolskiej. Absolwent teatrologii UJ, studiował też historię i kulturę Włoch w ramach stypendium  konsorcjum ICoN, zrzeszającego największe włoskie uniwersytety. Autor i… więcej
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2020