Strażnicy poza kontrolą

Ujawniane przypadki tuszowania nadużyć seksualnych wobec dzieci oraz wykorzystywania osób pełnoletnich zależnych od duchownych pokazują, że Kościół czeka jeszcze długa droga.

20.08.2018

Czyta się kilka minut

Abp Theodore McCarrick, 2000 r. /  / MICHAEL WILLIAMSON / THE WASHINGTON POST / GETTY IMAGES
Abp Theodore McCarrick, 2000 r. / / MICHAEL WILLIAMSON / THE WASHINGTON POST / GETTY IMAGES

Ksiądz w diecezji Harrisburg molestował pięć sióstr z jednej rodziny, jednocześnie kolekcjonując próbki ich moczu, włosów łonowych i krwi menstruacyjnej. Mimo licznych zgłoszeń diecezja nie reagowała do czasu, gdy przeszukano mu dom i znaleziono ową kolekcję. Inny duchowny z diecezji Greensburg nakłaniając uczniów gimnazjum do seksu oralnego przekonywał, że Maryja też musiała przegryźć pępowinę Jezusa i wylizać go do czysta po narodzinach. Dopiero po 15 kolejnych latach i wielu innych zgłoszeniach diecezja odsunęła go od posługi. Biskup diecezji Scranton napisał w liście: „To bardzo trudny czas w Twoim życiu, rozumiem Twój smutek. Dzielę Twój żal”. Pisał do księdza, którego nastoletnia ofiara – nakłoniona przez niego – właśnie dokonała aborcji. Przeczytamy też o przypadku siedmioletniej dziewczynki zgwałconej w szpitalu po operacji czy o księdzu, który zmusiwszy dziewięciolatka do seksu oralnego, przepłukał mu usta wodą święconą.

Można wyliczać dalej. 14 sierpnia Wielka Rada Przysięgłych powołana przez stan Pensylwania obejmujący osiem diecezji opublikowała raport analizujący sprawy z ostatnich 70 lat, dotyczące 1000 pokrzywdzonych nieletnich i 300 oskarżonych księży z sześciu diecezji (pozostałe dwie były raportowane kiedy indziej). Raport opiera się na dokumentacji gromadzonej przez same diecezje. Na jednej z teczek komisja znalazła adnotację „To jeden z naszych najgorszych”, co nie znaczy, że duchownego odsunięto od pełnienia obowiązków. W niektórych przypadkach przesłuchano też ofiary. Jedna z nich próbowała potem popełnić samobójstwo, a ze szpitalnego łóżka prosiła przysięgłych: „Skończcie pracę i powiedzcie światu, co się wydarzyło”.

Niemoralne status quo

Nie są to jedyne informacje o molestowaniu przez katolickich duchownych, które obiegły świat w ostatnich tygodniach. Szczególne znaczenie, bo dotyczy najwyższego kościelnego szczebla, ma sprawa emerytowanego metropolity Waszyngtonu kard. Theodore’a McCarricka, który miał molestować zarówno seminarzystów, jak i jedenastolatka. Te przypadki były w latach 1994–2008 bezskutecznie zgłaszane biskupom. Choć sprawa została ujawniona dopiero teraz, już w 2005 i 2007 r. diecezja New Jersey zawarła tajne ugody z dwiema ofiarami. Teraz słyszymy, że o McCarricku mówiono od dawna, również wśród biskupów.

Do sprawy odniósł się amerykański episkopat, pisząc w oświadczeniu o swoim bólu z powodu ujawnionych przypadków. W ostatnich dniach biskupi w drugim oświadczeniu ogłosili również, że zaproszą z Watykanu wizytację apostolską w celu pełnego wyjaśnienia sprawy. Przewodniczący episkopatu USA kard. Daniel DiNardo mówił: „Stoimy w obliczu duchowego kryzysu, który wymaga nie tylko duchowego nawrócenia, ale praktycznych zmian, by uniknąć powtórzenia grzechów i zaniedbań z przeszłości”.

Już po pierwszym oświadczeniu episkopatu podniosły się głosy krytyki. Na Twitterze aktorka i katoliczka Patricia Heaton napisała: „Drogi kard. Danielu DiNardo, świeckich nie obchodzi, jak wielki wstyd czujesz, chcemy wyrzucenia zarówno odpowiedzialnych za molestowanie seksualne, jak i ukrywających te przypadki”. W podobnym tonie Mary Pezzulo komentowała: „DiNardo jest w błędzie, gdy pisze, że to kryzys moralności seksualnej. To kryzys wykorzystywania słabszych, biskupiego zaniechania, by je zatrzymać, na co nie mają żadnego usprawiedliwienia. Poza tym to nie jest kryzys. Kryzys to dramatyczny moment zmiany. To jest trwające od wielu lat, niemoralne status quo”.

W sprawie McCarricka wypowiedziała się również Marie Collins (kiedyś zasiadająca w watykańskiej komisji ds. ochrony nieletnich jako była ofiara) podkreślając, że fakty na temat kardynała były dobrze znane w kręgu jego kolegów, którzy również są wysoko postawieni, a jednak żaden nie zareagował. Uważa, że jego przypadek pokazuje wiele słabości struktury Kościoła. Collins wini też klerykalizm: „ludzie tacy jak McCarrick w swoim ­unikaniu odpowiedzialności ­wykorzystują aurę władzy i nieproporcjonalnego szacunku, pewni, że nikt się im nie przeciwstawi”. Po swoich doświadczeniach w pracy w watykańskiej komisji ostrzega, że sprawa McCarricka zniknie z prasy i nic się nie zmieni.

Sprawa kardynała ujawniła dwa problemy, które dotychczas nie zostały dostatecznie dostrzeżone: kwestię właściwej reakcji w Kościele na nadużycia seksualne wobec osób pełnoletnich, ale pozostających w relacjach zależności (np. kleryków), oraz problem z brakiem skutecznych mechanizmów karania wyższych przełożonych kościelnych. „Takie przypadki wymagają czegoś więcej niż przeprosin. Wskazują one na fakt, że w przypadku oskarżenia biskupa lub kardynała nadal istnieje zasadnicza luka w polityce Kościoła dotyczącej wykorzystywania seksualnego” – komentował przypadek McCarricka kard. Seán O’Malley, przewodniczący watykańskiej komisji ds. ochrony nieletnich.

Matnia ofiar

Spójrzmy zatem na sytuację owych młodych dorosłych, skoszarowanych w seminariach. Oprócz waszyngtońskich seminarzystów skazanych na „wujka Teda” (jak kazał do siebie mówić McCarrick) podobne problemy mieli seminarzyści w diecezji Lincoln, gdzie oskarżony o molestowanie seminarzystów jest ks. Leonard Kalin. Biskup skierował go na leczenie nie mówiąc diecezjanom, że Kalin ma zarzuty. Dziś biskup przyznaje się do braku przejrzystości, lecz zarzut tuszowania odrzuca. Jedna z ofiar tak oceniała swoją sytuację i jego techniki, podkreślając, jakie znaczenie ma tu zwierzchność molestującego i cała kultura wokół: „To molestowanie nie było niezależne od struktury władzy i autorytetu w Kościele katolickim i teologicznego dyskursu dotyczącego kapłaństwa, celibatu, posłuszeństwa. Prawdę mówiąc, molestowanie było przez nie umożliwione. (...) Łatwiej jest myśleć o nim jako o aberracji, tyle że dowody wskazują, że jest głęboko zintegrowane z tkanką Kościoła”. O podobnych problemach usłyszymy z ust seminarzystów z chilijskiej diecezji Valparaíso, 60 km od Santiago. Ich historie z pierwszej dekady trzeciego tysiąclecia są wstrząsającym przykładem tego, jak próby szukania pomocy i raportowania przełożonym nie przynosiły skutku, a adepci seminarium znajdowali się w matni. Sebastián del Río o swoich problemach z adorującym go kierownikiem duchowym, a potem rektorem seminarium opowiedział biskupowi, który zmusił go do zrobienia sobie masażu, a ostatecznie nie dopuścił do święceń. Gdy del Río przekazał swoje oskarżenia do Watykanu, skontaktował się z nim biskup jego diecezji oskarżając, że jest mściwym byłym seminarzystą. Każda kolejna historia jest tylko gorsza.


Po stronie ofiar: o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich, zmowie milczenia i innych grzechach polskiego Kościoła piszemy konsekwentnie od lat. Wybór najważniejszych tekstów „TP” z ostatniego dwudziestolecia na temat, który wstrząsa dziś Polską, w bezpłatnym i aktualizowanym, internetowym wydaniu specjalnym.


Thomas Plante, psycholog kliniczny z Santa Clara University, który przeprowadził wywiady z setkami katolickich księży i seminarzystów: „Seminaria to sytuacja szczególna, bo to nie praca, ale życie. To dotyczy więc życia, pracy, duchowości. Nie jest tak, że możesz złożyć wypowiedzenie i zmienić pracę”. Podkreśla też brak gotowości duchownych do dyskutowania na temat seksualności w zdrowy sposób. Podobnie katolicy nie są gotowi do rozmowy o seksualności duchownych. To wszystko tworzy kulturę sprzyjającą nadużyciom.

Świeccy na scenę

Dotychczasowe prawo nie przewidywało sytuacji, w której to biskup lub kardynał jest sprawcą molestowania. Nie jest jasne, do kogo w takiej sytuacji należy się zwrócić ani jaki niezależny organ miałby podjąć się śledztwa i skazania takiego hierarchy. Watykańska komisja ds. ochrony nieletnich pracująca nad nowymi rozwiązaniami prawnymi sugerowała stworzenie trybunału, który sądziłby tuszujących takie sprawy biskupów. Pomysł jednak, mimo poparcia przez papieża Franciszka, nie mógł się przebić, a z komisji po kolei odchodziły ofiary molestowania. Komentatorzy podejrzewają, że w ten sposób chciano uniknąć kolejki spraw, które wymagałyby rozpatrzenia przez Watykan i zwróciłyby uwagę mediów.

Temat specjalnego ciała oceniającego działania biskupów powrócił przy oskarżeniach wobec kardynała McCarricka. Bp Edward Scharfenberger z Albany powiedział, że to świeccy powinni prowadzić śledztwo w sprawie naruszeń biskupów. Odniósł się w ten sposób do pomysłu kard. Donalda Wuerla, który mówił, że biskupi powinni stworzyć komisję rozpatrującą oskarżenia wobec hierarchów i odsyłającą sprawy do Watykanu. Scharfenberger stwierdził jednak, że doszliśmy do punktu, w którym biskupi prowadzący dochodzenie w sprawie innych biskupów to nie odpowiedź i trzeba oddać pole świeckim.

Wtórował mu kard. Blase Cupich, który za przykład dał swoją diecezję w Chicago, gdzie, jak uważa, procedury działają. Istnieje tam złożona ze świeckich i duchownych rada rozpatrująca oskarżenia o molestowanie między pracownikami Kościoła i dorosłymi. „Zawsze ufam świeckim, że wiedzą, co robić”.

W tym samym czasie chilijscy biskupi, w stanowisku wydanym pod koniec pięciodniowego posiedzenia, prosząc o przebaczenie zaniedbania obowiązków w sprawie zarzutów o molestowanie, zadeklarowali konkretne kroki, m.in. dzielenie się ustaleniami z organami ścigania, jeśli mowa o przestępstwach wobec dzieci, oraz zwiększenie udziału świeckich, zwłaszcza kobiet, w ciałach decyzyjnych w Kościele w Chile. I proponują konkret: prawniczka Ana Maria Celis Brunet została mianowana szefową Narodowej Rady Zapobiegania Molestowaniu i Wspierania Ofiar (wcześniej funkcję pełnił biskup). Jak prawniczka kanoniczna poradzi sobie z ogromnym kryzysem w tamtejszym Kościele, przyjdzie nam wkrótce zobaczyć.

Bezradność zakonnic

Na tym nie koniec. Ostatnie tygodnie przyniosły jeszcze więcej niepokojących wieści. Agencja Associated Press przedstawiła raport o molestowaniu, jakiego doświadczają siostry zakonne. Raport 30 lipca skomentowało amerykańskie zrzeszenie przełożonych zakonów żeńskich LCWR, zachęcając siostry do zgłaszania molestowania świeckim organom ścigania, oraz wezwało Kościół do odejścia od kultury milczenia, pociągnięcia molestujących do odpowiedzialności i wsparcia ofiar.

Również w Chile sześć sióstr zakonnych w lipcu przyznało w krajowej telewizji, że były molestowane przez księży, biskupów i inne siostry, a ich przełożeni nic w tej sprawie nie zrobili.

Innym głośnym przykładem molestowania zakonnic są sprawy z Indii. Siostra, która stała się ofiarą molestowania (została nagrana pod prysznicem przez księży), nie była w stanie wyegzekwować sprawiedliwości. Mimo interwencji organizacji sióstr zakonnych biskup wysłał sprawcę na studia do Rzymu. Interwencje u nuncjusza też nie przyniosły efektu, a jej przełożone zmusiły ją do odejścia z zakonu. Maju Kulampuram, która zajmowała się tą sprawą, mówi, że problem złego traktowania zakonnic jest w Indiach ogromny: „Jeśli wyjdzie na jaw, będzie jak tsunami”. Księża mają nad siostrami władzę, kontrolują majątki, a w wypadku konfliktu odmawiają komunii i spowiedzi. W sprawie wspomnianej siostry konferencja biskupów odmawiała wielokrotnie komentarza.

Jednocześnie głośna stała się sprawa zakonnicy z kościoła syromalabarskiego, która oskarża biskupa Kerali Franca Mulakkala o wielokrotny (13 razy) gwałt, potwierdzony lekarską obdukcją. W połowie sierpnia policja wkroczyła do rezydencji hierarchy w celu przesłuchania, a towarzyszący jej reporterzy twierdzą, że zostali poturbowani przez prywatną ochronę biskupa.

Kto niewinny

„Kto będzie pilnował strażników?” (Quis custodiet ipsos custodes?) – przypominano łacińskie przysłowie, gdy z każdą kolejną sprawą topniało zaufanie do hierarchii. Cień oskarżeń o tuszowanie spraw molestowania pada nawet na najważniejsze nazwiska.

Najpierw ks. Boniface Ramsey powiedział „Washington Post”, że wysłał w 2015 r. do kard. Seána O’Malleya jako do szefa komisji ds. ochrony nieletnich list alarmujący o oskarżeniach kleryków wobec McCarricka, ale w odpowiedzi dostał wiadomość od jego sekretarza, że te sprawy przekraczają zakres kompetencji komisji. Nic nie wiadomo jednak, by biuro O’Malleya przekazało sprawę do odpowiedniego watykańskiego organu.

Teraz raport z Pensylwanii wspomina o sprawach nadzorowanych przez kard. Donalda Wuerla, dziś arcybiskupa Waszyngtonu, który przez 18 lat (1988–2006) kierował objętą śledztwem diecezją Pittsburgh. Wspominane są przypadki, gdy odmówił przywrócenia oskarżonych do posługi, ale też takie, gdy za radą psychologów z kościelnych ośrodków pozwolił im wrócić do pracy. Ten drugi przypadek to choćby Thomas O’Donnell, którego w 1989 r. psycholodzy ocenili jako niemającego problemów, choć rodzice dzieci składali liczne skargi (kazał dzieciom rozebrać się na gimnastyce, rozmawiał z dzieckiem o seksie i kazał dziecku spać ze sobą w czasie wycieczki). W 2005 r. Wuerl wyznaczył mu do życia i pracy miejsce sąsiadujące ze szkołą, mimo że rodzice wielokrotnie składali skargi.

Hierarchowie zawiedli w Chile, gdzie zamiatano pod dywan serię skandali związanych z molestowaniem zarówno nieletnich, jak i dorosłych. I choć dziś episkopat tego kraju podejmuje dalekosiężny program naprawczy, to otoczony jest w kraju podejrzliwością do tego stopnia, że policja na wniosek prokuratury przeszukała kurialny budynek i zajęła dokumentację,w obawie przed mataczeniem. W Australii tego lata za tuszowanie spraw pedofilskich skazano abp. Philipa Wilsona.

Co więcej, zainteresowany sam nie ustąpił z kościelnego stanowiska, lecz zrobił to dopiero, gdy premier tego kraju zwrócił się w tej sprawie do papieża. We Francji arcybiskup Lyonu, kard. Philippe Barbarin, oczekuje wyznaczonego na styczeń 2019 r. procesu, w którym będzie oskarżony o tuszowanie spraw dotyczących molestowania. W tym samym francuskim procesie zarzuty ma kard. Luis Ladaria Ferrer, prefekt kongregacji Nauki Wiary, i pięciu innych watykańskich dostojników.

Była prezydent Irlandii Mary McAleese właśnie wyznała, że jesienią 2003 r., przed ogłoszeniem irlandzkiego raportu o molestowaniu, ówczesny watykański sekretarz stanu kard. Angelo Sodano sugerował jej podczas kameralnego spotkania potrzebę zawarcia konkordatu, co doprowadziłoby do utajnienia kościelnych archiwów. „Powiedziałam mu, że uważam to za niezwykle nieodpowiednie i bardzo, bardzo niebezpieczne dla Kościoła” – opowiada dziś McAleese, która wspomina to jako najbardziej niszczący moment swojej prezydentury. „Irish Times” raportuje również, że dwa lata później Sodano pytał ministra spraw zagranicznych Dermota Aherna, czy państwo irlandzkie zrekompensuje Kościołowi ewentualne straty spowodowane zasądzonymi odszkodowaniami.

Watykan na razie milczy w tej sprawie, ale za kilka dni papież Franciszek wybiera się do Irlandii, którą już i tak elektryzuje pytanie, dlaczego w planie wizyty nie ma spotkania z ofiarami molestowania. ©℗

SĄD NAD BISKUPEM

„Jeśli biskup jest oskarżony o molestowanie seksualne nieletniego, oskarżony biskup jest zobowiązany do poinformowania nuncjusza apostolskiego” – to zapis z Karty Ochrony Dzieci i Młodzieży opracowanej przez amerykańskich biskupów w 2002 r., dokumentu, który stał się wzorcem dla Kościołów w innych krajach. Można się łatwo domyślić, że już z powodów czysto psychologicznych ten przepis rzadko jest skuteczny.

Prawo kanoniczne rezerwuje sądzenie biskupów i kardynałów wyłącznie papieżowi. W praktyce oskarżenia rozpatruje Kongregacja ds. Biskupów – ta sama, która wcześniej owych biskupów papieżowi rekomendowała. Trudno się dziwić, że skargi w jej archiwach utykały.

Ten problem na poziomie prawnym rozwiązałoby powołanie osobnego trybunału do sądzenia oskarżonych biskupów i wygląda na to, że Franciszek taki trybunał w końcu powoła. Instytucja ta będzie potrzebowała uzupełnienia w postaci urzędu oskarżycielskiego uprawnionego do prowadzenia wstępnego dochodzenia kanonicznego w Kościołach lokalnych. Owe uprawnienia mogliby otrzymać nuncjusze, ale z dotychczasowej praktyki widać, że często to oni stanowili „mur zaporowy” dla pojawiających się spraw.

Uzupełnienia – jak się wydaje – potrzebują też przepisy Kodeksu Prawa Kanonicznego. Nie ma kanonu przewidującego karę za nadużycia seksualne wykorzystujące stosunek zależności lub krytyczną sytuację, analogicznego np. do paragrafu 199 polskiego świeckiego kodeksu karnego. Choć duchownych wykorzystujących takie sytuacje można karać z bardziej ogólnych kanonów (np. kanonu 1395 odnoszącego się do zewnętrznego grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu czy kanonu 1399 – mówiącego o ciężkim zewnętrznym naruszeniu prawa Bożego), konkretny przepis na pewno podniósłby świadomość zła i wrażliwość na takie sytuacje. Prawo kanoniczne zbyt szybko też przedawnia takie przestępstwa, bo już po pięciu latach. ©(P)

Artur Sporniak

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2018