Ładowanie...
Molestowanie: papież przeprasza, katolicy tracą cierpliwość
Molestowanie: papież przeprasza, katolicy tracą cierpliwość
Franciszek pisze o bólu zranionych, konieczności wzięcia odpowiedzialności przez wspólnotę Kościoła oraz o niezbędnym nawróceniu osobistym i wspólnotowym. „Zachęcam cały święty lud Boży do modlitwy pokutnej i postu – apeluje – aby nigdy więcej nie dochodziło do takich nadużyć”. Za przyczynę zła uważa klerykalizm świeckich i duchownych oraz żądzę panowania i posiadania. Czy to wystarczająca odpowiedź przywódcy organizacji targanej serią skandali dotyczących wykorzystania seksualnego i systemowego tuszowania tych przypadków?
Jeśli Franciszek chce wprowadzać zmiany strukturalne, dopuszczając świeckich, w tym kobiety do współzarządzania Kościołem, lepszego momentu nie znajdzie.
Czytaj także:
Już słychać głosy, że kryzys jest większy niż w 2002 r., kiedy wybuchła afera w Bostonie, i tym razem globalny. Serię skandali otworzyła ciągnąca się długo sprawa tuszowania molestowania przez biskupów z Chile i pierwotnie nieadekwatna reakcja papieża, który wierzył hierarchom i oskarżał ofiary o pomówienia. Potem dowiadywaliśmy się o molestowaniu zakonnic, seminarzystów i dorosłych świeckich, aż wreszcie kard. Theodore McCarrick został oskarżony i zmuszony do odejścia ze stanowiska. Wszystko przypieczętował raport ze stanu Pensylwania, podsumowujący przypadki molestowania na terenie 6 diecezji z ostatnich 70 lat (więcej piszemy o nim w najbliższym numerze „TP”). A na tym nie koniec: przez tydzień od publikacji raportu Wielka Rada Przysięgłych w Pensylwanii odebrała już 150 telefonów z kolejnymi zgłoszeniami przypadków molestowania.
Przypadki te, podobnie jak sposób ich tuszowania, świadczą o klerykalizmie, kumoterstwie biskupów, wykorzystywaniu władzy, braku przejrzystości i unikaniu odpowiedzialności. Nikt już chyba nie wierzy w to, że hierarchia wyzwoli się z tych strukturalnych grzechów sama. Prawie dwie dekady po Bostonie katolicy mówią: nie ufamy wam. Mieliście czas, by to naprawić.
Zresztą kto miałby to naprawiać? Doradca papieża kard. O’Malley, w Watykanie szefujący komisji ds. ochrony nieletnich, odwołał wizytę w Dublinie, by zająć się śledztwem we własnym seminarium w Bostonie. Dowiedzieliśmy się też o liście na temat McCarricka, wysłanym do komisji O’Malleya, na który odpowiedziano, że sprawa nie leży w jej kompetencjach (choć ostatecznie okazało się, że McCarrick molestował również 11-latka). „Katolicy stracili do nas cierpliwość, a społeczeństwo zaufanie” – powiedział O’Malley.
Czytaj także: Artur Sporniak: Co zrobić ze złymi hierarchami
Również arcybiskup Waszyngtonu Donald Wuerl nie odwiedzi Irlandii. Raport z Pensylwanii opisuje, jak przywracał do posługi duszpasterskiej i pozwalał przenosić do innych diecezji księży należących do siatki pedofili. Konserwatywny „The Weekly Standard” już ostrzega: „Jeśli Wuerl nie straci pracy, polityka zera tolerancji jest fikcją”. Nie bez powodu katoliccy teologowie wystosowali petycję, w której apelują do 271 czynnych amerykańskich biskupów, by rozważyli kolektywną rezygnację jako publiczny akt pokuty przed Bogiem i ludem Bożym.
Jak na ironię, kard. McCarrick był w komisji tworzącej obowiązujący dziś w Kościele USA dokument o ochronie nieletnich; dokument, który nie uwzględnia pociągania do odpowiedzialności biskupów. Wtedy, w 2002 r. na spotkaniu z księżmi swojej diecezji oskarżony dziś hierarcha tłumaczył, że prasa jest antykatolicka, a problem jest wprawdzie poważny, ale nie tak bardzo, jak mówią.
Najgłośniej padają pytania o odpowiedzialność biskupów. O tym, że zgłaszanie ich nadużyć do Watykanu nie działa, dowodzą zarówno doświadczenia chilijskich kleryków, próbujących wnieść skargę przez nuncjusza, jak sama sprawa McCarricka i wiele innych przypadków.
Co zatem mogłoby zadziałać? „Nie jest tak, że Kościół musiałby przepisać credo – odpowiada w komentarzu „New York Times”. – Wystarczy zacząć od stworzenia wydziału HR, do którego ofiary mogłyby zgłaszać molestowanie”. Jak w korporacji.
Ten trop korporacyjnych wzorców pojawia się często. I słusznie, bo Kościół nie jest pierwszą organizacją, która musi mierzyć się z problemem molestowania i istnieją modele dobrych praktyk, na których mógłby się wzorować. Obecnie, chcąc zapobiegać podobnym przypadkom, identyfikuje się np. praktyki strukturalne, które mogą narażać na nadużycia. Przestrzenie w organizacji, w których zależność staje się niebezpieczna. Czy umiemy sobie wyobrazić audyt Kościoła pod tym kątem? I czy skłonimy do tego jego przywódców?
Z drugiej strony Kościół korporacją nie jest i wydział HR nie wystarczy. Potrzebna jest zmiana prawa kanonicznego: tak, by biskupi mogli ponosić odpowiedzialność nie tylko przed Rzymem, ale przed własnym lokalnym Kościołem. Już mowa o komisjach złożonych również ze świeckich, które weryfikowałyby oskarżenia. Potrzeba też przejrzystości awansów i nominacji, osłabiającej zależność między członkami hierarchii i uniemożliwiającej niejasno motywowaną protekcję.
Przejrzystość to też ujawnienie diecezjalnych archiwów, zanim zajmą się tym świeccy prokuratorzy (stan Nowy Jork już zapowiada takie działania). Biskup z Indiany Kevin Rhoades (ordynariusz Fort Wayne-South Bend, a wcześniej objętej śledztwem diecezji Harrington) zadeklarował, że jego diecezja niezwłocznie rozpocznie prace nad zebraniem i opublikowaniem nazwisk skazanych księży. Uzasadnia to tym, że po raporcie z Pensylwanii zrozumiał, jak ważna dla ofiar jest jawność nazwisk oprawców.
Czy jego opinii nie powinni poznać polscy biskupi, a także papież? „Gdyby Franciszek chciał na poważnie zająć się problemem molestowania seksualnego, zażądałby od wszystkich diecezji otwarcia archiwów” – podkreślił Tim Lennon, szef SNAP, organizacji zrzeszającej poszkodowanych przez księży.
Gdy w Kościele powszechnym kipi, w Polsce – przy okazji maryjnego święta – straszy się feministkami, genderem i homoseksualistami. Nie jest jednak tak, że problemy reszty Kościoła nas nie dotyczą. Nieprzejrzystość, kolesiostwo, klerykalizm, hierarchiczność i stosunki zależności... zapewne i w Polsce ich nie brakuje.
Więcej o raporcie ze stanu Pensylwania piszemy w "Tygodniku Powszechnym" nr 35/2018
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]