Reklama

Ładowanie...

Molestowanie: papież przeprasza, katolicy tracą cierpliwość

Molestowanie: papież przeprasza, katolicy tracą cierpliwość

21.08.2018
Czyta się kilka minut
Po miesiącach ujawniania skandali dotyczących molestowania seksualnego sióstr zakonnych, seminarzystów, dorosłych i nieletnich, papież skierował list do wszystkich katolików. Tyle że nikt już nie czeka na słowa, nawet jeśli są to przeprosiny. Potrzebne są strukturalne i prawne zmiany w Kościele.
Bp Ronald Gainer z diecezji Harrisburg (stan Pensylwania) podczas mszy w miejscowej katedrze, 17 sierpnia 2018 r. / Fot. Matt Rourke / AP Photo / East News
Bp Ronald Gainer z diecezji Harrisburg (stan Pensylwania) podczas mszy w miejscowej katedrze, 17 sierpnia 2018 r. / Fot. Matt Rourke / AP Photo / East News
F

Franciszek pisze o bólu zranionych, konieczności wzięcia odpowiedzialności przez wspólnotę Kościoła oraz o niezbędnym nawróceniu osobistym i wspólnotowym. „Zachęcam cały święty lud Boży do modlitwy pokutnej i postu – apeluje – aby nigdy więcej nie dochodziło do takich nadużyć”. Za przyczynę zła uważa klerykalizm świeckich i duchownych oraz żądzę panowania i posiadania. Czy to wystarczająca odpowiedź przywódcy organizacji targanej serią skandali dotyczących wykorzystania seksualnego i systemowego tuszowania tych przypadków?

Jeśli Franciszek chce wprowadzać zmiany strukturalne, dopuszczając świeckich, w tym kobiety do współzarządzania Kościołem, lepszego momentu nie znajdzie.


Czytaj także:

Zuzanna Radzik: Ujawniane przypadki tuszowania nadużyć seksualnych wobec dzieci oraz wykorzystywania osób pełnoletnich zależnych od duchownych pokazują, że Kościół czeka jeszcze długa droga.


Już słychać głosy, że kryzys jest większy niż w 2002 r., kiedy wybuchła afera w Bostonie, i tym razem globalny. Serię skandali otworzyła ciągnąca się długo sprawa tuszowania molestowania przez biskupów z Chile i pierwotnie nieadekwatna reakcja papieża, który wierzył hierarchom i oskarżał ofiary o pomówienia. Potem dowiadywaliśmy się o molestowaniu zakonnic, seminarzystów i dorosłych świeckich, aż wreszcie kard. Theodore McCarrick został oskarżony i zmuszony do odejścia ze stanowiska. Wszystko przypieczętował raport ze stanu Pensylwania, podsumowujący przypadki molestowania na terenie 6 diecezji z ostatnich 70 lat (więcej piszemy o nim w najbliższym numerze „TP”). A na tym nie koniec: przez tydzień od publikacji raportu Wielka Rada Przysięgłych w Pensylwanii odebrała już 150 telefonów z kolejnymi zgłoszeniami przypadków molestowania.

Przypadki te, podobnie jak sposób ich tuszowania, świadczą o klerykalizmie, kumoterstwie biskupów, wykorzystywaniu władzy, braku przejrzystości i unikaniu odpowiedzialności. Nikt już chyba nie wierzy w to, że hierarchia wyzwoli się z tych strukturalnych grzechów sama. Prawie dwie dekady po Bostonie katolicy mówią: nie ufamy wam. Mieliście czas, by to naprawić.

Zresztą kto miałby to naprawiać? Doradca papieża kard. O’Malley, w Watykanie szefujący komisji ds. ochrony nieletnich, odwołał wizytę w Dublinie, by zająć się śledztwem we własnym seminarium w Bostonie. Dowiedzieliśmy się też o liście na temat McCarricka, wysłanym do komisji O’Malleya, na który odpowiedziano, że sprawa nie leży w jej kompetencjach (choć ostatecznie okazało się, że McCarrick molestował również 11-latka). „Katolicy stracili do nas cierpliwość, a społeczeństwo zaufanie” – powiedział O’Malley.


Czytaj także: Artur Sporniak: Co zrobić ze złymi hierarchami


Również arcybiskup Waszyngtonu Donald Wuerl nie odwiedzi Irlandii. Raport z Pensylwanii opisuje, jak przywracał do posługi duszpasterskiej i pozwalał przenosić do innych diecezji księży należących do siatki pedofili. Konserwatywny „The Weekly Standard” już ostrzega: „Jeśli Wuerl nie straci pracy, polityka zera tolerancji jest fikcją”. Nie bez powodu katoliccy teologowie wystosowali petycję, w której apelują do 271 czynnych amerykańskich biskupów, by rozważyli kolektywną rezygnację jako publiczny akt pokuty przed Bogiem i ludem Bożym.

Jak na ironię, kard. McCarrick był w komisji tworzącej obowiązujący dziś w Kościele USA dokument o ochronie nieletnich; dokument, który nie uwzględnia pociągania do odpowiedzialności biskupów. Wtedy, w 2002 r. na spotkaniu z księżmi swojej diecezji oskarżony dziś hierarcha tłumaczył, że prasa jest antykatolicka, a problem jest wprawdzie poważny, ale nie tak bardzo, jak mówią.

Najgłośniej padają pytania o odpowiedzialność biskupów. O tym, że zgłaszanie ich nadużyć do Watykanu nie działa, dowodzą zarówno doświadczenia chilijskich kleryków, próbujących wnieść skargę przez nuncjusza, jak sama sprawa McCarricka i wiele innych przypadków.

Co zatem mogłoby zadziałać? „Nie jest tak, że Kościół musiałby przepisać credo – odpowiada w komentarzu „New York Times”. – Wystarczy zacząć od stworzenia wydziału HR, do którego ofiary mogłyby zgłaszać molestowanie”. Jak w korporacji.

Ten trop korporacyjnych wzorców pojawia się często. I słusznie, bo Kościół nie jest pierwszą organizacją, która musi mierzyć się z problemem molestowania i istnieją modele dobrych praktyk, na których mógłby się wzorować. Obecnie, chcąc zapobiegać podobnym przypadkom, identyfikuje się np. praktyki strukturalne, które mogą narażać na nadużycia. Przestrzenie w organizacji, w których zależność staje się niebezpieczna. Czy umiemy sobie wyobrazić audyt Kościoła pod tym kątem? I czy skłonimy do tego jego przywódców?

Z drugiej strony Kościół korporacją nie jest i wydział HR nie wystarczy. Potrzebna jest zmiana prawa kanonicznego: tak, by biskupi mogli ponosić odpowiedzialność nie tylko przed Rzymem, ale przed własnym lokalnym Kościołem. Już mowa o komisjach złożonych również ze świeckich, które weryfikowałyby oskarżenia. Potrzeba też przejrzystości awansów i nominacji, osłabiającej zależność między członkami hierarchii i uniemożliwiającej niejasno motywowaną protekcję.

Przejrzystość to też ujawnienie diecezjalnych archiwów, zanim zajmą się tym świeccy prokuratorzy (stan Nowy Jork już zapowiada takie działania). Biskup z Indiany Kevin Rhoades (ordynariusz Fort Wayne-South Bend, a wcześniej objętej śledztwem diecezji Harrington) zadeklarował, że jego diecezja niezwłocznie rozpocznie prace nad zebraniem i opublikowaniem nazwisk skazanych księży. Uzasadnia to tym, że po raporcie z Pensylwanii zrozumiał, jak ważna dla ofiar jest jawność nazwisk oprawców.

Czy jego opinii nie powinni poznać polscy biskupi, a także papież? „Gdyby Franciszek chciał na poważnie zająć się problemem molestowania seksualnego, zażądałby od wszystkich diecezji otwarcia archiwów” – podkreślił Tim Lennon, szef SNAP, organizacji zrzeszającej poszkodowanych przez księży.

Gdy w Kościele powszechnym kipi, w Polsce – przy okazji maryjnego święta – straszy się feministkami, genderem i homoseksualistami. Nie jest jednak tak, że problemy reszty Kościoła nas nie dotyczą. Nieprzejrzystość, kolesiostwo, klerykalizm, hierarchiczność i stosunki zależności... zapewne i w Polsce ich nie brakuje.

Więcej o raporcie ze stanu Pensylwania piszemy w "Tygodniku Powszechnym" nr 35/2018

Autor artykułu

Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim...

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]