Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
oraz wzywa go do podporządkowania się decyzjom jego przełożonego. Z Rzymu nie napłynęły żadne wytyczne w sprawie przyszłości byłego proboszcza z Jasienicy – nowością okazało się stworzenie przez abp. Hosera stanowiska kapelana w Zakładzie Neuropsychiatrycznej Opieki Zdrowotnej dla Dzieci i Młodzieży w Zagórzu i powołanie do tej funkcji ks. Lemańskiego. W uzasadnieniu decyzji czytamy, że specyfika tej placówki wymaga kontaktu z kapłanem duszpasterzem. „Mając na uwadze potrzeby duszpasterskie powołano dla Placówki kapelana. Zdolności duszpasterskie ks. Lemańskiego pozwolą z pełnym oddaniem poświęcić się tej posłudze i realizować dalej swoje powołanie kapłańskie”.
Ks. Lemański nie będzie więc proboszczem, ale nie będzie również rezydentem w domu księży emerytów. Czy to go zadowoli? Na razie nie odebrał jeszcze dekretu; nie wiemy więc, co myśli o swojej nowej posłudze w diecezji, i czy decyzję swojego biskupa uzna za kompromis, czy tylko pozorny gest współpracy i dobrej woli. Sęk w tym, że odwoływać może się jedynie od zakazu wypowiadania się w mediach, a mało prawdopodobne, żeby Watykan uważał tę jego działalność za najważniejszą. Ks. Lemański ma szansę być równie świetnym kapelanem, co proboszczem – jeśli z tej szansy nie skorzysta, powstanie pytanie, o co naprawdę mu chodzi. Szkoda by było, gdyby zawiódł tych, którzy w nim widzieli wytrwałego kapłana, a nie tylko wytrwałego kontestatora biskupa. Od niego samego zależy, jakie da świadectwo. Ks. Lemański pozostanie sobą, jeśli równie silnie utożsami się z nowymi „parafianami”, dla których może być wciąż „proboszczem” o wielkim sercu.