Proboszcz przed prawem

Ks. Wojciech Lemański po dwóch upomnieniach kanonicznych otrzymał zakaz wypowiadania się w mediach i być może na tym się nie skończy. Czym niepokorny proboszcz z Jasienicy podpadł swojemu biskupowi?

03.06.2013

Czyta się kilka minut

Ks. Wojciech Lemański, maj 2013 r. / Fot. FILIP KLIMASZEWSKI dla „TP”
Ks. Wojciech Lemański, maj 2013 r. / Fot. FILIP KLIMASZEWSKI dla „TP”

Skromny, lecz radykalny. Wiejski proboszcz – a krytyczny i niezależny. Dostępny także dla tych, których spłoszyły lub zgorszyły kontakty z Kościołem.

Na swoim blogu pisze, że podczas kolędy nie odwiedził domu, po którego obejściu biegały ujadające psy. Uznał, że nie jest tam mile widziany – i dostrzegł analogię do sytuacji w Kościele: „Gdy przysłuchuję się kolejnym wypowiedziom niektórych przedstawicieli Kościoła w moim kraju, przypominam sobie tę scenę. Kogo ci ludzie, stojący za ogrodzeniem Kościoła, postrzegają jako reprezentantów tegoż Kościoła? Kogo spotykają, otwierając furtkę, i kogo usłyszą, gdy zdecydują się skorzystać z ewangelizacyjnego zaproszenia? Czy wejdą do środka, zniechęcani atakami nielicznych, nierasowych, mało reprezentatywnych, ale jakże głośno ujadających na każdego próbującego wejść, albo i na przechodzących mimo?”.

– Kiedy to się zaczęło, pierwszy raz od lat sięgnąłem po Kodeks Prawa Kanonicznego, żeby sprawdzić, jak się mogę bronić – mówi „Tygodnikowi” proboszcz trzytysięcznej Jasienicy pod Tłuszczem. W ubogim pokoju jego nieotynkowanej plebanii siedzimy nad grubym skoroszytem z korespondencją do kurii warszawsko-praskiej i Watykanu. Mimo dobrych rad od zatroskanych przyjaciół, nie chce przestać jej prowadzić.

Historia jego perypetii z przełożonymi brzmi trochę jak opowieść o tworzeniu radykała: kuria upomina, on ma coraz mniej do stracenia, mówi coraz więcej i coraz bardziej stanowczo.

Na pytanie, czy przełożony ks. Lemańskiego abp Henryk Hoser starał się spór załagodzić, czy chciał dialogu z proboszczem z Jasienicy, ks. kanclerz Wojciech Lipka z kurii warszawsko-praskiej odpowiedzieć nie chce. Podobnie jak, niestety, na inne pytania.

DEKRET PIERWSZY: ODWOŁANY

Kiedy się zaczęło? Może wtedy, gdy w czerwcu 2010 r. biskup uprzedził proboszcza, że zamierza przenieść go na inną parafię? Ludzie mówili: to za karę, za zajmowanie się Żydami. Cóż, temat niepopularny, ale żeby za to przenosić?

Może więc chodzi o darcie kotów z kolegami z diecezji? Biskup informując go o decyzji miał wspomnieć, że powodem jest to, iż ks. Lemański nie dogaduje się ze swoim dziekanem. Krążą legendy o spotkaniu księży, podczas którego w obecności biskupa padały antysemickie żarty. Ks. Lemański wtedy wyszedł. Złośliwi mówią o nim: naczelny Żyd diecezji. Zwłaszcza że inspirując się kościołem w Norymberdze, umieścił przy ołtarzu szafkę na lekcjonarze w kształcie zwoju Tory, a przed laty poświęcił wielkanocny Grób Pański ofiarom z Jedwabnego.

Wtedy, w 2010 r., Lemański mówił, że gdyby biskup przenosił go ze względów duszpasterskich, poszedłby bez szemrania. Za karę jednak przeprowadzać się nie chce, bo nic nie zrobił. A parafianie stanęli w jego obronie: gdy dotarły do nich plotki o decyzji biskupa, wybrali się do dziekana w Tłuszczu, a potem, zbulwersowani, opisywali przebieg tego spotkania w liście do abp. Hosera: „Ludzi, którzy poruszeni plotkami przyszli prosić o wyjaśnienie, obraził wyzywając od plotkarzy, komunistów, bezczelnych kłamców”. I podsumowywali: „Skończyły się czasy, gdy można było wiernych traktować jak jakiś motłoch”.

Apel o pozostawienie proboszcza podpisało półtora tysiąca osób; w jego obronie odbył się wiec. Lemański prosił, by zachowano spokój: „Nie ukrywam, że czuję się pokrzywdzony tym dekretem i niesprawiedliwymi poczynaniami niektórych księży i świeckich w mojej sprawie. Proszę Was jednak, moi parafianie, nie dajcie się sprowokować”. „Ktoś zapomniał, że to my jesteśmy Kościołem” – buntowali się wierni.

W czerwcu, gdy został ustnie powiadomiony o przeniesieniu, ks. Lemański poprosił o decyzję na piśmie: tylko od takiej można się formalnie odwołać. Decyzja została ogłoszona dekretem 25 czerwca 2010 r., który zainteresowanemu wręczył kanclerz kurii, zaznaczając ponoć (tak twierdzi ks. Lemański, kuria odmawia komentarza), że to dlatego, iż zagalopował się trochę w dialogu z Żydami.

Trzy dni później ks. Lemański wysłał do biskupa tzw. pismo przedrekursowe. Rekurs to odwołanie się od decyzji do przełożonych hierarchy, który ją podjął (w tym przypadku – do Kongregacji ds. Duchowieństwa). Kodeks zaleca jednak uprzednie zwrócenie się do wydającego dekret z prośbą o zmianę decyzji (kan. 1734 KPK). W swojej prośbie ks. Lemański zaznaczał, że nie dopełniono procedur przeniesienia. Jego zdaniem, z pewnością zabrakło przedstawienia propozycji na piśmie (kan. 1748). Może też – gdy odmówił – ponownego ojcowskiego wezwania (kan. 1750). Dopiero po takich konsultacjach, gdyby proboszcz wciąż odmawiał, kodeks mówi o wydaniu dekretu. Kodeks zaznacza też, że jeśli przeniesienie następuje wbrew woli zajmującego urząd, wymagana jest poważna przyczyna, z zachowaniem prawa do przedstawienia przeciwnej racji (kan. 190).

Jakie były przyczyny w przypadku ks. Lemańskiego? Jeśli mu wierzyć, do kurii dotarły dwa krytyczne wobec niego listy od kolegów z dekanatu. Kuria warszawsko-praska, jak wspomnieliśmy, odmawia komentarza.

Ks. Lemański konsultował swoją sytuację ze znajomymi kanonistami. Mówili, że ma rację, ale ostrzegali: „Daj spokój, z nimi nie wygrasz. Nie szukaj w Kościele sprawiedliwości”. Dekret o przeniesieniu został jednak odwołany.

NIE TYLKO NA TEMAT

Mija półtora roku. W niewielkiej mazowieckiej wsi proboszcz dba o nowe witraże i chodnik przed kościołem. Duszpasterstwo działa prężnie: chorzy są odwiedzani, działa schola, przychodzą ministranci. Tylko plebania wciąż nieotynkowana, a proboszcz dzieli się swoimi refleksjami o Bogu i Kościele nie tylko z parafianami, ale także z czytelnikami ogólnopolskich gazet. Jest coraz bardziej krytyczny.

Komentuje m.in. brak innych przedstawicieli duchowieństwa na uroczystościach upamiętniających mord w Jedwabnem, nazywając tę nieobecność brakiem chrześcijańskiego świadectwa. List do krytykującego ks. Adama Bonieckiego bp. Wiesława Meringa kończy przeprosinami tych, którzy poczuli się dotknięci wypowiedziami włocławskiego biskupa. Od marca 2012 r. jego felietony z parafialnej strony internetowej publikuje portal natemat.pl.­ Najczęściej są komentarzem do niedzielnych czytań, ale dotykają też spraw bieżących. Proboszcz z Jasienicy broni Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W sprawie bp. Jareckiego apeluje do kard. Nycza o pozostawienie hierarchy mającego problemy z alkoholem w diecezji („Kościół warszawski, a w jakiś sposób również cały Kościół w Polsce, zobowiązany jest pomóc biskupowi Piotrowi podnieść się z tego upadku i jednocześnie dać czytelny znak wiernym, że najgłębszy nawet upadek nie przekreśla żadnego człowieka”). Wielokrotnie wypowiada się o skandalu z udziałem poznańskiego duchownego Mariusza G. Sprawa podwójnego życia księży jest tematem jego konfliktu z Szymonem Hołownią.

Z czasem w jego felietonach pojawia się coraz więcej konfrontacji: staje się regularnym „bohaterem” portalu Fronda.pl. Publicystyka pomieszana z komentarzem do Ewangelii, ataki ad personam – można by powiedzieć, że nie różni się to aż tak bardzo od stylu kazań krytykowanych przez Lemańskiego hierarchów. On sam tłumaczy: – Niektóre moje wypowiedzi są ostre dlatego, że widzę, iż ludzie są krzywdzeni przez wypowiedzi niektórych hierarchów. Ale gdybym kogoś rzeczywiście obraził – choć bardzo na słowa uważam – to gotów jestem publicznie przeprosić.

DEKRET DRUGI: PODTRZYMANY

Kolejna odsłona tej historii ma miejsce dzień przed publikacją przez „Tygodnik Powszechny” tekstu o ks. Lemańskim przy okazji Dnia Judaizmu (nr 5/12). Kuria diecezji warszawsko-praskiej wzywa proboszcza z Jasienicy akurat w tym terminie i wręcza mu upomnienie kanoniczne. „W związku z brakiem reakcji na liczne upomnienia kierowane ze strony Biskupa Diecezjalnego oraz wspólnoty kapłańskiej...” – rozpoczyna dekret abp Hoser. I wylicza przyczyny upomnienia: deprecjonowanie osób i posługi biskupów i kapłanów; naruszanie dóbr osobistych i dobrego imienia w publikacjach i przepowiadaniu; podejmowanie decyzji dotyczących parafii bez zgody kompetentnej władzy kościelnej; konfliktowanie miejscowej społeczności (szkoła, parafia, dekanat); brak współpracy z władzami samorządowymi i oświatowymi.

Proboszcz i tym razem wybiera formalną drogę odwołania się od dekretu. Najpierw prosi ordynariusza o wycofanie upomnienia, to jednak zostaje podtrzymane. Abp Hoser odpowiada, że upomnienie dotyczy zarzutów obszernie udokumentowanych, znanych od dawna, publicznych i notorycznych. Nie podaje jednak żadnych przykładów.

Ks. Lemański odwołuje się do Kongregacji ds. Duchowieństwa. Wyjaśnia, że przed udzielonym upomnieniem kanonicznym nie otrzymał żadnych uwag dotyczących swojej postawy, choć wielokrotnie spotykał się i pisał do swojego ordynariusza. W dokumentach nie ma też śladu upomnień ze strony innych kapłanów. – Nie miałem żadnych sygnałów, że coś robię nie tak – mówi „Tygodnikowi” jasienicki proboszcz po otrzymaniu upomnienia. I dodaje, że podczas rozmów z biskupem miał wrażenie, iż ten rozumie jego racje.

Odnosząc się do zarzutu deprecjonowania posługi biskupów i kapłanów, ks. Lemański argumentuje, że w wielu przypadkach dobro publiczne usprawiedliwia wskazanie wad i wykroczeń. „Rzeczowa krytyka osób pełniących ważne i publiczne funkcje, również w Kościele, jest tym wymiarem funkcjonowania społeczności, który jest ze wszech miar usprawiedliwiony i prawnie dopuszczany” – pisze.

Za szczególnie krzywdzący uznaje zarzut wykorzystywania przepowiadania do niecnych celów. Żali się na brak przytoczenia przypadków, które ordynariusz miał na myśli, pisząc o naruszaniu dóbr osobistych. Podobny brak konkretów odnajduje w zarzucie, że nie uzgadniał z przełożonymi decyzji odnoszących się do parafii. Wspomina konsultacje z wizytującym biskupem, ale też brak odpowiedzi ze strony ordynariusza na skierowane do niego pisemnie pytania. Przytacza pozytywne opinie parafian. Kwestionuje opinię o braku współpracy z władzami samorządowymi, choć przyznaje, iż wskazywał uchybienia w działaniu miejscowego Zespołu Szkół.

Ks. Lemański pisze, że zauważył zmianę w stosunku abp. Hosera, odkąd wypowiadał się krytycznie na temat niektórych jego współpracowników. „W upomnieniu kanonicznym dostrzegam próbę zastraszenia mnie i zamknięcia mi ust” – konkluduje, zaznaczając jednak, że podporządkuje się prawomocnemu orzeczeniu.

RODZICE BRONIĄ KSIĘDZA

Wraz z odpowiedzią na pismo przedrekursowe, która upomnienie podtrzymywała, ks. Lemański otrzymuje decyzję o odebraniu misji kanonicznej, czyli zakaz nauczania religii w szkole. Rodzice i dzieci z Jasienicy nie kryją oburzenia. Pozbawiona katechety młodzież rozpoczyna zastępujące religię lekcje angielskiego modlitwą, a do biskupa kieruje napisany list z prośbą o przywrócenie go do pracy.

„Nie ukrywam, że jestem zbulwersowany całą tą sprawą – mówi Dariusz Suchenek, przewodniczący rady rodziców w rozmowie z Aleksandrą Puławską, dziennikarką lokalnej gazety „Stacja Tłuszcz”. – Uważam, że przy podjęciu takiej decyzji nawet biskup powinien zebrać informacje od dwóch stron, a przede wszystkim wysłuchać dzieci lub ewentualnie ich rodziców”. Dalej gazeta opisuje próby ustalenia powodów cofnięcia misji kanonicznej. „To ksiądz proboszcz niech się domyśli. Albo proszę wrzucić nazwisko księdza Lemańskiego w internet, a się sama pani dowie...” – tak dziennikarka relacjonuje rozmowę z kanclerzem kurii. Ks. Wojciech Lipka ma mówić, że nie było zarzutów co do treści czy jakości przepowiadania katechetycznego ks. Lemańskiego, ale że dopóki konflikt między księdzem a dyrekcją się nie rozwiąże, nie ma sensu, aby obie strony razem pracowały. Ks. kanclerz nazywa to działaniami rozjemczymi.

Od tej decyzji ks. Lemański się nie odwołał, bo poinformowano go, że tu rekurs nie obowiązuje. Dopiero później się dowiedział, że mógł jednak złożyć odwołanie, ale termin już minął. O przywrócenie misji kanonicznej poprosił latem, a otrzymawszy odmowę, skierował sprawę do Rzymu. Jesienią Kongregacja ds. Duchowieństwa podtrzymała decyzję biskupa. W liście do Watykanu abp Hoser uzasadniał swoją decyzję tym, że w sytuacji wewnętrznego sporu w Zespole Szkół ks. Lemański był stroną (jako katecheta) i arbitrem (jako proboszcz), i że odsunięcie księdza od nauczania religii wydawało się najlepszym rozwiązaniem.

Tłem całej sprawy był konflikt księdza z dyrektorką szkoły. Lokalna prasa podawała, że proboszcz wspierał przeznaczenie pieniędzy z funduszu sołeckiego na budowę skate parku, a dyrektorka – na nowy plac zabaw. Ks. Lemański wytoczył byłej już zwierzchniczce placówki proces cywilny o zniesławienie. Abp Hoser miał natomiast zapowiedzieć ks. Lemańskiemu, że przywróci mu misję kanoniczną, jeśli ten wycofa sprawę z sądu. Kolejna rozprawa odbędzie się w czerwcu, proboszcz sprawę podtrzymuje, tłumacząc, że broni swojego dobrego imienia.

BISKUP: BRAKUJE POSŁUSZEŃSTWA

Zdaniem Kongregacji ds. Duchowieństwa ordynariusz dopełnił wszelkich procedur, a dekret o upomnieniu był zasadny. Lemański ma jednak żal: nikt go w tej sprawie nie przesłuchał, nie zasięgnięto wiedzy o lokalnych relacjach, nikt go też przed Kongregacją nie reprezentował. W końcu czerwca 2012 r. złożył więc zażalenie na jej werdykt do II Sekcji Sygnatury Apostolskiej, która nie tyle stwierdza zasadność decyzji, co analizuje poprawność procedur. W kluczowej kwestii uznała, że do udzielenia upomnienia „nie jest wymagana moralna pewność występku, którego należy się obawiać, ale wystarczy w umyśle upominającego trwałe przekonanie o bliskiej okazji do występku”.

Mówiąc prościej: argumentacja Lemańskiego, że żadne z naruszeń nie miało miejsca, jest nieistotna – ważne, że biskup jest przekonany, iż potencjalnie istniało takie niebezpieczeństwo. Upomnienie to nie kara, lecz środek karny – zaznacza Sygnatura, tłumacząc, czemu w jego dekretowaniu nie potrzeba aż tak szczegółowego dowodzenia.

Również od stwierdzającej poprawność procedur decyzji Sygnatury przysługuje odwołanie, należy jednak złożyć w jej kasie 1550 euro jako kaucję pokrywającą koszty procesu i w terminie 30 dni wybrać adwokata z załączonego spisu. – Nie jestem w stanie podważyć tego, co istnieje jako trwałe przekonanie w umyśle mojego biskupa. Nie mam też takich pieniędzy. Zrezygnowałem z odwołania – opowiada „Tygodnikowi” proboszcz z Jasienicy.

Jego perypetie z odwołaniami od kolejnych decyzji nie wzbudziły oczywiście entuzjazmu w kurii warszawsko-praskiej. Od ks. kanclerza Lipki miał usłyszeć: „Po tym upomnieniu arcybiskup mógł sieknąć suspensę, bo sobie ksiądz na nią zasłużył”. Ponoć na zajęciach z prawa kanonicznego wskazywany jest jako ktoś, kto nie wywiązuje się ze ślubów posłuszeństwa biskupowi. Od jednego z seminarzystów usłyszał, że klerykom prezentowany jest jako pieniacz. Wielu ma wątpliwości, czy proboszcz powinien był wytaczać proces dyrektorce szkoły.

Biskup napisał w liście, że dramatycznie brakuje mu ducha posłuszeństwa. – Dziwi mnie, że gdy w poczuciu krzywdy, ale i w duchu posłuszeństwa sięgam po prawo kanoniczne, biskup uważa to za brak posłuszeństwa – odpowiada Lemański.

CO PROBOSZCZ KRYTYKOWAŁ

Równolegle z korespondencją z kościelnymi urzędami ks. Lemański dalej pisze swojego bloga i występuje w mediach („Mamy nowego katolickiego fightera” – ocenia „Fronda”). W czasie ostatnich sporów wokół in vitro zwraca się do urodzonej w wyniku tej procedury i zapowiadającej apostazję Agnieszki Ziółkowskiej, by pozostała w Kościele. Wkrótce do swojego programu zaprasza go Tomasz Lis i przedstawia jako księdza sprzeciwiającego się nauczaniu Episkopatu w sprawie in vitro. Lemański wprawdzie protestuje i tłumaczy, że nie o istotę nauczania, lecz o język debaty mu chodzi, trzeba jednak przyznać, że nie robi wrażenia dobrze przygotowanego do dyskusji o bioetyce.

Krytykuje go za to redaktor naczelny katolickiego tygodnika „Idziemy”. Ks. Henryk Zieliński pisze o człowieku uwiedzionym przez media, które działają jak narkotyk. I dodaje: w mediach „atakujących religię” duchowni mogą występować tylko za zgodą ordynariusza, której Lemański nie miał (w istocie normy wypracowane przez episkopat mówią, że zgoda potrzebna jest jedynie na stałą współpracę z niekatolickimi mediami, a nie na pojedyncze wystąpienia). „Duchowny w mediach nie jest u siebie i uczestniczy w tańcu do cudzej muzyki. Nieświadomy sposobu działania mediów staje się mimowolnie »pożytecznym idiotą«, który uwiarygodnia antykościelną propagandę, a z czasem zaczyna kwestionować nauczanie Kościoła i kościelną dyscyplinę” – pisze ks. Zieliński. I dodaje: w tej sytuacji abp Hoser coś zrobić musi.

Długo czekać nie trzeba: pod koniec tego samego tygodnia – 24 maja – ks. Lemański otrzymuje wezwanie do kurii. Wychodzi z kolejnym upomnieniem kanonicznym oraz zakazem wypowiadania się w mediach. Upomnieniem, bo „nie wykazał poprawy w postawie, powodując dalsze zgorszenie u wiernych duchownych i świeckich”. Zakazem, bo narusza dobre imię w publikacjach, deprecjonuje posługę biskupów i kapłanów oraz „kwestionuje naukę katolickiej Konferencji Episkopatu Polski w dziedzinie bioetyki”. W ostatnich słowach abp Hoser pisze: „Wzywam Wielebnego Księdza do bezzwłocznego zaniechania gorszących zachowań i posłuszeństwa swemu Biskupowi”.

Lemański tłumaczy, że nie krytykował nauczania, ale język debaty: „W żadnej dziedzinie moje poglądy nie są sprzeczne z nauczaniem Kościoła”. Od ordynariusza słyszy jednak podobno, że choć powiedział, iż jest przeciwnikiem in vitro, to myślał co innego.

POZEW, DEKRET, WYROK

Koniec tej historii zależy od dobrej woli i pokory obu stron. Dwa upomnienia kanoniczne i powtarzane apele, by ks. Lemański nie trwał w błędnym postępowaniu, mogą stać się dowodem uporu kapłana, a udokumentowany upór może być dowodem wystarczającym, by zastosować suspensę. O suspensie – czyli ograniczeniu lub zakazie pełnienia czynności kapłańskich – mówi się w otoczeniu kurii. Lemański twierdzi, że wiele razy słyszał od jej przedstawicieli, że taka kara od dawna mu się należy.

Co wtedy? Czy przyjmie ostateczne, prawomocne orzeczenia? Obrażony trzaśnie drzwiami? A przede wszystkim: gdzie leży wina za zaistniały konflikt? W niełatwym charakterze upierającego się przy swoim prezbitera czy może również w niezupełnie życzliwej trosce biskupa?

Kuria warszawsko-praska odmawia komentarza na każdy temat związany z ks. Lemańskim, wychodzę więc z jej siedziby bez odpowiedzi na te pytania. Od księdza kanclerza Wojciecha Lipki dowiaduję się tylko, że proboszcz z Jasienicy złożył odwołanie od decyzji o zakazie wypowiedzi do mediów, zakaz nie jest więc prawomocny do czasu rozpatrzenia odwołania.

– Zdaję sobie sprawę, że po dwóch upomnieniach może nastąpić suspensa. Ale suspensa jest karą za przestępstwo, które trzeba udowodnić – mówi sam zainteresowany. – Suspensy nie można nałożyć tylko dlatego, że jakiś ksiądz jest trudny. Jak jest trudny, to biskup musi mu poświęcić trochę cierpliwości. I pokory, bo może się okazać, że w tym przypadku to ten ksiądz ma rację.

Unikanie rozmowy z mediami, ale również nieinformowanie wiernych o racjach ordynariusza kontrastują z postawą chętnego do rozmowy jasienickiego proboszcza. Poprzez brak stanowiska kuria zdaje się mówić: to nie wasza sprawa. Czy jednak sprawa ks. Lemańskiego nie jest sprawą wszystkich katolików? Jak wielu z nich decyduje się pozostać w Kościele właśnie dlatego, że wciąż spotyka w nim takich jak on proboszczów – nawet jeśli biskupi i inni księża nie mają z nimi łatwego życia?

Po powrocie od ordynariusza ks. Lemański umieścił na swoim blogu wpis o krytycznych wypowiedziach papieża Franciszka na temat duchownych. „Jak to dobrze, że papież nie podlega władzy mojego biskupa – zauważa proboszcz z Jasienicy. – Teraz wystarczy, bym powtórzył słowo w słowo którąś z ostatnich wypowiedzi papieża Franciszka, a już kanoniści z naszej kurii zaczną pisać i pozew, i dekret, i wyrok”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2013