Sprawa kardynała Marksa

Czy instytucja Kościoła znalazła się w martwym punkcie? Tak twierdzi jeden z najbliższych współpracowników papieża.

14.06.2021

Czyta się kilka minut

Papież Franciszek i ówczesny przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec kardynał Reinhard Marx podczas prywatnej audiencji w Watykanie, 3 lutego 2020 r. / HANDOUT / VATICAN MEDIA / AFP / EAST NEWS
Papież Franciszek i ówczesny przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec kardynał Reinhard Marx podczas prywatnej audiencji w Watykanie, 3 lutego 2020 r. / HANDOUT / VATICAN MEDIA / AFP / EAST NEWS

Podanie się do dymisji przez kard. Rein­harda Marksa, arcybiskupa ­Monachium i Fryzyngi, nieprzyjęcie jej przez Franciszka i zgoda papieża na upublicznienie listów, które między sobą wymienili, a które traktują o stanie ­Kościoła, ma duże symboliczne znaczenie. Intencją niemieckiego kardynała było nadanie nowego impulsu reformom.

Nadzieja – tylko paschalna

W liście Marksa znajdujemy nie tylko ostrą diagnozę, ale i sugestię potrzeby radykalnych kroków. Największym złem, stanowiącym bezpośredni powód rezygnacji biskupa Monachium, jest „katastrofa nadużyć seksualnych, których dopuszczali się ludzie pełniący kościelne urzędy”. „Zlecone w ostatnich dziesięciu latach badania i ekspertyzy dowodzą według mnie niezbicie, że popełniono wiele błędów osobistych i administracyjnych, ale zawiodła także instytucja czy też »system«” – przekonuje kardynał.

Hierarcha uznał swoją odpowiedzialność – zarówno pewne osobiste zaniedbania w kwestii podejścia do osób skrzywdzonych w Kościele, jak i odpowiedzialność za funkcjonowanie owego systemu, który przez ponad dwie dekady kształtował jako biskup.

„Znaleźliśmy się – pisze on do papieża – niejako w »martwym punkcie«”. Owszem, wyznaje on potem „paschalną nadzieję”, która podpowiada, że ów martwy punkt „może stać się punktem zwrotnym”.

Ale – niemiecki hierarcha ma tu jasną świadomość – owa paschalna nadzieja związana jest z procesem, który dobrze oddają słowa Ewangelii: „kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto je straci, znajdzie je”.

Paschalna nadzieja nie jest złudna tylko pod tym warunkiem, że gotowi jesteśmy przejść przez „śmierć” – a więc rozpad „przedśmiertelnej” formy życia i funkcjonowania. Dopiero ów rozpad tworzy przestrzeń na odrodzenie się życia – w przemienionej formie.

Kard. Marx wyznaje taką właśnie nadzieję także w odniesieniu do posługi biskupów w Kościele. To właśnie ta posługa – a więc hierarchiczna forma funkcjonowania Kościoła – znalazła się według niego w martwym punkcie: tj. nie może już dłużej funkcjonować w postaci, w jakiej ją znamy, bo nie będzie żywa i nie będzie wnosić życia do wspólnoty Kościoła. Owszem, pisze Marx, można nie tracić nadziei – ale chodzi tu o nadzieję paschalną, czyli godzącą się z „śmiertelnym” rozpadem obecnej formy tej posługi.

Samotność kardynała

Współpracownik papieża jest świadom, że jego diagnozy nie podziela wielu hierarchów, a nawet że spotyka się ona z gwałtownym sprzeciwem. Napisał w liście: „niektórzy w Kościele nie chcą dostrzec tego właśnie elementu współodpowiedzialności, a tym samym współwiny całej instytucji, i z tego powodu sprzeciwiają się każdej formie dialogu na rzecz reformy i odnowy prowadzącej do przezwyciężenia obecnego kryzysu”.

Być może powyższe słowa nie są całkiem sprawiedliwe – nie wszyscy, którzy nie podzielają jego diagnozy, sprzeciwiają się każdej formie dialogu na rzecz reformy. Ale istotnie decyzja i list arcybiskupa Monachium wzbudziły sporo biskupich głosów krytycznych.

Przewodniczącego episkopatu Francji, abp. Érica de Moulins-Beaufort, poruszyło osamotnienie kard. Marksa, ale stwierdził, że nie podziela „defetyzmu” swego niemieckiego kolegi. Ostrzej na Twitterze skomentował biskup Providence w USA, Thomas Tobin. Zdanie o „martwym punkcie”, w którym znalazł się Kościół, nazwał „stwierdzeniem beznadziejnym” i dodał: „być może kardynał Marx osobiście osiągnął martwy punkt. Ale nie Kościół”.

Pamiętając jednak pełny tekst listu kard. Marksa – właśnie z akcentem na paschalną nadzieję – widać, że powyższe biskupie oceny opierają się na nieporozumieniu. Nieporozumienie – to jednak tylko część prawdy. Druga część – to rzeczywisty i fundamentalny spór o to, na ile katastrofa przestępstw seksualnych popełnianych przez pełniących kościelne urzędy ma swoje źródło w ­osobistej winie ludzi, a na ile odpowiedzialna za nią jest istniejąca struktura Kościoła.


CZYTAJ TAKŻE

Ks. Eligiusz Piotrowski o postaci kardynała Marksa: WINA I POKUTA>>>


Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że diagnoza kard. Marksa oparta jest nie tyle na jego osobistych wrażeniach, ile na szczegółowym raporcie niezależnej komisji powołanej przez niemiecki episkopat do zbadania zakresu i przyczyn seksualnych krzywd doznanych przez „małych” (tzw. „Studium MHG” cytowane w liście do papieża). Wnioski tej komisji są zbieżne z wnioskami innych badań prowadzonych w Stanach Zjednoczonych i w Australii.

Wnioski z badań

Niemiecki raport obejmuje lata 1946- -2014. W końcowych wnioskach jego autorzy podkreślają, że w większości przypadków wykorzystywanie seksualne było powiązane z nadużyciem władzy i autorytetu. Piszą o hierarchiczno-autorytarnej strukturze, w której funkcjonują księża, co prowadzi ich do „przyjęcia postawy dominacji nad osobami niewyświęconymi”. Zauważają, że funkcjonowanie przez księży w takiej strukturze nie jest również dobre dla nich samych i przyczynia się do pogłębienia problemów osobowościowych, sprzyjających podejmowaniu działań seksualnych krzywdzących innych.

Problem pojawia się jednak już od samego początku „hierarchicznej drogi życia”. Autorzy raportu jako jeden z istotnych czynników sprzyjających krzywdzącemu postępowaniu księży wymieniają bowiem także system formacji, w którym rozwojowi psychoseksualnemu kleryków poświęca się bardzo mało uwagi.

Systemowe przyczyny miało także podejście przełożonych, które sprzyjało rozprzestrzenianiu się zła. Brak empatii dla ofiar, ukrywanie spraw, przenoszenie krzywdzicieli. Jednym ze źródeł zła było, jak to określa kard. Marx, koncentrowanie się na reputacji instytucji. Usprawiedliwieniem zaś tej koncentracji była sakralizacja tejże instytucji.

Z doświadczeń innych krajów, które podjęły się gruntownej analizy „katastrofy wykorzystywania seksualnego”, wynika też, że sakralizacja instytucji wiązała się także z sakralizacją jej przedstawicieli – również w oczach wiernych. Taka percepcja księży czyniła ofiary bardziej podatnymi na manipulację, a potem, gdy już zostały skrzywdzone, sprawiała często, że były osamotnione – nierzadko nawet najbliżsi nie wierzyli ich relacjom.

Droga synodalna

Gruntowne analizy problemu wskazują zatem, że rację ma kard. Marx, gdy pisze: „Musimy zajmować się zarówno błędami, za które odpowiadają konkretne osoby, jak i błędami natury instytucjonalnej, domagającymi się zmian i reformy Kościoła”. Przemyślenie owych błędów i wypracowanie odpowiednich zmian oraz reformy Kościoła może się dokonać, twierdzi były przewodniczący niemieckiego episkopatu, „wyłącznie na drodze synodalnej”. Tylko ona, jego zdaniem, jest procesem „umożliwiającym autentyczne »rozeznawanie duchów«”, którego potrzebę podkreśla papież.

Co do tego, jak wyglądać powinna taka droga synodalna, nie ma powszechnej zgody. W jej niemieckim wydaniu – którego kard. Marx był jednym z głównych współautorów – w debatach i wypracowaniu stanowisk na równych prawach uczestniczą i świeccy, i duchowni (w tym biskupi). Takie zrównanie wszystkich uczestników w procesie „rozeznawania duchów” budzi sprzeciw wśród hierarchów i teologów, dla których oznacza to podważenie hierarchicznego ustroju Kościoła.

Niemiecką drogę synodalną krytykowali przedstawiciele watykańskich kongregacji i inni biskupi. Ostatnio, w kontekście poruszonym przez kard. Marksa, zrobił to kard. George Pell z Australii, stwierdzając, iż „myślenie, że ten straszny kryzys wymaga całkowitego przemyślenia naszych struktur lub sposobu życia, to absolutny błąd interpretacyjny”.

Być może drogą wyjścia z impasu będzie przygotowywany przez Watykan synod o synodalności, tj. właśnie o formie funkcjonowania kościelnych instytucji, roli autorytetu, sposobie sprawowania władzy i zakresie realnej współodpowiedzialności za wspólnotę. Zaproponowana forma procesu synodalnego stanowi pewien kompromis – zachowuje dominującą rolę biskupów, ale – w zamierzeniu organizatorów – ma umożliwić swobodne wypowiedzenie się wszystkich zainteresowanych członków Kościoła.

Synod o synodalności ma rozpocząć się jesienią. Ze względu na pozycję niemieckiego kardynała, jego wymiana listów z papieżem może mieć wpływ na przebieg tego procesu, np. na treść pytań, które mają być rozesłane do powszechnych konsultacji w każdej diecezji. Przemyślenie zaś tego, co kard. Marx ma do powiedzenia, może wpłynąć na treść udzielonych odpowiedzi.

Owszem, „sprawa kardynała Marksa” nie przykuwa wszędzie równej uwagi. Np. biskupi nad Wisłą wprost się do niej nie odnieśli. Trudno jednak przypuszczać, by kard. Marx miał zwolenników w polskim episkopacie. Jak w tych dniach powiedział jego wiceprzewodniczący – „Kościół w Polsce jeszcze nie wywiesił białej flagi” i „nie uznał, że trzeba słuchać świata”. Może jednak warto, by posłuchał (słuchanie nie musi oznaczać zgody), co ma do powiedzenia jeden z biskupów tego samego, powszechnego Kościoła.

Słuchać tym bardziej warto, że kard. Marksa wsparł częściowo papież. I choć rezygnacji nie przyjął, pochwalił gotowość zrzeczenia się urzędu. Uznał powagę kryzysu – „katastrofy”, „zbrodni” – i konieczność przyznania się do niego, rezygnacji z obrony prestiżu instytucji i „pozwolenia Duchowi, aby zaprowadził nas w spustoszenie, do krzyża i zmartwychwstania”.

W odpowiedzi Franciszka akcent pada jednak na osobistą odpowiedzialność i nawrócenie biskupów, wobec postulatu instytucjonalnej reformy Kościoła zaznacza się pewien dystans. Jezus, napisał papież, „nigdy nie angażował się w »reformację« (pozwól, że użyję tego słowa): ani projekt faryzeuszy, ani saduceuszy, zelotów czy esseńczyków”. Reformy dokonał „swoim życiem, swoją historią, swoim ciałem, na krzyżu”. To jest, wedle papieża, droga, którą powinni przejść odpowiedzialni za Kościół.

Pytanie, co to konkretnie ma znaczyć. Rozmowa trwa.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2021