Spotkanie w drodze

Instytucja Synodu Biskupów, owoc Soboru Watykańskiego II, okazała się opatrznościowym narzędziem dla Kościoła, przed którym współczesny świat stawia wciąż nowe, często nieznane dotąd problemy. Trzeba też jednak przyznać, że wielu teologów i biskupów, nawet sam Jan Paweł II, wskazywało na usterki w mechanizmach jej funkcjonowania.

02.10.2005

Czyta się kilka minut

Kard. Karol Wojtyła podczas synodu biskupów w 1971 r. /
Kard. Karol Wojtyła podczas synodu biskupów w 1971 r. /

Dwadzieścia synodów biskupów, które odbyło się od czasu zakończenia ostatniego Soboru, odegrało i odgrywa ważną rolę w życiu Kościoła. Przykładem są chociażby papieskie dokumenty (adhortacje), które zwykle wieńczą obrady. Problem w tym, że zdaniem krytyków procedury nie sprzyjają debacie wokół ważkich problemów, jak też - co ważniejsze - Synody z góry pozbawione są możliwości podejmowania wiążących kogokolwiek decyzji.

Powrót do korzeni chrześcijaństwa

Termin synod jest kalką greckiego synodos, na które składają się dwa wyrazy: syn (razem) i hodos (droga). Etymologicznie zatem synod to “spotkanie w drodze". W kontekście kościelnym chodzi tu o takie zgromadzenie wierzących, które stara się wytyczyć dla pielgrzymującego Kościoła najwłaściwsze w konkretnym kontekście historycznym drogi.

Przyjmuje się, że pierwszy synod odbył się jeszcze w czasach apostolskich, w Jerozolimie, gdy apostołowie i starsi razem, z pomocą Ducha Świętego, zdecydowali, że wierzący nawracający się z pogaństwa nie są zobowiązani do poddawania się obrzędowi obrzezania (Dz 15). Zazwyczaj owo jerozolimskie - dodać trzeba: dla losów chrześcijaństwa fundamentalne - zgromadzenie nazywa się w Polsce nie synodem, lecz soborem. Trzeba jednak wiedzieć, że oba słowa są synonimami. Starożytne wielkie sobory w Nicei, Efezie czy Chalcedonie także były synodami, tyle że po wiekach uznano te zgromadzenia za wyjątkowe i przełomowe, stąd też ich nazwa.

Współczesne synody - bo obok synodu biskupów mamy synody diecezjalne czy synody prowincji kościelnych - nawiązują do starożytnych zgromadzeń biskupów jakiegoś obszaru czy regionu. Hierarchowie, kierowani wspólną odpowiedzialnością, spotykali się, by doprecyzować zagadnienia wiary, szukać rozwiązań palących problemów czy ujednolicić dyscyplinę kościelną. Liczne starożytne synody wniosły istotny wkład w rozwój doktryny i praw Kościoła, a ich ustalenia stały się dziedzictwem całego chrześcijaństwa. Z czasem jednak instytucja synodu przestała odgrywać większe znaczenie i dopiero Sobór Watykański II zdecydował się przywrócić do łask dawną formułę. W 1965 r., jeszcze podczas obrad Soboru, Paweł VI utworzył Synod Biskupów jako stałą instytucję - na klarowne życzenie wielu Ojców Soborowych, przede wszystkim zaś w odpowiedzi na nową wizję Kościoła.

Nie sam papież

Po dramatycznych debatach Vaticanum Secundum ostatecznie przełamało dawne idee eklezjalne, wedle których Kościół był niemalże własnością samego papieża (i kurii rzymskiej), zaś inni biskupi - upraszczając - stanowili bezwolnych wykonawców woli następcy św. Piotra. Trudno przecenić, jak wielkiego przełomu dokonał na tym polu ten Sobór. Wystarczy przypomnieć, że po Soborze Watykańskim I (1869-1870), na którym ogłoszono dogmat o papieskim prymacie i nieomylności, rozpoczęła się era stopniowego wynoszenia roli papieża (i kurii). Doszło do utożsamienia Kościoła z papieżem czy wręcz jego kultu. Popularny był np. pogląd o wcieleniu Chrystusa w biskupa Rzymu czy dwóch “prawdziwych obecnościach" Syna Bożego na tym świecie: milczącego i ukrytego Chrystusa w Eucharystii oraz nauczającego i widzialnego Chrystusa w papieżu. Zdaniem o. Yvesa Congara, przedsoborowe przekonanie, że Chrystus realnie obecny jest w postaciach i eucharystycznych, i pontyfikalnych, ocierało się “niekiedy o bałwochwalstwo".

Nowy rozdział w rozumieniu Kościoła otworzył Sobór Watykański II. Na nowo odkrył i dowartościował tzw. kolegialność biskupią, czyli prawdę, że Kościołem powszechnym kieruje nie sam papież (i kuria), lecz kolegium biskupów - razem z i na czele z papieżem, biskupem Rzymu, bowiem wszyscy biskupi są następcami Apostołów. Powołanie do istnienia instytucji Synodu Biskupów było logiczną konsekwencją tych nauk. Ojcom Soborowym chodziło o stworzenie struktury, która pozwoli przełożyć teorię kolegialności na praktykę, która umożliwi skuteczniejsze kierowanie Kościołem powszechnym przez wszystkich biskupów.

Każdy biskup wnosi do kolegium mądrość i wiedzę, które płyną ze specyficznego doświadczenia jego Kościoła lokalnego - tamtejszego bogactwa, radości i kłopotów wiernych. Synodalna wymiana tych doświadczeń, rozmowa i dyskusja nad problemami Kościoła sprawiają, że podejmowane w Watykanie decyzje można zakorzenić w realnym życiu wierzących. Tu nie ma mowy o centrum, które a priori zna wszystkie odpowiedzi na wyznania wiary we wszystkich zakątkach Kościoła.

Synod jest zgromadzeniem biskupów z różnych regionów świata, którzy reprezentują katolicki Episkopat i służą papieżowi radą w kierowaniu Kościołem. Instytucja ta - zgodnie z przyjętymi przez Pawła VI rozwiązaniami - jest ciałem nie decyzyjnym, ale konsultacyjnym.

Co może Synod?

Zgodnie z prawem kanonicznym, zadaniem Synodu Biskupów jest “rozpatrywanie przedstawionych mu spraw i wysuwanie wniosków, nie zaś ich rozstrzyganie i wydawanie dekretów, chyba że w pewnych wypadkach zostanie on wyposażony przez Biskupa Rzymskiego w głos decydujący, wówczas Biskup Rzymski ma prawo zatwierdzić decyzje Synodu". Rozstrzyganie i wydawanie dekretów leży w gestii wyłącznie papieża. Także sam Biskup Rzymu zwołuje synody, wyznacza ich termin i miejsce, zatwierdza członków, bezpośrednio mianuje 15 proc. spośród ojców synodalnych, ustala problematykę i porządek obrad. Poza tym przewodniczy obradom (bezpośrednio lub przez reprezentanta), zamyka obrady, może posiedzenia zawieszać czy przenosić. Zwykle również publikuje końcowy dokument, ale w tym zadaniu nie jest zobowiązany ustaleniami czy propozycjami uczestniczących w synodach biskupów. Dokument taki sygnuje autorytet papieża, nie synodu.

Synody mogą mieć charakter zwyczajny, nadzwyczajny lub specjalny. Dotychczas odbyło się dziesięć sesji zwyczajnych (w stałym rytmie co cztery lata), dwie nadzwyczajne i osiem specjalnych. Zbliżający się synod będzie miał charakter zwyczajny.

Dotychczasowe synody zajmowały się szeregiem ważnych, nieraz gorących czy wręcz bolesnych problemów Kościoła. Pierwszy odbył się w 1967 roku; ojcowie synodalni dyskutowali o ateizmie i kryzysie wiary. Kolejne synody podejmowały równie ważkie tematy: ewangelizacji, katechizacji, rodziny, sakramentu pojednania, kryzysu Kościoła w Holandii; powołania i misji we współczesnym świecie - na osobnych synodach - osób świeckich, księży, osób zakonnych; Kościoła jako komunii czy Kościoła - kolejno - w Afryce, Ameryce, Azji, Oceanii i Europie. Ostatni synod (2001) zajmował się urzędem biskupa.

Nie wszystkie synody zwieńczył papieski dokument (adhortacja), ale każdy okazał się istotny dla przyszłości Kościoła powszechnego czy danego regionu. Przykładowo, pierwszy synod z 1967 r. obył się wprawdzie bez adhortacji, ale właśnie na nim zrodziła się idea utworzenia międzynarodowego gremium wybitnych teologów, które miało wspomagać Kongregację Nauki Wiary (po dwóch latach Paweł VI utworzył Międzynarodową Komisję Teologiczną). Na nim też wezwano do rewizji obowiązującego wtedy przestarzałego już Kodeksu Prawa Kanonicznego (z 1917 roku; nowy kodeks promulgowano w 1983 roku).

Owocem większości synodów były jednak papieskie adhortacje, które miały czy mają wpływ na życie Kościoła. Pierwszy Synod, który ukoronowała adhortacja Pawła VI - “Evangelii nuntiandi" (o ewangelizacji) - odbył się w 1974 r. Autorem kolejnych był już tylko Jan Paweł II: “Catechesi tradendae" (o katechizacji), “Familiaris consortio" (o rodzinie), “Reconciliatio et poenitentia" (o sakramencie spowiedzi), “Christifideles laici" (o świeckich), “Pastores dabo vobis" (o księżach), “Vita consecrata" (o osobach zakonnych), “Pastores gregis" (o biskupach) oraz “Ecclesia in Africa", “Ecclesia in America", “Ecclesia in Asia", “Ecclesia in Oceania", “Ecclesia in Europa".

Krytyka

Chociaż trudno przekreślać znaczenie minionych Synodów, jednak nie należy bagatelizować głosów krytykujących ich funkcjonowanie. Zwłaszcza, że nie są to jedynie głosy wiecznie niezadowolonych kontestatorów, ale i uznanych teologów, a przede wszystkim samych biskupów, w tym kardynałów. Z czasem coraz śmielej o wadach synodalnych mechanizmów zaczęli mówić również przedstawiciele kurii rzymskiej. W końcu sam Jan Paweł II - w liście apostolskim “Novo millennio ineunte" (na zakończenie Wielkiego Jubileuszu Roku 2000) - odniósł się łącznie do działalności kilku kluczowych, ale i krytykowanych instytucji kościelnych: “Od czasu Soboru Watykańskiego II wiele uczyniono też na polu reformy Kurii Rzymskiej, organizacji Synodów, funkcjonowania Konferencji Episkopatów. Z pewnością jednak wiele należy jeszcze zrobić, aby jak najlepiej wykorzystać możliwości tych koniecznych instytucji służących komunii, szczególnie ważnych dzisiaj, gdy trzeba szybko i skutecznie rozwiązywać problemy, z jakimi styka się Kościół w niezwykle dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości naszej epoki".

Wśród biskupów najpoważniejszą krytykę synodu zaprezentował abp John R. Quinn z San Francisco (USA) w książce “Reforma papiestwa. Kosztowne wezwanie do chrześcijańskiej jedności" (1999). Arcybiskup podkreślił, że synod, który w zamierzeniu miał być manifestacją kolegialności biskupów, w praktyce ma z nią niewiele wspólnego. Dzieje się tak, bo synody nie wypracowują razem z papieżem autorytatywnych i wiążących decyzji, ale pełnią jedynie rolę doradczą. Tworzą, powiedzielibyśmy, kolektyw zgromadzony przy papieżu, a nie kolegium z papieżem. Taka formuła - uważa arcybiskup - idzie pod prąd ustaleniom Soboru Watykańskiego II. Stąd wniosek, że synod wymaga reformy.

Amerykański hierarcha jest przekonany, że sukcesywne osłabianie synodu wiąże się z procesem wzmacniania roli kurii rzymskiej podczas jego obrad. Synod, który ma być głosem biskupów różnych części świata, jest zdominowany przez Rzym. “Dla przykładu - pisze abp Quinn - synod zwołuje papież, który też określa jego program; wstępne dokumenty Konferencji Episkopatów nie mogą być wymieniane z innymi Konferencjami czy podawane do publicznej wiadomości, ale muszą być przesyłane bezpośrednio do Rzymu; synod odbywa się w Rzymie; prefekci z Kurii Rzymskiej są jego członkami; papież dodatkowo do kurialnych członków synodu bezpośrednio wyznacza kolejne 15 proc. członków; synod nie ma opiniodawczego głosu; jego opinie są objęte tajemnicą, podobnie jak propozycje złożone papieżowi; papież pisze i wydaje dokument końcowy już po zamknięciu synodu i powrocie biskupów do domu".

Abp Quinn skrytykował również inne procedury, np. tę, że synod otwierają trwające prawie dwa tygodnie sesje plenarne. Biskup może wtedy wypowiedzieć się na dowolny temat, ale musi się zmieścić w ośmiu minutach. Gdy przekracza wyznaczony czas, wyłącza się mu mikrofon (taki incydent przytrafił się nawet samemu kard. Josephowi Ratzingerowi; ponoć tylko się uśmiechnął i zszedł z mównicy). Nieszczęściem jest - podkreśla abp Quinn - że kolejność przemawiających biskupów zależy nie od problematyki, ale pokrywa się z kolejnością wpisania na listę. W efekcie treści wystąpień biskupów rozmijają się ze sobą.

O przewadze Watykanu dobitnie świadczą - uważa abp Quinn - raporty podsumowujące dwutygodniowe sesje plenarne. W zespole przygotowującym ich treść decydujący głos przypada przedstawicielom kurii, którzy mają skłonność do uwydatniania bliższych sobie poglądów. Głośno było np. o zaskoczeniu i zdziwieniu biskupów azjatyckich podczas Synodu Biskupów dla Azji, gdy dostrzegli w raporcie pytanie: “Jak można zająć się niektórymi nieortodoksyjnymi tendencjami wśród teologów?". Tymczasem żaden biskup z kontynentu nic takiego nie powiedział. Przeciwnie, wielu z uznaniem wyrażało się o dziele azjatyckich teologów.

Po fazie przemówień plenarnych zaczyna się faza prac w małych grupach językowych. To tu formułuje się przekazywane papieżowi propozycje (prepositiones) biskupów, które mają być wykorzystane w wieńczącym obrady dokumencie. Ale - podkreśla abp Quinn - procedury nie przewidują debaty nad nimi na pełnym forum synodu. Zresztą papież nie jest obligowany tymi prepositiones, a ich wyboru dokonuje zgodnie z własnym oglądem rzeczy. “Niektórzy biskupi twierdzą, że ich prepositiones w ogóle nie pojawiły się na ostatecznej liście propozycji" - pisze arcybiskup.

Ku reformie?

Dokonana przez abp. Quinna krytyka funkcjonowania synodów biskupów spotkała się z uznaniem, ale również z poważnymi kontrargumentami. Interesujące, że jego stanowisko docenił niegdyś nawet kard. Ratzinger. Podstawową słabością wywodu abp. Quinna jest jednak fakt, że ogranicza się do diagnozy, a nie potrafi zaproponować żadnych środków zaradczych. Trudno się zatem dziwić, że zwolennicy status quo twierdzą, że skoro prochu nie da się tu wymyślić, trzeba w takim razie trzymać się obecnych procedur.

Tymczasem jednak - co znaczące - Benedykt XVI zdecydował się wprowadzić pewne zmiany procedur obrad najbliższego synodu, tak by - jak poinformowano w Watykanie - “wzmocnić jego kolegialne aspekty". Między innymi postanowił, że plenarne przemówienia biskupów skróci się z ośmiu do sześciu minut, by zaoszczędzić dodatkową godzinę w ciągu każdego dnia na otwartą debatę. Synod będzie trwał nie cztery, ale trzy tygodnie.

Najbliższy synod zajmie się tajemnicą Eucharystii, ale coraz częściej słyszy się głosy, że najwyższy czas, aby tematem obrad stał się sam synod biskupów i jego ewentualna reforma.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2005