Spór o homoseksualizm

Po lekturze obu tekstów widzę, że bez odpowiedzi pozostaje pytanie: co robić?.

03.07.2005

Czyta się kilka minut

Kościół w ocenie aktów homoseksualnych jest jednoznaczny, jak jednoznaczny jest w sprawach cudzołóstwa, nierozerwalności małżeństwa, związków niesakramentalnych, współżycia przed ślubem, zapłodnienia in vitro i mnóstwa innych zasad moralnych, które nie tylko są naruszane, ale ich pomijanie wchodzi do - jak się wydaje - powszechnie akceptowanego obyczaju. Wspomniana przez ks. Oko zasada, że Kościół potępia grzech, nie zaś grzeszącego, jest w praktyce trudna do zastosowania, bo "nosicielem" grzechu jest grzesznik i duszpasterz ma do czynienia z nim, a nie z grzechem in abstracto.

“Upadek obyczajów" nie może wpływać na nauczanie Kościoła, nie można zmienić ocen moralnych dlatego, że “wszyscy to robią". To, że mnóstwo ludzi kradnie, w niczym nie podważa przykazania “nie kradnij", statystyka cudzołóstw nie jest dowodem na zmianę moralnej konotacji cudzołóstwa, a działania lobby homoseksualnego nie mogą wpływać na moralną ocenę czynów homoseksualnych. Zadaniem Kościoła jest nauczanie “w porę i nie w porę", ale też - wędrowanie po bezdrożach w poszukiwaniu zbłąkanej owcy. Kiedyś ksiądz chodzący po kolędzie omijał mieszkania “rozwodników" powtórnie zaślubionych, dziś już nie omija, bo Kościół naucza, że oni nadal są dziećmi Bożymi i członkami Kościoła. Istnieją nawet specjalne dla nich duszpasterstwa. Dlaczego? Bo są. Homoseksualiści także są. Moralna ocena czynów homoseksualnych jest potrzebna, ale nie wystarczy. Czy istotnie każdy kompromis wobec nich, np. w zakresie prawa majątkowego, jest z racji zasad moralnych nie do przyjęcia? Kościół długo się opierał cywilnym rozwodom i wprowadzeniu innych praw, które jawnie rozluźniały porządek moralny, jaki wyznaje. Choć przegrał, przecież się nie zawalił. Jeśli zachęca homoseksualistów (podobnie jak i heteroseksualistów) do wstrzemięźliwości, nie może jednocześnie wątpić w możliwość związków homoseksualnych, które te wskazania potraktują poważnie, zachowując łączące partnerów więzi przyjaźni.

Żyjąc w społeczeństwie zróżnicowanym wyznaniowo, które wspólnie budują ludzie wierzący i niewierzący, trzeba przekonywać do swoich racji językiem zrozumiałym dla inaczej myślących interlokutorów. Trzeba wymagać szacunku dla przekonań ludzi wierzących i oni mają prawo ich bronić. Negowanie tego jest zaprzeczeniem tolerancji. Ale wymagając jej dla siebie, spór z innymi także należy prowadzić w duchu i według zasad tolerancji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2005