Pracownik sektora słowa – to z pewnością nie jest najbardziej uciążliwe zajęcie na świecie, a nawet daje się lubić. Dlatego narzekanie na jego minusy od razu wydaje się pretensjonalnym szukaniem dziury w całym: „ma tak dobrze i jeszcze marudzi”. Przed marudzeniem lepiej się strzec, więc tego nie zamierzam robić, ale jak na przedstawicieli każdego zawodu, również i na nas czyhają zasadzki.
Zmierzająca powoli ku końcowi pora wakacyjna ujawnia ich szczególnie wiele. Autorom bowiem (oraz oczywiście autorkom) także zdarza się czasami udawać na wakacje – i to niekoniecznie takie stylowe i pisarskie, jakie podpowiada wyobraźnia: z wyjazdem do wód, przechadzaniem się brzegiem morza w cylindrze i z laseczką albo z układaniem kalamburów przy koniaku w złotym towarzystwie innych pisarzy. Chodzi o zwykłe wakacje zwykłego obywatela, z ich standardowymi przyjemnościami i nieprzyjemnościami, z kuchenkami na kempingu, komarami, pływaniem w morzu i luksusem droższej niż zwykle pizzy.
I tu właśnie pojawia się zasadzka na pisarza. To pokusa wyrabiania sobie szybkiej opinii na podstawie pobieżnych obserwacji. Przeciętny obywatel i tak z trudem przechodzi nieraz do trybu wypoczynkowego, myśli o mailach albo o postępach remontu. A ktoś, kto żyje z wyrobu myśli i słów, natychmiast zaczyna szukać pretekstu do szybkich diagnoz i pospiesznie się nimi dzieli. Udowadnia w ten sposób, że lekturą dobrą na co dzień i od święta, również pod namiot i na plażę, pozostaje nieodmiennie nieśmiertelny „Słownik komunałów” Flauberta.

Idąc w ślady wielkiego pisarza, spisałam sobie pobieżny zestaw komunałów letnich, gwarantujący przyjemny harmider w internecie wokół naszej osoby, podczas gdy my przebywamy na plaży:
Jest TŁOCZNO – znaczy, że ludzie śpieszą się przed końcem świata i uskuteczniają bal apokaliptyczny, na pewno zagłuszają lęki. Jest PUSTO – to na pewno objaw wszechogarniającej epidemii samotności. Jest GŁOŚNO – upadek obyczajów, zdziczenie, na pewno wszystko przez internet i media społecznościowe (warto wywróżyć na odległość preferencje wyborcze). Jest CICHO – ludzie przestali ze sobą rozmawiać, na pewno tylko siedzą w internecie. Poza tym Polacy nie umieją cieszyć się życiem. Jest TANIO – globalna nadprodukcja dóbr mami nas kiczem. Jest DROGO – globalna nadprodukcja dóbr kusi naszego wewnętrznego snoba. Jesteśmy W POLSCE – dookoła sami Polacy, co to mówi o naszym społeczeństwie? Jesteśmy ZA GRANICĄ – dookoła sami Polacy, patrz wyżej; w przypadku braku Polaków – co obecność nie-Polaków mówi o naszym społeczeństwie itp. (ważne: policzyć dzieci i psy, odnotować, jak się zachowują wobec nich dorośli, im gorzej, tym lepiej, w szczególnej cenie dzisiaj są opinie kontrowersyjne, zwłaszcza gdy w grę wchodzą dwie wymienione kategorie). Warto dodać, że miejscowość, w której się znaleźliśmy, skupia w sobie problemy współczesności – koniecznie
JAK W SOCZEWCE.
Oczywiście umieściłam ten poradnik w nadziei, że słowo „komunał” uczyni te zabiegi spalonymi, nada im cechy żenady i sprawi, że ludzie zaczną zastanawiać się nad czymś innym. Nie wyłączając siebie – nie bez przyjemności uświadomiłam sobie, że nic się nie stanie, jeśli sama nie tylko nie podzielę się obserwacjami z wakacji, ale w ogóle powstrzymam się od chęci posiadania przemyśleń na tematy doraźne oraz od wyrabiania sobie zdania. Po pewnym czasie szczęśliwie pojawiają się znacznie ciekawsze, bo pozbawione presji natychmiastowości, myśli.
Przypominany ostatnio (i słusznie) myśliciel i teolog Josef Pieper pisał, że prawdziwy odpoczynek nie może być odmianą pracy, czyli nie powinien służyć żadnemu celowi. Ma za to pozwolić odczuć, że świat stworzył Bóg – dlatego, by odpocząć, trzeba pohamować odruch planowania, mierzenia, ważenia i kalkulowania w sobie, pytania „po co to jest” i „co z tego wynika”. Pieper był człowiekiem wiary, więc chodziło mu o obecność absolutu, ważniejszą niż czyjeś małe interesy (by posłużyć się nieśmiertelnym cytatem z Papcia Chmiela). Ale jego myśl przyda się równie dobrze i niewierzącym: poza pracą, choćby w postaci wyrobu myśli i opinii, jest przecież świat i życie, i trzeba czasem skonfrontować się z tym, że one istnieją w sposób bardziej złożony, niż pozwalają na to nasze odruchowe etykietki. Życzę państwu i sobie podobnych budujących konfrontacji na koniec lata.©