Ścieżka do świata

GŁOSY HERBERTA - pośród wielu książek, jakie się ukazały w związku z minionym Rokiem Herbertowskim, ta jest w swoim wewnętrznym zróżnicowaniu najbardziej zaskakująca.

09.06.2009

Czyta się kilka minut

Barbara Toruńczyk, która całość ułożyła, tłumaczy w posłowiu, że chciała ukazać wielostronność dzieła Herberta i jej związek z biografią. A rdzeniem tej biografii była nieustanna praca twórcza, realizacja pewnej całościowej wizji, doskonalenie wewnętrznego głosu, który zdołałby wyrazić to, co rodzi się w zderzeniu czującego podmiotu ze światem.

Tom otwierają Herbertowskie pierwodruki na łamach "Zeszytów Literackich" z ostatniej dekady życia poety, dalej zaś czeka nas szereg zaskoczeń, albo przynajmniej przypomnień rozmaitych rzeczy i spraw. Są pośród nich mniej i bardziej istotne. Do pierwszych należą wczesne, niedrukowane opowiadania Herberta. Do drugich - jego wypowiedź podczas spotkania w Budapeszcie 26 września 1979 roku.

Uderza ona dramatyzmem i osobistym tonem. Herbert mówił wówczas o zmarłym poecie węgierskim, któremu poświęcił wiersz "In memoriam Nagy László". Mówił też o "uniwersalnym współczuciu", stanowiącym dla niego istotę poezji. "To jest właśnie to otworzenie się na świat, otworzenie się na świat w akcie miłości, w akcie współczucia, w akcie współdziałania... Mam okresy, w których nie mogę pisać - kiedy po prostu czuję się zacieśniony do własnego cierpienia czy do własnego bólu, czy własnej niezgody. Wtedy przestaję pisać. Ale kiedy znajduję jakąś ścieżkę do świata, to staram się iść tą ścieżką. I tylko między czującym subiektem a nieogarnionym kosmosem czy obiektem istnieje ten dialog, który mnie interesuje".

Najobszerniejsza część tomu, zatytułowana "Tłumaczenia mają swoje losy", ważna jest podwójnie. Po pierwsze, stanowi świadectwo wieloletniej i niezachwianej nigdy przyjaźni, jaka Herberta łączyła z Arturem Międzyrzeckim i jego żoną Julią Hartwig. Serdeczna bliskość znajduje odbicie w korespondencji - pełnej ciepła, humoru, czasem melancholii - i we wspomnieniu Julii Hartwig. Po drugie - w listach i wspomnieniu miejsce centralne zajmuje epizod z drugiej połowy lat 60., gdy Międzyrzecki i Herbert znaleźli się w zespole redakcyjnym miesięcznika "Poezja" i autor "Studium przedmiotu" publikował tam nie tylko własne wiersze, ale i przekłady. Poznajemy więc Herberta-tłumacza i wybór jego dokonań: esej Borgesa, wiersze Valery’ego Larbauda, Pierre’a Emmanuela, André Frenauda, Georga Trakla, Nelly Sachs, Güntera Eicha, Sylvii Plath. Gdy po Marcu ’68 Międzyrzeckiego i Mariana Grześczaka usunięto z redakcji "Poezji", Herbert, podobnie jak Tymoteusz Karpowicz, także z niej odszedł.

Jeszcze trzy wątki. Pierwszy związany jest z wybitnym kompozytorem i wspaniałym diarystą Zygmuntem Mycielskim, który w 1984 roku skomponował "Osiem pieśni do słów Zbigniewa Herberta na baryton i fortepian". Historię - a także partyturę! - niepublikowanego i niewykonanego dotąd utworu poznajemy dzięki listom jego autora do Herberta i do Michała Bristigera. Wątek drugi, książkę zamykający, dotyczy więzi, jaka połączyła Herberta z redakcją "Zeszytów Literackich", zaświadczonej jego wybranymi listami. I wreszcie wątek trzeci, którym tę notę kończę właśnie dla jego wagi.

W "Głosach Herberta" przeczytać możemy garść listów Herberta do żony. Pisane w latach 80., podczas podróży tropem Vermeera i Rembrandta, dają nam nieoceniony wgląd w warsztat pisarza - przede wszystkim jednak są wyrazem miłości podszytej czasem cieniem poczucia winy ("Twój potwór wyjechał, ale myśli o Tobie w dzień Twoich Urodzin i Imienin a także we wszystkie inne dni"). I pięknie łączą się z tym, co o zasługach Katarzyny Herbertowej dla udostępnienia dzieła męża pisze Barbara Toruńczyk: "dołączyła do tych kilku wielkich kobiet, które potrafiły sprzeciwić się wyrokom losu pisanego po zgonie wybitnym artystom". Tak, bez niej nie byłoby tych wszystkich pośmiertnych książek Herberta, o których tu mogę pisać, Dlatego na koniec jedno słowo: dziękujemy! (Zeszyty Literackie, Warszawa 2009, ss. 276. W tekście faksymilia listów i reprodukcje rysunków Herberta, na końcu przypisy.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2009