Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Współczesnego i nie tylko współczesnego człowieka takie traktowanie Boga może dziwić. Czyżby Bóg był aż tak zapatrzony w siebie? Czyżby aż tak był łasy na pochwały? Więcej, aż tak przepadał za pochlebstwami i hołubił pochlebców? Tak niskie uczucia, taka wada charakteru nie przystoi przecież człowiekowi, więc Bogu tym bardziej. Na dodatek wygląda na to, że Bóg wprost domaga się od ludzi nieustannego uwielbienia, niekończących się pochwał. Czymże bowiem są obrzędy, nabożeństwa, liturgia, jeśli nie niekończącym się hymnem pochwalnym. Albo, w zależności od okoliczności, niekończącym się błaganiem o zmiłowanie, nieustającym jękiem, mającym zmusić Boga do działania po naszej myśli.
Można powiedzieć, że nasz kłopot z chwałą Bożą, podobnie jak z łaską, ze zbawieniem i odkupieniem, a nawet z miłosierdziem, to kwestia czysto lingwistyczna. Religie, z chrześcijaństwem włącznie, posługują się językiem, jeśli nie od dawna martwym, to przestarzałym. To prawda, ale ta prawda niewiele jeszcze wyjaśnia. Można przecież stare słowa zastąpić nowymi i zamiast o chwale, mówić o pięknie Boga, o Jego wspaniałomyślności, o reputacji, jaką Bóg się cieszy, czy o tym, jaką ma opinię. Zamiast o łasce, o zbawieniu i wybawieniu, czy nawet miłości i miłosierdziu, można mówić o niezmiennym nastawieniu Boga do człowieka, i wtedy rzeczywiście zaczynamy Boga widzieć trochę wyraźniej. Staje się On bliższy, należący do współczesności, a nie jedynie do przeszłości, którą trzeba przywoływać czy nawet aktualizować. To znaczy tę przeszłość niejako wbudowywać w teraźniejszość, jako że najważniejsze stało się kiedyś, dawniej.
Rytuał, obrzędy, liturgia, łącznie z udziałem we Mszy i przystępowaniu do stołu Pańskiego, nie muszą koniecznie zaraz gwarantować przewodniczącym i uczestniczącym w świętych obrzędach rzeczywistej łączności z Bogiem. Jedzenie i picie przy stole Chrystusa wcale nie daje nam gwarancji pozostania w Jego domu na zawsze. Nawet najbardziej systematyczne i gorliwe spełnianie niedzielnego obowiązku nie zapewnia nam obywatelstwa w nowym świecie.
Jeśli dziwi nas takie postawienie sprawy, to dlatego, że czytając Biblię, zwłaszcza Ewangelię, zapominamy, iż zarzuty stawiane Żydom i poganom odnoszą się również do nas, chrześcijan, jako że te same choroby trapią wszystkich religijnych ludzi, bowiem "liturgia nie wyczerpuje całej działalności" nie tylko Kościoła. A co się tyczy reputacji Boga, to zależy ona w znacznym stopniu od nas, właśnie od Kościoła.