Zapasy teologiczne

Trwa ważny dla przyszłości ekumenizmu spór niemieckich teologów z Watykanem o interkomunię. Ostatnia jego odsłona omal nie doprowadziła do zawieszenia dialogu ekumenicznego.

15.03.2021

Czyta się kilka minut

Nabożeństwo ekumeniczne z okazji Dnia Jedności Niemiec w kościele  pw. św. św. Piotra i Pawła w Poczdamie. 3 października 2020 r. / CHRISTIAN DITSCH / AFP / EAST NEWS
Nabożeństwo ekumeniczne z okazji Dnia Jedności Niemiec w kościele pw. św. św. Piotra i Pawła w Poczdamie. 3 października 2020 r. / CHRISTIAN DITSCH / AFP / EAST NEWS

Opublikowany we wrześniu 2019 r. przez teologów katolickich i ewangelickich z Ekumenicznej Grupy Roboczej (ÖAK) dokument „Wspólnie przy Stole Pana” (WpSP) postulował wzajemne umożliwienie przez oba Kościoły dostępu swoim członkom do Stołu Pańskiego. Wówczas to zaświtała nadzieja, że na III Kongresie Ekumenicznym we Frankfurcie planowanym na 12-16 maja 2021 r. możliwy będzie przełom i wspólne celebrowanie Eucharystii/Wieczerzy Pańskiej, przynajmniej na poziomie „eucharystycznej gościnności”.

Choć te plany i tak pokrzyżowała pandemia, o wiele ważniejszym utrudnieniem okazała się ostra reakcja Kongregacji Nauki Wiary na publikację WpSP. Watykańska dykasteria przesłała 18 września 2020 r. na ręce przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec bp. Georga Bätzinga swoje „Doktrynalne zastrzeżenia”, które w istocie przypominały wyłącznie nauczanie Kościoła katolickiego i tym samym cofały dyskusję do punktu wyjścia. Wydawało się, że ten ekumeniczny poligon zostanie zamknięty, a problem interkomunii na długo pozostanie nierozstrzygnięty.

Z powrotem do fundamentów

Okazało się jednak, że wspierani przez większość niemieckich biskupów teologowie nie rezygnowali z promowania porozumienia. ÖAK 24 stycznia przedstawiła nowe, obszerne „Stanowisko” odnoszące się do „Doktrynalnych zastrzeżeń”.

Dokument ten wykazuje konieczność zmiany dotychczasowego paradygmatu w myśleniu o doktrynie, powracając do spraw jak najbardziej fundamentalnych. Tą w pierwszym rzędzie jest pogłębienie wiary w samouobecnianie się Jezusa Chrystusa w tradycjach ewangelickich i rzymsko­katolickiej. Afirmacja tej prawdy ma służyć pomocą w podjęciu – przede wszystkim osobistej – decyzji o pełnym udziale w ewangelickiej Wieczerzy Pańskiej czy katolickiej Eucharystii. Do takiego kroku potrzeba jednak nie tyle rozstrzygnięć prawno-administracyjnych, ile pogłębionej i konsekwentnie odważnej refleksji teologicznej, poważnie traktującej argumenty drugiej strony dialogu.

Trudno pozbyć się wrażenia, że w tej debacie strona katolicka występuje z pozycji silniejszego partnera, którego trzeba przekonywać do innego spojrzenia na wspólną tradycję i możliwe ścieżki jej rozwoju. A przecież chodzi o to, by „zaproszenia Jezusa Chrystusa na Jego ucztę nie postrzegać jako ograniczonego jedynie do członków własnego wyznania”. On sam swoją obecność obiecał wszystkim, którzy „zbierają się w Jego imię, słuchają Jego Słowa i w Wieczerzy obchodzą Jego pamiątkę”. Tego rodzaju świadomość musi być punktem wyjścia do koniecznych obustronnych wyjaśnień. Jak czytamy w przyjętym „Stanowisku”: „Staranne badanie fundamentów nauczania prowadzi ÖAK do zmiany paradygmatu (...), do hermeneutycznego zwrotu, co pomoże w przezwyciężeniu konfesyjnej zapiekłości”.

Żaden chrześcijanin nie ma chyba wątpliwości, że „Jezus Chrystus obiecał po wsze czasy swoją obecność mocą Bożego Ducha w tej wspólnocie, w której ludzie wierzący w Chrystusa gromadzą się, by upamiętniać Jego śmierć za nas i Jego zmartwychwstanie, i oczekują Jego ponownego przyjścia”. Owa obecność w sposób szczególny wydarza się w czasie świętowania Eucharystii/Wieczerzy Pańskiej. Wiara w tę rzeczywistość stała się punktem wyjścia dla kształtowania się różnorodnych form liturgicznych.

Rachunek sumienia

W tym kontekście pojawia się pytanie, „czy wobec osiągniętych ekumenicznych uzgodnień możemy jeszcze usprawiedliwiać rozłam przy Stole Pana. Żałujemy – piszą autorzy „Stanowiska” – że tego rodzaju krytyczny rachunek sumienia w »Doktrynalnych zastrzeżeniach« KNW został zbyt słabo uwzględniony”. „W obu tradycjach panuje przekonanie, że udział w świętowaniu Wieczerzy Pańskiej i Eucharystii pojedynczych członków innych konfesji jest drogą do pogłębienia poszukiwań powszechnej jedności”. Jest to droga wytyczona już przez Sobór Watykański II, który mówił o Eucharystii jako świadectwie jedności i udziale w środkach zbawienia (por. Dekret o ekumenizmie, 8), ograniczając co prawda udział w sakramentach do członków własnej wspólnoty, ale uznając jednocześnie możliwość wyjątków. Z takich przesłanek wyrosło przekonanie – wyrażone w WpSP – że „chrześcijanki i chrześcijanie, którzy złączeni są ze sobą sakramentalnym węzłem chrztu, mogą, zwłaszcza w szczególnych sytuacjach, wziąć udział w Wieczerzy Pańskiej czy Eucharystii innego wyznania, ufając w obecność Jezusa Chrystusa”. Taka postawa zakłada wiarę, że obietnica Jego obecności ma zastosowanie także do innych niż „nasza” form liturgicznych.

W dokumencie WpSP – wyjaśniają autorzy „Stanowiska” – istotną perspektywą była pneumatologia, niedostrzeżona niestety przez watykańskich krytyków. A przecież w nauczaniu Kościoła katolickiego to Duch Święty jest zasadą jedności. Dzięki Niemu także w innych wspólnotach ujawniają się owoce eklezjalnej rzeczywistości (por. soborowa konstytucja „Lumen gentium”, 8). Pneumatologiczny wymiar kościelnej wspólnoty ujawnia się również w Wieczerzy Pańskiej/Eucharystii, gdzie Chrystus uobecnia się mocą Ducha Świętego w różnorodnych formach liturgicznej rzeczywistości. Już Sobór Watykański II jasno wskazał, że w dążeniach ekumenicznych najważniejsza jest „jedność w rzeczach koniecznych” i troska o „należną wolność (...) w rozmaitości obrzędów liturgicznych, owszem, nawet w teologicznym opracowaniu objawionej prawdy” (Dekret o ekumenizmie, 4). Postrzeganie różnorodności jako zagrożenia sprzeciwia się fundamentalnemu zamysłowi Eucharystii (por. 1 Kor 10, 17).

W „Doktrynalnych zastrzeżeniach” watykańskiej kongregacji pojawia się zarzut dominującego wpływu egzegezy protestanckiej. Zarzut – wedle autorów „Stanowiska” – o tyle chybiony, że współczesna egzegeza nie zajmuje się konfesyjną apologetyką, lecz pyta o biblijne fundamenty Kościoła. „Ponieważ rzymskokatolicki Urząd Nauczycielski uznaje badania historyczno-krytyczne, nie może więc ich wyników dyskwalifikować twierdzeniem, że mamy w nich do czynienia z konfesyjnie uwarunkowanymi hipotezami”. Z prowadzonych badań wynika, że od samego początku chrześcijaństwa aż po okres patrystyczny istniała w nim wielość liturgicznych rytów, co świadczy o pluralistycznej tożsamości Kościoła. Dlatego w dyskusji na temat wzajemnej relacji pomiędzy wspólnotą kościelną a Eucharystią/Wieczerzą Pańską nie można zbyt pochopnie powoływać się na rzekomą uniformizację wczesnego Kościoła.

Odkryciem XX-wiecznej teologii Wschodu i Zachodu było to, że Kościół tworzy Eucharystię, a Eucharystia tworzy Kościół. Ofiarniczy charakter Eucharystii nie może, zdaniem strony protestanckiej, stwarzać wrażenia, że to wspólnota ofiarowuje Bogu Jezusa Chrystusa, lecz że sama ma udział w owym ofiarowaniu.

Filozoficzny balast

Watykan zarzuca także niemieckiemu dokumentowi (tj. WpSP) brak jednoznacznego wyznania wiary w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa w Eucharystii. Ten aspekt sporu wydaje się fundamentalny, gdyż nie uwzględnia innych wariantów mówienia o Eucharystii. Wygląda na to, że według urzędników kurii rzymskiej niezbędna jest „filozoficzna wiara” w Arystotelesowsko-Tomaszowy opis ziemskich rzeczy, które „składają się” z substancji i przypadłości. Tylko z taką „wiarą” można mówić o eucharystycznej zmianie substancji/istoty (stąd przeistoczenie) i niezmienności przypadłości (fizykalnych cech chleba i wina).

Konieczna jest więc zmiana eucharystycznego paradygmatu, która otworzy drogę do osiągnięcia eucharystycznej gościnności, a z czasem także i jedności celebracyjnej. Upieranie się przez stronę katolicką przy wyjątkowości własnych koncepcji obecności Pana w Eucharystii i domaganie się dla nich sankcji wręcz boskiej jest niepokonywalną przeszkodą w jakimkolwiek realnym uzgodnieniu i postępie w prowadzonych negocjacjach. Głównym kryterium bowiem – ze strony katolickiej – jest wyznanie wiary w rzeczywistą obecność całego Chrystusa w Chlebie i Winie.

Klasyczna kontrowersja może zostać przezwyciężona wówczas, kiedy uzna się, że to właśnie w liturgii, na którą zaprasza Jezus Chrystus, On sam obdarza sobą jako Osoba w jedności Bóstwa i człowieczeństwa. „To pełne wiary zaufanie w obecność Jezusa Chrystusa musi stanąć przed postawieniem pytania o konkretne »jak« sakramentalnego uobecnienia. Różne odpowiedzi na to »jak« nie mają charakteru dzielącego Kościół”.

Z intuicji wyrażonych przez ÖAK wynika, że Kościół katolicki musi na nowo przemyśleć ową realną obecność, która jest jednocześnie sakramentalna, a więc nie „fizykalna”. Sakramenty, łącznie z Eucharystią, są środkami zbawienia, a nie zbawieniem samym. Można powiedzieć, że mieszkańcy Nieba nie uczestniczą w Eucharystii. Stąd też słuszna jest opinia ÖAK, że w całym „procesie ekumenicznego uczenia się bardzo ważne jest nie tyle ciągłe odwoływanie się do wielo­wiekowych modeli myślenia zapożyczonych z filozofii, ile poszukiwanie (z zachowaniem istoty rzeczy) nowych sposobów rozumienia obecności Jezusa Chrystusa w wydarzeniu Wieczerzy Pańskiej”. Trzeba szukać nowych sformułowań opisujących realną obecność Pana, możliwych do zaakceptowania przez wszystkie konfesje.

Punktem wyjścia musi być jednak przekonanie, że wiara w fakt obecności Chrystusa w eucharystycznej Wieczerzy jest ważniejsza od jej zdefiniowania. Bo przecież chrześcijańskie Kościoły zgadzają się „co do tego, że samouobecnianie się Jezusa Chrystusa znajduje swój najpełniejszy i najgłębszy wyraz we wspólnocie zebranej przy Stole Pańskim i że spotkanie z Nim wydarza się w niedoścignionej – jak na ziemskie warunki – wyrazistości i intensywności w świętowaniu Wieczerzy Pańskiej i Eucharystii”.

Obie strony dialogu mają świadomość możliwych konfliktów sumienia swoich wiernych, zwłaszcza w kontekście ewangelickiego (nie)rozumienia i (nie)afirmacji pełnej wspólnoty z Kościołem katolickim. W takiej sytuacji udział w ­liturgii ­innego wyznania nie musi łączyć się z przyjmowaniem komunii. „Wzajemny udział w świętowaniu Wieczerzy Pańskiej czy Eucharystii według dzisiejszego stanu rzeczy można uzasadnić wyłącznie jako wyraz indywidualnej decyzji sumienia. Takie jednak rozstrzygnięcie sumienia (bez względu na kierunek podjętej decyzji) – już z samych powodów duszpasterskich – powinno być traktowane z respektem i szacunkiem. Jeśliby ze strony katolickiej proklamowano wolę przywrócenia pełnej wspólnoty, nie byłoby potrzeby martwienia się o sumienia ewangelickich chrześcijan”. Jest to o tyle istotne w całym kontekście ekumenicznym, że chrześcijanin prawosławny, mimo braku wspólnoty z papieżem i katolickim biskupem miejsca, nie wspominając już o różnicach doktrynalnych, może być zasadniczo dopuszczony do komunii eucharystycznej w Kościele rzymskokatolickim.

Znaczenie chrztu

Dokument ÖAK wskazuje na niedocenianie przez watykańskie „Doktrynalne zastrzeżenia” fundamentalnego znaczenia chrztu jako włączenia w jedno ciało Chrystusa na pierwszym miejscu, a dopiero na drugim w biograficznie uwarunkowany kształt konkretnej kościelnej wspólnoty, do której przystępuje nowo ochrzczony. Co prawda, communicatio in sacris (udział w świętych obrzędach) nie może być traktowana jako środek do osiągnięcia jedności, jednak pozostaje ona narzędziem łaski. Stąd też, zgodnie z dzisiejszymi zasadami ekumenicznymi (por. Dekret o ekumenizmie, 8), w zależności od czasu i miejsca lokalny biskup może wyrazić zgodę na wyjątkową interkomunię.

Obawy Watykanu mówią o niebezpieczeństwie zatarcia różnic w wierze, których usunięcie jest warunkiem wstępnym do udziału w uczcie przy Stole Pana. Dotychczasowe uzgodnienia ekumeniczne ukazują jednak jasno, że wspólnoty chrześcijańskie więcej łączy niż dzieli, a różnice nie mają charakteru rozłamowego. Dlatego też – konkludują autorzy „Stanowiska” – „wzajemne, gościnne otwarcie Wieczerzy Pańskiej dla chrześcijanek i chrześcijan innych konfesji jest małym, pierwszym i pokornym krokiem, który nie ma zastąpić wysiłków na rzecz pełnego przywrócenia jedności, lecz posłużyć ich uskrzydleniu”.

Krytyka kard. Kocha

Argumenty ÖAK zawarte w WpSP i w „Stanowisku” skrytykował niedawno kard. Kurt Koch, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Ten watykański hierarcha, odpowiedzialny za postęp ekumenizmu, wypowiedział się krytycznie na ich temat już 26 stycznia br. w wywiadzie dla CNA Deutsch. Z kolei 3 lutego opublikował „List otwarty”. I uczynił to w dość specyficzny sposób, wskazując na akademicką trafność wielu stwierdzeń zawartych w dokumentach ÖAK, które jednak – jego zdaniem – nie mają żadnego związku z konkretną rzeczywistością kościelną. Ilustracją owego rozziewu są przytoczone przez Kocha – i odwołujące się do praktyki – przykłady, wskazujące na brak recepcji i zakorzenienia ekumenicznych uzgodnień w parafiach protestanckich – chodzi tu m.in. o zaproszenie przez ewangelicki Kościół w Hessen-Nassau wszystkich uczestników liturgii, również tych nieochrzczonych, do udziału w Wieczerzy Pańskiej.

Kard. Koch ukazuje braki po stronie protestanckiej, co mogłoby sugerować, że ich usunięcie spowoduje afirmację osiągniętych porozumień. Jednak nic takiego nie następuje. Zamiast tego po raz kolejny manifestuje on katolickie przekonanie, które w żaden sposób nie zapowiada zmiany paradygmatu, a bez tego nie można oczekiwać rzeczywistego zbliżenia Kościołów chrześcijańskich. „Dla Kościoła katolickiego wspólnota eucharystyczna zakłada wspólnotę eklezjalną, a wspólnota eklezjalna zakłada wspólnotę wyznania. Przede wszystkim wspólnota w Eucharystii z katolickiej perspektywy możliwa jest tylko wówczas, kiedy wyznawana jest wspólna eucharystyczna wiara” – pisze Koch.

Trzeba więc zapytać, czy chodzi tu jeszcze o dialog ekumeniczny (z przynajmniej zarysowaną perspektywą postępu), czy też o teologiczny spór, prowadzony z głębokim przekonaniem o braku jakichkolwiek uprawnionych teologicznych ujęć, ekwiwalentnych wobec naszych własnych. Szukającym odpowiedzi na to pytanie dopowiem, że zdaniem watykańskiego ministra ds. ekumenizmu z osiągniętymi uzgodnieniami ÖAK niewiele można zrobić, gdyż nie rozstrzygają one kwestii najistotniejszych.

Na dokładkę kard. Koch zarzuca bp. Bätzingowi, przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Niemiec i współprzewodniczącemu ÖAK, niezrozumienie treści i charakteru watykańskich „Doktrynalnych zastrzeżeń” i podniesienie ekumenicznego dokumentu WpSP do rangi nauczania biskupiego. Jednocześnie sam zapewnia, że kieruje się poważną ekumeniczną troską, choć nie można pozbyć się wrażenia, że pozostaje forpocztą prefekta Kongregacji Nauki Wiary.

Niestety, sama dobra wola tu już nie wystarcza. Potrzebne są czyny i odważne decyzje. Bóg tego za nas nie załatwi. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 12/2021