Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
11 lipca 1943 r. oddział UPA i OUN-B wymordował polską ludność w Porycku na Wołyniu. Tego dnia zaatakowano miejscowy kościół, w którym zginęło ok. 200 osób. 6 lipca br., w przededniu 70. rocznicy tych dramatycznych wydarzeń, przedstawiciele ukraińskich Kościołów: prawosławnego, greckokatolickiego i katolickiego modlili się wraz z kilkoma setkami osób przybyłych tu z Polski i Ukrainy. Byli intelektualiści, politycy, artyści, studenci. Mieszkańcy Pawliwki i pobliskiego Łucka, bo taką nazwę nosi dziś Poryck.
TRZY KRZYŻE
Na starym cmentarzu, gdzie zachowały się jedynie fragmenty dawnych nagrobków, wznoszą się trzy wielkie krzyże. Upamiętniają pomordowanych. Obok wzniesiono jeszcze dwa, kamienne. Na nich umieszczono nazwiska ofiar – tylko nieliczne, pozostałe wciąż czekają na przypomnienie. Ten skromny pomnik w 60. rocznicę mordu odsłonili prezydenci Polski i Ukrainy. Był to głos przedstawicieli władz. Modlitwa w Pawliwce – tuż przed oficjalnymi państwowymi uroczystościami w Warszawie – miała charakter pozapaństwowy i pozapolityczny. Była też częścią większej wspólnej inicjatywy społecznej: łuckiego Uniwersytetu Państwowego im. Łesi Ukrainki i Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego ze Lwowa, polskiego Forum Polsko-Ukraińskiego oraz Związku Ukraińców w Polsce, a także wielu osób z obu stron granicy, od lat zaangażowanych w proces pojednania.
Jak podkreślał niedawno Jarosław Hrycak, wybitny ukraiński historyk i jeden z inicjatorów tych uroczystości, wcześniej dialog był prowadzony przez polityków, którzy byli nieskuteczni, działali koniunkturalnie. Obecnie włącza się do niego społeczeństwo obywatelskie. Istotne jest również – dodawał – niedawne wspólne oświadczenie wszystkich najważniejszych Kościołów, co jest rzadkie na podzielonej religijnie Ukrainie.
Modlitwa rozpoczynała te społeczne uroczystości. Potem odbyła się dyskusja na łuckim uniwersytecie z udziałem m.in. Adama Michnika, Myrosława Marynowycza i Henryka Wujca oraz spektakl teatralny. 7 lipca modlono się po polskiej stronie granicy, w Sahryniu, w którym 10 marca 1944 r. oddziały Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich wymordowały ukraińskich mieszkańców. Ta wspólna akcja była także próbą poszukania języka, który pozwoli nazwać te potworne zbrodnie, ale też budować dobre relacje dziś. Nie kosztem ofiar ani pamięci o nich. Jak mówił Paweł Kowal podczas dyskusji, trzeba mówić, kto jest winny, jednak mówienie prawdy nie może być skierowane przeciwko innym.
DEKALOG NACJONALISTY
Bardzo wyraźnie zabrzmiał tu głos Kościołów. Metropolita Michaił Zinczuk z Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Kijowskiego Patriarchatu przypomniał w Pawliwce: zabić człowieka to zabić Boga, usprawiedliwieniem dla zabójstwa nie może być wyznanie, narodowość ani ideologia. Bp Jozafat Howera z Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego podkreślał: „nie możemy pisać historii na nowo”, „rolą Kościołów nie jest wydawanie ocen historycznych, lecz dawanie chrześcijańskiego świadectwa prawdy”. Tym bardziej że rozmowa polsko-ukraińska nie jest łatwa. Przed kilkoma dniami CBOS ogłosił wyniki badań, z których wynika, że 54 proc. naszego społeczeństwa uważa, iż historia dzieli, a nie łączy Polaków i Ukraińców. A spór o ocenę UPA jeszcze długo będzie dzielił, czego przykładem było wystąpienie Ihora Juchnowskiego, byłego dyrektora ukraińskiego IPN-u, który przyznawał, że doszło do zbrodni, którą trzeba potępić, ale nie można wymazać antykomunistycznej partyzantki z historii, bo ona walczyła o niepodległość Ukrainy.
Próbą poszukiwania języka rozmowy był również spektakl „Dekalog / Aporia 43/47”. Ukraińcy z charkowskiego Teatru Arabesky i Polacy ze Sceny Prapremier InVitro z Lublina próbowali opowiedzieć o wydarzeniach sprzed 70 lat, sięgając po materiały źródłowe, teksty z epoki, odezwy, artykuły prasowe, dokumenty sądowe, zdjęcia. Nagrali rozmowy ze świadkami. W ukraińskiej części spektaklu (w reżyserii Switłany Oleszko) wykorzystano powstały w 1929 r. „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty”, autorstwa 25-letniego studenta filozofii Stepana Łenkawskiego, tekst programowy i niezwykle popularny w ówczesnych środowiskach nacjonalistycznych. Jego fragmenty zostały skonfrontowane z losami poszczególnych osób i dramatem wojny.
W polskiej części, opowiadającej o Wołyniu (w reżyserii Łukasza Witt-Michałowskiego), słyszymy dramatyczną relację Polki, która jako mała dziewczynka cudem przeżyła rzeź rodzinnej wioski, i innej, ocalałej dzięki Ukraince, która za swój czyn zapłaciła życiem; historię wioski, która została zmasakrowana przez polski oddział, i przerażającą scenę wykłócania się dziś o liczbę ciał odnalezionych podczas prac archeologicznych. Nie sposób uzgodnić wspólnej wersji wydarzeń, trzeba za to mówić, słuchając drugiej strony – starali się powiedzieć aktorzy.
***
Jest również inna możliwość: w Łucku Antin Borkowski i Andrzej Szeptycki odczytali deklarację (może lepiej byłoby powiedzieć: modlitwę) podpisaną przez kilkanaście osób z obu krajów. Tekst mówiący w imieniu pojedynczego człowieka: „Bracie, za krzywdę Tobie wyrządzoną, za Twój ból i ból Twoich krewnych, przebacz mi. (...) Nie z powodu polityki i dobrego sąsiedztwa, nie dla dobrego imienia narodu mojego, przebacz mi, Bracie. (...) Przebacz za tych, którzy nie chcą wraz ze mną wziąć ciężaru odpowiedzialności za zbrodnię wołyńską, przebacz za długie milczenie moich braci. Przebacz za tych, którzy nie widzą w tym grzechu. Przebacz za tych, którzy nie mogą uznać tej zbrodni za zbrodnię. (...) Siostro, przebacz mi za brak czujności, za pogardę, za nieotarte łzy matki Twojej. Za Twój strach i moją pychę. Za niepochowanych braci i ojca. Za zabite dzieci. Za gwałty i kradzieże. (...) Wysłuchajcie nas, Bracia! Nie tylko ze względu na pokój między naszymi domami. Dla zachowania prawdy. Dla miłości”.