Przeżywamy w Polsce muzealny boom

Pandemia obnażyła wady obecnego systemu funkcjonowania muzeów. „Pożegnaliśmy się z dekadą, która celebrowała globalizm” – twierdzi Meta Knol, dyrektorka Museum De Lakenhal w Lejdzie.

14.11.2022

Czyta się kilka minut

Ostatni dzień wystawy dzieł Stanisława Wyspiańskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie, 9 października 2022 r. / BARTOSZ ROZALSKI / FORUM
Ostatni dzień wystawy dzieł Stanisława Wyspiańskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie, 9 października 2022 r. / BARTOSZ ROZALSKI / FORUM

Wybuch pandemii postawił muzea i galerie sztuki w bardzo trudnej sytuacji. Liczba zachorowań i wprowadzone przez rządzących restrykcje radykalnie zmieniły ich funkcjonowanie. Według danych zebranych przez UNESCO oraz International Council of Museums (ICOM) 90 proc. muzeów na świecie, czyli ok. 85 tys. placówek, musiało czasowo zamknąć swoje podwoje. A nawet w okresach, w których były już czynne, ograniczały liczbę zwiedzających. Spowodowało to radykalny spadek frekwencji, a co za tym idzie, m.in. dochodów samych instytucji.

Sytuacja zaczęła się poprawiać w ubiegłym roku. Jak wyliczyła redakcja „The Art Newspaper”, w 2021 r. sto najważniejszych muzeów na świecie odwiedziło łącznie 71 mln osób. To był wzrost o 31 proc. w stosunku do pierwszego roku pandemii, ale przed jej wybuchem, w 2019 r. te same muzea zwiedziło 230 mln osób.

Jeszcze wymowniejsze są dane dotyczące poszczególnych muzeów w 2021 r. W Luwrze frekwencja w stosunku do 2019 r. spadła o 71 proc., w nowojorskim Metropolitan Museum of Art o 68 proc., w londyńskim British Museum o 79 proc. Trudna była także sytuacja polskich muzeów. Według danych GUS-u w 2021 r. odwiedziło je 25,3 mln osób, tymczasem w 2019 r. było to aż 40,2 mln (a w pierwszym roku pandemii tylko 16,6 mln).

Koszty, koszty, koszty

Teraz trend się odwraca – widocznym tego znakiem jest w Polsce liczba osób, które zwiedziły tegoroczne wystawy. „Witkacego. Sejsmograf epoki przyspieszenia” w stołecznym Muzeum Narodowym zobaczyło 111 tys. osób, a pokaz „Jeźdźca polskiego” Rembrandta ze zbiorów nowojorskiej The Frick Collection w Łazienkach Królewskich ok. 40 tys. Wystawy „Niepokój przychodzi o zmierzchu” w Zachęcie i Aleksandry Waliszewskiej w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zebrały – każda – po ponad 48 tys. oglądających. Wystawa „Łempicka” w Muzeum Narodowym w Lublinie przyciągnęła blisko 87 tys., a jej odsłonę w krakowskim Muzeum Narodowym od września do października obejrzało już 33 tys. osób.

W czasie pandemii często pytano, czy będzie możliwy powrót do sytuacji sprzed jej wybuchu. Dotyczyło przede wszystkim przyszłości wystaw czasowych, zwłaszcza tzw. blockbusterów, bo one w ostatnich dekadach kreowały wizerunek muzeów, przyciągnęły do nich tłumy zwiedzających oraz stały się częścią oczekiwanej przez odbiorców oferty kulturalnej. Jednocześnie generowały ogromne koszty oraz były niezwykle angażujące dla samych instytucji, które coraz silniej zaczęły konkurować ze sobą nie tylko w zdobywaniu publiczności, ale też w dostępie do ograniczonej liczby dzieł, które mogą przyciągnąć jej uwagę.

Pandemia obnażyła wady stworzonego w ostatnich dekadach systemu funkcjonowania muzeów i galerii, w którym głównym miernikiem sukcesu była frekwencja. Zamknięcie instytucji czy ograniczenie liczby zwiedzających sprawiły, że blockbustery stały się za drogie, ale też wymusiły pytania o ich przyszłość, także w obliczu katastrofy klimatycznej i konieczności zmiany m.in. dotychczasowego modelu masowej turystyki.

„Pożegnaliśmy się z dekadą, która celebrowała globalizm” – mówiła w 2020 r. portalowi Artnet Meta Knol, dyrektorka Museum De Lakenhal w Lejdzie, które zorganizowało wystawę „Young Rembrandt”, jedno z najgłośniejszych wydarzeń przedpandemicznego roku. Tymczasem dziś media szeroko rozpisują się o wystawie Johannesa Vermeera przygotowywanej przez amsterdamskie Rijksmuseum. Jej otwarcie zaplanowano 10 lutego 2023 r. i ma to być największa w historii retrospektywa wielkiego malarza. Znajdzie się na niej aż 28 obrazów wypożyczonych z Luwru, muzeów amerykańskich i kolekcji holenderskich, muzeów z Berlina, Drezna, Frankfurtu, Edynburga i Londynu, a także z Dublina. Już dziś mówi się, że to będzie najważniejsza ekspozycja trzeciej dekady XXI wieku.

Podczas pandemii Adrian Ellis, dyrektor AEA Consulting i przewodniczący Global Cultural Districts Network, sieci skupiającej światowe ośrodki kultury i sztuki, opublikował na łamach „The Art Newspaper” osiem postulatów dotyczących przyszłości muzeów. Sformułował je na podstawie rozmów z szefami ważnych placówek muzealnych. Podkreślał, że ogromnym błędem byłoby pozostanie muzeów przy utartych przyzwyczajeniach. Postulował odejście od liczby zwiedzających jako podstawowej miary oceny działania. Przekonywał, by muzea bardziej strategicznie podchodziły do wystaw czasowych i silniej wiązały je z zasadniczymi celami instytucji. Wreszcie, pisał, muszą one silniej związać się z otoczeniem, w którym działają.

Łowy

Dziś można jednak odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z powrotem do przeszłości. A może pandemia nie była dla instytucji przełomem? Jak podkreśla ­Andrzej Szczerski, dyrektor Muzeum ­Narodowego w Krakowie: – Już w jej trakcie widać było, że zamknięcie to tylko tymczasowa sytuacja, a system funkcjonowania muzeów i wielkich festiwali otrzyma znaczące wsparcie ze strony czy to środków publicznych, czy prywatnych, i pozostanie w dużym stopniu niezmieniony. Powodem jest przede wszystkim jego znaczenie dla dzisiejszego modelu funkcjonowania kultury, ale i wartości ekonomicznej, jaką przynoszą „przemysły czasu wolnego”, które w związku z tym nie mogą być narażone na upadek.

Podobnie uważa Jarosław Suchan, do niedawna dyrektor Muzeum Sztuki w Łodzi i twórca wielkich sukcesów tej placówki: – Nie mamy do czynienia z powrotem do przeszłości, bo ta przeszłość nigdy nie została odrzucona. Pandemiczny lockdown to raczej krótki interwał w muzealnej historii, a nie radykalny przełom. Może muzea nauczyły się nieco lepiej wykorzystywać internet i media społecznościowe, może więcej pracuje się zdalnie, ale wielkiego przełomu nie widzę. Te, które były nastawione na przyciąganie jak największej publiczności, nie zmieniły tego nastawienia i nadal organizują spektakularne wystawy, pokazując znanych i lubianych artystów. Owszem, dużo się mówi o bardziej zrównoważonej działalności – choć to nie tyle pandemia jest tego powodem, co kryzys klimatyczny – ale na razie więcej w tym dobrych chęci niż realnych skutków.

Ważny jest też nasz lokalny kontekst. W ostatnich latach przeżywamy w Polsce muzealny boom, który w Europie miał miejsce na przełomie wieków. – Nowe muzea – podkreśla Andrzej Szczerski – generują nową publiczność, pokazując jednocześnie wartość całego muzealnictwa.

Nie jest to jednak powrót samoistny, jak bowiem zwraca uwagę Hanna Wróblewska, wieloletnia dyrektorka Zachęty: – Publiczność przychodzi na wystawy starannie zakomponowane, atrakcyjne wizualnie i myślowo, często adresowane też w sposobie promocji i narracji do młodszych widzów. Dla tej grupy nie jest to więc powrót do instytucji, ale pierwsza samodzielna wizyta.

Taką dobrze przygotowaną ekspozycją był „Witkacy”, ale też wiele innych tegorocznych albo zorganizowanych w 2021 r. wystaw, jak „Awangardowe muzeum” w łódzkim Muzeum Sztuki czy „Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021–1961–1921” na Wawelu (rekord frekwencyjny ostatnich lat – obejrzało ją blisko 117 tys. osób).

Można jednak zauważyć inny trend, który pojawił się jeszcze przed pandemią – ekspozycji, które uwagę mediów i publiczności przykuwają przede wszystkim chwytliwym tytułem i znanymi nazwiskami. Są to wypożyczenia pojedynczych dzieł lub niewielkich wyborów prac z zagranicznych muzeów i prywatnych kolekcji, reklamowanych jako pokazy wielkich arcydzieł.

Tymczasem tylko nieliczne na to miano zasługują, a przede wszystkim rzadko ich sprowadzenie – jak w przypadku „Jeźdźca polskiego” Rembrandta czy „Świętego Jerzego i smoka” Paola Uccella – jest związane z historią muzeów, w których były prezentowane. Pokusie sięgnięcia po PR-owskie chwyty, a tym samym mało poważne traktowanie publiczności, ulegają niestety nawet najważniejsze z naszych muzeów, jak Zamek Królewski w Warszawie. Przygotował on w ostatnich latach bardzo ważne ekspozycje, jak trwającą obecnie, starannie zorganizowaną wystawę monograficzną Bernarda Belotta, ale też niedawno zmieniono nazwę Galerii Lanckorońskich na banalną Galerię Arcydzieł, tym samym wymazując znaczenie niezwykłego daru Karoliny Lanckorońskiej, z dwoma obrazami Rembrandta na czele. I deprecjonując przy tej okazji rolę kolekcjonerów jako współtwórców zbiorów narodowych.

Nowe zasady

Okres pandemii spowodował rozbudowanie narzędzi do prezentacji dzieł sztuki w formie cyfrowej, oferty edukacyjne online, rozwój katalogów i rozbudowę cyfrowych baz danych. Dlatego też Paweł Jaskanis przekonuje: – Stan z 2019 roku nie odtworzy się. Tak jak świat nie będzie ten sam.

Na zmiany zwraca też uwagę Hanna Wróblewska: – Dopiero się ucierają, pomiędzy kryzysami: pandemią, kryzysem uchodźczym, energetycznym, ale też kryzysem przywódczym czy wewnątrzinstytucjonalnym.

Po czym jednak dodaje: – Oficjalna narracja dąży co najmniej do przywrócenia myślowego status quo (lepiej, więcej, szybciej), któremu towarzyszy znana z polskich stadionów myśl: „Nic się nie stało, Polacy, nic się nie stało”. Tymczasem muzea i galerie dziś mierzą się z kolejnymi kryzysami: funkcjonowaniem w czasie wojny za naszą wschodnią granicą, kryzysem energetycznym czy nadciągającymi kłopotami ekonomicznymi. Kluczowe zatem jest obecnie pytanie, czy doświadczenia ostatnich lat sprawiły, że muzea stały się bardziej odporne i zdolne sobie radzić w trudnych okolicznościach. I czy nasze państwo jest przygotowane na pomoc instytucjom kultury w tych kryzysach. Bo np. rząd Niemiec na początku listopada poinformował, że w ramach Funduszu Stabilizacji Gospodarczej miliard euro zostanie przeznaczony na wsparcie instytucji kultury; mają pomóc im w walce z kryzysem energetycznym.

Wydarzenia ostatnich lat nie podważyły znaczenia instytucji kultury. Przeciwnie, jeszcze wyraźniej pokazały ich istotną rolę społeczną, czego potwierdzeniem jest także publiczność, która je ponownie coraz licznej odwiedza. Pandemia, a teraz wojna w Ukrainie sprawiły, że – jak podkreśla Paweł Jaskanis – powraca terapeutyczna rola muzeów, wcześniej nieuświadamiana, teraz wprowadzana do warsztatu pracy muzealnej – pionierem w Polsce jest Muzeum Narodowe w Kielcach.

– To muzea – dodaje Jaskanis – ze względu na skalę oddziaływania i swój genotyp, będą wydatnie pomagać w ochronie zdrowia, edukacji szkolnej, rekreacji, rozwoju przemysłów kulturowych, zarządzaniu wiedzą, cyfryzacją, udziale w innowacjach technologicznych oraz społecznych i – oby – ekonomicznych.

By jednak było to możliwe, same muzea i galerie potrzebują pomocy. ©

PUBLICZNOŚĆ WRACA DO MUZEÓW

W tym roku – do którego końca pozostały jeszcze dwa miesiące – Muzeum Narodowe w Warszawie odwiedziło ok. 684 tys. osób (w całym 2019 blisko 634 tys.), Muzeum Narodowe we Wrocławiu ponad 478 tys. (w 2019 – ponad 593 tys.), a Muzeum Narodowe w Krakowie ok. 1,1 mln (w 2019 – 1,2 mln).

Ogromnym zainteresowaniem cieszą się też historyczne rezydencje. Zamek Królewski w Warszawie zwiedziło w tym roku już ponad 1,35 mln osób (w 2019 – ponad 1,03 mln), Łazienki Królewskie ponad 300 tys. (w 2019 ok. 270 tys.), Pałac w Wilanowie ponad 138 tys. (w 2019 blisko 249 tys.). Zamek w Malborku obejrzało ponad 494 tys. (w 2019 ok. 769 tys.), a Wawel wraz z oddziałami blisko 1,447 mln (w 2019 ok. 1,589 mln).

Uwagę przykuwa też sztuka współczesna. Zachętę w bieżącym roku odwiedziło ponad 106 tys. osób (w 2019 – 124 tys.), a podczas tegorocznej odsłony Warsaw Gallery Weekend biorące w nim udział galerie prywatne w ciągu 4 dni obejrzało około 10-12 tys. osób. ©PK

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2022