Przekleństwo ciekawych czasów

W nieodległej przyszłości energia przeznaczona na wydobycie paliw kopalnych może zacząć przewyższać energię pozyskiwaną z ich spalania. Wąż zacznie zjadać własny ogon.

01.04.2019

Czyta się kilka minut

Młodzieżowy Strajk Klimatyczny w Krakowie, 15 marca 2019 r. / BEATA ZAWRZEL / NURPHOTO / GETTY IMAGES
Młodzieżowy Strajk Klimatyczny w Krakowie, 15 marca 2019 r. / BEATA ZAWRZEL / NURPHOTO / GETTY IMAGES

To będzie interesujący świat. W ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat zdarzą się rzeczy bez precedensu w historii ludzkości. Przed nami wielka niewiadoma – jedyną pewną rzeczą będzie zmiana.

Podniesienie poziomu mórz i oceanów, wzrost temperatury powietrza, przemiany społeczne, masowe migracje ludności wywołane głodem lub nagłymi zjawiskami pogodowymi, przesuwanie się linii brzegowych, a nawet – zmiany granic państw... W historii takie przemiany nigdy nie dokonywały się pokojowo. Teraz tych zmian będzie jeszcze więcej. Większość z nas na nich straci. Mówiąc ściśle: stracimy wszyscy.

Prof. Szymon Malinowski, dyrektor Instytutu Geofizyki na Wydziale Fizyki UW, porównuje sytuację naszej cywilizacji w obliczu nadchodzących zmian klimatycznych do człowieka stojącego przed plutonem egzekucyjnym. Karabin jest wycelowany, a palec naciska spust coraz mocniej. Nie wiadomo tylko, w którym momencie broń wypali.

Budapeszt w Warszawie

Podsumowujący ponad 6 tysięcy prac naukowych najnowszy raport Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC) z 2018 r. nie pozostawia złudzeń. Czekają nas, poza oczywistymi konsekwencjami zmian klimatu (np. ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi), pożary oraz niedobory żywności. Ich przyczyną będzie emisja dwutlenku węgla pochodząca ze spalania paliw kopalnych: węgla, ropy naftowej i gazu.

Gdy w listopadzie 1990 r. IPCC opublikował pierwszy raport, stężenie dwutlenku węgla na Ziemi wynosiło 353 ppm. Obecnie sięga już poziomu 411 ppm. W ciągu zaledwie 29 lat wzrosło o ponad 16 proc. (od 1958 r. – o ponad 30 proc.).

Dwutlenek węgla stanowi świetną warstwę termoizolacyjną Ziemi. Nie bez powodu nazywamy go gazem cieplarnianym. Wzrost jego stężenia można porównać do termomodernizacji, jakiej poddajemy nasze domy ocieplając je styropianem czy wełną mineralną. Co się jednak dzieje w ocieplonym domu, w którym nie zmniejszamy temperatury grzejników? Rośnie temperatura w pomieszczeniach.

Podobnie jest z naszą planetą: emisja gazów cieplarnianych doprowadziła już do wzrostu średniej temperatury na Ziemi o 1 st. Celsjusza (swoją drogą, trzeba przyznać, że to największe inżynieryjne osiągnięcie ludzkości: udało nam się doprowadzić do zmiany bilansu cieplnego całej planety!). Wydawałoby się, że to niewiele, ale średnia temperatura na planecie to nie to samo, co pokazuje termometr za oknem. W czasie epoki lodowcowej ok. 20 tys. lat temu, gdy lądolód przykrył dużą część Europy, średnie temperatury były niższe „zaledwie” o ok. 3 st. Celsjusza.

Fizyk i analityk trendów Marcin Popkiewicz porównuje ilość dodatkowego ciepła, jakie otrzymuje obecnie Ziemia, do wybuchu bomby atomowej w Hiroszimie. Ile ciepła więcej mamy na skutek globalnego ocieplenia? Jego zdaniem to odpowiednik czterech eksplozji jądrowych na sekundę. W ciągu doby w atmosferze Ziemi gromadzi się dodatkowa energia cieplna, porównywalna do prawie 350 tys. eksplozji atomowych o sile 15 kiloton.

Już teraz zmiany klimatu stopniowo przesuwają w Europie strefy klimatyczne. W Warszawie cieszymy się temperaturami, jakie jeszcze 50 lat temu panowały w Budapeszcie. W Petersburgu zapanował klimat Warszawy z 1970 r. W basenie Morza Śródziemnego wzrost temperatur sprawia, że życie w miesiącach letnich staje się bardzo uciążliwe.

Polski węgiel na 200 lat

Nagły wzrost stężenia dwutlenku węgla jest precedensowy w historii naszej planety. Podobny jego poziom na Ziemi występował ostatnio prawdopodobnie kilkanaście milionów lat temu.

W ciągu ostatnich 200 lat spalono na naszej planecie paliwa kopalne, które tworzyły się w warstwach geologicznych przez dziesiątki milionów lat. Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) w roku 2015 wydobyto prawie 8 mld ton węgla. Gdyby załadować ten węgiel do wagonów, opasałyby one równik 40 razy. Każdego dnia spala się na świecie ropę naftową, którą można zmieścić w baryłce ponad dwukrotnie wyższej od Pałacu Kultury w Warszawie. Spalając paliwa kopalne, dokładamy do atmosfery ponad 37 mld ton dwutlenku węgla rocznie – ponad 1000 ton na sekundę!

Od początku rewolucji przemysłowej emisje gazów cieplarnianych na świecie wzrastają średnio o ok. 2,5 proc. rocznie. Oznacza to, że podwajają się w ciągu zaledwie 28 lat. Od roku 1989, czyli od zmiany ustroju w Polsce, spalono na świecie więcej paliw kopalnych niż w całej wcześniejszej historii ludzkości.

Znając poziom wzrostu emisji i konsumpcji węgla czy ropy naftowej, możemy zatem spróbować przewidzieć przyszłość. Jaka będzie, jeśli nie zmienimy naszego uzależnienia od paliw kopalnych? W roku 2075 będziemy zużywać czterokrotnie więcej paliw kopalnych niż obecnie. Załóżmy, że uda się nam „dopasować” wydobycie węgla i ropy naftowej do zapotrzebowania. Wzrost gospodarki oznacza jednak, że w ciągu kolejnych 28 lat będziemy musieli znaleźć jeszcze dwukrotnie więcej paliw kopalnych – czyli ośmiokrotnie więcej niż dzisiaj. Nasze aspiracje i lepsza jakoś życia związane ze spalaniem paliw kopalnych są na kursie kolizyjnym z dosyć szybkim wyczerpywaniem się dostępnych zasobów.

Polską specyfiką jest uzależnienie naszej gospodarki od spalania węgla. Podczas szczytu klimatycznego w Katowicach prezydent Andrzej Duda mówił, że zapasy węgla wystarczą nam „na dwieście lat”. To szacunek, który pomija rachunek ekonomiczny i koszty wydobycia „czarnego złota”. Nawet jeśli uda nam się ten węgiel wydobyć, koszty pozyskania przewyższą prawdopodobnie jego wartość. Już dziś do wydobycia węgla w Polsce dopłacamy miliardy złotych rocznie. Ile dopłacimy, gdy wydobywać będziemy go z jeszcze większych głębokości i w trudniejszych warunkach? W nieodległej przyszłości energia przeznaczona na wydobycie paliw kopalnych może zacząć przewyższać energię pozyskiwaną z ich spalania. Wąż zacznie zjadać własny ogon.

Złe paliwo, złe powietrze

Jeden z efektów spalania paliw kopalnych ma bezpośredni wpływ na nasze zdrowie i życie.

10 stycznia 2017 r. w szkole podstawowej w Knurowie na Śląsku tuż po rozpoczęciu lekcji jedno z dzieci źle się poczuło. Poprzedniej nocy o godzinie 23 w szkole uruchomił się alarm pożarowy, otwierając w budynku klapy dymowe. Rano, po przyjeździe trzech jednostek straży pożarnej i stwierdzeniu wysokiego stężenia tlenku węgla oraz zadymienia widocznego na korytarzach budynku, ewakuowano szkołę. Powodem był dym przedostający się do budynku z pobliskich posesji.

Styczeń 2017 r. był zimnym miesiącem, co przełożyło się na wyjątkowo wysokie stężenia pyłów zawieszonych na terenie całego kraju. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w tym miesiącu w Polsce zmarło aż o 23,5 proc. ludzi więcej niż w analogicznym miesiącu rok wcześniej. To 11 tys. ludzi. W Krakowie liczba zgonów w tym miesiącu wzrosła o 35,4 proc. w porównaniu ze średnią ze stycznia z lat 2011-16. Według raportu Narodowego Funduszu Zdrowia, „potencjalną przyczyną wzrostu liczby zgonów w styczniu 2017 r. jest skokowe pogorszenie jakości powietrza, które może rodzić gwałtowne konsekwencje zdrowotne u osób szczególnie podatnych, w tym ze strony układu krążeniowo-oddechowego”.

Podatek węglowy na ratunek?

Z ankiet przeprowadzanych w 26 krajach przez Pew Research Center wynika rosnąca świadomość zagrożenia, jakim są globalne zmiany klimatyczne. To największa obawa obywateli ankietowanych państw – częstsza od poczucia zagrożenia przed tzw. Państwem Islamskim i cyber­atakami.

W ciągu pięciu lat poczucie, że zmiany klimatu stanowią główne zagrożenie, wzrosła z 56 do 67 proc. Aż w 13 państwach zmiany klimatyczne uznano za najważniejsze zagrożenie. W Polsce uznało tak 44 proc. ankietowanych mężczyzn i 61 proc. kobiet.

Nowym zjawiskiem są protesty młodych przeciwko dotychczasowej polityce klimatycznej. W marcu w ok. 120 państwach odbyły się akcje protestacyjne uczniów, którzy zaalarmowani brakiem działań opuścili lekcje i wyszli na ulice. Młodzi przyglądają się rzeczywistości pełni obaw – i zaczynają rozliczać polityków z dotychczasowych działań.

Co zatem udało się osiągnąć po ponad 20 latach negocjacji klimatycznych? Uczciwa odpowiedź powinna brzmieć: niewiele. Podpisano ­porozumienia i ­pochylono się nad powagą problemu. Od Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro, kiedy rozpoczęto negocjacje klimatyczne, minęło już 27 lat – a globalna emisja dwutlenku węgla wzrosła prawie dwukrotnie. Jesteśmy świadkami kolejnych konferencji, na których wygłaszane są coraz ostrzejsze w tonie apele. Raporty klimatologów prezentują rzeczywistość w coraz ciemniejszych barwach. Wydaje się, że naukowcom zabrakło języka do opisywania nadchodzącego zagrożenia. Jeszcze kilkanaście lat temu świat nauki zdawał się wierzyć, że przedstawienie rzetelnych scenariuszy nadciągającej katastrofy pomoże politykom zrozumieć powagę sytuacji. Dzisiaj słychać głosy, że trzeba było krzyczeć głośniej.

Można odnieść wrażenie, że przyjazd na konferencję to tylko dobry pretekst do pozorowania działań rządów największych klimatycznych grzeszników. Obraz nie jest jednak czarno-biały. Konferencje klimatyczne podnoszą świadomość powagi problemu i prowadzą do pewnych działań ze strony rządów i instytucji. Efekty łatwiej dostrzec w skali lokalnej: determinacja Unii Europejskiej w zmniejszaniu emisji dwutlenku węgla, działania Chin rozwijających energetykę odnawialną, deklaracje rządów o całkowitym odejściu od węgla czy sektora bankowego o zaprzestaniu finansowania inwestycji opartych na węglu.

Argumentacja naukowców brzmi następująco: jeśli chcemy zapobiec postępującemu ociepleniu i katastrofalnym skutkom zmian klimatycznych, konieczna jest szybka transformacja światowej gospodarki. Oznacza to redukcję do zera emisji dwutlenku węgla na świecie, czyli zaniechanie spalania paliw kopalnych w ciągu najbliższych 30 lat. Brzmi jak scenariusz nie do wyobrażenia? Niekoniecznie. W 2017 r. powstała Carbon Neutrality Coalition – koalicja 19 państw, która postawiła sobie za cel osiągnięcie tzw. neutralności węglowej w drugiej połowie XXI w. Do grupy należą m.in. Kanada, Wielka Brytania, Niemcy i Francja.

Jedną z proponowanych metod pozwalających zmniejszyć emisyjność światowej gospodarki może stać się tzw. podatek węglowy. To propozycja nałożenia na wszystkie produkty podatku, którego wysokość zależna będzie proporcjonalnie od emisji gazów cieplarnianych wyemitowanych podczas produkcji. Takie rozwiązanie popiera m.in. zeszłoroczny laureat ekonomicznego Nobla William Nordhaus. Idea podatku opiera się na zasadzie „zanieczyszczający płaci” i oznacza, że kupujący towary „wysokowęglowe” płacić będą za ich negatywny wpływ na środowisko. Takie narzędzie może stać się skutecznym bodźcem ekonomicznym skłaniającym producentów do zmniejszania emisyjności dwutlenku węgla. Ciekawa jest propozycja ekonomistów, którzy zakładają, że podatek węglowy będzie neutralny fiskalnie. Pobierany podczas kupowania towarów będzie zwracany kupującemu albo w formie dywidendy, albo zwolnienia podatkowego.

Młodzi rozliczą

Zdaniem prof. Szymona Malinowskiego problemy wynikające ze zmian klimatu zaczną się już w następnym pokoleniu. To ci młodzi ludzie, którzy zamiast na lekcje wyszli na ulice, będą pierwszą generacją odczuwającą zmiany klimatu na własnej skórze. Na demonstracjach pojawili się z zaangażowaniem i poczuciem zaalarmowania. Za kilka lat, gdy otrzymają prawa wyborcze i pójdą do urn, zdecydują, kto będzie najlepiej reprezentował ich poglądy. Pytanie, czy znajdą się politycy gotowi przedstawić im ofertę, która odniesie się do prezentowanych przez nich postulatów. I odpowiedzieć na pytanie o największe wyzwanie, przed jakim stoi nasza cywilizacja. ©

Korzystałem z: Aleksandra Kardaś, Szymon Malinowski, Marcin Popkiewicz „Nauka o klimacie” (2018).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 14/2019

Artykuł pochodzi z dodatku „I CO2 dalej?