Ziemia – nasz przegrzany dom

W ostatnich 100 latach naukowcy zyskali pewność, że wzrost emisji gazów cieplarnianych prowadzi do podniesienia średniej temperatury na Ziemi. Niestety ludzkość wciąż robi zbyt mało, żeby zapobiec katastrofie.

11.11.2013

Czyta się kilka minut

Graffiti przypisywane Banksy’emu. Ściana przy Regent’s Canal, Camden, Londyn. 22 grudnia 2012 r.  / Fot. Luke Macgregor / REUTERS / FORUM
Graffiti przypisywane Banksy’emu. Ściana przy Regent’s Canal, Camden, Londyn. 22 grudnia 2012 r. / Fot. Luke Macgregor / REUTERS / FORUM

Wyobraźmy sobie dom, do którego dokładamy kolejne warstwy izolacji, nie zmieniając równocześnie ustawienia termostatu. Bardzo szybko zauważymy, że temperatura w pomieszczeniach zacznie rosnąć, osiągając trudny do zniesienia poziom. To samo dzieje się dziś z naszą planetą. Ziemia wypromieniowuje w kosmos mniej energii, niż otrzymuje od Słońca. Ponad 90 proc. tej nadwyżki trafia do oceanów, które nagrzewają się coraz szybciej. Reszta energii zużywana jest między innymi na proces nazywany „globalnym ociepleniem”, a więc na stały wzrost temperatury powietrza.

Od roku 1880 średnia temperatura wzrosła o około 0,85°C, a ostatnie trzydziestolecie było prawdopodobnie najcieplejsze w ciągu ostatnich 1400 lat. Następstwa tej sytuacji to topnienie lodowców i lądolodów. Tempo, w którym znikają, niepokojąco rośnie. W latach 90. XX w. Grenlandia traciła rocznie średnio 34 miliardów ton lodu, natomiast w pierwszej dekadzie XXI w. już 215 miliardów ton. Efektem tego topnienia oraz fizycznych zmian objętości ogrzewanej wody jest szybki wzrost poziomu oceanów. Od początku XX wieku podniósł się o niemal 20 cm.

EMISJA GAZÓW TO WZROST TEMPERATUR

Naukowcy z całego świata nie mają wątpliwości, że przyczyną tych zmian jest wzrost stężenia w atmosferze gazów takich jak dwutlenek węgla czy metan. Ich budowa sprawia, że przepuszczają promieniowanie widzialne, pochłaniając równocześnie promienie podczerwone. Dzięki temu światło słoneczne przenika atmosferę i dociera do powierzchni Ziemi, ogrzewając ją. Rozgrzana Ziemia wypromieniowuje część ciepła, ale niestety nie może ono tak po prostu „uciec” w przestrzeń kosmiczną. Jest przechwytywane i pochłaniane przez gazy cieplarniane. Ich temperatura rośnie, a w rezultacie atmosfera staje się potężnym źródłem promieniowania zwrotnego i posyła energię z powrotem w stronę Ziemi. Zjawisko to ma wiele pozytywnych następstw. Dzięki niemu średnia temperatura na globie wynosiła w ostatnich tysiącleciach około 14°C. Bez gazów cieplarnianych zatrzymujących część energii słonecznej temperatura na Ziemi byłaby znacznie niższa i sięgała -18°C. Niestety zaburzenie naturalnej równowagi i wzrost stężenia gazów konsekwentnie przyczynia się do wzrostu temperatury. Już w XIX wieku naukowcy tacy jak John Tyndall i Svante Arrhenius przewidywali, że wzrost koncentracji dwutlenku węgla czy metanu w atmosferze doprowadzić może do globalnego ocieplenia. Dzisiejsze obserwacje potwierdzają ich hipotetyczne przypuszczenia. Pomiary prowadzone z powierzchni Ziemi i z satelitów pokazują, że atmosfera pochłania i emituje zwrotnie coraz więcej promieniowania podczerwonego – w dodatku w długościach fal charakterystycznych przede wszystkim dla dwutlenku węgla.

NA DRODZE DO ZATRACENIA

Za postępującą zmianę klimatu odpowiada w pierwszym rzędzie człowiek. Rozwój światowej gospodarki, napędzany w dużej mierze przez spalanie paliw kopalnych, prowadzi do stałego wzrostu emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Jego tempo jest tak duże, że natura, a więc przede wszystkim oceany i roślinność, nie jest w stanie wchłonąć tej nadwyżki. Jeśli nie zmienimy znacząco metod wytwarzania energii i dalej będziemy emitować do atmosfery coraz większe ilości gazów cieplarnianych, czekają nas dalsze, coraz szybsze zmiany.

Najczęściej podaje się prognozy wzrostu średniej temperatury globu – na przykład o 1,5-4°C do roku 2100, zależnie od tego, ile dwutlenku węgla i metanu wypuścimy do atmosfery. Zmiana będzie się jednak objawiać także inaczej – np. modyfikacją sum opadów i wilgotności podłoża. Tam, gdzie już dziś jest wilgotno, deszcze będą częstsze i intensywniejsze, z kolei obszary suche (na przykład północna i południowa Afryka) będą cierpieć z powodu zmniejszonych opadów i zwiększonego parowania wody z powierzchni Ziemi.

W przypadku Polski i innych państw strefy umiarkowanej zmiany te będą miały znaczący, ale jednak dość umiarkowany wpływ na życie ludzi. W lecie będziemy doświadczać coraz większych susz, średnia temperatura w najzimniejszych miesiącach roku sięgać będzie 0°C, a pogoda w Boże Narodzenie będzie bliższa aurze z okolic Wielkanocy. Podnoszący się poziom morza sprawi, że być może będziemy musieli zapomnieć o wakacjach na malowniczym Helu, czy w okolicach Zalewu Wiślanego. Dla wielu krajów położonych w strefach o bardziej zaostrzonym klimacie lub tych leżących tuż ponad poziomem morza tak wielkie zmiany oznaczają całkowite unicestwienie.

Właśnie dlatego zamiast zbywać żartami kolejne doniesienia o „globalnym ociepleniu”, lepiej się już dziś zastanowić, co zrobić w swoim życiu, by nie przyspieszać negatywnych trendów.  


ALEKSANDRA KARDAŚ jest fizykiem atmosfery, redaktorką portalu NaukaoKlimacie.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2013