Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki

Szkoda – myślę czasem – że takie ostrzeżenie jest doklejane tylko do reklam medycznych. Dobrze by było – myślę czasem – gdyby podobne wezwanie obowiązywało np. tam, gdzie mamy do czynienia z reklamą polityczną.

08.02.2016

Czyta się kilka minut

Ks. Adam Boniecki /  / Fot. Grażyna Makara
Ks. Adam Boniecki / / Fot. Grażyna Makara

Lekomania (farmakomania) to sprawa poważna. Jest uzależnieniem jak alkoholizm, narkomania, seksoholizm, uzależnienie od dopalaczy, hazardu czy gier komputerowych. Jak inne uzależnienia – wymaga leczenia. Kłopot w tym, że uzależniony zwykle się zarzeka, iż uzależniony nie jest. Alkoholik, by się uratować, musi uznać: „jestem alkoholikiem”. Lekoman też musi... i podobnie jak alkoholik musi uznać, że sam nie da rady i że potrzebuje pomocy. Zwykle lekomania zaczyna się od „niewinnego” przyzwyczajenia. Potem przychodzi uzależnienie fizyczne i psychiczne. Wtedy nagła abstynencja grozi psychicznym i fizycznym załamaniem. Dlatego konieczna jest profesjonalna terapia: farmakologiczna i psychologiczna. Wiele o tym napisano, powstało też wiele ośrodków terapii uzależnień.


CZYTAJ TAKŻE:


Skąd się lekomania bierze? Jak się zaczyna? Specjaliści pośród przyczyn wymieniają oddziaływanie reklam medycznych. Zauważmy: reklam wyrobów tytoniowych w telewizji nie ma, nie ma reklam narkotyków, dopalaczy, alkoholu (z wyjątkiem piwa!). Za to jest mnóstwo reklam specyfików medycznych. Reklam świetnych, konstruowanych według zasad sztuki reklamowej. Pięknym dziewczynom błyskawicznie przechodzi ból głowy (gardła, brzucha itp.), dzieci są znakomicie ochronione przed katarem, sympatycznym staruszkom (w pięknym domu lub romantycznym ogrodzie) nagle powracają siły, zblazowanym panom jedna pastylka przywraca roztrwoniony wigor. A wszystkim owym cudom patronuje miła, zatroskana o nas i budząca zaufanie postać lekarza w białym kitlu. Bo reklama musi odpowiadać na potrzeby (któż nie potrzebował szybkiego zakończenia kataru, odetkania zatkanego nosa, zwalczenia bólu gardła, bólu głowy, któż nie szukał ulgi po wieczornym obżarstwie, przepiciu, nie mówiąc o krępujących kłopotach z hemoroidami czy prostatą).

Reklama musi nieuświadomione potrzeby uświadamiać lub po prostu nowe potrzeby tworzyć. Tak funkcjonują reklamy suplementów diety, specyfików przywracających młodość, chroniących przed chorobą, a ponad wszystko – chroniących przed zmęczeniem i przed bólem. To właśnie sączy się z reklam do naszych głów. Ograniczać? Ależ dlaczego? Przecież te reklamy są – zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia z 21 listopada 2008 r. – sprawdzane, żeby żadnego badziewia nam nie wciskały. Więc ufnie pochłaniamy te suplementy, preparaty wspomagające, witaminy, środki na poprawę samopoczucia, na sen, na zwalczanie senności, na zgagę i na cokolwiek przyjdzie nam do głowy. Ale leki to leki, więc: „przed [ich] użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu”.

Ten niezwykły (obowiązkowy) dodatek do każdej medycznej reklamy, recytowany zwykle z szybkością karabinu maszynowego, godzien jest uwagi, bo (delikatnie, ale jednak) podważa absolutne zaufanie do reklamy. Ostrzega: nie daj się bez reszty oczarować temu, co widzisz i słyszysz. Bowiem nawet najlepszy i najdroższy lek niewłaściwie stosowany może być groźny.

Szkoda – myślę czasem – że to ostrzeżenie jest doklejane tylko do reklam medycznych. Dobrze by było – myślę czasem – gdyby podobne wezwanie obowiązywało np. tam, gdzie mamy do czynienia z reklamą polityczną. Gdyby po każdej prezentacji „jedynie słusznych” ustaw, decyzji i projektów głos z offu (niechby nawet z szybkością karabinu maszynowego) ostrzegał: „Przed użyciem zapoznaj się z pełnym tekstem ustawy (projektu ustawy, informacji itp.) bądź skonsultuj się z... (przyznaję, tu może być trudność, bo nie wiadomo, z kim się należy konsultować), gdyż każda władza niewłaściwie stosowana zagraża życiu lub zdrowiu Twojemu i społeczeństwa”.

Wierzę, że ostrzeżenie obowiązujące przy reklamach medycznych to dobry początek działań ostrzegających nas przed własną głupotą. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2016