Przed, po i w trakcie

Wypada rzec, że sytuacja, w której nie wiadomo, co sądzić o czymkolwiek, to w kraju naszym normalka.

26.01.2015

Czyta się kilka minut

Z jednej strony nie ma co narzekać, bo opinii na tematy żywe mieliśmy ostatnio mnóstwo. Z drugiej strony wypada rzec, że niestety nie wiadomo, co miał na myśli papież na temat płodzenia zbyt wielu dzieci, zupełnie nie wiadomo, co powiedział kandydat Duda o udziale wojska polskiego w wojnie na Ukrainie, podobnież nie wiemy, co sądzić o kredytowiczach uwięzionych we frankach szwajcarskich, poza tym, że dziś te kredyty są biznesowo kulawe i kredytobiorcy mają kłopoty. Kompletnie nie wiadomo, co miał na myśli minister spraw zagranicznych, dzieląc się swą opinią o składzie etnicznym Frontu Ukraińskiego. Z tym frontem jest podobnie jak z fasolką po bretońsku, kawą po turecku i śledziem po japońsku, o czym minister akurat spraw zagranicznych powinien wiedzieć, by na przykład nie popłynąć w strategicznie dla nas ważnej Japonii, Turcji i, nie daj Boże, w Bretanii, gdzie ludność może zrobić się szczególnie żwawa, gdy im kazać jeść polskie dania barowe.
Otóż – wracając – podobnież nie sposób dowiedzieć się, co ma do powiedzenia Pani Ogórek. To bolesne, bowiem chciałby człowiek szary wiedzieć, co ma ona do zakomunikowania ludowi prócz odczytywania podyktowanych jej przez Leszka Millera treści. Akurat to, co ma do powiedzenia Leszek Miller, nie jest w ogóle ciekawe. Ten człowiek powiedział chyba już wszystko, co miał do powiedzenia, i uderzył we wszystkie już struny.
Wypada zatem rzec, że sytuacja, w której nie wiadomo, co sądzić o czymkolwiek, to w kraju naszym normalka. Nic nie wiadomo, dopóki człowiek nie zabierze się do żmudnych lektur, do czytania oświadczeń, pozwów, sprostowań, wertowania dawnych Ordre de Bataille, i wyznań na temat rzekomych wyrwań z kontekstów, co jest podobnież zawsze najpierwszą wymówką, jak owo sławne „jedno piwo”, po którym wszyscy w tym kraju są pijani do nieprzytomności, choć myśleli, że są trzeźwi.
Wszystkie te niewiadome i niejasne sprawy wywołują oczywiście natychmiast straszliwe wrzenia, zupełnie jakbyśmy zaznawali jakichś nowości. Weźmy taką pigułkę „po”. Nie ma chyba bardziej cacanego tematu w kraju naszym niż farmakologia. Tabletki jakiekolwiek, przed, w trakcie, po – do wyboru do koloru – każdy ma na ich temat coś do powiedzenia mądrego. Tabletki wzbudzają niesłychane zupełnie emocje, doprawdy wszystko jedno, czemu ma służyć ich połykanie. Domowe ogniska płoną w znacznej swej części dzięki dyskusjom o lekarstwach. Każdy brat Polak i każda siostra Polka, co wiemy ze statystyk czynionych przez biura badawcze, coś zażywa. Przed, w trakcie i jako się rzekło: po czymkolwiek. Zgrubnie i domowo poczynione statystyki wskazują, że w sprawie pigułek uformowane mamy dwa równe swą siłą obozowiska. W jednym pigułki budzą zachwyt, w drugim przerażenie, co zresztą nie przeszkadza w ich połykaniu. Motywem tego podziału jest zdrowie, które, jak wiemy, jest absolutnie najważniejsze.
Na temat pigułek regulujących poczęcie, których działanie przypomina swą tajemniczością chyba tylko działanie radioodbiornika, odkrywczych opinii jest rzecz jasna mnóstwo i trudno w nich cokolwiek rzeczowego wyczytać. A były takie czasy, gdy wszystko było jasne. Gdyśmy byli w tej części Europy w awangardzie, byliśmy potęgą w znajomości rzeczy, by przypomnieć choćby Biseptol. Niezliczone tłumy rodaków, bez hamulca etycznego, a kierujące się jedynie kryształową chęcią zysku, karmiły ludy Bałkanów tym sulfonamidem, rzekomo o działaniu antykoncepcyjnym. Nic wtedy w tej sprawie nie mówiły żadne autorytety, nikt nie komentował i nikt nie grzmiał, nawet papież. Może dlatego, że handel Biseptolem i jego szeptana reklama oparta była na bujdzie, która aż takim grzechem nie jest. Pokłosiem magicznej ery Biseptolu są dzisiejsze fora internetowe, na których co rusz padają pytania, czy ten specyfik może zapobiec zajściu w ciążę. Bo stare ludowe porzekadła, w rodzaju „Chcesz mieć dzieci jak brylanty, stosuj polskie środki anty” czy „Tylko margaryna mleczna przeciw ciąży jest skuteczna”, dają obraz pojęcia tutejszego w tych szalenie delikatnych kwestiach. Zgódźmy się: wprowadzenie na rynek polski jakiejkolwiek pigułki tego nie zmieni. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2015