Przed czym ucieka prezes

Zapowiedź dyskusji o zmianie konstytucji poza ładunkiem przewidywalnych emocji politycznych nie zawierała żadnych konkretów.

08.05.2016

Czyta się kilka minut

Plakaty przed referendum konstytucyjnym, Warszawa, maj 1997 r. / Fot. Przemysław Wierzchowski / PAP
Plakaty przed referendum konstytucyjnym, Warszawa, maj 1997 r. / Fot. Przemysław Wierzchowski / PAP

Deklaracja wygłoszona podczas obchodów Dnia Flagi w żaden sposób nie rozwiązuje problemów, z którymi borykała się i boryka partia rządząca. Nie rozwiąże ani sporu z Komisją Europejską, która prowadzi postępowanie kontroli praworządności w Polsce, ani konfliktu o Trybunał Konstytucyjny. Ale udało się „wrzucić” temat, który na pewien czas ma odwrócić uwagę opinii publicznej od innych problemów.

Co konkretnie powiedział Jarosław Kaczyński? Przypomniał, że za rok mija 20 lat od uchwalenia obecnej ustawy zasadniczej, a taki termin wpisany był przez twórców Konstytucji 3 maja jako okres, po którym należy się zastanowić, co działa, a co nie w wymyślonym wcześniej ustroju. Przyznał, że w tej kadencji nie da się go zmienić, i zapewnił, że przy zmianach będzie się stosował do procedur opisanych w obecnej ustawie zasadniczej. Dodał też, że chciałby, by w tej sprawie wypowiedzieli się obywatele – w referendum.

O tym, że pomysł był rzucony ad hoc, można się przekonać z rozmów z politykami PiS. Pytam bliskiego współpracownika Jarosława Kaczyńskiego: – Jakieś konkrety w sprawie zmiany konstytucji? – Nie jesteśmy tak nieodpowiedzialni, by coś konkretnego dziś zapowiadać – odpowiada. – Prezes mówił o otwarciu debaty, przecież nie powiedział, że ma gotowy projekt. – A propozycja zmiany konstytucji, to pojawiało się wcześniej w naradach w partii? – dociekam. – Prezes ma w głowie różne pomysły. O zmianie konstytucji mówił już wcześniej. Widocznie teraz uznał, że sprawa na tyle dojrzała, by temat poruszyć publicznie.

Szybkie pomysły to zresztą rzecz typowa dla Kaczyńskiego. Przychodzą mu do głowy, rozmawia o nich ze współpracownikami, czasem ogłasza publicznie podczas wystąpienia albo wywiadu, niekiedy pozwoli, by wyciekły do mediów. Wówczas taki temat żyje kilka dni, rozpala debatę publiczną, a następnie gaśnie. Powraca za parę miesięcy, gdy Kaczyńskiemu znów przyjdzie do głowy. Tak było choćby z ogłoszonym w styczniu pomysłem powołania komisji śledczych mających badać różne aspekty rządów Platformy. Idea zelektryzowała opozycję, komentatorzy zastanawiali się, kto pokieruje pracami. Ale do początku maja po pomyśle nie został ślad.

Innym pomysłem był tzw. pakiet demokratyczny – czyli zmiany w regulaminie Sejmu określające, jakie prawa wobec rządu ma opozycja. Idea zniknęła równie szybko, jak się pojawiła. To częsty mechanizm zarządzania politycznymi emocjami przez PiS.

Pomysł zmiany konstytucji postawił niektórych przedstawicieli obozu władzy w niezręcznej sytuacji. Dzień po deklaracji Kaczyńskiego, podczas święta 3 Maja wizję zmiany ustawy zasadniczej wsparł prezydent Andrzej Duda. Jeden z prezydenckich urzędników skarży się w rozmowie: – Wszyscy mnie pytają, czy pan prezydent zmienił treść wystąpienia pod wpływem słów wygłoszonych przez prezesa PiS. I co? Mam odpowiadać, że prezydent był tą deklaracją równie zaskoczony jak wszyscy inni?

Warto przypomnieć, co o planowanym na 2 maja wystąpieniu Kaczyńskiego mówili politycy jego partii przed jego przemową. Przekonywali, że prezes będzie mówił o tym, że rząd jest biało-czerwoną drużyną zmieniającą państwo, która musi nieustannie potykać się o kłody rzucane jej pod nogi przez nieodpowiedzialną opozycję. O tym, że Kaczyński zaproponuje rozpoczęcie procedury zmiany konstytucji, nie mówił nikt. Po prostu nikt do końca nie zdawał sobie sprawy z tego, że prezes użyje tym razem politycznej wunderwaffe – zmiany ustroju.

Nie był w tym zresztą pierwszy. Sześć lat temu również Donald Tusk – niedługo po wybuchu afery hazardowej, która postawiła Platformę Obywatelską w niewygodnej sytuacji – zaproponował zmianę konstytucji. Czym się to skończyło, wszyscy pamiętają, a właściwie nie pamiętają, bo projekt umarł śmiercią naturalną. Swój projekt zmian w konstytucji proponował też prezydent Bronisław Komorowski. Powołano nawet komisję konstytucyjną, której szefem był zaufany wówczas polityk Tuska – Jarosław Gowin. Z tamtych projektów niewiele zostało.

Ale odwoływanie się przez Jarosława Kaczyńskiego do starych politycznych sztuczek jest też pewnym sygnałem, mówiącym o sytuacji w PiS. Przeczy tezie, że partia rządząca realizuje starannie przygotowany plan. To w dużej mierze zarządzanie chaosem wynikającym z własnych błędów, oporu materii i reakcji międzynarodowych. Spór o Trybunał Konstytucyjny ma wyższe koszty wizerunkowe, niż liderzy PiS początkowo przewidywali.

Dlatego w wywiadach Kaczyński mówi o tym, że potrzebne jest przyspieszenie. I zapowiada wielki audyt osiągnięć ekipy rządzącej na jesieni. Do coraz szerszego grona polityków PiS zaczyna docierać, że nie tak to miało wyglądać. Widać też, że w obozie władzy zarysowują się napięcia. Ujawniły się szczególnie, gdy intensywnie zaczęły się pojawiać informacje, jakoby szybko miało dojść do zmiany premiera na korzyść Mateusza Morawieckiego. Kaczyński publicznie zachwala jego plan gospodarczy, co osłabia pozycję Beaty Szydło. Szefowa rządu walczy o pozycję wizerunkowymi zagrywkami, licząc na spożytkowanie korzystnych dla obywateli zmian, np. projektu 500 plus. Zachowuje się tak, jakby wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała odejść, więc robi wszystko, by koszty jej dymisji były dla Kaczyńskiego jak najwyższe.

A pól konfliktów w rządzie jest znacznie więcej. W dodatku odcięciem się od obozu prezydenckiego sam Kaczyński dał paliwo do spekulacji o napięciach między nim a Andrzejem Dudą. Prezydent zdaje sobie sprawę, że jeśli teraz nie zdobędzie większej autonomii, jego szanse na reelekcję będą z każdym miesiącem maleć.

Problemów jest sporo, trudno się więc dziwić, że Kaczyński postanowił uciec do przodu. ©

MICHAŁ SZUŁDRZYŃSKI jest zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2016