Arka Kukiza

Narodowcy, libertarianie, wolne prawicowe elektrony, a na dokładkę, jako lewe skrzydło, raper Liroy i weteran Morawiecki. Antysystemowa opozycja z prawej strony czeka na moment, kiedy PiS się wypali.

22.02.2016

Czyta się kilka minut

Klub Kukiz’15, pierwsze posiedzenie Sejmu VIII kadencji, Warszawa, 16 listopada 2015 r. / Fot. Rafał Oleksiewicz / REPORTER
Klub Kukiz’15, pierwsze posiedzenie Sejmu VIII kadencji, Warszawa, 16 listopada 2015 r. / Fot. Rafał Oleksiewicz / REPORTER

Dzięki pomysłowi referendum w sprawie uchodźców, a także ostrej krytyce PiS i jego sztandarowego projektu „500 plus”, ugrupowanie Pawła Kukiza wraca do politycznej gry. Tuż po wyborach klub Kukiz’15 szybko doczekał się miana kolejnej przystawki PiS. Faktem jest, że pomagał partii Jarosława Kaczyńskiego w starciach wokół Trybunału Konstytucyjnego oraz przy okazji tzw. małej ustawy medialnej. Owocem było zawiązanie koalicji w TVP i PR, w których Kukiz miał prawo wskazać po jednym członku zarządu.

Potem jednak z symbiozy z PiS nie zostało zbyt wiele. – Najgorsze, co może wystąpić u polityka, to brak pokory, pycha i gardzenie ludźmi – mówił niedawno „Rzeczpospolitej” Paweł Kukiz. – Platforma rozwijała się do takiego stopnia arogancji przez kilka lat, w tym przypadku mamy zaledwie trzy miesiące.

Muzyk i polityk rozzłościł się na partię rządzącą po tym, jak posłowie musieli czekać na wznowienie posiedzenia Sejmu, gdy Jarosław Kaczyński odbierał nagrodę Człowieka Roku „Gazety Polskiej”.

Dyscyplina tylko dwa razy

Ale zmiana strategii Kukiz’15 jest nie tylko kalkulacją polityczną. Wynika z tego, jak zbudowany jest ten 40-osobowy klub. Jest to bowiem jedna z najdziwniejszych sił w całym Sejmie, przypominająca Ruch Janusza Palikota, który do współpracy również zaprosił działaczy rozmaitych organizacji.

Tyle tylko, że różnorodność swego środowiska posłowie Kukiz’15 uważają za największy jego atut. – Nazywam nasz klub Arką Kukiza – mówi „Tygodnikowi” wiceprzewodniczący Marek Jakubiak. I dodaje: – To taki polski tygiel, od lewa do prawa. Są u nas różnice zdań, ale jest wspólna idea, w której kluczowe jest dobro Polski. Może dobrze by było, gdyby cały Sejm był taką arką? – zastanawia się.

57-letni Jakubiak do zeszłego roku z polityką miał niewiele wspólnego. Jest właścicielem browaru Ciechan, a jego samego wielu ekspertów uważa za inicjatora mody na regionalne i niepasteryzowane piwa. O Jakubiaku zrobiło się głośno, gdy część klubów zaczęła wylewać jego trunki po tym, jak w obcesowy sposób potępił Dariusza Michalczewskiego za zaangażowanie w akcje na rzecz gejów i lesbijek.

Ale prócz arki klub Pawła Kukiza przypomina też sejmik szlachecki. Tak jak za czasów I Rzeczypospolitej, u Kukiza największą cnotą jest wolność, prawo praktykowania liberum veto. – Gdzie mogę mówić, co chcę, gdzie mogę myśleć, co chcę, i głosować, jak chcę? Tylko tutaj – tłumaczy „Tygodnikowi” Piotr Apel, były dziennikarz radiowy i telewizyjny, który pomagał muzykowi jako szef biura prasowego i wiceszef sztabu wyborczego. Po wyborach wszedł do prezydium klubu.

– Tutaj czuję się lepiej niż w jakiejkolwiek innej partii – twierdzi Jakub Kulesza, rzecznik klubu Kukiz’15. – Dyskutujemy, przekonujemy się, nie wprowadzamy dyscypliny. Decyzja jak głosować – ale też odpowiedzialność za podjętą decyzję – leży po stronie każdego indywidualnego posła.

Kulesza, rocznik 1990, do Kukiza trafił z organizacji wolnościowych. Najpierw działał w Unii Polityki Realnej, a potem w stowarzyszeniu KoLiber – kilkusetosobowej, lecz prężnej organizacji zrzeszającej licealistów i studentów zafascynowanych wolnym rynkiem i konserwatyzmem.

W podobnym tonie wypowiada się 30-letni Robert Winnicki, były prezes Młodzieży Wszechpolskiej, a dziś lider Ruchu Narodowego. Na pytanie o to, co łączy tak różne postacie, od razu wskazuje: – „Swoboda w głosowaniach, tylko dwa razy wprowadzono dyscyplinę”.

W pozostałych sprawach nikt niczego nie narzuca. Najlepszym przykładem niech będzie głosowanie sprzed dwóch tygodni. Politycy Kukiz’15 nie zostawili suchej nitki na projekcie „500 plus”. Podczas sejmowego wystąpienia nieznany dotąd szerzej poseł Rafał Wójcikowski, doktor nauk ekonomicznych z Łodzi, związany w przeszłości z Fundacją Republikańską oraz Prawicą Rzeczpospolitej, przeprowadził gruntowną krytykę projektu. W podkoszulku z przekreślonym Okrągłym Stołem wyliczał, że program jest niezwykle kosztowny, bo jedno nowe dziecko kosztować będzie państwo aż 850 tys. Jego wystąpienie bije rekordy oglądalności w internecie.

W ostatecznym głosowaniu klub podzielił się jednak na trzy części: 14 posłów zagłosowało za, 11 przeciw, 13 wstrzymało się od głosu.

Misja Jakubiaka, ustawa Liroya

Jeden z posłów Kukiz’15, proszący o zachowanie anonimowości, tak przedstawia układ sił w klubie: – Najwyraźniejszą grupą są narodowcy. Oni przenikają się ideowo z grupą konserwatywno-liberalną, na jej czele stoi Stanisław Tyszka. Są byli korwinowcy oraz kilku polityków z tzw. grupy śląskiej – np. Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności, który pomógł Kukizowi w kampanii prezydenckiej. Osobną grupę stanowią politycy wywodzący się z Małopolski. Ale do tego dochodzi cała masa indywidualności. Kim jest wspomniany Stanisław Tyszka? To 37-letni prawnik, doktorat zrobił we Florencji, współpracował z Fundacją Republikańską, założoną przez Przemysława Wiplera. Później w Ministerstwie Sprawiedliwości za rządów Jarosława Gowina pilotował projekt deregulacji zawodów prawniczych. Z Gowinem tworzył też Polskę Razem, lecz nie pasował mu sojusz z PiS. Ostatecznie trafił na listy Kukiza i dziś jest wicemarszałkiem Sejmu.

Wśród indywidualności wymienia się też wspomnianego już Marka Jakubiaka. Dlaczego prócz kupowania kolejnych lokalnych wytwórni piwa, postanowił zająć się polityką? – To przez Platformę nie mam spokojnego życia – mówi dziś. – Jak krok po kroku ograniczali wolność gospodarczą, zrodził się we mnie bunt. Zebrałem różne siły prawicowe: korwinowców, narodowców – opowiada. Za swoją misję Jakubiak uważa skłonienie ludzi biznesu do tego, by poszli w jego ślady. – Przedsiębiorcy muszą brać udział w życiu publicznym, muszą się ogarnąć i tak jak ja wejść do polityki – tłumaczy.

Inną indywidualnością jest legendarny założyciel Solidarności Walczącej Kornel Morawiecki. To on został wyznaczony przez Andrzeja Dudę na marszałka seniora, więc wygłosił płomienne wystąpienie na inaugurację Sejmu. – Kornel stanowi jednoosobowe lewe skrzydło ugrupowania – opowiada jeden z posłów Kukiz’15.

Z prawicą niewiele wspólnego ma też Piotr Marzec, znany dobrze pokoleniu dzisiejszych 30- i 40-latków jako Liroy, muzyk. To on zaszczepił hip-hop nad Wisłą. Jego kaseta „Alboom” z 1995 r., z takimi utworami jak „Scyzoryk” czy „Scoobiedoo Ya”, rozeszła się w ponad pół milionie egzemplarzy. Liroy potem próbował sił jako producent muzyczny, otworzył ośrodek dla młodzieży, a nawet działał w branży pornograficznej. Dziś w wywiadach opowiada głównie o czwórce swoich dzieci i obecnej partnerce, bez której – jak powtarza – nie wyobraża sobie życia, i o tym, że trzeba Polskę gruntownie zmienić. Do Sejmu przychodzi w czarnej koszuli, czarnych wojskowych spodniach i kolorowych adidasach, czasem w bejsbolówce.

Pozory jednak mylą: to jeden z bardziej merytorycznych posłów opozycji. Złożył siedem interpelacji, w tym dotyczące zasad korespondencji sądowej, przepisów o upadłości konsumenckiej, nauczania historii w szkołach czy odcinkowego pomiaru prędkości. Kto się spodziewał, że zajmie się wyłącznie wygłupami, będzie zaskoczony faktem, iż jako jeden z niewielu parlamentarzystów przygotował projekt ustawy. Dotyczy ona legalizacji leczniczej marihuany. Bliżej wygłupu sytuuje się natomiast jego działalność jako szefa parlamentarnego zespołu ds. bezpieczeństwa programu szczepień ochronnych dzieci i dorosłych.

Barwną postacią jest też Jacek Wilk. Ten 42-letni adwokat związał się przed kilkoma laty z Januszem Korwinem-Mikkem i jego Kongresem Nowej Prawicy, ale po konflikcie między założycielem a resztą władz partii został przez nie zgłoszony na kandydata w wyborach prezydenckich. Poprzez KNP, który ma swych posłów w Parlamencie Europejskim, Wilk jest łącznikiem nie tylko z częścią środowisk korwinowskich, ale również z zagranicznymi eurosceptykami.

W tym gronie zabrakło tylko Janusza Korwina-Mikkego, który po rozstaniu z KNP założył partię KORWiN. Barwny polityk w muszce współpracował z Kukizem, zawarł z nim nawet pakt o nieagresji, by go następnie z przytupem zerwać podczas jednej z telewizyjnych debat w kampanii prezydenckiej. U Kukiza uważają, że to był poważny błąd ze strony Korwina. – Gdyby Korwin poszedł z nami, PiS nie miałby dziś większości – uważa Marek Jakubiak.

Oryginałem jest również sam Paweł Kukiz. W maju 2015 r. otrzymał 3 mln głosów w wyborach prezydenckich, później poparcie dla niego znacznie stopniało, ale wbrew niektórym prognozom wcale się nie wypalił. W sondażach wciąż oscyluje wokół 10 proc., czyli jako czwarta siła polityczna w Polsce.

Wciąż udaje mu się zachować jedność swego środowiska. Nic dziwnego, że by zarządzać tak różnorodnym klubem, nie może sobie pozwolić na zbyt częste wprowadzanie dyscypliny.

Narodowy zwrot

Prócz swobody, mimo wszystko jest wspólna myśl, która jednoczy tak różnorodnych polityków. Jest nią antysystemowość, czyli sprzeciw wobec obecnego ustroju. – Łączy nas wspólna baza: dążenie do zmian systemowych, zmiana konstytucji czy zmiana w polityce międzynarodowej, większa podmiotowość Polski – tłumaczy Robert Winnicki. To jedna z bardziej wpływowych osób w klubie. Kilka lat temu zaczął z grupą kolegów narodowców organizować budzące spore emocje Marsze Niepodległości. Zaistniał w szerszej świadomości, gdy na wiecu kończącym marsz w 2012 r. grzmiał o konieczności „obalenia republiki okrągłego stołu”. Gdy krzyczał, że nie będzie grubej kreski. „Wszyscy zapłacą za te dwadzieścia lat”. A tłum wówczas odpowiadał mu „Zawisną!”.

Teraz Winnicki jest posłem i liderem najsilniejszego w ramach klubu Kukiz’15 środowiska politycznego – narodowców. Obok Sylwestra Chruszcza, byłego europosła LPR, jest najsilniejszą postacią ruchu narodowego w dzisiejszym Sejmie. Winnicki założył Parlamentarny Zespół Narodowo-Demokratyczny. Prócz dwóch posłów PiS i jednego niezależnego, zapisało się doń aż 14 posłów od Kukiza.

Niektórzy nasi rozmówcy uważają, że klub staje się zakładnikiem rywalizacji Winnickiego i Chruszcza o przywództwo w Ruchu Narodowym.

– To nieprawda. Kongres [wyborczy w RN – red.] był w ubiegłym roku – mówi Winnicki. – Po prostu, jak się bliżej przyjrzeć, znaczna większość klubu Kukiz’15 ma poglądy zdecydowanie konserwatywne. Spora część klubu taka po prostu jest. Ale to też świadomy wybór Pawła Kukiza, który podziela te poglądy i widzi, że na scenie politycznej jest przestrzeń dla poglądów eurosceptycznych i antyimigranckich.

Decyzji o antyimigranckim zwrocie broni też niezwiązany z narodowcami rzecznik Jakub Kulesza. – W sprawie uchodźców rząd postępuje niezgodnie z tym, co my obiecaliśmy wyborcom. Dlatego krytykujemy te konkretne decyzje. PiS obiecał zmianę decyzji poprzedniego rządu dotyczącą relokacji tzw. uchodźców. Nie spodziewaliśmy się, że po wyborach zmieni zdanie. Jak okazało się to nieprawdą, widząc nastroje społeczne, poczuliśmy, że musimy zareagować. Postanowiliśmy zmusić rząd do tego, by w tej sprawie odwołał się do zdania wyborców w referendum – tłumaczy Kulesza.

Wspólną cechą wielu posłów Kukiz’15 jest mruganie okiem do wyborcy tak, by nie być wprost oskarżonym o antysemityzm. Paweł Kukiz w Radiu Zet mówił więc o „żydowskim bankierze”, który miał finansować marsze KOD-u. Tłumaczył się, że tak przeczytał na jednym z portali, i znalazł nawet wymieniane w tym kontekście nazwisko George’a Sorosa.

Gdy w Sejmie dyskutowano nad dotacją 20 mln dla szkoły założonej przez o. Rydzyka. Robert Winnicki na Twitterze podawał dalej wpis z taką mniej więcej tezą: przeszkadza wam 20 mln dla o. Tadeusza Rydzyka, a gdy Żydzi dostali 300 mln z budżetu na muzeum, nikt nie protestował. W grudniu tenże sam Winnicki odmówił udziału w uroczystości zapalenia chanukowych świec z udziałem naczelnego rabina oraz prezydenta Andrzeja Dudy. Z jakiego powodu? – Nie pozwala mi na to pierwsze przykazanie mojej religii – tłumaczył później. – Wobec ogólnej nadwrażliwości na krytykę wszystkiego, co związane z Żydami, czy historii Żydów, zarzut antysemityzmu jest nadużywany. Żydzi to jeden z wielu narodów i podlegają krytyce jak inne narody. To nie my jesteśmy antysemitami, ale w każdej naszej wypowiedzi doszukuje się antysemityzmu – tłumaczy dziś w rozmowie ze mną Winnicki. – A moja wypowiedź o Chanuce dotyczyła bardziej negatywnych zjawisk w Kościele i tego, co się dzieje po Soborze Watykańskim, a nie samego żydowskiego święta – przekonuje.

Prawica przyszłości

Jeden z rozmówców z klubu Kukiz’15 nie wyklucza, że jeśli okaże się, iż wydarzenia społeczne i polityczne dadzą paliwo do np. jeszcze bardziej antyimigranckich postaw, narodowcy oderwą się od Kukiza i będą tworzyć osobny byt polityczny, na czym mogą więcej ugrać. Pytany o to Winnicki odpowiada wymijająco: – Nie rezygnujemy ze swojej podmiotowości politycznej, ale staramy się konstruktywnie współpracować w ramach klubu Kukiz’15. Jego większość podziela 70 do 100 proc. moich poglądów.

Paradoksalnie styl zachowania PiS po wyborach sprawia, że ugrupowanie Kukiza dostało wiatr w żagle. – Arogancja rządów PiS nas jednoczy. Dlatego coraz bardziej stajemy się opozycyjni wobec partii rządzącej. To nie jest opór ideologiczny, tylko sprzeciw wobec ich konkretnych zachowań – mówi Piotr Apel.

Podobnie widzi to Jakubiak: – Jesteśmy rozczarowani działaniami PiS. Kilka głosów przewagi sprawiło, że demokrację odłożyli na półkę. Zaczęli uważać, że wszystko wiedzą lepiej – czy chodzi o projekt „500 plus”, czy o podatek obrotowy. To jawny przykład arogancji.

Celem długofalowym jest zbudowanie prawicowej alternatywy dla PiS. Do tego też będzie potrzebne coraz większe dystansowanie się wobec ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Ale nie z takiej strony, z jakiej krytykują PiS partie „systemowe”, czyli Platforma i Nowoczesna. Kukiz atakuje PiS ze strony radykalnej krytyki obecnego ustroju i status quo. Jego współpracownicy mówią, że jego plan sięga dalej: – Paweł myśli nie w perspektywie jednej kadencji. Uważa, że wyborcy mogą podczas następnych wyborów chcieć ukarać PiS za jego arogancję. Dlatego zastanawia się nad tym, jak będzie wyglądała prawica w przyszłości – tłumaczy jeden z moich rozmówców z otoczenia muzyka. – Chodzi mu po głowie ugrupowanie, które zmieni kraj. Nie będzie w nim musiało być ani Pawła Kukiza, ani Jarosława Kaczyńskiego, trzeba będzie być tylko wiarygodnym dla Polaków – zapewnia.

Rzeczywiście: w tym kontekście ostatnie zachowania Kukiza wydają się lepiej zrozumiałe. ©

Autor jest dziennikarzem „Rzeczpospolitej”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2016