Przeciąganie liny

„Europa – najwspanialsze miejsce na świecie” – zapewniał premier Mateusz Morawiecki pod koniec wystąpienia w Parlamencie Europejskim. Wcześniej jednak wypowiedział szereg bardzo ostrych słów, zarzucając instytucjom Unii szantaż, bezprawne naciski i deptanie demokracji.

20.10.2021

Czyta się kilka minut

Przemowa premiera Morawieckiego w Parlamencie Europejskim, 19 października 2021 r. Fot. RONALD WITTEK/AFP/East News /
Przemowa premiera Morawieckiego w Parlamencie Europejskim, 19 października 2021 r. Fot. RONALD WITTEK/AFP/East News /

Można potraktować to jako kolejne prężenie muskułów na użytek elektoratu, zwłaszcza że od pobytu w Strasburgu premier zaczął wyjazd (zakończy go szczyt Rady w czwartek), podczas którego miał spróbować wytargować taki kompromis, który będzie skutkował szybką akceptacją Krajowego Planu Odbudowy – a więc wypłatą jeszcze w tym roku pierwszej transzy dotacji.

Zapewne do jakiegoś kompromisu dojdzie, zwłaszcza że Komisja nie ma silnych podstaw prawnych, by akceptację KPO w nieskończoność odwlekać, a Polska zaproponowała pewne zobowiązania, zwane w żargonie brukselskim „kamieniami milowymi” (chodzi o faktyczną i szybką, a nie tylko mgliście zapowiadaną likwidację Izby Dyscyplinarnej SN).

Z kolei jeśli chodzi o zawieszanie wypłat z powołaniem się na mechanizm „praworządnościowy” (do czego dalsza destrukcja niezawisłości sądów będzie dawać istotne powody), to uruchomienie tego nowego prawnego narzędzia może zająć jeszcze wiele miesięcy i ze strony kluczowych komisarzy dochodzą sprzeczne sygnały – na przemian twarde i ugodowe, co pozwala mieć tym większą pewność, że to wszystko jeszcze długo potrwa.

Także jutrzejsze obrady Rady mogą przekształcić się w dalsze grillowanie Morawieckiego przez premierów i prezydentów, którzy mogą o wiele więcej niż bezsilny – i tym bardziej mocny w słowach – europarlament. Ale warto zwrócić uwagę, że wśród krajów, które zapowiedziały taki zamiar, jest, owszem, Holandia – premier Rutte jest do tego wręcz zobligowany przez swój parlament – ale nie ma Francji i Niemiec.


Prof. Andrzej Chwalba, historyk: Do dziś obserwujemy zwalczające się idee: fascynacji Zachodem i obawy przed Zachodem. Ta druga podbita jest polskim lękiem przed utratą suwerenności.


 

Ustępująca Angela Merkel (to jej ostatni raz na tym forum) próbuje dalej zachować maksymalne pole do jako-takiej ugody, Macron dobrze wie, że wielu jego rywali w przyszłorocznych wyborach podnosi kwestię suwerenności Francji w stosunku do tego, czego Unia może od Paryża oczekiwać w kwestiach np. migracji, więc bycie w pierwszym szeregu pogromców Polski po prostu politycznie mu się nie opłaca. Poza więc sporą dawką mocnych słów, skończy się raczej na niczym i całe to przeciąganie liny będzie trwać następne tygodnie i miesiące.

Skoro więc Morawiecki jechał załatwić pieniądze i dalsze odłożenie w czasie procedur mogących skutkować blokadą wypłat, to czy rozsądne było pójście na zwarcie, podbicie wojowniczej retoryki? Bywa, że taka taktyka popłaca, to jedno ze sprawdzonych narzędzi dobrego negocjatora, problem w tym, że dotychczas ekipa PiS raczej nie dawała dowodów, że dobrze rozeznaje sytuacje i umie ostro licytować.

Europa może być, owszem wspaniała, tu pełna zgoda z premierem, ale czym mianowicie ona jest? Konflikt o to, co stanowi „tożsamość europejską”, a co jest najważniejsze dla projektu wspólnotowego i jakie wartości oraz zasady są niejako warunkiem udziału, jest wpisany w istotę tego przedsięwzięcia od zarania. Podobnie jak nieustanna podejrzliwość części polityków, że może dojść do rozszerzania zakresu kompetencji przez różne organy, a także podskórne spory o to, „kto tu naprawdę rządzi” między różnymi grupami państw (jak np. przy ciągnącym się wiele lat konflikcie „skąpców” i „rozrzutnych”).

Samo więc polemiczne, antyfederacyjne, suwerennościowe nastawienie premiera nie byłoby niczym szczególnym, gdyby nie dwie sprawy. Po pierwsze – choć zwracał uwagę na niewydumany i niewymyślony bynajmniej przy Nowogrodzkiej problem coraz większej, immanentnej skłonności instytucji centralnych, czyli tak zwanej Brukseli, do testowania granic wytrzymałości systemu prawnego na czynione przez nie próby poszerzania władzy, to robił to akurat w złej wierze i na niewłaściwym polu: wzajemne dostrajanie systemów prawnych, a co za tym idzie prawo „centrali” do oceniania stanu niezależności sądów w poszczególnych krajach (bez wnikania w detale ich ustroju), to jest obszar podstawowego wspólnego dobra, jeden z rzeczywistych filarów Europy – także, a może przede wszystkim wspólnego rynku, któremu Morawiecki wczoraj nie szczędził słów pochwały. Jeśli PiS chce serio bronić Europy Narodów przeciwko beznarodowej superfederacji, to wybrał sobie najmniej do tego odpowiedni obszar.


Dariusz Rosiak: Dwie siły chcą zawłaszczyć dumę z bycia Polakiem. Obie traktują Unię Europejską jak obcego sąsiada. Dla jednych lepszego od nas, którego warto słuchać, dla innych takiego, który po prostu czasem się przydaje.


 

Po drugie zaś Morawiecki (i ogólnie wszyscy z obozu władzy, którzy na te tematy zabierają głos) czyni inną ważną szkodę wspólnocie, która zemści się w pierwszym rzędzie na Polsce. Otóż wbrew utartemu w unijnej praktyce zwyczajowi, że można toczyć spory o wszystko i zębami bronić interesów, ale należy to robić w sposób najmniej jątrzący, drogą raczej żmudnego przepychania się, biernego oporu, ucierania stanowisk, namawiania partnerów, zbierania atutów, unikania otwartej walki, nasi rządzący mówią jasno i wyraźnie: mamy tu dwie jasno oddzielone strony. My i oni. Tu jest Polska (w domyśle: plus parę innych narodów), a tu jest Bruksela.

Na tym możemy tylko stracić, bo istnienie pokojowej, unikającej otwartej konfrontacji, negocjacyjnej, nieskorej do przełomów Europy jest na rękę szczególnie tym, którzy zazwyczaj w różnych kontynentalnych wojnach, tych, w których jest jasne, kto swój, a kto wróg, płacili najwyższą cenę.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej