Ładowanie...
Prawdziwy czyn
Prawdziwy czyn
Tym razem refleksja wyrastająca rzeczywiście z okruchu, tzn. z fragmentu tekstu pozornie mało znaczącego.
Dobrze jest najpierw sprawdzić tekst oryginalny. Jest on bowiem o wiele prostszy (tłumaczenie sięga po rozbudowaną i nieco poetycką frazę) i brzmi: „Kto czyni prawdę, zbliża się do światła” (grec.: ho poion ten aletheian); tak też – dosłownie – tłumaczy św. Hieronim: qui facit veritatem.
Właśnie tak. Można mówić prawdę; ale można również czynić prawdę. Jest prawda zdania (słowa, wypowiedzi) i prawda czynu.
Podobnie też można kłamać słowem/językiem; ale można również kłamać swoimi czynami.
Kiedy kłamiemy czynami?
Otóż, pewnie wtedy, gdy jest w nich jakieś drugie – najczęściej niewidoczne (bo świadomie ukryte) dno. Przykładowo, spalam się w wyczerpującej pracy, i wszyscy mają mnie wręcz za wzór poświęcenia. Ja jednak po prostu „robię karierę”, i mając usta pełne sloganów o „służbie”, każdy swój czyn wykonuję z grubą interesownością.
Albo: Jestem postrzegany jako wielki filantrop, angażuję się we wszystkie akcje pomocowe i charytatywne. Wydaję na nie naprawdę gigantyczny majątek. Cóż, kiedy moim zamiarem i intencją (oczywiście, głęboko ukrytą – może nawet przed samym sobą?) nie jest wcale pomoc ludziom, lecz ich przekupienie?
We wszystkich takich sytuacjach rzeczywiście nie chcemy „zbliżać się do światła”. Nie chodzi tu bowiem o światło jupiterów i flesze dziennikarzy; chodzi o światło, które przyszło na świat w Osobie Jezusa Chrystusa. Ono nie oświetla, lecz... prześwietla. Poznanie Jezusowe. Jan mówi o nim w Ewangelii rozdział wcześniej: „Kiedy przebywał w Jerozolimie w czasie Paschy, w dniu świątecznym, wielu uwierzyło w imię Jego, widząc znaki, które czynił. Jezus natomiast nie zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku. Sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje” (J 2, 23-25).
To jest właśnie światło, przed którym uciekamy, jeśli nasze czyny są kłamliwe. Gdyż w gruncie rzeczy znamy przenikliwość tego światła, znamy jego zdolność odsłaniania tego, co tak starannie chcieliśmy zasłonić.
Prawdziwy czyn światła się nie boi.©
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]