Potrzeba zakąski

Sytuacja jest zaiste wojenna, wszyscy piją cydr. Niewątpliwie otumanienie się cydrem należy do najwyższych dziś kategorii poświęcenia za ojczyznę.

18.08.2014

Czyta się kilka minut

Ale też – popatrzmy – picie cydru przenika przez najgłębsze okopy i zasieki zatrutego drutu kolczastego, dzielące ojczyznę naszą. Kto nie zaznał kaca po cydrze, nic nie wie o sytuacji międzynarodowej i o sankcjach. Wyraźnie widać, że to picie cydru właśnie jest okolicznością znoszącą tu najdziksze podziały. Brat brata rozumie jak nigdy, choćby jeden modlił się do tęczy, a drugi ją palił – bez znaczenia, bo znaczenie ma stan wspólny, jednaki, stan umęczenia i poświęcenia dla wartości najwyższych. Stan wspólnoty wreszcie wymarzonej, która wyraża się zdaniem niby błahym, ale jakże prawdziwym: „Panowie, tego się nie da wiele wypić”.

Gdzie są granice umartwienia? – pytam. Gdzie zaczyna się szarża? – pyta każdy nagazowany i zasłodzony, bowiem cydry polskie do wytrawnych nie należą. A każdy lęka się rzec: „Dość!”. Lęka się, by nie znaleźć się w towarzystwie podejrzanym, w środowisku moskiewskiej agentury, rechoczącej na internetowych forach bez moralnych oporów z każdego, komu cydr chlupie w trzewiach bolesnym balonem. Do ustanowienia granic, do walki z bólem niewyobrażalnym, wciąż nie siadają najtężsi, najmędrsi zaprawieni, którzy „czytają grę” od zarania, i słusznie, ale niestety zbyt cicho prawią, że mianowicie walkę tę przetrwać da się pod warunkiem prymarnym – opracowania kanonu czy też profesjonalnej listy stosownych do cydru zakąsek.

Nie jest to zadanie proste, tak jak trudna jest sytuacja międzynarodowa. Do piw, do wódek, do win i do nalewek manual jest opracowany. Dzieje picia, świadectwa latopisów, doświadczenie własne od zarania podnoszą możliwości spożywców. Możliwości te są rejestrowane i analizowane dzięki ogromnej liczbie alkomatów pracujących przy polskich szosach. Ten miał dwa, ten trzy, ów sześć, ba, dziesięć promili i trwał, trzymał hardo kierownicę, choć na Zachodzie uznano by go za nieboszczyka. To świadczy o mocy nie tylko napoju, nie o sile człowieka tutejszego, a o porządnie dobranej zakąsce właśnie.

O słabości akcji „pij cydr” świadczy brak przekazu, zbornej narracji i instrukcji, jak mianowicie wypić i przeżyć. Jak pójść po cydrze do pracy, jak wyznawać zasady, jak służyć sprawie, jak słuchać Jarosława Gowina, jak wypełnić choćby zgrubnie deklarację sumienia, jak godnie uprawiać zawód zaufania publicznego i jak podnosić dzietność. Nic bowiem do cydru nie idzie: ani paluszki, ani grzybki. Nie idzie ogórek, ni śledzia dzwonko, słoniny strzęp, nic z grilla ani nic ze smażalni. Nie idzie do cydru meduza. Wąchanie skibki chlebka, podanej przez przezorną matulę, junaka raczej z nóg zwali i w kłodę zamieni, niżli nastroszy go i do walki dalszej z Putinem przysposobi. Do cydru co najwyżej idzie deser, i jest to okoliczność robiąca z patriotycznej surmy kocią zaiste muzykę.

Takoż jesteśmy w kropce. Trwają wciąż wakacje, słońce wciąż jak – za przeproszeniem – złoty rubel wzmaga pragnienie. Wolną wolą narodu jest przepuszczenie gigantycznych ilości cydru przez trzewia i wątrób rzesze, ale nie idzie. Cydru nie da się popchnąć jak – dajmy na to – setki żytka. Na dodatek ruszyła już machina kontrująca pracę ludzi oddanych sprawie. Oto, owszem, nieliczni, ale niechybnie poplecznicy Rosji, mówią, że cydr to de facto jabol. Smak tej definicji cierpienie pogłębia i zapał gasi. Zakąska do cydru to plan, bez którego, panowie, daleko nie zajedziemy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2014