Polscy biskupi i „herezje” Franciszka

W Paryżu odbył się właśnie szczyt klimatyczny. Tymczasem wielu polskich duchownych i wiernych świeckich bezceremonialnie krytykuje papieskie zaangażowanie w ochronę środowiska – albo je przemilcza.

06.12.2015

Czyta się kilka minut

Chrześcijański „Marsz dla Ziemi” – demonstracja poparcia dla postulatów Franciszka, Rzym, 8 listopada 2015 r. / Fot. Giuseppe Ciccia / NURPHOTO / AFP / EAST NEWS
Chrześcijański „Marsz dla Ziemi” – demonstracja poparcia dla postulatów Franciszka, Rzym, 8 listopada 2015 r. / Fot. Giuseppe Ciccia / NURPHOTO / AFP / EAST NEWS

Franciszek nie na darmo przybrał imię Biedaczyny z Asyżu. Od początku pontyfikatu dawał wyraz troski o środowisko naturalne, czy też szerzej: o sprawy Bożego stworzenia. Podczas przemówienia w Parlamencie Europejskim (listopad 2014 r.) papież pochwalił Stary Kontynent za zaangażowanie na rzecz ekologii. Z jednej strony przyznał, że „natura jest do naszej dyspozycji, możemy się nią cieszyć i dobrze ją wykorzystywać”. Z drugiej jednak zaznaczył, iż „nasza ziemia wymaga stałej opieki i uwagi, a na każdym spoczywa osobista odpowiedzialność za to, by strzec stworzenia, cennego daru, który Bóg złożył w rękach ludzi”. Po czym padły słowa, które dobrze wyrażają myślenie Franciszka o naszej planecie: „Nie jesteśmy jej panami. Jesteśmy stróżami, ale nie panami. Dlatego też mamy ją miłować i szanować, a tymczasem często kierujemy się pychą, dążąc do panowania, posiadania, manipulowania, wykorzystywania; nie doglądamy jej, nie szanujemy”.

Papież na zielono

Tamte słowa Franciszka – a przede wszystkim „ekologiczna” encyklika „Laudato si” – zaskoczyły katolików przywiązanych do tradycyjnego paradygmatu mówiącego o Bogu, który powierzył ziemię i stworzenie człowiekowi we władanie, a ten de facto może z tym darem robić wszystko, co mu służy. Naturalnie już wcześniej papieże mówili o ochronie środowiska. Ale żeby od razu pisać encyklikę?

Konserwatyści w Kościele krytykowali już sam zamiar jej wydania. Ks. Alexander Lucie-Smith, doktor teologii moralnej współpracujący z brytyjskim pismem „Catholic Herald”, opublikował głośny artykuł pod znamiennym tytułem: „Czy naprawdę potrzebujemy papieskiej encykliki o zmianach klimatycznych?”. Wyrażał w nim obawę, że przyszły dokument może stać się przedmiotem wojny wewnątrz Kościoła porównywalnej z tą, która miała miejsce wokół „Humanae vitae”, poświęconą m.in. antykoncepcji. Dowodził też, że dotychczasowe nauczanie Kościoła o środowisku naturalnym jest wystarczające. Konkluzja? Brytyjski duchowny nie pisze tego sam wprost, ale sprytnie cytuje innego duchownego, z którym ewidentnie się zgadza: „papież powinien się wycofać”.

Franciszek jednak się nie wycofał. W naszym kraju mocno wybrzmiały niektóre fragmenty „Laudato si”. Sugerowano nawet, że mają wymiar antypolski. Choćby ten: „Dlatego pilne i konieczne stało się prowadzenie takiej polityki, aby w nadchodzących latach emisja dwutlenku węgla i innych gazów zanieczyszczających została drastycznie zmniejszona, zastępując na przykład paliwa kopalne i rozwijając odnawialne źródła energii”.

Nie tylko ekologia

Tymczasem śladem Franciszka podążyli biskupi z całego świata, którzy 26 listopada podczas konferencji prasowej w Watykanie zaprezentowali dokument wzywający liderów gromadzących się w Paryżu na konferencji klimatycznej COP21 do „drakońskiej redukcji emisji dwutlenku węgla i innych trujących gazów” oraz działań zmierzających ku zakończeniu epoki paliw kopalnych. Ten precedensowy głos został wsparty autorytetem ważnych hierarchów – podpisy złożyli m.in. przewodniczący wszystkich kontynentalnych konferencji episkopatów, a poparcia udzieliły Caritas Internationalis oraz Papieska Rada „Iustitia et Pax”.

30 listopada w Paryżu w imieniu Franciszka przemawiał kard. Pietro Parolin. Przywołał niedawne wystąpienie papieża w siedzibie ONZ w Nairobi: „Mam nadzieję, że COP21 doprowadzi do zawarcia globalnego porozumienia, w oparciu o zasady solidarności, sprawiedliwości, równości i uczestnictwa, kierując się na osiągnięcie trzech celów: ograniczenie zmian klimatycznych, walkę z ubóstwem i poszanowanie ludzkiej godności”. Jest to przypomnienie o tyle istotne, że w wizji autora encykliki „Laudato si” walka o zachowanie i naprawę środowiska naturalnego jest ściśle złączona z kwestiami społecznymi oraz tymi, które dotyczą ochrony życia. Stąd pojęcie „ekologii integralnej”.

Tego samego dnia wieczorem papież wracał do Rzymu z podróży do Afryki. Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu zapytano go, czy jego zdaniem COP21 przyczyni się do postępu w sprawie walki ze skutkami ocieplenia klimatu. „Nie jestem pewien. Ale to musi się stać teraz albo nigdy. Jesteśmy na skraju samobójstwa, by użyć mocnych słów. Jestem pewien, że ludzie w Paryżu są tego świadomi” – odpowiedział Franciszek.

Mamy problem? Nie w Polsce

Widać, że obecny papież położył na sprawy klimatu duży nacisk. Jest w tym konsekwentny pomimo wewnątrzkościelnej opozycji i silnej krytyki, przede wszystkim ze strony środowisk konserwatywnych. Niedługo po publikacji „Laudato si”, a przed papieską podróżą do Stanów Zjednoczonych zaprezentowano sondaże, w których widać było spadek poparcia dla Franciszka wśród amerykańskich Republikanów.

W Polsce było podobnie. „Wolę papieża w roli autorytetu moralnego niż jako lobbystę Gazpromu, niemieckich urządzeń solarnych i francuskich elektrowni jądrowych. Czy papież mógłby się raczej skupić na zbawianiu naszych dusz?” – komentował Marek Migalski. Tomasz Terlikowski próbował przekonywać, że „nieomylność papieska dotyczy kwestii wiary i moralności, a nie przyczyn globalnego ocieplenia i metod walki z nim. To kwestia nauki i polityki”. Natomiast Robert Tekieli oskarżał Franciszka o promowanie New Age, ponieważ w encyklice cytuje pieśń św. Franciszka, gdzie jest mowa o matce-ziemi...

Sprawa globalnego ocieplenia, emisji gazów, zanieczyszczenia środowiska oraz paliw kopalnych trafiła nad Wisłą na bardzo trudny grunt. Z jednej strony jesteśmy przywiązani do węgla jako dobra narodowego, z drugiej – uformowani w tradycyjnie katolickiej (inna sprawa, czy właściwie interpretowanej) doktrynie o prawie człowieka do „panowania” nad Ziemią. Z przeprowadzonych wiosną ogólnoświatowych badań Pew Research Center wynika, że tylko 19 proc. Polaków uważa, iż zmiany klimatyczne to „poważny problem” (niższy wynik uzyskano jedynie w Chinach).

Bez wiedzy i dobrej woli

Także polscy duchowni dość bezceremonialnie pozwalają sobie na krytykę papieskiego nauczania zawartego w „Laudato si”– lub ewentualnie je przemilczają. Co prawda zdarzają się takie głosy jak wygłoszona w wielkopolskim Mikstacie homilia abp. Stanisława Gądeckiego o ekologicznym nawróceniu lub wspólny list śląskich biskupów poświęcony trosce o jakość powietrza. Tuż obok kwitnie jednak tendencja, by sprawę pomijać lub ukazywać na swój sposób.

Przykładem takiej autorskiej prezentacji nauczania Franciszka był referat ks. Rafała Kowalskiego wygłoszony we Wrocławiu pod koniec listopada na konferencji poświęconej ekologii w kontekście „Laudato si”. Sam duchowny na Twitterze zareklamował relację z tego wydarzenia hasłem: „»Laudato si’« to encyklika nie-ekologiczna”. Z relacji „Gościa Niedzielnego” można się dowiedzieć m.in., że zdaniem ks. Kowalskiego sens papieskiego dokumentu został u nas wypaczony. A także, że nie można go traktować jako głosu papieża w obronie przyrody (sic!).

Kłopot w tym, że postawa lekceważenia problematyki podjętej na konferencji w Paryżu pojawia się także u naszych biskupów. W dniu otwarcia COP21 wydarzenie to skomentował abp Wacław Depo. Po Apelu Jasnogórskim (transmitowanym przez Radio Maryja) częstochowski metropolita powiedział ironicznie, że na wszystkie moralne zagrożenia świata Unia Europejska proponuje szczyt ekologiczny, i że do tego jest tylko zdolna. Widać w tej wypowiedzi, jak brak wiedzy miesza się z brakiem dobrej woli. Wszak to nie Unia, lecz przywódcy całego świata, z polską premier włącznie. A szczytu nie zwołano w odpowiedzi na wszystkie zagrożenia moralne, tylko na te związane z klimatem oraz ochroną życia na Ziemi.

Polski hierarcha – gdyby tylko miał trochę więcej wiedzy i dobrej woli – mógłby przecież zacytować wspomnianą wyżej wypowiedź Franciszka o tym, że sprawy klimatyczne ściśle związane są z walką z ubóstwem oraz poszanowaniem ludzkiej godności. Poza tym publiczne dyskredytowanie wydarzenia, w którym papież – czyli zwierzchnik abp. Depy – pokłada tak wielkie nadzieje, na które wysłał watykańskiego sekretarza stanu, jest po prostu nie na miejscu i świadczy o braku szacunku do urzędu biskupa Rzymu.

Co to jest „herezja”

4 grudnia prezydent Andrzej Duda skrytykował pomysł eliminowania paliw kopalnych. „Jeżeli jakieś państwo posiada 90 proc. europejskich zasobów węgla, jeżeli sektor energetyczny jakiegoś państwa opiera się w zdecydowanej absolutnie części na węglu, to mówienie w tym państwie o dekarbonizacji jest herezją i jest antypaństwowe” – powiedział podczas akademii barbórkowej w Bełchatowie. Zastanawia użycie w tej wypowiedzi słowa „herezja”. Czy zastosowanie terminologii religijnej jest świadomą ripostą konserwatysty na nauczanie Franciszka?

Jeśli nawet stanowisko to zostało tu ujęte w sposób zbyt dosadny i z zastosowaniem niepotrzebnego sformułowania, to trzeba na nie spojrzeć ze specyficznie polskiej perspektywy. Nasza sytuacja w sektorze energetycznym faktycznie sprawia, że wyzwania stawiane nam przez papieża i biskupów świata są niezwykle wymagające. Trudno w tym momencie wyobrazić sobie nagłe odwrócenie się od węgla. Byłoby to nierozsądne i chyba sam papież by to zrozumiał.

Ciekawa w tym kontekście byłaby reakcja Episkopatu. Jak bronić papieskiego nauczania, by jednocześnie nie stracić z widoku polskiej racji stanu? I czy nasi biskupi zdobyliby się na publiczną dyskusję z ową prezydencką „herezją dekarbonizacji”? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i publicysta, zastępca redaktora naczelnego portalu Aleteia.pl, redaktor kwartalnika „Więź”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2015