Policz nas, Polsko

Spis powszechny stał się kolejnym przypadkiem, kiedy osoby głuche musiały same przypominać państwu o swoim istnieniu.

26.04.2021

Czyta się kilka minut

 / PIOTR MOLĘCKI / EAST NEWS
/ PIOTR MOLĘCKI / EAST NEWS

Jest pewna historia, która co jakiś czas zaczyna się od nowa. Ma zwykle trzy etapy, powtarzalny schemat, w miarę stałych uczestników. Tym razem jej początkiem było ogłoszenie Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021, który trwa od początku kwietnia do końca września i jest obowiązkowy.

Etap pierwszy

Najkrótszy. Polega na zadawaniu pytań.

Pierwsze wysłał do Głównego Urzędu Statystycznego Bartosz Marganiec, programista, głuchy aktywista, inicjator kampanii społecznych. Odniósł się do pytania ze spisu: „Jakim językiem(ami) zazwyczaj posługuje się Pan(i) w domu?”. Marganiec zapytał, czy wśród języków do wyboru będzie polski język migowy, w skrócie PJM. „Zgodnie z ustawą o języku migowym z 2011 r. jest on uznawany za język komunikowania się osób głuchych” – dodał.

Odpowiedź przyszła 22 grudnia 2020 r. – Pracowniczka GUS zapewniała mnie, że pytanie w ankiecie dotyczy języka mówionego i migowego. Napisała, że migowy to wersja narodowa polskiego, co oznacza, że GUS traktuje migowy i mówiony jako jeden język, różniący się tylko sposobem komunikacji – mówi Marganiec.

Marganiec pisze więc znów: „Chciałbym jednak podkreślić, że PJM i język polski to dwa różne języki. PJM ma inną gramatykę i słownik, co potwierdzają m.in. badania prowadzone przez Pracownię Lingwistyki Migowej Uniwersytetu Warszawskiego”.

Przy okazji wskazuje, że spis jest szansą na zdobycie informacji, w tym najważniejszej – ile osób posługuje się PJM na co dzień. A więc – ile osób głuchych żyje w Polsce. Dotąd nikt takich danych nie zgromadził. Bez nich trudno mówić choćby o systemowym wsparciu tej grupy w zakresie edukacji czy dostępie do tłumaczy PJM.

„W jaki sposób można zawnioskować o dodanie PJM jako języka domowych kontaktów?” – zapytał ponownie Marganiec. Odpowiedzi z GUS jednak nie dostał.

Jako dziennikarka, która od pięciu lat pisze o osobach głuchych, też wysyłam prośbę do GUS o wyjaśnienie innej kwestii. Interesowało mnie, czy pytania ze spisu będą tłumaczone na PJM. Po ponad stu wywiadach z osobami głuchymi wiem, że dłuższe teksty, ze skomplikowanym słownictwem, mogą być dla nich niezrozumiałe.


Bartosz Marganiec: Tylko dwóch kandydatów na prezydenta starało się zapewnić tłumacza polskiego języka migowego. Czy reszty nie obchodzą głusi wyborcy?


 

8 lutego pracownik GUS odpisał: „Realizacja obowiązku spisowego polega przede wszystkim na samopisie internetowym – czyli zdalnym wypełnieniu formularza spisowego. W związku z powyższym nie planujemy tłumaczenia kwestionariusza na język migowy”.

A więc GUS nie wie, jak funkcjonują społecznie osoby głuche i z jakimi barierami komunikacyjnymi się mierzą. O wykluczeniu komunikacyjnym głuchych informował m.in. zespół ekspertów (w skład którego weszły także osoby głuche) przy Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. A Najwyższa Izba Kontroli w 2015 r. opublikowała raport pokazujący przygotowanie urzędów do kontaktu z głuchymi. Kontrolerzy wykazali, że mimo wejścia w życie ustawy o języku migowym, która zobowiązuje podmioty publiczne do stworzenia udogodnień dla osób głuchych, większość skontrolowanych instytucji tego nie zrobiła. Nota prasowa zaczyna się od zdania „Polskie urzędy nie traktują osób głuchoniemych z należytą powagą”.

Warto od razu dodać, że osoby głuche nie są „głuchonieme”. Mają swój język. I nie chcą być nazywane „głuchoniemymi”.

19 lutego na ten sam problem – niedostępności spisu dla osób głuchych – zwrócił uwagę Krzysztof Kotyniewicz, prezes Polskiego Związku Głuchych. „(...) przedstawiony projekt w żaden sposób nie zapewnia osobom głuchym udziału w niniejszym spisie” – napisał w liście do przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych, na posiedzeniu której miały być dyskutowane poprawki.

Kotyniewicz odniósł się do jeszcze jednej informacji GUS. Otóż dla osób, które nie mogą wypełnić formularza spisowego online (np. nie mają dostępu do internetu albo nie potrafią z niego korzystać), przewidziano wsparcie: wywiad bezpośredni lub telefoniczny przeprowadzony przez rachmistrza.

A co z osobami głuchymi, które – z oczywistych powodów – nie mogą porozmawiać przez telefon, a z nieznającym PJM rachmistrzem się nie porozumieją? Na tym etapie nikt o tym nie pomyślał.

Prawdopodobnie po drugiej stronie – czyli wśród adresatów pytań i obserwatorów rozwoju wydarzeń – też zaczynają pojawiać się pytania. Być może nawet te najpopularniejsze: „Głusi nie słyszą, ale dlaczego nie mogą sobie doczytać?”. „Jak to możliwe, że ludzie głusi nie znają polskiego? Przecież to Polacy”.

Etap drugi

Najżmudniejszy. Polega na wyjaśnianiu.

Najmniej znane fakty dotyczą edukacji osób głuchych. Ponad 95 proc. głuchych dzieci ma słyszących rodziców. Dzieci te nie mają na początku żadnego kontaktu z otoczeniem. Wciąż się zdarza, że do szkoły trafiają jako bezjęzyczne. Nie znają języka polskiego, bo go nie słyszą, ani migowego, bo nikt z ich bliskich nie miga.

– Wyobraź sobie dwie słyszące matki, które są na spacerze ze swoimi słyszącymi dziećmi – poprosiła mnie głucha od urodzenia kobieta. – Dzieci te nie potrafią jeszcze mówić, a może właśnie zaczynają. Przysłuchują się matkom, zapamiętują brzmienie wypowiadanych przez nie słów. W domu słyszą radio, oglądają bajkę z dźwiękiem. Z różnych stron, w sposób niezamierzony, dociera do nich język. Gdy idą do szkoły, potrafią już mówić. Uczą się pisać i czytać w języku, który znają. My nie zawsze mamy taką możliwość.


Paweł Rutkowski, językoznawca: Nam, słyszącym, wydaje się, że wystarczy nauczyć osobę głuchą wypowiadania słów zrozumiałych dźwiękowo. To błąd. Językiem jest to, co pozwala formułować myśli, a wtórnie – komunikować je innym.


 

Zaledwie 15 proc. nauczycieli pracujących w szkołach dla głuchych dzieci deklaruje znajomość PJM (dane z 2013 r.). Nauczyciele mówią do dzieci, czasami posługują się systemem językowo-migowym, w skrócie SJM, czyli miganą polszczyzną. SJM ma polską gramatykę, która różni się od gramatyki PJM, dlatego dla wielu osób głuchych jest niezrozumiały.

Język migowy głuche dzieci zdobywają najczęściej od swoich rówieśników, które pochodzą z głuchych rodzin i nauczyły się go od głuchych rodziców. W Polsce nie wprowadzono także edukacji dwujęzycznej, której dobre efekty można obserwować m.in. w Stanach Zjednoczonych czy Szwecji. Uczy się głuche dzieci najpierw migowego, bo ten język jest dla nich najbardziej dostępny, a potem ojczystego fonicznego, jako obcego. Jeśli polscy nauczyciele starają się to robić, to tylko na własną rękę.

Efekty? Justyna Kowal w prowadzonych w roku szkolnym 2008/2009 badaniach, w których wzięło udział blisko 50 głuchych licealistów, wykazała, że ich kompetencje językowe w klasie maturalnej są na poziomie A2.

W czasie pandemii dochodzą kolejne komplikacje. Osoby głuche starają się odczytać słowa z ruchu warg. Udaje im się zwykle odczytać pojedyncze słowa, reszty próbują się domyślać. Jak mają to zrobić, gdy widzą rozpikselowane usta swojego nauczyciela na ekranie monitora w czasie lekcji zdalnej? Albo premiera, który w maseczce, bez tłumacza, przemawia do „wszystkich” obywateli?

Etap trzeci

Najbardziej rozczarowujący. Polega na wprowadzeniu tymczasowych rozwiązań.

Dyskusje wokół udostępnienia spisu powszechnego dla osób głuchych przenoszą się do komisji sejmowych i senackich. 24 lutego 2021 r. w czasie posiedzenia sejmowej Komisji Finansów Publicznych posłowie, prawdopodobnie zaalarmowani przez społeczność osób głuchych, zaczynają dopytywać o dostępność spisu dla tej grupy obywateli.

Dominik Rozkrut, prezes GUS, zabiera głos zaledwie dwa tygodnie po tym, jak jego pracownicy odpisują, że nie zamierzają tłumaczyć spisu na PJM. Mówi o tym, że ma obowiązek zapewnić tłumaczenie i że to jest w planach GUS.

Dodaje: „Przygotowaliśmy się do tego dużo wcześniej i tak chcieliśmy to zrobić. (...) Powiem szczerze, jest to gdzieś tam w naszym DNA statystycznym, bo my wewnętrznie prowadzimy szereg różnego rodzaju działań w zakresie tzw. CSR”.

A co ma CSR – czyli „społeczna odpowiedzialność biznesu” – do praw osób głuchych w ich własnym kraju? Takiego pytania nikt na sali nie zadaje.


Anna Goc: Zaczynają być tłumaczami w wieku trzech lat. Choć nawet gdy kończą szkołę, nie znają podstawowych słów.


 

W czasie dyskusji w Senacie, 4 marca 2021 r., prezes GUS pytany o dostępność spisu dla osób głuchych wyznaje: „Dodam, że staraliśmy się w tym spisie (...) uzyskać jak najwięcej informacji dotyczących osób niepełnosprawnych”.

Ostatecznie spis zostaje przetłumaczony na PJM, a wśród pytań o język, którym Polacy posługują się w domu, pojawia się PJM.

Pod koniec marca Bartosz Marganiec dowiaduje się o tym na Twitterze. Nagrywa więc film, w którym wyjaśnia, kiedy należy się spisać, jak należy się spisać i co grozi za niewzięcie udziału w spisie.

Jest jeszcze jeden kłopot: strona GUS nie jest tłumaczona na PJM. A więc osoba głucha musi tłumaczenie spisu jakoś na stronie znaleźć. – Kilku głuchych już mnie pytało, gdzie i w jaki sposób znaleźć tłumaczenie na PJM – mówi Marek Śmietana, głuchy absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW, pracownik dydaktyczny UW. – Cieszę się, że dodano tłumaczenie. Musieliśmy o tym przypominać, choć państwo samo powinno o to zadbać. Ale szczerze mówiąc, jestem już do tego przyzwyczajony, że o nas się nie pamięta. Nie zdziwię się, jeśli za 10 lat, przy kolejnym spisie, ta sytuacja się powtórzy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 18/2021