Pokolenie Minus

Awantura o emerytury pomostowe przypomniała o słabej aktywności zawodowej pokolenia "pięćdziesiąt plus" i starzejącym się społeczeństwie.

10.11.2008

Czyta się kilka minut

Niespodziewane porozumienie związków zawodowych w sprawie emerytur pomostowych pod antyrządowym sztandarem jest - na taką skalę - wydarzeniem bez precedensu w historii III RP.

- Tusk rzeczywiście czyni cuda - mówi nie bez satysfakcji Jan Guz, szef OPZZ. - Połączył nas z Solidarnością. Choć tak naprawdę połączyły nas wspólne idee, nie polityka - zapewnia.

Inni ów cudowny alians wyjaśniają prościej: rządzącej PO nie po drodze z żadną z dużych central związkowych, podczas gdy partie opozycyjne są ze związkami zaprzyjaźnione. Efekt? Trzy główne centrale - NSZZ "Solidarność", FZZ i OPZZ o przegłosowanej w ubiegłym tygodniu ustawie mówią zgodnie: niesprawiedliwa i krzywdząca.

Spór o "pomostówki"

Ustawa - jeśli nie wniesie doń poprawek senat i podpisze ją prezydent - radykalnie zmniejszy liczbę uprawnionych do emerytur pomostowych: z ok. miliona do 250 tys. Uprawnienia stracą nauczyciele (z wyjątkiem pracujących w najtrudniejszych warunkach), a także m.in.część kolejarzy i artystów. Po raz pierwszy, jak zapewnia rząd, o przyznaniu wcześniejszej emerytury zdecydują kryteria medyczne, nie zaś przynależność do grupy zawodowej.

Do "pomostówki" uprawniać będzie praca w "szczególnych warunkach" (czyli takich, które powodują uszczerbek na zdrowiu i których szkodliwości nie są w stanie zmniejszyć żadne środki ochronne) oraz o "szczególnym charakterze" (praca z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo innych, wymagająca dużej sprawności psychofizycznej). Wcześniejszą emeryturę będą mogły dostać osoby w wieku 55 lat (kobiety) i 60 (mężczyźni), ze stażem pracy odpowiednio: 20- i 25-letnim, które pracę zawodową rozpoczęły przed końcem 1998 roku. Nowa ustawa zakłada, że emerytury pomostowe będą przywilejem wygasającym, co oznacza, że wchodzący dzisiaj na rynek pracy młodzi ludzie już takiego przywileju nie otrzymają.

- Ustawa porządkuje system emerytalny, wspiera dłuższą aktywność zawodową osób po pięćdziesiątce i jest bardziej sprawiedliwa - mówi minister Michał Boni, szef zespołu doradców strategicznych premiera. - Po raz pierwszy decydują kryteria medyczne, a nie lobbing grup zawodowych.

O tym, jakie stanowisko pracy zasługuje na "pomostówkę", a jakie nie, zdecydowali eksperci Instytutu Medycyny Pracy. I już tu zaczynają się kontrowersje. - Ci rzekomo niezależni eksperci zmienili stanowisko, zmniejszając liczbę uprzywilejowanych - twierdzi Wiesław Siewierski, przewodniczący Forum Związków Zawodowych, i dodaje: - To jest afera, przy której "lub czasopisma" to nic wielkiego. - Niech ci eksperci zajrzą sobie do zaleceń Międzynarodowej Organizacji Pracy - wtóruje mu Jan Guz. - Wtedy na pewno rozszerzą liczbę uprawnionych. Jednak na pytanie, kto powinien zachować dotychczasowe przywileje, Wiesław Siewierski odpowiada niechętnie: - To nie moja rola, a ekspertów.

O stanowisku większości związkowców wiadomo tyle: chcą zachowania przywilejów dla nauczycieli, dla osób pracujących w nocy i domagają się, by przywilej emerytury pomostowej był przywilejem niewygasającym. Rząd odpowiada: spełnienie tych postulatów zrujnowałoby budżet; nie stać nas na rozdawnictwo, tym bardziej w obliczu finansowego kryzysu.

- To demagogia - mówi z kolei poseł Ryszard Zbrzyzny z Lewicy. - Stać nas na to, by zlikwidować najwyższy, 40-procentowy próg podatkowy, stać nas, by obniżać składkę rentową, a nie stać nas na zachowanie praw nabytych?

Henryka Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", nie ma wątpliwości: - Awantura o emerytury pomostowe odbywa się w czasie, gdy cała Europa zastanawia się nad ograniczeniem skutków kryzysu. A my kombinujemy, jak wypchnąć z rynku pracy kolejne grupy ludzi. To niezwykły brak odpowiedzialności!

Największe kontrowersje dotyczą nauczycieli. - W całej Europie przechodzą wcześniej na emeryturę - mówi Jan Guz. - Choćby w Portugalii, Grecji czy Irlandii. Nie chcemy nic więcej niż w Europie.

Posłanka Magdalena Kochan (PO): - Nowa ustawa wcale nie zabiera przywilejów nauczycielom. Rzeczywiście, prawa do "pomostówki" nie dostanie zwykły nauczyciel z gimnazjum, ale otrzyma je na przykład nauczyciel z zakładu opiekuńczo-wychowawczego.

Choć ustawa o emeryturach pomostowych przeszła w zeszłym tygodniu przez Sejm, polityczne przepychanki wokół "pomostówek" trwają w najlepsze. Nic dziwnego: w Sejmie obecnej kadencji - inaczej niż w poprzednich, stojących pod znakiem chwiejnych koalicji - problemy nie kończą się wraz z pomyślnym dla rządzących głosowaniem.

Wraz z nim dopiero się zaczynają.

Polityka w tle

Pierwszy problem koalicji ma na imię prezydent: nadal nie wiadomo, jak wobec ustawy zachowa się Lech Kaczyński. Sygnały dochodzące z Pałacu są sprzeczne. Początkowe - dość jednoznacznie przeciwne ustawie - słowa samego prezydenta łagodził pod koniec ubiegłego tygodnia minister Piotr Kownacki, sugerując, że ustawa ma szanse na podpis prezydenta, jeśli Senat uwzględni niektóre z jego poprawek.

Biorąc pod uwagę dotychczasowe problemy na linii premier-prezydent, weto jest jednak wysoce prawdopodobne. Na perspektywę odrzucenia ustawy przedstawiciele rządu reagują nerwowo. - Każdy, kto do tego dąży, będzie ponosił pełną odpowiedzialność za 250 tys. osób tracących prawo do wcześniejszej emerytury - przestrzega minister Michał Boni, przypominając, że stare przepisy tracą moc wraz z końcem tego roku.

Prezydenckie weto oznaczać będzie koniec rządowej ustawy. Do takiego rozwiązania namawia opozycja. - Rządowa propozycja pozbawia przywilejów zbyt dużą liczbę osób - mówi poseł Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Gosiewski. - Do grupy objętej ustawą powinni dołączyć nauczyciele, kierowcy TIR-ów i osoby mające kontakt z metalami ciężkimi.

Na pytanie, dlaczego PiS rok temu, będąc u władzy i przygotowując własny projekt, opowiadał się za przyznaniem przywileju jedynie nieco ponad 300 tys. osób (sam Przemysław Gosiewski na posiedzeniu zespołu ds. ubezpieczeń opowiadał się za takim rozwiązaniem), poseł odpowiada: - Zmieniliśmy zdanie już wówczas. Przekonały nas argumenty poszczególnych grup zawodowych.

Na poparcie prezydenckiego weta zdecydowana jest też Lewica. Poseł Ryszard Zbrzyzny: - Prawie wszystkie nasze poprawki upadły, więc będziemy konsekwentni.

Michał Boni: - To polityzacja kolejnego w Polsce sporu. I Lewica, i PiS chciały wprowadzić podobne rozwiązania, jednak uginały się pod presją społecznych protestów.

Henryka Bochniarz: - Od prawie dziesięciu lat wiadomo, że przywileje emerytalne powinny dotyczyć nie grup zawodowych, a stanowisk pracy, że powinny decydować kryteria medyczne. Tyle że przy poprzednich projektach zaczynało się od rzeczowej dyskusji, a kończyło na politycznej decyzji. Mamy nadzieję, że prezydent pójdzie w innym kierunku - mówi.

Jeśli prezydent zdecyduje się jednak na weto, na kolejny projekt będzie trzeba poczekać do przyszłego roku. Bez względu na dalsze losy ustawy, o przywileje emerytalne dla nauczycieli będzie nadal walczył Związek Nauczycielstwa Polskiego, który liczy na ostatnią "furtkę" dla większości nauczycieli. - Trzeba znowelizować Kartę Nauczyciela - mówi prezes ZNP, Sławomir Broniarz. - Chcemy zapisu, według którego nauczyciele zatrudnieni w szkole przez co najmniej 20 lat, mający 30 lat stażu pracy i w wieku co najmniej 55 lat mogliby dostawać emeryturę pomostową. Rozmawiamy w tej sprawie z rządem.

Posłowie PO już dziś rozwiewają wątpliwości. - To nierealne. Taka nowelizacja byłaby oczywistym zaprzeczeniem przyjętej właśnie ustawy - mówi posłanka Magdalena Kochan.

Sławomir Broniarz zapowiada protest, w razie gdyby postulaty nauczycieli nie zostały spełnione. Protesty byłyby dla rządu dotkliwe: połączenie sił nauczycieli i innych pokrzywdzonych grup dałoby liczbę prawie miliona niezadowolonych.

Lek na starzenie

Przy okazji debaty o "pomostówki" pytanie ogólniejsze: jak odpowiedzieć na problem braku aktywności osób w wieku przedemerytalnym i - szerzej - co zrobić z coraz bardziej starzejącym się społeczeństwem?

Problem jest coraz bardziej palący: z jednej strony ubywa w Polsce ludzi młodych, którzy wchodzą na rynek pracy, z drugiej zaś współczynnik aktywności zawodowej osób w wieku przedemerytalnym jest u nas wyjątkowo niski: wynosi nieco ponad 30 proc. (za nami w Unii Europejskiej jest tylko Malta), podczas gdy nawet w takich krajach jak Łotwa, Litwa czy Estonia znacznie przekracza 50 proc. (nie mówiąc o krajach skandynawskich, gdzie oscyluje wokół 70 proc.).

- Te dane powinny napawać nas przerażeniem - mówi Kazimierz Sedlak, właściciel jednej z najdłużej działających w Polsce firm doradztwa personalnego. - Powodem jest dziedziczne obciążenie socjalizmem. Jesteśmy społeczeństwem zasiłków, rent, ulg i przywilejów. Mamy głęboko zakorzenione w psychice rozdawnictwo i roszczeniowość.

Inny powód to podejście pracodawców do pokolenia "pięćdziesiąt plus". Wiek przedemerytalny rzadko kojarzy się w Polsce z doświadczeniem, kwalifikacjami i umiejętnościami. - Taka osoba w mentalności pracodawców to ktoś niereformowalny i nieelastyczny - mówi Hanna Nowakowska z "Forum 50 plus". - Ktoś, w kogo nie warto inwestować, bo i tak niczego już się nie nauczy. A jeśli do tego dobrze zarabia, to jest to pierwszy powód do zwolnienia.

Jedną z odpowiedzi na ten problem ma być rządowy program 50+. Zakłada m.in. zmniejszenie kosztów pracy (pracodawcy będą zwolnieni z płacenia za osoby w wieku przedemerytalnym składek na Fundusz Pracy i na Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych) i finansowanie kursów podnoszących kwalifikacje.

- To pokolenie trzeba zachęcać do pracy - mówi Hanna Nowakowska, ale zaraz dodaje, że nie wszystkich da się zatrudnić. - Jest grupa ludzi nieprzystosowanych do współczesnej gospodarki, nieskorych do podejmowania nowej aktywności. I to jest poważny problem społeczny.

- Tym bardziej - dodaje Kazimierz Sedlak - powinniśmy młode, wyrosłe już w wolnej Polsce pokolenie uczyć etosu pracy, a nie etosu bezczynności.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2008