Pocztówki z Edenu

Alicja i Bogdan Zemankowie: Kluzjusz był niezwykłym naukowcem, ale i humanistą. Wraz z nim botanika weszła w okres dojrzałego renesansu. Zainicjowano wówczas trudną, do dzisiaj nieukończoną pracę polegającą na dokumentowaniu natury.

14.05.2016

Czyta się kilka minut

N. Roerich, Garden of Eden [WIkiArt.org]

Jacek Ślusarczyk: W zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej znajduje się fascynująca kolekcja ponad 1800 renesansowych rycin i akwarel roślin. To zbiór związany z działalnością sławnego XVI-wiecznego flamandzkiego botanika Karola Kluzjusza (Carolusa Clusiusa, Charles’a de l’Écluse; 1526–1609 – obok na rycinie z epoki). Od wielu lat ten zbiór był przedmiotem Państwa badań naukowych, czego zwieńczeniem była publikacja w 2008 r. wspaniałej książki-albumu „Drawn after nature”. Jak to się stało, że zainteresowali się Państwo kolekcją Kluzjusza?

Prof. Alicja Zemanek: O tym, że taki zbiór znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej, dowiedzieliśmy się z mężem od nieżyjącego już profesora Jana Kornasia, wieloletniego dyrektora Instytutu Botaniki UJ. W latach 80. bywał on w Londynie i to tam usłyszał, że w Polsce przechowywany jest rewelacyjny zbiór botanicznych akwarel. W tamtym czasie nie był on szeroko znany i udostępniany, zwłaszcza w naszym kraju.

Prof. Bogdan Zemanek: Cała tak zwana „Berlinka”, zbiory Pruskiej Biblioteki Państwowej w Berlinie przechowywane od 1943 r. na Dolnym Śląsku w klasztorze Benedyktynów w Krzeszowie (dawniej Grüssau), przywiezione w tajemnicy do Krakowa w 1947 r., do dzisiaj nie funkcjonuje należycie w świadomości polskich uczonych. Aż do początku lat 90. zbiory te były ściśle zastrzeżone, opatrzone klauzulą „R”. W latach 80. przyjeżdżali do nas koledzy botanicy z Anglii czy Holandii i oni część tych zborów widzieli, my natomiast nie.

AZ: Nas w zbiorze „Berlinki” interesowało 13 tomów związanych z pracą i postacią Kluzjusza. Przechowywane były one w ramach szerszego zbioru, obejmującego wiele tomów, zwanego „Libri picturati”. Księgi ilustrowane zawierają m.in. tomy poświęcone faunie i florze Brazylii, akwarele i obrazy olejne z czasów wyprawy wojennej i naukowej księcia Jana Maurycego von Nassau do Brazylii.

W latach 90. udało nam się stworzyć międzynarodowy zespół badawczy. Trwało to kilka lat, były trudności ze zgromadzeniem funduszy, wraz z mężem otrzymaliśmy wówczas grant badawczy z Komitetu Badań Naukowych. Jan de Koning, dyrektor Ogrodu Botanicznego w Lejdzie, wystarał się o dodatkowe pieniądze. Album „Drawn after nature”, pierwsze kompletne i krytyczne wydanie akwarel Kluzjusza, to rezultat pracy zespołowej. Świetny przykład międzynarodowej współpracy ludzi, którzy początkowo wydają się dla siebie konkurentami, a z czasem stają się przyjaznymi współpracownikami.

Na czym polega wyjątkowość Kluzjusza w historii botaniki, w jego podejściu do natury?

AZ: Był jednym z pierwszych zawodowych europejskich botaników. W tamtym czasie opisywaniem przyrody zajmowali się lekarze. Sięgali po poświęcone przyrodzie dzieła starożytnych autorów: Pliniusza, Teofrasta z Erezu czy Dioskurydesa, potem wychodzili w teren i porównywali opisy starożytnych z tym, co spotykali w rzeczywistości. Paradygmat nauki średniowiecznej polegał na komentowaniu starożytnych autorów. W pewnym sensie właśnie z tych komentarzy zrodziła się nauka współczesna. Kluzjusz jako jeden z pierwszych botaników zaczął wychodzić w teren i badać rośliny w ich siedlisku, patrzyć, co rośnie i gdzie. Był znakomicie wykształconym lekarzem, choć nie praktykował. Studiował w Montpellier na tamtejszym uniwersytecie, w świetnej szkole lekarzy przyrodników. To tam na całe życie zaszczepiono mu metodę pracy w terenie. Dzięki niej botanika niezwykle się wówczas rozwinęła.

Czy takie podejście do badania i opisu roślin można nazwać naukowym przełomem metodologicznym?

AZ: To był wielki przełom. Renesans w botanice zaczął się od końca XV i trwał do początków XVII w. To właśnie wtedy rozpoczęto empiryczne badania roślin Europy, a także wielu egzotycznych gatunków roślin przywożonych z innych kontynentów przez kupców i żeglarzy. Zainicjowano wówczas trudną, do dzisiaj nieukończoną pracę nad dokumentacją natury.

Wróćmy do Kluzjusza i jego kolekcji.

BZ: U progu swojej naukowej kariery Kluzjusz dużo podróżował. Musiał zarabiać na utrzymanie. Pochodził z prześladowanej religijnie rodziny protestanckich Flamandów, którzy stracili cały majątek. Jeden z jego krewnych został spalony na stosie. Początkowo był guwernerem, opiekunem synów z bogatych rodzin i ich przewodnikiem w czasie studiów. Podróżował z nimi po Hiszpanii, Węgrzech, imperium habsburskim. I tam, gdzie był, prowadził szczegółowe obserwacje roślin. Napisał dwa fundamentalne dzieła, które dzisiaj nazywamy ,,Florą Hiszpanii i Portugalii” i ,,Florą Austrii i Węgier”. Jako pierwszy opisał kilkaset gatunków występujących na danym obszarze. Był również ojcem założycielem mykologii, to jemu zawdzięczamy szczegółowy opis grzybów występujących w Europie Środkowej.

Żaden ze współczesnych mu botaników nie miał takiego regionalnego podejścia. Kiedy zyskał sławę jako znakomity botanik, cesarz Austrii Maksymilian II uczynił go kuratorem cesarskich ogrodów w Wiedniu. Kluzjusz, dzięki swoim kontaktom z dyplomatami, sprowadzał do ogrodów cesarskich w Wiedniu rzadkie i nowe dla Europy odmiany roślin, m.in. cebulki tulipanów z Persji i Turcji.

Czy Kluzjusz jest jakoś odpowiedzialny za szaleństwa holenderskiej tulipanomanii?

BZ: Przenosząc się z Wiednia do Lejdy, przywiózł ze sobą pokaźny zbiór cebulek tulipanów i innych rzadkich roślin. Na tamtejszym Uniwersytecie kierował ogrodem botanicznym. Obecnie odtworzono pierwotne założenie ogrodu z jego czasów pod nazwą Clusius Garden. Na starej rycinie uwidoczniono grządkę specjalnie odgrodzoną, tak by nikt nieuprawniony niczego w niej nie ruszał. Tam zapewne były posadzone cebule tulipanów. Anegdota głosi, że mu je wykradano.

W tamtym czasie mieszkańcy Niderlandów zaczęli się gwałtownie bogacić i interesować różnymi ciekawostkami. W domach zamożnych mieszczan pojawiają się gabinety osobliwości, a w nich wysuszony krokodyl albo jakaś jaszczurka, rzadkie okazy muszli, kolekcje motyli, najlepiej egzotycznych i właśnie kwiaty. Im bardziej egzotyczne, tym lepiej. Tulipany aż się prosiły, żeby się nimi zainteresować, bo były bardzo różnorodne. Ich hodowla wywodzi się z Bliskiego Wschodu – Persji, a potem z Turcji. Na przełomie XVI i XVII w. istniało mnóstwo niezwykle barwnych tulipanów. Sądzę, że bogaci mieszczanie nie kradli ich z ogrodu w Lejdzie, ale kupowali cebulki u Kluzjusza lub sprowadzali je z Turcji.

Później wdał się w tulipanomanię przypadek. Tulipany zaczęły być wizualnie bardzo atrakcyjne, pojawiły się odmiany pstrokate i pasiaste. Spowodował to wirus (TBV, występujący również w naszych czasach i zwalczany) odpowiedzialny za choroby roślin z rodziny liliowatych. Nie atakuje on nasion, ale cebulki. Tworzy mozaikę na liściach, a także plamy i smugi na płatkach kwiatów, dobrze widoczne na kwiatach ciemniejszych. Jest on roznoszony przez mszyce, które nie występują na Bliskim Wschodzie, dlatego tam nie istniały odmiany kwiatów, które się pojawiły w holenderskich hodowlach.

Wirus się rozprzestrzeniał, powstawały i ewoluowały coraz dziwniejsze odmiany. Zainteresowali się nimi nie tylko poszukiwacze osobliwości, ale także finansowi spekulanci, ceny szybko wzrastały, pojawiła się możliwość zbicia fortuny. Powstał gigantyczny rynek spekulacyjny, opisywany dzisiaj jako pierwsza bańka spekulacyjno-finansowa, która trwała przez cztery lata, a miała swoje apogeum na przełomie 1636/1637 r., kiedy ceny poszybowały nieprawdopodobnie. Pojedyncze cebulki osiągały cenę kilku tysięcy guldenów. A potem w jednym dniu wszystko się załamało. Wielu ludzi straciło wówczas dorobek całego życia. Kluzjusz już wtedy nie żył, ale niewątpliwie był w tę aferę zamieszany.

W zbiorze akwarel przechowywanych w Jagiellonce jest sporo przedstawień tulipanów.

AZ: Owszem, ale są to tulipany standardowe, niezmutowane, wcześniejsze. W Europie rosły tulipany dzikie i były dobrze znane, to nie jest żadne specjalne cudo. Natomiast tulipany czerwone, duże i pstrokate, które powstały w wyniku różnych zabiegów hodowlanych, wzbudzały wielkie zainteresowanie.

BZ: Te tulipanowe akwarele prawdopodobnie pochodzą z jakiejś wymiany, ponieważ znacznie różnią się stylem i artystycznym podejściem od pozostałych prac. Niektóre są prymitywne, niektóre znakomite. Kluzjusz znał biegle wiele języków, korespondował ze zbieraczami, ogrodnikami i botanikami z całej Europy. Prawdopodobnie akwarele te dostał z Włoch. Ogrody medycejskie były znakomicie prowadzone, pielęgnowane i dokumentowane.

Czy znane są nazwiska artystów, którzy tworzyli atlas botaniczny Kluzjusza? Jaki był zakres całego przedsięwzięcia? Czy mamy tu do czynienia z czymś zupełnie unikalnym w tamtym czasie?

BZ: Koszty powstania tego zbioru musiały być ogromne. Do jego stworzenia zatrudniono wybitnych artystów flamandzkich. Wiemy na pewno, że wiele akwarel i rycin to dzieła autorstwa Pietera van der Borchta (Starszego) i Jacoba van den Corenhuyse. Artyści pracowali w terenie, malowali z natury. Kluzjusz nadzorował ich pracę. Jeden z ówczesnych autorów pisze, że botanik był katem dla malarzy, zmuszał ich do malowania roślin i detali w sposób, który im nie za bardzo odpowiadał.

AZ: Uważamy ten zbiór za wczesną malowaną florę Europy. Są tutaj uwidocznione gatunki zarówno dziko rosnące, jak i uprawiane w europejskich ogrodach, a pochodzące z Ameryki czy Azji. Najwięcej roślin pochodzi z obszaru śródziemnomorskiego, uprawiane były w ogrodach północnej i zachodniej Europy.

Historycy sztuki długo się zastanawiali, w jaki sposób powstawał zbiór tych akwarel, zawarty w 13 tomach. Najprawdopodobniej to zbiór mozaikowy, stworzony w dwóch partiach. Pierwsza partia powstała w drugiej połowie XVI w.
i wedle najnowszych badań związana jest z mecenatem bardzo bogatego flamandzkiego arystokraty, przyrodnika amatora Karela van Sint Omaarsa. Był on właścicielem muzeum i ogrodu rzadkich roślin wokół zamku z Moerkerke, niedaleko Brugii. Kluzjusz przyjaźnił się z nim, zainspirował i nakłonił go do wydania dzieła „Centuriae Plantarum rariorum”. Dzieło to nigdy nie zostało opublikowane z powodu przedwczesnej śmierci Omaarsa. Kluzjusz nie był właścicielem akwarel, ale był inspiratorem ich powstania i autorem profesjonalnych opisów.

Najciekawsza partia zbioru powstała pod bezpośrednim nadzorem Kluzjusza. Druga partia powstała prawdopodobnie już po jego śmierci, na początku XVII w., kiedy zbiór akwarel stał się własnością innego bogatego flamandzkiego przyrodnika amatora, księcia Karela van Arenberga. Wzbogacił on wówczas kolekcję o nowe obrazy przedstawiające rośliny egzotyczne, uprawiane w ówczesnych ogrodach. Akwarele te prawdopodobnie pochodziły z zakupu lub wymiany. W XVII w. stały się własnością elektora pruskiego Fryderyka Wilhelma i weszły w skład jego ogromnej biblioteki (późniejszej Preussische Staatsbibliothek w Berlinie), gdzie włączono je do zespołu „Libri picturati”, zawierającego różne ryciny przyrodnicze i partytury muzyczne.

BZ: W zbiorze pojawiają się rośliny świeżo sprowadzone do Europy, malowane na podstawie okazów, które zaczęły być uprawiane w ogrodach. Np. słonecznik sprowadzony wówczas z Ameryki Północnej…

AZ: …albo kasztanowiec sprowadzony do europejskich ogrodów z Półwyspu Bałkańskiego, z pogranicza Albanii i Grecji. Kluzjusz jako jeden z pierwszych opisuje kasztanowiec i przedstawia jego rycinę.

Na czym polega naukowe nowatorstwo tego dzieła?

AZ: To sposób, w którym stare podejście do opisu roślin miesza się z nowym. Część komentarzy i opisów była autorstwa Kluzjusza lub powstała pod jego nadzorem i to one są najbardziej nowatorskie. W tych opisach są cytowani starożytni autorzy, głównie Pliniusz i Dioskurydes.

Wiele obrazów stanowi swoistą syntezę morfologiczną i jednocześnie fenologiczną, ponieważ ukazane są na nich rośliny
kwitnące, a zarazem owocujące lub wydające nasiona.

BZ: Na tych rycinach i akwarelach wyraźnie widać, że musiały być one robione pod nadzorem botanika.

Liście pokazane są z góry i z dołu, różnią się kolorem, zawsze dobrana jest właściwa barwa, na roślinie są owoce, ale równocześnie także kwiaty – w naturze to niemożliwe. Do dziś to schemat stosowany w najnowocześniejszych wydawnictwach. Tzw. synteza fenologiczna pokazuje na jednym okazie, jak wyglądają kwiaty, a jak owoce, malowane z okazu żywego, a nie z zasuszonego.

Wiele z takich rycin można znaleźć w Kluzjuszowej „Florze Hiszpanii i Portugalii”.

AZ: Podobny sposób prezentacji roślin stosuje się do dzisiaj w atlasach roślin i kluczach do oznaczania. Stare podejście przejawia się w dużym zainteresowaniu korzeniami. To czas, gdy działali zbieracze korzeni, które miały ogromne zastosowanie w lecznictwie. Dlatego też w dziełach okresu renesansu oprócz części nadziemnych, które czasem są przedstawiane schematycznie, występują realistyczne przedstawienia korzeni. W renesansie uważano, że w roślinie najważniejsze są owoc i nasiona, bo służą do rozmnażania, natomiast kwiat to symbol boskiej doskonałości i jest pięknym dodatkiem. Dlatego interesowano się głównie kwiatem zewnętrznym, a nie tym, co jest w jego wnętrzu, czyli słupkami i pręcikami. Seksualność kwiatów została odkryta dopiero w 1694 r. i rozpropagowana przez Linneusza. Początkowo traktowano to odkrycie jako skandalizujące. Elementy płciowe w kwiecie uważane były za coś niegodnego tak idealnej formy, jaką jest kwiat.

Jeśli przyjrzymy się akwareli przedstawiającej kwiaty storczyka w dużym powiększeniu, zauważymy we wnętrzu tych kwiatów małe ludzkie twarzyczki. Obrazują one średniowieczne przesądy. Uważano, że storczyk jest afrodyzjakiem ze względu na bulwki u podstawy pędu, kwiaty zaś są nagimi figurkami męskimi i żeńskimi.

A czy są w tym zbiorze jakieś pierwsze przedstawienia roślin w historii botaniki?

AZ: Są jedne z pierwszych, a całkowicie pierwsza jest Dracaena draco, czyli drzewo smocze, nazywane też w Hiszpanii drago, występujące na Wyspach Kanaryjskich, które rosło w tym czasie w jednym z ogrodów Hiszpanii albo Portugalii. Powstał rysunek, w którym ukazany został pokrój drzewa, fragment liścia, owocowanie. Osobliwością tej rośliny jest fakt, że przez wieki uważano ją za magiczną. Kiedy natnie się jej pień, wycieka z niego żywica, która ma kolor czerwony, przypominający krew.

BZ: W zbiorze są pierwsze przedstawienia roślin nawet bardzo pospolitych. Na rośliny rzadkie rzucali się wszyscy, a jak rosła jakaś pokrzywa, to nikt jej nie malował. Natomiast tu można ją znaleźć w całej okazałości.

Mamy tu także przedstawienia roślin tropikalnych: owoc kakaowca, rycynus czy tytoń o rodzimie brzmiącej nazwie petum. Ale są też akwarele przedstawiające trawę! Nikt wówczas nie rysował traw, tutaj mamy je odtworzone bardzo precyzyjnie. Pod tym względem jest to zbiór niezwykły. Nigdzie nie widziałem tak precyzyjnych rysunków. W zbiorze Kluzjusza roślinę można szybko rozpoznać. Na akwarelach pojawiają się również owady towarzyszące roślinności, jest też szpak. Tego rodzaju ujęcia zdarzały się w tym czasie bardzo często. Później wyspecjalizowała się w nich Maria Sibylla Merian, najwybitniejsza rysowniczka roślin w XVII w.

Jedna z akwarel przedstawia czystek, na akwareli są elementy kwitnące, owocujące, jest też uwidoczniony pasożyt, który żyje na korzeniach tej rośliny. To jest kapitalna obserwacja terenowa, której nie można zrobić nawet w ogrodzie, bo tam takie dziwo nie wyrośnie. Ta roślina musiała być rysowana z natury i musiała być w dodatku świeżo odkopana. Na pewno nie była to akwarela malowana w Holandii, musiała być zrobiona w Hiszpanii. Kluzjusz był badaczem terenowym. Wychodził z pracowni, szukał roślin, a jak go coś zainteresowało, to odkopywał, żeby zobaczyć to w całej okazałości.

AZ: I tu mamy także początek badań nad ekologią roślin, bo Kluzjusz pisał bardzo dużo na temat siedliska roślin, warunków ich występowania. Czy jest to roślina z siedlisk wilgotnych czy z suchych, jak rośnie, jak ją uprawiać... Te komentarze są pisane po łacinie, uważa się, że osobiście przez Kluzjusza.

BZ: W opisach roślin używane są nazwy zarówno greckie, jak i łacińskie, flamandzkie, włoskie, francuskie czy niemieckie.

AZ: Nazewnictwo jest tutaj bardzo heterogeniczne. Nazwy były zróżnicowane, bo każdy autor stosował swoje, dopiero Linneusz je zunifikował w XVIII w. Jeżeli zatem botanik wychodził w tamtym czasie w teren, a nie miał talentu artysty, to musiał mieć za towarzysza świetnego rysownika i malarza, który potrafił przedstawić roślinę z detalami, bo słowami opisać ją było bardzo trudno. Tym bardziej, że nazewnictwo było nieprecyzyjne.

W jakim stanie zbiór przechował się do naszych czasów?

AZ: W naprawdę znakomitym. Akwarele wyglądają, jakby zostały wykonane wczoraj, jedynie oprawa niektórych tomów jest trochę nadwyrężona.

Czy mają Państwo jeszcze jakieś plany badawcze związane z tym zbiorem?

AZ: Chcielibyśmy kontynuować badania dotyczące historii botaniki renesansu, koncentrując się na zbiorze rycin i akwarel „Libri picturati”… Ten zbiór był wówczas światową awangardą. Niektóre z rycin czy akwarel pojawiły się w tamtych czasach także w postaci drzeworytów wydanych w Antwerpii przez sławnego wydawcę Plantinusa. Z tego, co wiemy, nie ma ich jednak zbyt wiele.

Nowatorstwo tych akwarel polegało na wielkiej precyzji, która znika, niestety, w drzeworycie. Drzeworytnicy byli rzecz jasna różni, ale często drzeworyty były używane wielokrotnie do różnych publikacji, a ich rysunek podlegał ciągłym uproszczeniom i schematyzacji, nawet wówczas, gdy oryginał, z którego drzeworyt został zrobiony, był znakomity.

Czy są w Polsce młodzi naukowcy, botanicy lub historycy botaniki, którzy interesują się dalszymi badaniami nad zbiorem Kluzjusza?

BZ: W tej chwili sytuacja w naukach przyrodniczych w Polsce jest taka, że mogą się tym zajmować wyłącznie badacze, którzy mają za sobą wszystkie stopnie naukowe. Jeżeli młody człowiek chce się doktoryzować czy habilitować, musi, przepraszam za wyrażenie, „zapunktować”, a takie badania jak nasze punktów nie dają. Są traktowane jak nieszkodliwe hobby, którym mogą zajmować się ludzie, którzy doszli do pewnej pozycji w nauce.

AZ: Było kilka osób zainteresowanych tą problematyką, ale kiedy zobaczyły, że wymogi zdobywania konkretnych punktów są jak w sporcie, zrezygnowali. Punktów dostarczają głównie badania laboratoryjne, albo takie z modnych dziedzin.

BZ: Zbiór Kluzjusza mógłby zainteresować zarówno przyrodników, jak i humanistów, historyków sztuki albo specjalistów od historii europejskich wydawnictw przyrodniczych.

Przez wiele lat z mozołem oznaczaliśmy wszystkie występujące w zbiorze gatunki, musieliśmy porównać wiele roślin. Spotykały nas zupełne zaskoczenia. W jednym przypadku był taki sobie rysuneczek, nieduży. Mieliśmy koncepcję, co to może być, ale opis głosił, że tam są jakieś włoski na łodydze. Powiększam to i widzę, że są włoski. Artysta namalował je tak delikatne, iż patrząc na akwarelę gołym okiem, nie widziałem ich. Trzeba się było dopiero przyjrzeć przez lupę. Precyzja tych rysunków jest rzeczywiście porażająca.

Rozmawiał Jacek Ślusarczyk

Alicja Zemanek – poetka, biolog, historyk nauk przyrodniczych, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, pracownik Muzeum Ogrodu Botanicznego UJ.

Bogdan Zemanek – botanik, specjalista od fitogeografii, ekologii i taksonomii roślin, profesor UJ, wieloletni dyrektor Ogrodu Botanicznego UJ.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Wydawca "Tygodnika Powszechnego", prezes zarządu spółki "Tygodnik Powszechny sp. z o.o.". Inicjator i dyrektor artystyczny festiwalu historycznego "Anamneses", inicjator Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada w… więcej