Po Kongresie Kultury Polskiej: Robimy rewolucję

Minister Boni zapytał "Czy niewinni czarodzieje spotkają się z ekonomistami?". Wydaje się, że nie tylko się spotkali, ale od ostatniego dnia Kongresu mogą iść razem. Czas zweryfikuje intencje władzy. Jedno jest pewne: najbliższe miesiące będą gorące. Komentują: Krauze, Żakowski, Boni, Mytkowska, Wajda, Holland

27.09.2009

Czyta się kilka minut

Michał Bojara, Ekspozycja stała Muzeum Narodowego, Warszawa 2009, ilustracja "Raportu o digitalizacji dóbr kultury", Kongres Kultury Polskiej, 2009. /
Michał Bojara, Ekspozycja stała Muzeum Narodowego, Warszawa 2009, ilustracja "Raportu o digitalizacji dóbr kultury", Kongres Kultury Polskiej, 2009. /

Minister Michał Boni, prezentując podczas Kongresu Kultury założenia raportu "Polska 2030 - Kultura 2030" przygotowanego przez Zespół Doradców Strategicznych przy Prezesie Rady Ministrów, powiedział o kilku istotnych sprawach. Otóż do 2030 roku rząd chciałby zmniejszyć odsetek osób nieuczestniczących w odbiorze kultury z obecnych 60 % do 30%. Aby tak się stało nie wystarczą wzrastające wskaźniki osób z wyższym wykształceniem (w ostatnich dwudziestu latach z 7 do 17%), nie wystarczą rządowe projekty szkół

z ogródkami jordanowskimi, budowa stadionów i Orlików, centrów wolontariatu, bibliotek wyposażonych w internet i księgozbiory cyfrowe (jak powiedział Minister także kultura spędzania czasu wolnego będzie istotna w przemianach cywilizacyjnych). Potrzeba także inicjatyw obywatelskich. Czyli zapewne tego, o co kiedyś apelował Lech Wałęsa "Bierzcie sprawy w swoje ręce".

Muszę przyznać, obserwując z boku trzy dni obrad Kongresu, że jestem podbudowany postawą środowisk twórczych i naukowych, a także z nadzieją zmian kibicuję rodzącemu się ruchowi obywatelskiemu. Jak powiedziała Agnieszka Holland, "robimy rewolucję". Środowiska twórców powołują Komitet Obywatelski Mediów Publicznych, a pod deklaracją jego powołania podpisuje się kilkudziesięciu naukowców, dziennikarzy, pisarzy, wybitnych reżyserów. Komitet przygotuje nową ustawę medialną. Pod koniec roku także w Krakowie mają się zebrać dyrektorzy teatrów. Środowiska alternatywne, nie tylko powiązane z "Krytyką Polityczną", zebrały się na tzw. Anty-Kongresie gdzie również dochodziło do gorącej wymiany zdań. Paneliści z kręgu pisarzy i wydawców apelują o program promocji czytelnictwa, edukacji literackiej od najmłodszych lat. Minister Michał Boni woła: "Wyjść z okopów! Poszukać dobra wspólnego!". Sala Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego wypełniona 1400 uczestnikami Kongresu przez aklamację przyjmuje przesłanie z siedmioma postulatami wystosowanymi do władz z inicjatywy Andrzeja Wajdy. Wśród postulatów m.in. apel o realny mecenat państwa i samorządu nad kulturą na porównywalnym poziomie średniej europejskiej, postulat powołania instytutów zajmujących się poszczególnymi dziedzinami sztuki, zwiększenie ochrony własności intelektualnej, uskutecznienie promocji polskiej kultury za granicą, wprowadzenie edukacji medialnej w szkołach.

Uczestnicy Kongresu z równie wielkim entuzjazmem przyjmują uchwałę z apelem o podniesienie finansowania kultury do wysokości 1% wydatków budżetowych. Minister Boni szacuje, że 1% z wydatków budżetowych to w przybliżeniu 3 mld zł. I że jest znacznie realniejszym postulatem niż ten o 1% PKB (13 mld zł). Minister Boni, podobnie jak Minister Kultury Bogdan Zdrojewski zapewniają w imieniu nieobecnego na obradach premiera, że wkrótce odbędzie się spotkanie wszystkich zainteresowanych stron dialogu w sprawie rekomendacji uczestników Kongresu. Michał Boni zapewnia także o "serdeczności rządu dla inicjatyw Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych". W mowie końcowej nawet prof. Jerzy Hausner, skrytykowany w pierwszym dniu obrad za swój projekt reformy finansów, mówi: "jestem rozczarowany nieobecnością podczas Kongresu premiera", "trzeba zakończyć złą sytuację w mediach publicznych", "obok Orlików potrzebujemy bibliotek".

Jakby powiedział Slavoj Žižek: "Rewolucja u bram"?.

A może jednak jesteśmy świadkami podwójnej gry rządu? Kazimierz Michał Ujazdowski 25 września w "Gazecie Wyborczej" przytoczył niepokojące dane: na kulturę i dziedzictwo narodowe przed nowelizacją budżetu przypadało 1601 mln zł, po nowelizacji 1436 mln, a w projekcie na 2010 rok jedynie 1189 mln zł. Czy rząd ustami ministrów co innego robi, a podczas Kongresu co innego mówi, czy też taka, a nie inna postawa środowiska twórców jest w stanie wpłynąć na stanowisko rządu tj. na realne zwiększenie puli finansowej na kulturę już w 2010 roku?

Przy całkowitej ciszy medialnej (o obradach Kongresu prawie zupełnie nie informują media publiczne, dzienniki Programu I i II TVP, a relacje w stacjach komercyjnych też pozostawiają wiele do życzenia) olbrzymie zainteresowanie towarzyszyło Kongresowi ze strony internautów, którzy komentowali dyskusje plenarne. Jedynie TVP Kultura i stacje radiowe wywiązują się z roli podmiotów misyjnych, informując o tym co działo się podczas Kongresu. Na stronie TVP co prawda pojawiły się pliki z wideo zapisem wywiadów, ale tych przeprowadzonych przez redaktorów TVP Kultura. Zmienia się, co na szczęście dostrzegają ludzie z rządu - szczególnie Michał Boni - forma uczestnictwa w przekazywaniu informacji. Z państwowej, nieruchliwej, niemobilnej, na szybką i w pełni społeczną. Dziennikarzami relacjonującymi wydarzenie mogą być sami widzowie i słuchacze. Przykładem tego było chociażby rejestrowanie debaty "Status prawny twórcy i dzieła sztuki" przez Jarosława Lipszyca, a następnie umieszczanie relacji wideo w internecie. Podobnie z relacjami transmitowanymi na żywo poprzez internet na stronach Kongresu. Można założyć, że amerykański ekonomista i naukowiec Richard Florida, na którego powoływano się w "Raporcie Polska 2030", byłby zadowolony, jego synergia "3 T" (technologii, talentów, tolerancji) nabiera realnych kształtów w kraju nad Wisłą szybciej niż planował polski rząd. Jednak bez dobrego, nowoczesnego prawa ani nowoczesne technologie się nie przebiją, ani talenty nie będą mieć swobody rozwoju. Trudno będzie o tolerancję.

Minister Boni zapytał "Czy niewinni czarodzieje spotkają się z ekonomistami?". Wydaje się, że nie tylko się spotkali, ale od ostatniego dnia Kongresu mogą iść razem. Czas zweryfikuje intencje władzy. Jedno jest pewne: najbliższe miesiące będą gorące.

Grzegorz Nurek

O skomentowanie obrad Kongresu, jak i odniesienie się do spraw finansowania kultury czy do kwestii powołania Komitetu Obywatelskiego Mediów Publicznych poprosiłem uczestników Kongresu Kultury. Oto ich głosy:

Krzysztof Krauze - reżyser filmowy:

Kongres zaskoczył. Uczestników i organizatora - Ministerstwo Kultury. Przekroczył swój własny rozmiar kapelusza. Środowiska przemówiły otwarcie, odważnie. Wyłoniły się priorytety i liderzy. Był potrzebny i udany. Wielkie podziękowania za to wszystkim na woluntariuszach skończywszy.

Uchwaliliśmy przez aklamację postulaty, które mogą zaważyć na obliczu polskiej kultury. Powołano Obywatelski Komitet Mediów Publicznych, który zajmie się stworzeniem nowej, odpolitycznionej ustawy. Zabrakło tylko głosu w sprawie prezesa Farfała. I wcale nie do premiera, ale do całej klasy politycznej. Błąd, sprawy tego typu trzeba załatwiać konsekwentnie do końca. Ruchy neofaszystowskie mają zadziwiającą żywotność, trzeba wyrywać je z korzeniami. Ale nie mogę mieć do nikogo pretensji, sam o nim zapomniałem. Chodziliśmy na Kongresie po jasnej stronie ulicy.

Kongres może nie wyszedłby poza powtarzane jak mantra słowo "wartości", gdyby nie plan prof. Hausnera w sprawie kultury. Ministerialna idea urynkowienia i komercjalizacji. Na dodatek Hausnera wsparł prof. Balcerowicz, którego głos zabrzmiał jak na Forum Biznesu w Krynicy w połowie lat dziewięćdziesiątych. Po ich wystąpieniach bardzo podskoczyła Kongresowi adrenalina. Złudzenie, że kultura poradzi sobie na wolnym rynku, my, w kinie mamy już za sobą. W Polsce i Europie. Istnieje bardzo ciekawy, projekt Macieja Strzembosza finansowania rozmaitych dziedzin kultury na wzór Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. To ten projekt warto było dyskutować, a nie szarpać się z anachronicznymi pomysłami, z których Europa wycofała się dobre kilkanaście lat temu. Żeby mieć kulturę finansowaną na wzór amerykański, trzeba długiej tradycji państwa obywatelskiego i olbrzymiego rynku, którego warunkiem jest tradycja wspólnego języka. Najlepiej angielskiego. Polskiej kulturze potrzeba dobrego prawa. Odważnej politycznie koncepcji jej finansowania. Myślę, że plan Hausnera został przebity osikowym kołkiem i już nie będzie nas nawiedzał.

Wielka szkoda, że zabrakło na Kongresie Ministra Edukacji. W istocie problem kultury polega na zapaści edukacyjnej po tych wszystkich falach emigracji począwszy od 1968 roku. Trzeba zacząć od szkoły. Od wychowania do wartości, nauki kreatywnego myślenia. Od stworzenia potrzeb kulturowych. Przecież problem szkoły polega na tym, że ona uczy wszystkiego z wyjątkiem charakteru. A to charakter przesądza o sposobie przeżywania świata. Polityków także.

Wielka też szkoda, że Kongres nie otworzył szeroko drzwi przed młodzieżą. Zmiany, które szykujemy są właśnie dla nich. Zarzucamy władzy, że zaczyna reformy bez nas, a zachowaliśmy się nie lepiej. Wyszło bardzo po belfersku.

Przez chwilę wydawało się, że wadą Kongresu będzie nieobecność premiera. Okazało się, że wręcz przeciwnie. Jeśli pojawiłby się premier to pewnie i prezydent. I pierwszy dzień Kongresu, przy naszych usposobieniach, zmieniłby się polityczną szopkę. "To byłby dzień na straty" - trafnie podsumował Jacek Żakowski.

Za to prawdziwym mankamentem był PR, o co mam żal do Ministerstwa. Kongres przeszedł niezauważony prawie, przynajmniej w tradycyjnych mediach. A jak już poszedł w świat komunikat to w krzywym zwierciadle: "twórcy walczą z władzą o pieniądze". A twórcy walczyli o dobre prawo. W imieniu swoim i społeczeństwa. Następnym razem może trzeba poprosić Andrzeja Wajdę, żeby przykuł się pod Audytorium Maximum, aby media przekazały to, co ma do powiedzenia? Zabrakło dobrego PR, za to była próba zapisania Kongresu po stronie aktywów Platformy… Wydaje mi się, że jest na to jeszcze grubo za wcześnie. Rząd poza tym, co wydał na Kongres, nie wydał na nic jeszcze ani grosza. A nawet nie obiecał. Łącznie z ogłoszonym przez ministra Zdrojewskiego projektem Biblioteka Plus, zdaje się. Prawdziwym sprawdzianem politycznej woli będzie ustawa o mediach publicznych.

Jacek Żakowski - dziennikarz i publicysta "Polityki":

Podczas Kongresu zrobiliśmy ważny krok na drodze do uświadamiania politykom, że kultura to sprężyna gospodarki i państwa. Kapitalną rolę odegrał min. Michał Boni, który stał się tłumaczem między światami kultury i wiedzy społecznej, a tą częścią świata polityki, w której wciąż pokutuje wyrażana najpełniej przez Leszka Balcerowicza neoliberalna wiara

w omnipotencję rynku. Ten dialog został nawiązany. Z drugiej strony środowiska twórcze

i naukowe w większym stopniu wzięły odpowiedzialność za funkcjonowanie kultury.

W odniesieniu do mediów ma to już formę prawie instytucjonalną. W ciągu dwóch tygodni zbierze się autoryzowany przez Kongres Komitet Obywatelski Mediów Publicznych. Po ukonstytuowaniu się będziemy chcieli do końca roku przygotować obywatelską ustawę medialną. Rolę polityczną spróbujemy zastąpić kontrolą społeczną, a dyspozycyjność autonomią, jaką dysponują środowiska akademickie czy sędziowskie.

Jesteśmy mentalnie gdzie indziej niż w roku 2000, kiedy odbywał się ostatni Kongres Kultury. Mamy partnera po stronie polityków. Dziesięć lat temu politycy potrafili zrozumieć tylko tyle, że kultura prosi o trochę większą jałmużnę. Teraz pod wpływem samorządów które dzięki intensywnym kontaktom ze światem o ostrej konkurencji między miastami zrozumiały, jak ważna dla rozwoju jest kultura, zaczynają to też  rozumieć politycy. Spontanicznie powstało już na przykład wiele regionalnych funduszy filmowych, które wspierają produkcję filmów. To kwoty niemal równe temu co ciągle jeszcze niechętnie daje filmowi państwo,

finansujące Państwowy Instytut Sztuki Filmowej.

Pieniądze na kulturę będą. Teraz problemem jest jak te środki wydawać. Trzeba się jeszcze otworzyć się na nowe myślenie o finansowaniu kultury. Mniej biurokratyczne a bardzie kreatywne.

Michał Boni - przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, minister w rządzie Donalda Tuska:

Kongres uważam za udany. Przy wszystkich napięciach udało się dobrze wyrazić problemy dotyczące spraw związanych z kulturą. Co się tyczy konfliktu o model funkcjonowania kultury i roli państwa, to myślę, że troszkę zmistyfikowana była obawa o chęć urynkowienia kultury. O ile są mi znane różne dokumenty rządowe to nikt takiego zamiaru nie przedstawia. Natomiast po dwudziestu latach transformacji jesteśmy w takim momencie, że warto by było powiedzieć gdzie mechanizmy rynkowe się sprawdzają, a w których obszarach potrzebna jest świadoma, przemyślana, dobrze zaadresowana pomoc państwa. Po drugie wszyscy już sobie uświadamiają, jak istotnym czynnikiem rozwoju jest kultura. To nie jest tylko element garnuszka budżetowego. Ona uruchamia procesy, dzięki którym ludzie i kraj się rozwijają. Jestem gorącym zwolennikiem teorii kreatywności mówiących o kapitale ludzkim

i klasie kreatywnej jako czynnikach wspomagających rozwój gospodarczy i wyrównywanie szans międzyludzkich. Są dwa czynniki istotne: edukacja kulturalna, kulturowa w szkołach,

a drugi z czynników to uświadomienie sobie, że żyjemy w nowym świecie audiowizualnym, że nowe technologie (media konwergentne, przenikające się) w ciągu ostatnich dziesięciu lat zmieniają funkcjonowanie kultury. My nie możemy odwracać się plecami do tego procesu, tylko ten proces oswajać. Jak mówimy o misji publicznej to powinniśmy mówić o niej także mając na uwadze inne od mediów publicznych, wszystkie rodzaje mediów. Jest istotne czy internet będzie poza regułami związanymi z przekazywaniem dóbr i wartości kulturowych. Wszystkie programy związane z digitalizacją dziedzictwa narodowego i kulturowego dadzą szansę oglądać np. stare wartościowe filmy poprzez internet. To może być olbrzymi skok cywilizacyjny.

To nie był Kongres na którym walczono jedynie o pieniądze na kulturę, walczono także o to, aby traktować kulturę jako poważny czynnik rozwojowy. I to się udało, powstały ważne rekomendacje. Trzeba się również zastanowić nad finansami. Padła propozycja 1 % wydatków z budżetu państwowego na kulturę, wydaje się, że musimy mieć taką busolę, i taki horyzont wydatków, krok po kroku się doń zbliżać. Kongresy Kultury widać mają to do siebie, że zawsze się pojawiają w czasach kryzysów gospodarczych. Tak było z Kongresem w 2000 roku, tak jest i teraz. Gdyby dyskusja odbywała się w 2006 i 2007 roku przy 6 % wzroście PKB to całkiem w innych nastrojach by się toczyła. Ale rozmawiać musimy dziś, my nie możemy już dyskusji odwlekać, mimo tego, że nie jesteśmy bogatym krajem, nie wolno nam odkładać inwestowania w rozwój kultury. Jesteśmy w okresie zmian. To ważny czas, aby o roli kultury dyskutować, to ważny czas, aby przygotować cały pakiet rozwiązań, który w zdrowy sposób stymulował będzie, także finansowo, także z pieniędzy publicznych jej rozwój.

Joanna Mytkowska - dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie:

Kongres Kultury Polskiej stał się przede wszystkim intensywnym i twórczym spotkaniem ludzi z różnych środowisk. Pojawiły się wspólne diagnozy, poczucie wspólnoty interesów,

a wreszcie determinacja aby wspólnie dążyć do reform, które będą stopniowo redukować cywilizacyjną zapaść polskiej kultury. Dominowało, co jest bardzo charakterystyczne dla atmosfery kongresu, przekonanie, że wspierać należy przede wszystkim uczestnictwo w kulturze, publiczność. Bowiem twórcy, którzy zwykle są częścią międzynarodowej społeczności artystycznej, poradzą sobie sami. Powtarzał się postulat, że aby kultura mogła się rozwijać dla dobra publiczności konieczne jest zakładanie i wspieranie silnych

i autonomicznych instytucji kultury. To one są najlepszym sposobem na kontakt odbiorców

z kulturą, na upowszechnianie, edukowanie, kształtowanie potrzeby uczestnictwa w kulturze. Przy czym najważniejsza jest ich misja publiczna, drugorzędnym jest czy są państwowe czy pozarządowe. Konsensus zdawał się panować również w sprawie kierunku reform

w instytucjach publicznych. Trzeba je merytorycznie uniezależnić od Ministerstwa Kultury

i Dziedzictwa Narodowego, powołać nowe eksperckie instytuty, a te z kolei wyposażyć w nowe instrumenty finansowania kultury, przy czym powtarzającym się wzorem takich działań był Polski Instytut Sztuki Filmowej.

Wreszcie Kongres był spotkaniem środowisk. Starano się wskazać na najbardziej palące problemy poszczególnych grup zawodowych. Dla sztuk wizualnych, które reprezentuję, taką kwestią poza oczywistym postulatem wzmocnienia instytucji, stało się kolekcjonowanie sztuki współczesnej. W tej chwili praktycznie nie istnieje polityka zmierzająca do zbudowania w Polsce znaczących, także międzynarodowo, kolekcji sztuki współczesnej, pomimo tego, że polscy artyści są potęgą na międzynarodowej scenie artystycznej. Umyka nam moment kiedy moglibyśmy stworzyć znaczące kolekcje sztuki współczesnej. Trzeba to zmienić - a jest to kolejne charakterystyczne dla Kongresu stwierdzenie.

Andrzej Wajda - reżyser filmowy:

Podczas Kongresu Kultury padło bardzo wiele postulatów. Trudno mi jest powiedzieć, na ile istnieje wola polityczna, aby te przemiany nastąpiły. Pytaniem ważnym jest jak sprawować kontrolę nad działalnością instytucji by nie być posądzonym o praktyki cenzorskie. Z drugiej strony nie powinno być tak, aby nie móc oceniać działalności instytucji na które minister kultury daje pieniądze, a na Kongresie nie było o tym słowa.

Nie dostrzegłem na Kongresie wystarczającego zainteresowania działalnością instytucji

i inicjatyw obywatelskich które powstały dzięki odzyskanej niepodległości.

Kongres odbywał się w Krakowie, ale żadne z wydarzeń Kongresu nie odbywało się w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, nie było też dyskusji nad tym, jak funkcjonują tego typu muzea. Jak funkcjonuje Manggha, wiele innych instytucji powstałych po 1989 roku.

Na pytanie profesora Jerzego Hausnera "Ile państwa w kulturze" wszyscy chórem zawołali 100 %. No dobrze, ale jeśli budżet państwa w wyniku gospodarczego krachu nie będzie w stanie zaspokoić żądań tych instytucji, to one poupadają? Będą jak te stocznie, pójdą na dno?

Wydaje mi się, że kinematografia odniosła sukces dlatego, że znalazła także inne źródła finansowania niż budżet państwowy. Inna sprawa że w ostatnich dwudziestu latach mizernie wyglądał mecenat prywatny. A przecież nie jest tak, że nie ma w Polsce ludzi bogatych. Stało się tak, że ten mecenat przestał odgrywać w Polsce swoją rolę zwłaszcza kiedy przychodzi zawirowanie polityczne. Nie ma innej drogi na wsparcie wielu dziedzin naszej rodzimej twórczości, jest konieczne, aby zmieniły się ustawy o działalności instytucji kulturalnych w Polsce.

Agnieszka Holland - reżyser filmowy:

Tworzymy Komitet Obywatelski Mediów Publicznych i robimy rewolucję. Zaproponujemy ustawę która połączy różne środowiska (również polityczne), ustawę która nada telewizji publicznej rzeczywisty status telewizji społecznej, publicznej. Czy to się uda? Trudno powiedzieć. W moim pojęciu jeżeli to się nie uda teraz, to nie uda się nigdy. Lustro telewizji publicznej jest tak krzywe i wszyscy musieli się przejrzeć w tym lustrze, że zaistniała świadomość, nawet u ludzi którzy dotychczas byli obojętni, albo przeciwni ratowaniu mediów publicznych, że trzeba to zrobić. Komitet się spotka, wyłoni grupę roboczą która zajmie się przygotowaniem ustawy medialnej. Trzeba wprowadzić większą kontrolę społeczną nad tym jakie treści pojawiają się w mediach, nad produkcją, zarządzaniem mediami publicznymi. Istnieje już kilka projektów ustaw, także ustawa obywatelska ma sporo dobrych punktów. Spróbujemy zbudować wokół naszego projektu konsensus polityczny.

not. GN

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz kulturalny, redaktor, współpracownik "Tygodnika Powszechnego".