Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jednak nic z tego: zamysł autora polega na tym, by korzystać z wysokich rejestrów poezji tak samo, jak z rejestrów ludycznych czy publicystycznych. Dzięki temu można znieść hierarchiczną relację między tymi językami (charakterystyczną dla konserwatywnych koncepcji poezji) i swobodniej, ale też skuteczniej wyzyskiwać ich tradycje.
Ilość światów, które Marcinkiewicz w ten sposób wciąga do swojej książki, jest spora: pojawiają się tu wątki publicystyczne, liryczne, metafizyczne, nostalgiczno-melancholijne i wiele innych. Ale różnią się one nie tylko tonacjami – formatowanie wierszy w „Majtkach w górę...” prowadzi ku szkołom uznanym za antagonistyczne przez tradycyjną historię literatury. Najciekawsze wyzyskanie tych antagonizmów można zaobserwować w wierszach, które nazwałabym „postpastoralnymi”. Rzadko mamy do czynienia we współczesnej poezji z tą tradycją. A Marcinkiewicz szczególnie ją opracowuje, bo estetyczno-polityczne przesunięcia rozgrywa, by tak rzec, pod powierzchnią arkadyjskiego obrazu. Zresztą takim obrazem, zupełnie nieoczekiwanie, może stać się hala wielkopowierzchniowego sklepu i jego okoliczne ronda. ©
PAWEŁ MARCINKIEWICZ, MAJTKI W GÓRĘ, MAJTKI W DÓŁ, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2015