Palestyna nad przepaścią

Trudno o lepszy prezent dla międzynarodowego terroryzmu niż zepchnięcie Strefy Gazy do roli anarchistycznej republiki, z rzeszą młodych Palestyńczyków, bezrobotnych i niemających nadziei na przyszłość.

26.06.2007

Czyta się kilka minut

Izraelski posterunek kontrolny: po jednej i po drugiej stronie / fot. ARABIA.pl/EAPPI /
Izraelski posterunek kontrolny: po jednej i po drugiej stronie / fot. ARABIA.pl/EAPPI /

"Hamas-stan" i "Fatah-land": tak świat ochrzcił dwa organizmy, na które rozpadła się Autonomia Palestyńska. Mowa o Strefie Gazy oraz o Zachodnim Brzegu Jordanu. Zwycięstwo Hamasu w Gazie i triumf prezydenta Autonomii Mahmuda Abbasa na arenie międzynarodowej oraz w Ramallah na Zachodnim Brzegu spowodowały nie tylko rozpad palestyńskiego "rządu jedności", ale też podział Autonomii na dwie niezależne części.

Komentatorzy i eksperci spierają się teraz, kto jest zwycięzcą w tym konflikcie. Nie ma natomiast wątpliwości, kto jest przegranym: w opinii większości mieszkańców Autonomii Palestyńskiej, przegranymi są wszyscy Palestyńczycy.

Kto wygrał?

Mimo utraty kontroli nad Strefą Gazy Mahmud Abbas może mówić o szczęściu. Odzyskanie przez jego macierzyste ugrupowanie Fatah władzy na Zachodnim Brzegu oraz pełne uznanie międzynarodowe - i to zarówno Zachodu, jak i świata arabskiego, a przede wszystkim zapowiedź zdjęcia embarga i blokady ekonomicznej przez USA i Izrael - pozwalają mu z większym optymizmem patrzeć na ekonomiczną przyszłość Zachodniego Brzegu. A swoisty zamach stanu, który zrobił Hamas przejmując siłą władzę w Gazie, pozwolił Abbasowi rozprawić się ze strukturami Hamasu na Zachodnim Brzegu. Radykalizm religijny Hamasu i jego izolacja międzynarodowa ucina jakiekolwiek dyskusje - nawet w gronie państw arabskich - o konieczności powstania "rządu jedności narodowej" i podzieleniu się czy nawet oddaniu władzy Hamasowi.

Wszelako opieranie swojego sukcesu na pomocy zagranicznej, także USA i Izraela, niesie za sobą ryzyko: Abbas może zostać obwołany "zdrajcą" i "pachołkiem Zachodu". Jakiekolwiek ustępstwa wobec Izraela z jego strony będą mu policzone jako zdrada sprawy palestyńskiej; jako ustępstwa wymuszone długiem wdzięczności.

W niełatwej sytuacji jest także Hamas, który uzyskał pełną kontrolę nad Strefą Gazy: jest on zarazem wielkim przegranym na arenie międzynarodowej. Jako zwycięzca niedawnych wyborów parlamentarnych w Autonomii Palestyńskiej - jednych z najbardziej demokratycznych i uczciwych wyborów na Bliskim Wschodzie - mógł liczyć dotąd na uznanie przynajmniej w świecie arabskim. A pamiętając o ewolucji samego Fatahu - którego liderzy jeszcze 15 lat temu traktowani byli jak terroryści, a w ostatnich latach zdobyli szacunek opinii międzynarodowej - można byłoby przypuszczać, że współrządząc Palestyną Hamas miał podobną szansę na zmianę swojego wizerunku.

Jednak Hamas nie miał szans na pokazanie swych możliwości. Odcięty od funduszy międzynarodowych i od uznania przez Zachód, niejako skazany został na przyjmowanie pomocy od tych, którzy chcieli mu jej udzielić. Systematyczne "polowania" prowadzone przez armię izraelską na przywódców Hamasu także nie pozwoliły na wytworzenie się grupy doświadczonych politycznie liderów. Jednak mimo odrzucenia przez społeczność międzynarodową, do niedawna Hamas - choć nielubiany - traktowany był przynajmniej przez kraje arabskie jako poważny partner do rozmów.

Dziś wypowiedzi arabskich liderów - oraz takie gesty jak przeniesienie egipskiej ambasady z Gazy na Zachodni Brzeg - wskazują, że ten czas już minął, a Hamas skazuje się na radykalizację wewnętrzną i na międzynarodową marginalizację. Choć, oczywiście, jego wpływy wśród samych Palestyńczyków długo jeszcze pozostaną silne.

Kto zawinił?

Śledząc komentarze arabskie na temat sytuacji w Autonomii Palestyńskiej, można powiedzieć, że jest w nich więcej cynizmu niż w komentarzach europejskich czy amerykańskich. Nikt nie rozwodzi się nad tym, czy Hamas jest radykalny i religijny, a Fatah świecki i umiarkowany. Bo przecież tak naprawdę w tym konflikcie chodzi przede wszystkim o władzę, a nie ideologię jednego czy drugiego ugrupowania.

Opinie zachodnie i opinie arabskie różni także wskazywanie tego, kto ponosi winę za obecną sytuację: na Zachodzie uważa się, że winni są sami Palestyńczycy, natomiast przynajmniej część Arabów wskazuje na Izrael, Stany Zjednoczone czy Europę jako na tych, którzy winni są bratobójczych walk.

Na jednym z forów internetowych, gdzie często dochodzi do wymiany poglądów między Arabami a ludźmi z szeroko pojętego Zachodu, większość wpisów europejskich mówiła o tragedii, szaleństwie, fanatyzmie religijnym, terroryzmie oraz brutalnym i prymitywnym sposobie rozwiązywania sporów wewnętrznych przez Palestyńczyków.

Natomiast jeden z użytkowników arabskich napisał: "A jak Palestyńczycy mają rozwiązywać spory? Chcecie wyborów i demokracji? Przecież mieliście już wybory [w których wygrał Hamas - red.] i nikt ich nie uznał, choć były wolne i demokratyczne. Nie dziwcie się, że kartki do głosowania wymieniliśmy na karabiny. W końcu na Bliskim Wschodzie zawsze wygrywał silniejszy, a nie ten, kto miał rację i po czyjej stronie stało prawo".

Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, powstanie "Hamas-stanu" w formie niezależnego quasi-państwa, które wymyka się jakiejkolwiek kontroli międzynarodowej, jest z pewnością klęską Unii Europejskiej. Można dziś postawić pytanie, czy polityka kompletnej izolacji nowych władz Palestyny po wygraniu przez Hamas wyborów parlamentarnych w 2006 r. była najlepszym rozwiązaniem.

Misja w Gazie?

Dotychczasowa polityka społeczności międzynarodowej, prowadząca do izolacji Hamasu, osłabiła go. Jednak organizacja ta była zbyt silna i cieszyła się zbyt dużym poparciem w środowiskach palestyńskich, by udało się zepchnąć ją w niebyt. Także dlatego, gdyż zwolennikami Hamasu są nie tylko religijni radykałowie, ale też przeciwnicy Fatahu (w ich oczach skompromitowanego) i ci Palestyńczycy, którzy uważają, że droga pokojowych rozmów z Izraelem nie prowadzi do celu, czyli powstania własnego państwa, a Fatah nie ma koncepcji na negocjacje z Izraelczykami.

Nawet jeśli Hamas przegra tę walkę i z czasem utraci kontrolę nad Gazą, to tak naprawdę przegrali przede wszystkim Palestyńczycy. Przegrała też europejska i amerykańska polityka bliskowschodnia.

Jej efekt - radykalizacja nastrojów w Autonomii - wpływa na bezpieczeństwo w całym regionie. Trudno o lepszy prezent dla międzynarodowego terroryzmu niż zepchnięcie Strefy Gazy do roli anarchistycznej republiki skazanej na pomoc organizacji międzynarodowych, z rzeszą młodych i bezrobotnych Palestyńczyków, niemających nadziei na przyszłość. Zwłaszcza że Hamas, próbując zapanować nad chaosem w Gazie, będzie musiał eskalować swą działalność zbrojną przeciw Izraelowi, aby odwrócić uwagę od beznadziejnej sytuacji ekonomicznej.

Niewykluczone więc, że prędzej czy później do Strefy wkroczą wojska izraelskie albo międzynarodowe. Gdyż biorąc pod uwagę rzeź, jaka musiałaby mieć miejsce w przypadku interwencji izraelskiej, Tel Awiw będzie zapewne wolał poczekać na ingerencję sił międzynarodowych.

Najpierw Irak, teraz Palestyna - oba przypadki są nauczką dla mocarstw, że manipulacja tak złożonym organizmem, jakim jest arabskie państwo i społeczeństwo, za pomocą siły lub polityczno-ekonomicznego nacisku nie musi się sprawdzać. Czy po Iraku i Afganistanie czeka teraz nas, a także inne kraje zachodnie, wysłanie kolejnego kontyngentu wojsk międzynarodowych - tym razem do Gazy?

MAREK KUBICKI jest redaktorem naczelnym portalu internetowego Arabia.pl, stale współpracuje z "TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2007