Nieoczekiwana zamiana miejsc

W opinii publicznej dominuje następujący wizerunek: z jednej strony są "świeccy polscy Tatarzy, a z drugiej "fundamentalistyczni muzułmanie napływowi. Tymczasem fakty mówią coś dokładnie przeciwnego: to muzułmanie napływowi promują ideę "islamu obywatelskiego, podczas gdy władze organizacji zrzeszającej Tatarów dostały się pod wpływy ideowe i finansowe Arabii Saudyjskiej.

04.09.2006

Czyta się kilka minut

Zjazd Muzułmanów w Borkach /
Zjazd Muzułmanów w Borkach /

Michał dobiega trzydziestki, kilka lat temu przeszedł na islam. Mówi, że ma za sobą długą drogę: najpierw był wyznawcą gorliwym, wręcz fundamentalistą, aby potem uzyskać równowagę i, jak mówi, krytyczne spojrzenie na współbraci: - Coś takiego jak jedność muzułmańska nie istnieje - zaznacza. - Wszyscy dużo mówią, ale raczej nigdy nie ma wspólnego stanowiska czy jakiegoś działania. Stopień zorganizowania polskich muzułmanów uważam za żenujący. Dlatego nawet w przypadku wojny w Libanie brakuje reakcji, nie mówię nawet o protestach antywojennych, ale choćby o wyrażeniu solidarności czy organizowaniu pomocy dla ofiar.

Taka postawa przeczy stereotypowemu wizerunkowi polskich muzułmanów, którzy w fantazjach zwykłych ludzi - a także, bywa, polskich służb specjalnych - jawią się czasem jako "piąta kolumna" panarabskich organizacji islamskich. Nie jest to jedyny mit o polskich muzułmanach.

Co nie znaczy, że nie ma powodów do niepokoju.

Rozproszeni, podzieleni

W Polsce żyje dziś około 20 tys. wyznawców islamu. Nie są monolitem: patrząc historycznie, można ich podzielić na cztery grupy. Pierwsza, najmłodsza i stanowiąca mniej więcej połowę całej społeczności, to muzułmanie napływowi, którzy do Polski przybyli w ciągu ostatnich kilku lub kilkunastu lat - z powodów biznesowych, rodzinnych, edukacyjnych czy też ze względu na grożące im we własnym kraju niebezpieczeństwo (uchodźcy). Grupa druga, najstarsza, to pięciotysięczna społeczność tatarska, żyjąca tu od stuleci. Trzecia - to kilka tysięcy dobrze wykształconych i zasymilowanych muzułmanów, w Polsce przebywających przynajmniej od lat kilkunastu, a czasem kilkudziesięciu; przybyli oni jeszcze przed rokiem 1989 - i z różnych powodów zostali. I grupa ostatnia: około tysiąca nowych polskich muzułmanów, którzy islam przyjęli niedawno, dokonując najczęściej konwersji z wiary chrześcijańskiej.

Na ile są to ludzie religijni? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że zdecydowana większość polskich muzułmanów to tzw. muzułmanie etniczni bądź kulturowi, czyli ludzie, którzy są muzułmanami ze względu na pochodzenie i/lub wychowanie, natomiast nieangażujący się zbyt silnie w życie swojej wspólnoty i raczej nieprzestrzegający rygorystycznie wszystkich zasad islamu.

Tak znaczący napływ nowych wyznawców - w stosunku do liczby 5 tys. osiadłych w Polsce Tatarów - spowodował, że od lat systematycznie słabnie pozycja najstarszego i do niedawna niemal monopolistycznego tatarskiego Muzułmańskiego Związku Religijnego. Jeszcze niedawno było inaczej: aż do lat 80., dyskutując o obecności muzułmanów w Polsce, myślało się wyłącznie o Tatarach i o Muzułmańskim Związku Religijnym.

W cieniu Arabii

Mimo że obecnie sytuacja uległa zmianie, jest on wciąż największym i najbardziej liczącym się muzułmańskim związkiem wyznaniowym. Założony w 1925 r., w celu zjednoczenia polskich wyznawców islamu, w roku 1936 stał się - na mocy ustawy - jedyną organizacją reprezentującą ich interesy.

Przewodniczącym MZR jest dziś Tomasz Miśkiewicz, który tytułuje się jednocześnie muftim Rzeczypospolitej Polskiej. W skład Związku wchodzi osiem gmin muzułmańskich, jedna w Warszawie, trzy leżące na historycznych terenach tatarskich (Białystok, Bohoniki, Kruszyniany) i cztery utworzone w miastach (Bydgoszcz, Gdańsk, Gorzów Wielkopolski, Poznań) z dużymi skupiskami muzułmanów pochodzenia tatarskiego, którzy po 1945 r. zostali przesiedleni na tereny poniemieckie z obszarów zajętych przez ZSRR. Do Związku należą jedyne trzy oryginalne meczety: dwa zabytkowe drewniane w Bohonikach i Kruszynianach i jeden nowy w Gdańsku; w pozostałych miastach jako domy modlitwy służą przerobione budynki mieszkalne.

Według szacunków samej organizacji, należy do niej 5 tys. muzułmanów-sunnitów, z czego większość to Tatarzy. Jednak z rozmów z przedstawicielami Związku wynika, że gdyby liczyć tylko osoby, które opłacają składki i regularnie pojawiają się na modlitwach, liczbę członków należałoby zmniejszyć przynajmniej o połowę.

Główną postacią w Związku jest mufti Miśkiewicz, który edukację pobierał w Arabii Saudyjskiej - to on ma największy wpływ na kierunek zmian zachodzących w MZR i zarządza przedstawicielstwem na Polskę Światowego Zgromadzenia Młodzieży Muzułmańskiej (WAMY). Związek współpracuje z organizacjami z Arabii Saudyjskiej, które wspierały go choćby podczas przygotowań do obchodów 80-lecia albo do Piątego Zjazdu "Młodzieży Muzułmańskiej Państw Nadbałtyckich, Białorusi oraz Obwodu Kaliningradzkiego". W Arabii Saudyjskiej uczą się też nowi imamowie (duchowni) należący do Związku.

W stronę Europy

Organizacją konkurencyjną - czy też, jak oficjalnie mówią działacze obu instytucji: uzupełniającą - dla Muzułmańskiego Związku Religijnego jest Liga Muzułmańska w Rzeczypospolitej Polskiej, zarejestrowana przez MSWiA jako związek wyznaniowy w 2004 r., a nieformalnie istniejąca już kilka lat wcześniej. Powstała ona z połączenia Stowarzyszenia Studentów Muzułmańskich oraz Muzułmańskiego Stowarzyszenia Kształcenia Kulturalnego.

Założenie studenckiej organizacji było spowodowane napływem do Polski kilkuset studentów arabskich, jeszcze w ramach wymiany z krajami socjalistycznymi (część przybyszów, poza wyznawaniem ideałów lewicowych, była muzułmanami). Z kolei powstanie Muzułmańskiego Stowarzyszenia Kształcenia Kulturalnego było niejako pochodną istnienia organizacji studenckiej - i wynikało z faktu, że wielu tych studentów zostało w Polsce po zakończeniu studiów.

Liga Muzułmańska była niejako następstwem i rozszerzeniem działalności MSKK, które było stowarzyszeniem i jako takie nie mogło spełniać wszystkich funkcji o charakterze religijnym. Poza tym dorastać zaczęło drugie pokolenie muzułmanów, urodzonych i wychowanych już w Polsce, co wiązało się z potrzebą jego edukacji "w duchu muzułmańskim". Stąd konieczność założenia związku wyznaniowego.

Liga Muzułmańska w RP ma dziś siedem oddziałów: krakowski, poznański, katowicki, warszawski, lubelski, białostocki i łódzki. Ta struktura jest odzwierciedleniem posiadanej na danym terenie liczby członków, których Liga ma zaledwie 120. Niemniej grupa osób zaangażowanych w jej działalność, ale niebędących formalnie członkami Ligi, sięga - w zależności od kryterium stopnia zaangażowania - od kilkuset do kilku tysięcy. Przewodniczącym jest Samir Ismail, a kierunkiem współpracy zagranicznej są organizacje muzułmańskie z Europy Zachodniej. Liga należy do największej sieci europejskich organizacji islamskich, jaką jest FIOE (Federacja Organizacji Muzułmańskich w Europie).

Pozostałe stowarzyszenia ani nie prowadzą rozbudowanej działalności, ani nie skupiają tylu osób.

Spór o tożsamość

W opinii publicznej i w mediach od lat jako oczywistość przyjmuje się tezę o liberalnych i "świeckich" Tatarach oraz "fundamentalistycznych" muzułmanach napływowych. Tymczasem od pewnego czasu możemy zaobserwować tendencję odwrotną.

O ile Tatarzy i zrzeszający ich Muzułmański Związek Religijny są wspierani przede wszystkim przez fundusze z Arabii Saudyjskiej, o tyle Liga Muzułmańska nastawia się na współpracę z instytucjami europejskimi, a imamów wysyła na naukę nie do Arabii Saudyjskiej, lecz do Anglii bądź Francji - i promuje ideę tzw. islamu obywatelskiego. Skutek: z tych dwóch organizacji to właśnie Związek wydaje się bardziej nastawiony na intensyfikację postaw religijnych w duchu, jaki dominuje w Arabii Saudyjskiej.

O tym, że społeczność tatarska jest dziś zagrożona radykalizacją, pisze otwarcie w czasopiśmie "Jednota" Selim Chazbijewicz, jeden z czołowych myślicieli ruchu tatarskiego i prezes Rady Centralnej Związku Tatarów Rzeczypospolitej Polskiej. "Społeczność tatarska musi się zmagać - w obronie swojej tożsamości - z próbami wpływu zasiedziałej grupy Arabów mieszkających w Polsce, zorganizowanej i dość prężnej, mającej oparcie w ambasadach i rezydenturach arabskich - pisze Chazbijewicz. - W imię fałszywie pojętej wspólnoty religijnej oraz haseł »jedności islamu« grupa ta próbuje zmarginalizować mniejszość tatarską oraz pozbawić ją tożsamości, by dowolnie nią manipulować. Wysiłki władz Związku Tatarów RP w obronie własnej kultury i tożsamości narodowej napotykają na znaczne nieraz trudności, tym bardziej że grupy arabskie stosują tradycyjną metodę werbowania współpracowników spośród Tatarów. Ma to obecnie wymiar zarówno kulturowy, jak i polityczny. Być może Tatarzy będą musieli wrócić do wyłącznie prywatnego kultywowania własnej odrębności etnicznej i po części religijnej, gdyż praktykowanie islamu przez Arabów, oraz proponowana przez nich interpretacja zasad tej religii, stoją w sprzeczności z dotychczasową praktyką tatarską. Stanowi to jeszcze jeden, i to bardzo ważny, element własnej, zagrożonej obecnie, tożsamości".

Groźba rozłamu?

Chazbijewicz nie wspomina, że to właśnie Tomasz Miśkiewicz, wywodzący się ze znanej tatarskiej rodziny przewodniczący Związku, wprowadza "element arabski" zarówno do jego władz (np. w Bydgoszczy), jak i do metod edukacyjnych i wychowawczych. Chazbijewicz nie pisze też o tym, o czym można usłyszeć off the record: że niektórzy działacze Związku, którym nie podoba się polityka Miśkiewicza, rozważają możliwość odejścia z organizacji.

Wszelako teza Chazbijewicza, że za zmianami wśród Tatarów stoi "zasiedziała grupa Arabów mieszkających w Polsce, zorganizowana i dość prężna, mająca oparcie w ambasadach i rezydenturach arabskich", wydaje się przesadzona. Zmian chcą sami Tatarzy, a przynajmniej ich władze na czele z muftim Miśkiewiczem.

Trudno ocenić, czy jego planów należy się obawiać. Osobiście uważam, że nie. Niemniej twierdzenie o "mało religijnych polskich Tatarach", których wiara była spolszczona, a religijność nie aż tak silna, na pewno odchodzi do lamusa.

MAREK KUBICKI jest redaktorem naczelnym portalu internetowego .

OD REDAKCJI: Mimo wielotygodniowych usiłowań, nie udało się nam uzyskać stanowiska muftiego Tomasza Miśkiewicza na temat poruszonych w artykule problemów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2006