Palą Paryż!

"Krzyk ludu" przedstawia fatalistyczną i krwawą wizję Komuny Paryskiej. Pisana i rysowana z punktu widzenia przegranych: plebsu, przestępczego półświatka i szarych ludzi, którzy na chwilę stali się bohaterami.

10.08.2010

Czyta się kilka minut

/ materiały wydawnictwa Egmont /
/ materiały wydawnictwa Egmont /

Jean Vautrin przez lata marzył, aby ktoś pokusił się o adaptację komiksową jego powieści historycznej "Krzyk ludu". Nie wiem, czy polscy pisarze mają podobne marzenia, ale we Francji, gdzie historie obrazkowe czytane są w każdej grupie wiekowej, a akademie artystyczne prowadzą specjalne wydziały komiksowe, życzenie Vautrina było naturalne.

Udało się je zrealizować dzięki Jacques’owi Tardiemu - jednemu z najlepszych rysowników francuskich.

Krwawa łaźnia

Artyści nie mogli lepiej trafić. Vautrin jest zdeklarowanym i walczącym anarchistą. Tardi podziela jego wywrotowe poglądy i sam prowadzi batalię z władzą. Swą niechęć do wszelkich autorytetów wyraził m.in. w serii albumów kryminalnych "Nestor Burma" na podstawie prozy Leo Maleta. Ich bohaterem jest radykał i lewicowiec, a zarazem prywatny detektyw, prowadzący śledztwa na paryskich ulicach.

Tardi dysponował zatem doświadczeniem w przekładaniu literatury na język obrazów. Znany był także jako autor doskonałych komiksów historycznych poświęconych pierwszej wojnie światowej. Jego albumy "Varlot soldat" czy "C’était la guerre des tranchées" pokazują piekło okopów, gnijące w błocie zwłoki, przerażonych żołnierzy i tragedie rozdzielonych rodzin. Żadnej wojenki i patriotyzmu. Czysta walka o przetrwanie i brutalna rzeczywistość. Okazało się, że wizje przeszłości Vautrina i Tardiego są bardzo podobne i pewnie obaj przyznaliby rację Heglowi, że historia to krwawa łaźnia.

Komiks "Krzyk ludu" również jest krwawy, do bólu naturalistyczny, a zarazem stworzony z epickim rozmachem rodem z XIX-wiecznej literatury francuskiej. Aby zastosować w komiksie ideę lustra przechadzającego się po gościńcu, Tardi poświęcił na rysowanie rewolucyjnego cyklu 4 lata. Efekty są imponujące.

Na planszach splatają się losy postaci z różnych środowisk, choć większość z nich albo pochodzi z ludu, albo z ludem sympatyzuje. Mamy tu więc Wytrycha, ślusarza-rewolucjonistę, tkwiącego jedną nogą w robotniczej dzielnicy, drugą zaś w półświatku przestępczym, gdzie pracuje na "drugim etacie" - jest włamywaczem wykonującym zlecenia króla zbrodniarzy - Trocarda. Obok niego znajdziemy szansonistkę, a jednocześnie panienkę do towarzystwa Gabriellę Pucci, w której nieszczęśliwie zakochuje się niejaki Tarpagnan. To młody porucznik, który przechodzi na stronę komunardów. Galerię bohaterów uzupełniają najbiedniejsi: handlujący szmatami i rupieciami Trzygwóźdź ze swoim pomocnikiem, a także reakcjoniści związani z "wersalczykami" i Thiersem, czyli dwójka tajniaków z policji - Grondin i Hyppolite, największa szuja tej opowieści.

Losy wszystkich tych ludzi splata rewolucja. Na ich drodze pojawia się wiele osobowości znanych z kart historii: Jarosław Dąbrowski czy przywódcy rady komuny, na czele z malarzem Coubertem, ale tak naprawdę ci najbardziej znani znajdują się na drugim planie.

Przeciw-historia

Vautrin i Tardi nie chcieli bowiem pisać dziejów Komuny Paryskiej z punktu widzenia władzy, nawet z perspektywy władzy rewolucyjnej. Postanowili w zamian oddać głos prostym Francuzom. W pewnym sensie "Krzyk ludu" wpisuje się w ramy postmodernistycznej przeciw-historii, która odwraca utrwalone relacje społeczne i polityczne, by pokazać historyczny obraz z innej - do tej pory pomijanej - perspektywy.

Biorąc pod uwagę fakt, że do dzieła zabrała się dwójka anarchizujących artystów, deklarujących otwarcie, po której stronie barykady stoją, album mógłby przedstawić romantyczną wizję wydarzeń 1871 roku. Dla porównania Bernard Yslaire i Balac (Yann Le Pennetier) w komiksie "Sambre" opowiadającym o Wiośnie Ludów posłużyli się iście malarską estetyką. Odpowiedzialny za stronę graficzną Yslaire aspirował do roli Delacroix. W jego wizji ubrania powstańców układają się w draperie, gesty są wyraźnie teatralne. W dodatku postaci ustawiły się w komiksowych kadrach tak, jakby miały pozować do sceny batalistycznej, zamiast naprawdę ruszać do walki. Nie mówiąc o tym, że fizjonomie towarzyszy broni zachwycają szlachetnością, aż przyjemnie popatrzeć.

Estetyzowanie "dobrych" i oszpecanie "złych" należy do podstawowych zabiegów komiksowego sposobu przedstawiania, również na polu komiksu historycznego. Wystarczy wspomnieć chociażby opowiadanie obrazkowe Jerzego Wróblewskiego o powojennych starciach milicji obywatelskiej z niedobitkami partyzantów, gdzie leśni wyglądali jak pospolici przestępcy, a milicjanci jak amerykańscy herosi.

Tymczasem "Krzyk Ludu", choć graficznie czarno-biały, ma w sobie wiele niejednoznaczności. Tardi, który przy pomocy rysunku potrafi wyrażać się precyzyjnie, dba o detale i pokazuje zupełnie nieromantyczny Paryż. Tłum i komunardzi są zabiedzeni, brudni, często z powybijanymi zębami, żadnej szlachetności rysów twarzy. Na barykady idą nie dziarscy chłopcy i piękne dziewczęta, ale zmęczeni życiem mężczyźni i zaniedbane, nieatrakcyjne kobiety, często z dziećmi, bo nie ma kto się nimi zająć. Ich walka nie ma nic wspólnego z radością, została spowodowana koniecznością, bo upokorzeń i nędzy nie dało się więcej znieść.

Paryż Tardiego to mroczne miasto biedy i osób wykluczonych, którzy w końcu zdecydowali się podnieść głowę. Nie mają nawet pięknej śmierci, bo gdy w końcu Thiers zdobywa Paryż, masakruje cywili w okrutny sposób, co czytelnikowi jest dane zobaczyć ze szczegółami. Choć wojna toczona jest w słusznej sprawie, zawsze pozostanie wojną - bezlitosną i okrutną. Z każdej ze stron, bo lud również dokonuje egzekucji.

Epika

Autorzy działają jakby trochę na przekór sobie. Kiedy rysownik uwypukla brzydotę, śmiertelność i biedę, w warstwie fabularnej dochodzi do wydarzeń podkreślających dobre serce prostego człowieka. Wytrych, choć ma za sobą przeszłość przestępcy, potrafi się poświęcać dla innych, a stary Trzygwóźdź ratuje przed śmiercią swojego naturalnego wroga - policjanta Grondina. Ale dzięki tej przekorze twórców, celowej niespójności, "Krzyk ludu" nie popełnia najbardziej powszechnych grzechów, do których przyzwyczaiła nas większość polskich twórców współczesnego komiksu historycznego: grzechu banału, łopatologicznej wizji wydarzeń, sztucznych bohaterów, których dialogi przypominają kwestie ze szkolnych apeli z okazji kolejnego święta państwowego.

W "Krzyku ludu" warstwy językowa i plastyczna są równoważne. W oryginale postaci posługiwały się różnymi francuskimi dialektami i kodami środowiskowymi. Tłumacze postanowili zastąpić je (z powodzeniem) gwarą warszawską, pomieszaną z więzienną grypserą.

Vautrin i Tardi pokazują także, że komiks doskonale nadaje się do budowania wielowątkowych, epickich narracji historycznych, choć do tej pory nie mieliśmy na polskim rynku zbyt wielu przykładów, które by to potwierdzały. I warto pamiętać, że narracja filmowa i literacka dzieje się w czasie, komiksowa - w przestrzeni. Na jednej planszy, możemy więc symultanicznie przedstawić kilka wydarzeń, z udziałem różnych bohaterów, bez szkody dla naszej percepcji. Autorzy wykorzystują fakt naturalnej wielowątkowości komiksowego medium. "Prawda jest jak słońce, gdy się patrzy wprost na nie, widać tylko czarną plamę" - mówi w jednej ze scen komiksu inspektor Grondin.

"Krzyk Ludu" jest dowodem na to, że komiks historyczny może zmienić nasz sposób myślenia o przeszłości, o ile jego autorzy nie patrzą na dzieje jak na słońce.

Krzyk Ludu, Jean Vautrin (scenariusz) Jacques Tardi (rysunki), przeł. Maria Mosiewicz, Egmont Polska, Warszawa 2010.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2010