Odczynianie. Felieton Zuzanny Radzik

Warszawa, kiedyś opieszała w pamiętaniu swojego pierwszego powstania, trochę się poprawiła: są rozdawane na pamiątkę papierowe żonkile, od niedawna nawet syrena i bicie dzwonów w okolicznych kościołach.

15.04.2022

Czyta się kilka minut

Fot. GRAŻYNA MAKARA /
Fot. GRAŻYNA MAKARA /

Wrócili. Kwiecień na Muranowie jak kiedyś, przed zarazą. Grupa młodzieży w zbyt ciepłych kurtkach i identycznych zimowych butach, modnych w kraju bez srogiej zimy. – Chodźcie, opowiem o Feni – mówi przewodnik izraelskich licealistów gdzieś między Stawkami a Niską. Ja prowadzę rower do serwisu, bo wiosna, a on ich w stronę bunkra Anielewicza. Przystaję na chwilę, ale szybko ruszam, by nie przestraszyć ich swoją uwagą. Ileż razy chciałam do tych wycieczek serdecznie zagadać, zawsze rezygnując, by nie wprowadzać zamieszania, nie przeszkadzać. To ich czas na rytuał pamięci.

Ten moment kwietnia w dzielnicy po getcie zawsze był właśnie taki. Dni między datą wybuchu powstania z łacińskiego kalendarza i izraelskim Dniem Pamięci o Zagładzie gęste od odwiedzających, wspominających, przycupniętej w bramach i na murkach zasłuchanej młodzieży z różnych stron świata. Troszkę nie u siebie są mieszkańcy w tym czasie, ale czy kiedykolwiek są zupełnie u siebie? Dzielnica, która jest zielona i pełna śpiewu ptaków, trochę jak cmentarz, co zauważyła Elżbieta Janicka, pisząc kiedyś grubą książkę o tej przestrzeni i oznaczaniu w niej pamięci. Zieleń i ptaki służą i zmarłym, i żywym – zanotowała. Zastanawiałam się potem tyle razy, czy nie za dobrze mi się żyje na tym cmentarzu.

Warszawa, kiedyś opieszała w pamiętaniu swojego pierwszego powstania, trochę się poprawiła: są rozdawane na pamiątkę papierowe żonkile, od niedawna nawet syrena i bicie dzwonów w okolicznych kościołach.

Tyle że siedemdziesiąta dziewiąta rocznica mija przysłonięta naszym skupieniem na wojnie obecnej. Opowieści o niewiarygodnym okrucieństwie – zdominowane oglądaniem go we własnym telefonie, w czasie rzeczywistym. Teraz. Ten wysiłek, by oddać ofiarom twarze, nazwiska, głos w opowieści, który praktykowaliśmy przez lata, mówiąc o dawnym ludobójstwie, teraz przychodzi natychmiast, gdy zdjęcia z Buczy splatają się z opowieścią bliskich ofiar. Też mają twarze, bliskich, przyjaciół.

Jak bardzo bym chciała wrócić do czasu, gdy zajmowały mnie tylko cienie dawnej wojny i splątane przez nią losy. Żeby to robić codziennie, zawodowo, unikam szczegółów. One i tak przyjdą, gdy staniesz znów z grupą gości w miejscu zagłady, gdy ktoś znów podzieli się wspomnieniem dalekiego wujka z obozu pracy w Skarżysku-Kamiennej, albo gdy obiad z zaprzyjaźnioną starszą panią przerwie nagle jej wspomnienie o marszu śmierci. Naleśniki i strach, prawie osiemdziesiąt lat później. Wojny i ludobójstwo mają bardzo długi, mroczny cień. Minie w tym roku osiemdziesiąt lat od tamtego dnia, gdy Aarona rozdzielono z młodszą siostrą. Zmarł niedawno, więc już nie muszę się przyglądać jego oczom, gdy się zastanawia, co stało się z jego siostrą, kiedy on uciekł przed transportem do Treblinki. Nie chciał sobie wyobrażać, a może się tylko nie dzielił. Czy mamy prawo nie chcieć wiedzieć dokładnie?

To napięcie między chronieniem siebie a koniecznością słuchania świadków i czytania świadectw. Koniecznością płynącą z dziwnego obowiązku wobec nich czy z przekonania, że to coś da nam wszystkim. Że będziemy umieli wyciągnąć wnioski i być od tego lepsi, uważniejsi. Może trzeba przekuwać przerażenie w zadania, by nie zastygnąć w stuporze? Może myśleliśmy, że odczynimy tym groźbę, iż to jest zwyczajnie ludzkie, a zatem znów możliwe?

W długim mrocznym cieniu stoi też drugie pokolenie. Na czym to według niej polega? – spytałam przyjaciółkę. – Może na wyrastaniu w przekonaniu – odpowiedziała zamyślona – że w każdej chwili wszystko i wszystkich można stracić. Że jest to najzupełniej możliwe. No i że wiesz, co i jak należy spakować, żeby szybko wyjść i nigdy nie wrócić.

Podwójny jest ten kwiecień, myślą w przeszłości i w teraz. W tych mieszających się planach jest niepokój o to, co to znaczy być świadkiem. „Jesteśmy sąsiadami i świadkujemy, co zmienia nas na zawsze. Nie przerywając naszego życia” – napisała Inga Iwasiów. Boję się świadkowania, o którym już tyle napisano. Nasze będzie z innej technologicznie epoki, nie z fizycznej bliskości. Nawet nie z prasowego zdjęcia. Ale nagle przypomina się daleka ciotka, która najpierw twierdziła, że nie widziała Żydów prowadzonych przez jej miasteczko na deportację do Bełżca. „Miałam małe dziecko, mąż w partyzantce” – mówiła, a ja słyszę siebie dziś: wiosna, remont, praca… Dopiero następnego dnia przyznała, że widzi ich zawsze, gdy nie może spać. W dniu naszej rozmowy też, gdy obudziła się o czwartej nad ranem.

Zasnęłam wczoraj i wstałam z kadrem twarzy jemeńskiego szesnastolatka umierającego po białoruskiej stronie drutu na tej gorszej, nieprzekraczalnej części granicy. Uciekającego przed mniej znanym, mniej bliskim złem. Smutnej prawdy, że to tu, teraz, my, nasi, nasza granica – nie odczynię niczym. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2022