Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Jak w potrząsanym sicie pozostają śmieci, tak ułomność człowieka w jego mowie. Jak naczynia gliniane wypala się w ogniu, tak człowiek się sprawdza poprzez myślenie. Troskę o drzewo poznaje się po jego owocach, a po mądrym rozumowaniu – serce człowieka. Nie chwal człowieka, zanim się wypowie, bo sprawdzianem ludzi jest ich mowa”.
Ten sam wątek podjął Jezus: „Dobry człowiek z dobrego skarbca swojego serca wydobywa dobro, a zły ze złego skarbca wydobywa zło. Jego usta mówią przecież to, czym jest przepełnione serce”.
Człowiek jednak tak potrafi przecedzić wszelkie informacje, że słyszy tylko to, co mu odpowiada. Jeśli tylko może sobie na to pozwolić, to gwałtownie, jeśli nie, to po cichu odrzuca obce mu podejście do spraw życia i śmierci, ale też odrzuca człowieka, który głosi takie niedorzeczności. Zawsze też na podorędziu mamy argument nie do zbicia: „Bo ja tak myślę! Tak uważam! Bo ja tak lubię! Bo zawsze tak było!”. Tą sprytną sztuczką posługujemy się przez siedem dni tygodnia, ale szczególnie mocno wykorzystujemy ją w niedzielę.
Dlatego Jan od Krzyża w „Nocy ciemnej” pisze, że „początkujący”, czyli chcący poważnie traktować wiarę, przede wszystkim powinni krytycznie przypatrzeć się temu, co w życiu religijnym uważają za najprawdziwsze, najszczęśliwsze, najpiękniejsze, czego panicznie boją się utracić i czego za wszelką cenę będą bronić, o co też gorąco proszą Boga. Pisze ten doktor Kościoła, czyli nauczyciel wiary i poeta, że zwykle „początkujący czują się pełni zapału i gorliwości w rzeczach duchowych i ćwiczeniach pobożnych”, co oczywiście sprawia im wielką, duchową satysfakcję. Niestety, owe ekstazy potrafią rodzić „pewien rodzaj ukrytej pychy, skutkiem której zaczynają oni nabierać niejakiego zadowolenia z samych siebie i ze swoich uczynków, mimo iż prawdą jest, że rzeczy święte same z siebie rodzą pokorę”. Tacy neofici mylą misyjną gorliwość z agresją i nachalnie terroryzują, kogo dopadną, zamęczają siebie i innych niekończącymi się nabożeństwami, postami, pielgrzymkami itp. i wreszcie nienawidzą każdego, kogo uznają za mało uduchowionego czy wprost heretyka. Jak wyjść z takiego zaplątania?
Przed nami Wielki Post, warto go zacząć od ustalenia: kto jest moim nauczycielem wiary? Gdyż dopiero „należycie wykształcony będzie jak jego nauczyciel”. Bardziej niż o żołądek, zadbajmy o głowę. ©