Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Matka Polka. Matka kwoka. Matka alkoholiczka. Matka pracoholiczka. Matka „włóż szalik”, „masz tu ciepłe skarpetki”. Matka wiecznie zatroskana (wszystkie sprawy są dramatycznie ważne). Matka – nic z dzisiejszych czasów nie rozumie. Matka – „ja się jej wstydzę”. Matka – niezrównoważona psychicznie. Matka o zmiennych nastrojach. Matka dyktator. Matka leseferystka. Matka – „ten chłopak / ta dziewczyna nie jest dla ciebie”. Matka – „ty spełnisz moje marzenia, zrealizujesz ambicje”. Matka – do wszystkiego się wtrąca i poucza. Matka – nie da się z nią rozmawiać. Matka awanturnica. Matka lwica (rozszarpie każdego, kto coś ma przeciw jej dziecku). Matka hipochondryczka. Matka chorowita. Matka – zdrowa jak koń, nie do zdarcia. Matka – „ja tak się dla ciebie poświęcam”. Matka – „ja też mam prawo mieć swoje życie”. Matka – „mów pacierz, idź na mszę, do spowiedzi, na religię”. Matka – „kiedy dorośnie, sam sobie wiarę / niewiarę wybierze”. Młoda matka. Matka – starsza pani. Matka – starość, amnezja, niedołężność, pretensje. Matka – bankomat… I tak dalej aż do „Matka bohaterka” i „wyrodna matka”. Niczego nie wymyśliłem, wszystkie je spotkałem.
Z żadnym rzeczownikiem nie kojarzy się tak wiele przymiotników. I nie ma sensu się przed tym bronić, bo wyjątkowo ważna jest dla każdego, nawet jeśli nie każdy chce się z tym pogodzić, nawet wtedy, gdy wzajemne relacje nie układają się najlepiej. W życiu każdego, nawet nieznana – jest ważna.
CZYTAJ TAKŻE
Zauważcie, najstarsza chrześcijańska tradycja wyrażona w Składzie Apostolskim („Wierzę w Boga”), którego najstarszy zachowany rękopis pochodzi z III wieku, ale genezę tekstu widziano w nauczaniu Apostołów, przyjmuje, że Bóg, stając się człowiekiem, otrzymał wszystko, co w Nim było człowieczego (ciało, więc wszystkie komórki, wygląd itd.) od Matki – bowiem z niej się narodził, a „począł się z Ducha Świętego”.
Tyle kojarzonych ze słowem „matka” przymiotników, tyle opisów relacji matka– –dziecko tłumaczy nieporównywalność tej relacji. Relacji niekiedy trudnej, którą komplikują tworzone przez kolejne epoki kulturowe schematy, jakże często odklejone od rzeczywistości wzorce.
Temat tego numeru „Tygodnika” zainspirował mnie do obejrzenia raz jeszcze genialnego filmu Pawła Łozińskiego „Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham”. Uczestnicząc w zmaganiach (autentycznych, bo dialogi nie były wcześniej napisane) tamtych trojga: filmowych matki i córki oraz autentycznego, znakomitego terapeuty, schodzimy do własnego wnętrza i odkrywamy, jak prosta relacja matka– –dziecko może być powikłana i ile może sprawiać (niepotrzebnego) cierpienia. No i że nie musiało to trwać na wieki wieków. Jeśli dobrze zrozumiałem, film się kończy dyskretnym happy endem.
CZYTAJ TAKŻE
ROZMOWA Z MIRĄ MARCINÓW, FILOZOFKĄ I PISARKĄ: Doświadczenie relacji matki i córki jest tak indywidualne, że tylko opowiadając o nim osobiście możemy przedstawić coś, co nie jest kulturowym wymysłem >>>
Wiele razy widziałem, jak śmierć (mamy) zmienia sposób widzenia tych spraw, jak łagodzi żale i wreszcie pomaga zrozumieć. Dawniej, za jej życia, wysłuchiwałem opowieści pełnych żalu i pretensji. Teraz one kompletnie znikają. Powraca pamięć dobra, jakiekolwiek ono było. Czy naprawdę trzeba z tym czekać aż na śmierć? Bukiet niezapominajek (rosną bujnie o tej porze) na Dzień Matki nie rozwiąże problemów, ale może być dobrym początkiem. Byleśmy się nie bali i pogodzili z tym, że matka, nawet jeśli nie wiem jak trudna, jest – i jest najważniejsza. ©℗