Niewinny czarodziej

Zadara poszukuje śladów tożsamości nieortodoksyjnej. Pokazanej na scenie wspólnocie obca jest narodowa przemoc i zacietrzewienie. Za to świetnie umie się ona bawić przy ognisku.

17.02.2014

Czyta się kilka minut

Sylwia Boroń w spektaklu Michała Zadary / Fot. Natalia Kabanow / TEATR POLSKI WE WROCŁAWIU
Sylwia Boroń w spektaklu Michała Zadary / Fot. Natalia Kabanow / TEATR POLSKI WE WROCŁAWIU

W „Dziadach” krzyżują się dwie pasje Michała Zadary. Po pierwsze: klasyka. Zadara nieraz udowodnił, że ma do klasyki niezwykłe ucho; w inscenizacjach takich jak „Ksiądz Marek”, „Wesele”, „Fedra” czy „Odprawa posłów greckich” niewyszukane pomysły inscenizacyjne i natężona, uważna lektura tekstów dawały niezwykłe owoce. Wrocławskie „Dziady” najwięcej wspólnego mają z „Odprawą”: w obydwu przypadkach wyjściowym – prowokującym – pomysłem była decyzja, by tekst potraktować jako integralną całość i wystawić bez skrótów. Tymczasem zaprezentowano części I, II i IV Mickiewiczowskiego arcydzieła; część III i fragmenty Zadara ma przygotować w kolejnych latach, tak że w 2016 r. będziemy mogli – po raz pierwszy w historii, jak się reklamuje teatr – obejrzeć „Dziady” w całości.

Druga rzecz, która w „Dziadach” „leży” Zadarze, to temat narodowy. Chodzi zatem nie tylko o klasykę, ale o klasykę polską, narosłą rozmaitymi interpretacjami i legendami, przez które Zadara umiejętnie przedziera się do tego, co można nazwać pierwszą, niewinną, nieobarczoną przesądami lekturą tekstu. „Trzeba pokazać całość tekstu, by dowiedzieć się, o czym w gruncie rzeczy są »Dziady« – mówił reżyser w przedpremierowych wywiadach. – Jest to dramat, w którym nie ma słowa o II wojnie światowej, obozach, łagrach, Katyniu, komunizmie, marcu ‘68 i katastrofie smoleńskiej. Ale żeby to zobaczyć – trzeba »Dziady« przeczytać”.


NATRĘTNY GUSTAW

Zadara przygotowywał się do inscenizacji ponad trzy lata. Przed premierą udzielił szeregu wywiadów, napisał kilka felietonów – i ten materiał jest lekturą niezwykle ciekawą, świadczącą o samodzielnym podejściu do tematu. Co jednak najistotniejsze, słowa Zadary mają odzwierciedlenie w inscenizacji. Najważniejsza strategia to lektura naiwna, w której chodzi o trzeźwe, pierwsze, infantylne sondowanie dramatu, o przedarcie się do najprostszych komunikatów wysyłanych przez tekst. Oto próbka: „Część IV to rodzaj psychoanalizy upiora – wiwisekcja schizofrenika, który zwariował z powodu miłości i popełnił samobójstwo”.

Gustaw grany przez Bartosza Porczyka przypomina bardziej włóczęgę niż kandydata na bohatera narodowego. Jest krzykliwy, agresywny, nadpobudliwy; kiedy wtargnie do domu księdza, sterroryzuje towarzystwo, będzie się miotał, rozrzucał książki, przygrywał sobie na pianinie, śpiewał. Jest opętany namiętnością, jednak nie w sposób górny. Jego dwugodzinna spowiedź ma znamiona natręctw, które każą mu wciąż na nowo i w najmniejszych detalach rozpamiętywać zaszłe sprawy.

Porczyk gra brawurowo; dzięki niemu przedstawienie IV części „Dziadów” jest prawdziwą inicjacją w tekst: piękny, wzruszający, a jednocześnie na swój sposób trzeźwy, prosty i przejrzysty, wszak miłość, którą rozpamiętuje Gustaw, przy całej skali namiętności jest również zwykła i potoczna. Kiedy swą spowiedź Gustaw doprowadza do końca – na scenę wychodzą milczący zmarli i rozpoczynają ucztę. „Przywróć dziady!” – wykrzykuje do księdza Gustaw.


DWIE IRONIE

„W »Dziadach« ciągle się mówi o różnych umarłych, trupach, upiorach, grobach – i to umarli, zgodnie z tytułem, są głównym tematem tego dzieła”. Scenerią pierwszej części jest las, w drugiej znajdujemy się w kaplicy na jego skraju. Panuje mrok. Chór młodzieńców to banda młodych, podchmielonych osiłków, którzy maluchem, przy dźwiękach dyskotekowej muzyki wjeżdżają między drzewa, by uczestniczyć w ekscentrycznej imprezie z duchami. Las – szereg monumentalnych pni drzew – zjeżdża z nadscenia; po chwili na scenę opadają puste butelki, kartony i inne śmieci, wszak tak właśnie wygląda las współczesny.

Nie chodzi o to, że „Dziady” Zadary dzieją się dzisiaj – chodzi tu raczej o to, by dostrzec wpisaną w tekst romantyczną ironię i odpowiedzieć jej ironią dzisiejszą. Także w wymiarze teatralnym: po tej stronie znajdują się lalki baranka, motylka czy drapieżnego ptactwa, które – skoro w tekście występują – muszą wystąpić także na scenie, dostępnymi jej siłami i środkami. Kluczem do tekstu często jest zatem dosłowność, na przykład wtedy, gdy Zadara zawiesza na linie Dziewczynę – skoro, zgodnie z tekstem, nie może dotknąć ziemi – i pozwala jej poczęstować się papierosem.

Nie chodzi o wyśmianie obrzędu, przeciwnie: Zadara do rzeczy podchodzi z powagą. Traktuje jednak Mickiewicza jak człowieka inteligentnego, zafascynowanego pogańskim obrzędem, a jednocześnie umiejącego zdobyć się na dystans. Dystans jest tu sprawą teatru, bo w końcu – i o tym Zadara nie pozwala zapomnieć – jesteśmy na scenie i w roli duchów występują aktorzy. Cały obrzęd pozbawiony jest zatem wzniosłości, uderza jego prowizoryczność i mizerność (świetny rozedrgany, kabotyński Guślarz Mariusza Kiljana), bliżej jesteśmy estetyki horroru, i to takiego pośledniej klasy.

Zarazem Zadara nie traci z oczu tego, że obrzęd jest wyrazem ludzkich pragnień i potrzeb, wyrazem wiary w świat nadprzyrodzony – nie tylko pogańskiej, ale szerzej: religijnej, także dzisiejszej, choćby katolickiej. Za pojawieniem się duchów kryją się ludzkie dramaty, także niewypowiedziane, których możemy się jedynie domyślać, jak wtedy, gdy w przejmującej scenie pasterka – kobieta zamężna i z dziećmi – nie odpowiada na pytanie, co łączy ją z widmem. To właśnie ironia, dosłowność, tautologia i dystans – narzędzia, którymi Zadara umiejętnie operuje – pozwalają zbliżyć się do tekstu i potraktować go na serio.


PRZY OGNISKU

„W I części się nie mówi o Polsce, w II części się nie mówi o Polsce i w IV części się nie mówi o Polsce” – stwierdza reżyser. Zaraz jednak dodaje, że „jeśli »Dziady« mają definiować polskość, to jest to polskość dzika, łamiąca zasady, pełna okropieństw i szału, erudycyjna i ludowa, przede wszystkim – niejednolita”, deklarując: „taką polskość jestem w stanie zaakceptować i nawet celebrować”.

Inscenizacja „Dziadów” Zadary jest zatem projektem archeologicznym, poszukiwaniem śladów tożsamości nieortodoksyjnej i przeciw-narodowej, która – jeśli wziąć ją na poważnie – pozwala postawić różnorodność i wywrotowość w miejsce tego, co spójne i uniwersalne. Pokazanej na scenie wspólnocie obca jest przemoc i zacietrzewienie, w zamian świetnie umie się bawić przy ognisku. Czy jest to projekt tylko postulatywny, czy znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości? – z tym pytaniem zostawia nas przedstawienie. Tak czy owak „Dziady” Zadary to projekt polityczny: pozbawiony publicystycznych deklaracji, wyłaniający się po prostu z rzetelnej, inteligentnej lektury dramatu Mickiewicza.

Zadara w „Dziadach” wraca do szczytowej formy. Zespół Teatru Polskiego po raz kolejny udowadnia, że umie sprostać największym wyzwaniom. A Teatr Polski pod dyrekcją Krzysztofa Mieszkowskiego potwierdza reputację najciekawszej sceny w Polsce.


Za rok III część „Dziadów” Zadary – czekam z niecierpliwością. 


Adam Mickiewicz „Dziady, części I, II, IV oraz wiersz »Upiór«”, reżyseria: Michał Zadara, dramaturgia: Daniel Przastek, scenografia: Robert Rumas, kostiumy: Julia Kornacka i Arek Ślesiński, światło i wideo: Artur Sienicki, muzyka: Maja Kleszcz i Wojciech Krzak, premiera w Teatrze Polskim we Wrocławiu 15 lutego 2014 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk teatralny, publicysta kulturalny „Tygodnika Powszechnego”, zastępca redaktora naczelnego „Didaskaliów”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2014