Nieświęta gorliwość

Prorok Jeremiasz mówił: „Pan przemówił do mnie następującymi słowami (…) Czynię cię dziś umocnionym miastem, żelazną kolumną, murem ze spiżu przeciw całemu krajowi, królom Judy, jego książętom, kapłanom i ludowi ziemi.

28.01.2019

Czyta się kilka minut

Będą walczyć z tobą, ale cię nie pokonają, gdyż Ja jestem z Tobą – wyrocznia Pana – żeby cię bronić”. Bywa jednak tak, że ci, którym prorok się sprzeciwia i których napomina, też powołują się na tego samego Boga, w imię którego prorok występuje. Doświadczył czegoś takiego Jezus: „A przechodzący [obok Ukrzyżowanego] szydzili z Niego. Potrząsali głowami i mówili: »Ty, co burzysz świątynię i w trzy dni ją odbudowujesz, wybaw sam siebie! Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża!«. Podobnie szydzili wyżsi kapłani, nauczyciele Pisma i starsi. Mówili: „Innych wybawiał, a sam siebie nie może wybawić! Jest królem Izraela. Niech zejdzie teraz z krzyża, to Mu uwierzymy! Zaufał Bogu, niech Go teraz wybawi, jeśli Go kocha! Powiedział przecież: »Jestem Synem Bożym«”. Między jednymi i drugimi zachodzi jednak różnica. Prawdziwy prorok czy wyznawca za wierność swemu Bogu gotów jest płacić własnym życiem. Fałszywy wyznawca zrobi wszystko, żeby tę zapłatę uiścił kto inny. Czasami jeden człowiek, czasami miliony ludzi. Coś podobnego przydarzyło się rodakom Jezusa.

Początek wizyty Jezusa w rodzinnym mieście dobrze rokował. Zebrani w synagodze z zachwytem słuchali jego komentarza. Wszystko się odmieniło, kiedy słuchaczom Jezusowa interpretacja Biblii wydała się heretycka: wystarczający powód, aby głoszącego tak zdrożne nauki chcieć, zgodnie z Pismem, unicestwić. „Wszyscy w synagodze (…) zawrzeli gniewem. Zerwali się, wyrzucili [Jezusa] z miasta i chcąc Go strącić w przepaść, wyprowadzili na szczyt góry, na której ich miasto było zbudowane. Lecz On przeszedł pomiędzy nimi i oddalił się”. Jak widać, stając do walki w obronie wiary i tradycji, godności i honoru, ojczyzny, Boga i Kościoła, w tym walecznym zapale łatwo przychodzi niszczyć właśnie to, co chce się ocalić.

Wynika stąd, że same deklaracje nie wystarczą: nie wystarczy np. wymalowanie na transparentach czy ubraniach Chrystusa z papieską tiarą na głowie albo ostentacyjne przebieranie paciorków różańca, żeby nasze działania nabrały chrześcijańskiego charakteru – stały się czynami Boga. Oczywiście nie wystarczy również wymazanie imienia Bożego z tychże transparentów albo sporządzenie nowych ze wzniosłymi hasłami humanistycznymi, by przez samo to działania stały się wyrazem humanizmu. Paweł Apostoł mówi: „Teraz więc trwają wiara, nadzieja i miłość – te trzy. Z nich zaś największa jest miłość”. Miłość, czyli co? A może nie co, tylko kto? Bóg, owszem, ale nigdy sam jeden, zawsze z ludźmi, z całym stworzeniem. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2019