Nieogarnięta

Jak wiele z nas, bohaterka tego filmu żyje w życiowej prowizorce, między dzwoniącą komórką a krzyczącym dzieckiem, kolejnym toksycznym związkiem a naiwnymi planami na przyszłość.

27.09.2011

Czyta się kilka minut

Roma Gąsiorowska jako Kinga, tytułowa bohaterka filmu "Ki" / fot. materiały dystrybutora /
Roma Gąsiorowska jako Kinga, tytułowa bohaterka filmu "Ki" / fot. materiały dystrybutora /

Polskie kino od lat cierpi na deficyt wiarygodnych i pełnokrwistych postaci kobiecych. Wychodzi wreszcie taki portret i to, o dziwo, spod męskiej ręki - cenionego młodego dokumentalisty Leszka Dawida i jego współscenarzysty, Pawła Ferdka. Lecz oglądając ich wspólne debiutanckie dzieło, którym jest film "Ki", jedna rzecz narzuca się już od pierwszego ujęcia: nie byłoby ani filmu, ani tak barwnej roli tytułowej, gdyby nie nagrodzona w Gdyni kreacja Romy Gąsiorowskiej, porównywanej na niedawno zakończonym festiwalu w Wenecji do Shirley McLaine. Aktorka, obsadzana dotychczas w jednowymiarowych i drugoplanowych rolach charakterystycznych, wciela się w rolę młodej samotnej matki, której wszystko wymyka się spod kontroli.

"Nieogarnięty", "nieogarnięta" - irytuje kariera niektórych słów we współczesnej potocznej polszczyźnie. Jednakże określenie to wyjątkowo przystaje do Ki, dziewczyny, która ma nadzwyczajną zdolność stwarzania wokół siebie chaosu. Już sama skrótowa forma imion, którymi bohaterka pseudonimuje siebie i swoich bliskich ("Ki", czyli Kinga, "Pio" - Piotrek, "Miko" - Mikołaj), obrazuje naskórkowość i pośpiech dominujące w kontaktach. Notoryczne zdrobnienia typu "kaska" czy "pracka" zdradzają pocieszny infantylizm, ale i prawdziwy dramat bohaterki, która nie umie się odnaleźć w dorosłym świecie, mając na głowie całkiem dorosłe problemy. Filmowa Ki żyje na skróty, w ciągłym biegu, w nieustającej życiowej prowizorce, rozdarta pomiędzy dzwoniącą komórką a krzyczącym dzieckiem, pomiędzy kolejnym toksycznym związkiem a odklejonymi od realiów planami na przyszłość.

Bardzo łatwo taką postać wyszydzić: ot, niespełniona artystka, niedorobiona feministka, istota życiowo nieporadna, uczepiona innych jak powój, na każdym kroku kompromitująca się w swoich dziecinnych próbach brania życia za rogi. Naiwnie pyta mężczyzny, co to znaczy "Ezbollah" - wszak w głowie jej tylko fatałaszki, tudzież nocne balangi z przyjaciółkami. Jeśli już udaje się gdzieś Ki na chwilę zatrudnić, by utrzymać siebie i małego synka, pracuje przede wszystkim swoim ciałem - jako modelka pozująca nago studentom ASP albo tancerka go-go w nocnym klubie. Nic dziwnego, że nawet dyrektor lokalnego ośrodka opieki społecznej (Krzysztof Globisz) postrzega naszą bohaterkę przez prymat jej cielesności.

Dziewczęcym wdziękiem Ki potrafi wręcz sterroryzować otoczenie, począwszy od ludzi zupełnie przypadkowych, a skończywszy na znajomych, jak jej milczący sublokator (Adam Woronowicz). Z cudzej pomocy bohaterka czerpie nieustannie, usprawiedliwiona samotnym macierzyństwem. Ot, matka-kukułka podrzucająca dziecko komu popadnie. A może raczej barwny ptak-nielot, który chciałby szybować wysoko, ale proza codzienności nieustannie ściąga go w dół.

"Ma dużo fantazji, energii, ale bardzo szybki cykl zużycia" - tak w wywiadzie opisuje swoją bohaterkę jeden ze współscenarzystów. Na czym więc polega siła skromnego filmu "Ki"? Niwelując pewne fabularne uproszczenia, jego twórcom udaje się przekonać nas nie tylko do tej drażniącej czy żałosnej w wielu momentach postaci, ale i do całego przedstawionego świata, który z niej właśnie zasysa swoją energię. Albowiem Ki w swojej krzykliwej niezgodzie na dorosłość i nieporadnej krzątaninie wydaje się w gruncie rzeczy dojrzalsza niż większość otaczających ją, nawet tych pozornie "ogarniętych", ludzi. "Archetypiczna matka uwiązana przez swoją funkcję gatunkową" - tak definiuje Ki jej koleżanka w swojej akademickiej rozprawie o współczesnej kobiecie. Zepchnięta w tę rolę trzydziestolatka zrobi wszystko, by jej sprostać, a jednocześnie ocalić choć trochę z prawdziwej siebie.

I na takim godzeniu sprzeczności opiera się dramat wielu współczesnych "Ki". Również tych znacznie lepiej ustawionych życiowo niż bohaterka filmu Dawida.

"Ki" - reż. Leszek Dawid, scen. Paweł Ferdek, Leszek Dawid, zdj. Łukasz Gutt, wyst. Roma Gąsiorowska, Adam Woronowicz, Krzysztof Ogłoza, Sylwia Juszczak, Barbara Kurzaj, Agnieszka Suchora, Krzysztof Globisz i inni. Prod. Polska 2011. W kinach od 30 września.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2011