Nie tylko katedry płoną

Każdego dnia średnio dwa kościoły we Francji padają ofiarą wandali lub złodziei. A inne sypią się ze starości, bo nie ma pieniędzy na renowację.
z Paryża

21.09.2020

Czyta się kilka minut

Kościół św. Pawła w Corbeil pod Paryżem spłonął z niewyjaśnionych dotąd przyczyn na początku lipca tego roku. / KASIA STREK / KASIA STREK
Kościół św. Pawła w Corbeil pod Paryżem spłonął z niewyjaśnionych dotąd przyczyn na początku lipca tego roku. / KASIA STREK / KASIA STREK

Telefon zadzwonił o 6.30 rano. – Budzę się, podnoszę słuchawkę. Myślałem najpierw, że ktoś z parafii. Ale nie, słyszę nieznany głos. Byłem w szoku – ks. Andrzej Barnaś, proboszcz parafii pw. św. Pawła w Corbeil-Essonnes pod Paryżem, zawiesza głos. O wybuchu pożaru dowiedział się, kiedy na miejscu byli już strażacy – wezwał ich o świcie sąsiad, którego obudził hałas płonących krokwi.

Jeszcze dziś – dwa miesiące po pożarze – wnętrze kościoła wygląda jak po przejściu huraganu. Jedne na drugich leżą pokotem zwęglone drewniane dachówki oraz stosy krzeseł. Runęło całe drewniane poszycie dachu – teraz pokryto go prowizorycznie niebieską plandeką.

Gorzej jest jeszcze z zakrystią, skąd ogień rozprzestrzenił się na cały ponadstuletni kościół. Po podłodze walają się niemal doszczętnie spalone szczątki ksiąg parafialnych. Meble, szaty, księgi liturgiczne i wszystko, co składa się na wyposażenie zakrystii, obróciło się w popiół.

Skąd ogień w budynku? Ks. Andrzej rozkłada ręce: – Nie mam żadnych oficjalnych informacji z policji, nie chcę spekulować.

Lokalny dziennik „Le Parisien” napisał, powołując się na anonimowe źródła policyjne, o ulatnianiu się gazu z pobliskiego squatu. Tyle że – jak podkreśla w rozmowie z nami ksiądz Barnaś – w pobliżu nigdy nie było squattersów.

Ksiądz przyznaje, że w kościele znajdował się minipalnik gazowy do przygotowania kadzidła. Czy mógł komuś posłużyć do podpalenia? To znów tylko hipoteza. Dość mocne przesłanki wskazują natomiast na dokonanie rabunku przed przybyciem straży na miejsce zdarzenia. Strażacy uratowali z kościoła Najświętszy Sakrament oraz prawie wszystkie obrazy i figury.

Jak mówi proboszcz, zaginęły jednak dwa cenne przedmioty: relikwie błogosławionych męczenników z Pariacoto, Zbigniewa i Michała – oraz ikona Matki Bożej. A były w bezpiecznym miejscu, poza zasięgiem pożaru, więc same nie mogły spłonąć.

W tej sprawie pozostaje wiele pytań. Pewne jest to, że podparyska świątynia miała chwilę przed opisywanymi faktami nieproszonych gości. Świadek, który zaalarmował strażaków, zeznał, że dwie godziny przed pożarem widział osoby próbujące bezskutecznie włamać się do dawnej salki katechetycznej kościoła. Z kolei dwa lata temu na jego ścianie ktoś namazał sprayem po francusku – i to dwukrotnie – obraźliwe napisy pod adresem księży. Sprawców nie rozpoznano.

W budynku nie było instalacji przeciwpożarowej ani alarmu przeciwwłamaniowego. – To mały podmiejski kościół, nie stać nas na taką ochronę. W ciągu ostatnich lat były próby włamań, więc mój poprzednik, przy pomocy parafian, wstawił kraty w oknach od głównej fasady – tłumaczy ks. Barnaś.

W parafii pw. św. Pawła odbywały się msze po francusku i po polsku, w niedzielę świątynia gościła do 200 osób. To dużo jak na francuskie warunki. Wśród wiernych oprócz Polaków wielu było mieszkańców Francji pochodzących z krajów afrykańskich.

Ks. Barnaś opowiada: – Wiadomość o pożarze wszystkich tutaj poruszyła. Zadzwonił do mnie nawet sąsiad wyznania muzułmańskiego z wyrazami wsparcia i zaoferował nam pomoc.

Proboszcz martwi się o środki na odbudowę, bo nie może się spodziewać wsparcia z kasy publicznej. Świątynię w Corbeil wzniesiono w 1911 r. Zgodnie z francuskim prawem budynki kościelne wzniesione po 1905 r. należą do Kościoła, w przeciwieństwie do tych zbudowanych wcześniej, które są własnością państwa lub samorządów. Tylko te starsze są utrzymywane i restaurowane ze środków publicznych.

Ks. Barnaś może natomiast liczyć na odszkodowanie za pożar od ubezpieczyciela oraz na hojność polskich i francuskich parafian, którzy deklarowali zbiórkę na odbudowę zaraz po pożarze: – Rodacy nie żałują grosza. I ciągle mnie do siebie zapraszają na obiad, więc nie mam szansy schudnąć – śmieje się proboszcz, który pochodzi z diecezji sandomierskiej, a od prawie 20 lat mieszka we Francji.

Ponure statystyki

Opowieść o pożarze pod Paryżem prowadzi nas do dwóch pokrewnych pytań dotyczących Francji. Po pierwsze: jaka jest skala celowego niszczenia i grabieży dóbr kościelnych? Po drugie: jak wiele kościołów we Francji ulega zniszczeniu z powodu braku renowacji i niedostatecznych zabezpieczeń, zwłaszcza przeciw­pożarowych?

Pierwsza kwestia rozgorzała na nowo w następstwie pożaru katedry w ­Nantes, do którego doszło 18 lipca tego roku. Zniszczenia były znaczne: ogień strawił m.in. organy z XVII w. i zabytkowe witraże z zachodniej fasady świątyni. Ze śledztwa wynika, że doszło do celowego podpalenia. Do czynu przyznał się 39-letni Emmanuel A., kościelny wolontariusz, katolik pochodzący z Rwandy, od ośmiu lat osiadły we Francji.

Motywy sprawcy nie są jasne. Media nad Sekwaną upubliczniły jego list do członka władz diecezji napisany niedługo przed pożarem. Emmanuel A. żali się w nim, że nikt z jego otoczenia nie przyszedł mu z pomocą w staraniach o pozwolenie na pobyt we Francji, gdy odrzucono jego wniosek o status uchodźcy. W tym kontekście można interpretować podpalenie kościoła jako desperacki akt człowieka, który stracił nadzieję na zostanie we Francji – sugeruje prasa francuska.

Wypada podkreślić, że dramat z ­Nantes różni się co do przyczyn od pożaru katedry Notre-Dame, gdzie prokuratura już we wstępnym dochodzeniu wykluczyła trop kryminalny. Paryskie śledztwo wciąż trwa i nie doprowadziło dotąd do wykrycia przyczyn zaprószenia ognia (policja wskazuje kilka możliwości, np. awarię instalacji elektrycznej czy niedopałek pozostawiony na terenie katedry w trakcie remontu).

Wracając jednak do Nantes: afera wywołała we Francji dyskusję o tym, czy mamy do czynienia z odosobnionym przypadkiem, czy społecznym zjawiskiem. Jak podało w 2018 r. francuskie MSW: corocznie we Francji dochodzi co najmniej do 600 celowych aktów zniszczenia lub rabunków na 45 tys. świątyń katolickich. Do tego można dodać ponad 200 sprofanowanych cmentarzy. W 2018 r. odnotowano także ponad 50 podpaleń lub prób podpalenia katolickich obiektów kultu.

Jak zauważa francuski świecki Ośrodek Obserwacji Dziedzictwa Religijnego (OPR): liczba odnotowanych wszystkich grabieży i ataków wobec kościołów katolickich wzrosła aż pięciokrotnie w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Wskazywałoby to na gwałtowny wzrost skali zjawiska, jednak różnica wynikać może z tego, że księża coraz częściej zgłaszają przypadki szkód w mieniu kościelnym na policję.

Według francuskiego MSW głównym motywem ataków na świątynie jest wandalizm i chęć zysku. Trudno jest powiedzieć, jak często w grę wchodzi chęć profanacji kultu, ponieważ świeckie prawo francuskie nie uznaje bluźnierstwa za przestępstwo, a zatem nie odnotowuje go jako osobnej kategorii. Co ósmy atak na kościoły policja tłumaczy racjami ideo­logicznymi: najwięcej aktów przypisuje się satanistom, mniej – anarchistom, a na końcu – skrajnym nacjonalistom (malującym np. swastyki na murach).

W odpowiedzi na pytanie „Tygodnika” Edouard de Lamaze, prezes OPR, wyjaśnia: – We Francji kościoły katolickie są z pewnością najbardziej dotknięte ­(celową degradacją i rabunkiem), ale proporcjonalnie w mniejszym stopniu niż synagogi i meczety.

Dla porównania Lamaze podaje, że w tym samym 2018 r. zaatakowano we Francji 27 świątyń protestanckich (na 3 tys. ogółem), 40 meczetów (na 2200) i 37 synagog (na 500).

Kościoły umierają stojąc

Wandalizm i celowe profanacje – to jedno. Ale wystarczy odwiedzić centrum Paryża, by zauważyć, jak wiele zabytkowych świątyń katolickich sypie się po prostu ze starości. Sczerniałe od wilgoci mury, siatki podtrzymujące ściany, wyblakłe freski we wnętrzach... Największymi wandalami nie są rabusie czy sataniści, ale czas. I jego sprzymierzeniec – nierychliwość instytucji lub osób odpowiedzialnych za restaurację tych budowli.

Tak jest nawet w sąsiedztwie siedziby prezydenta – Pałacu Elizejskiego, w bogatej VIII dzielnicy Paryża. Gdy dekadę temu okazało się, że w stołecznym kościele Saint-Philippe-du Roule przecieka dach, a w dodatku na głowę lecą kawałki sklepienia, dziurę załatano tylko prowizoryczną osłoną. Ta prowizorka przetrwała aż osiem lat, kiedy wreszcie merostwo Paryża rozpoczęło trwający do dziś generalny remont świątyni. Z kolei historycy sztuki biją na alarm, że w słynnym Saint-Sulpice – gdzie w ubiegłym roku odbył się uroczysty pogrzeb eksprezydenta Jacquesa Chiraca – zabytkowe malowidła ścienne zanikają niemal z dnia na dzień. Podobne przykłady paryskich świątyń, które są dziś w opłakanym stanie, można by mnożyć.

Tuż koło katedry Notre-Dame, na lewym brzegu Sekwany, stoi jeden z najstarszych kościołów Paryża, ­Saint-­Séverin, zbudowany w stylu tzw. płomienistego gotyku. Już główny portal budowli, nad którym wiszą siatki ochronne, błaga o remont. Wewnątrz nie jest lepiej: malowidło ścienne przedstawiające Ostatnią ­Wieczerzę przecinają wszerz i wzdłuż szerokie bruzdy spowodowane zawilgoceniem ścian.

Wikary z Saint-Séverin ks. Vincent Thiallier tłumaczy „Tygodnikowi”, że w tym przypadku diecezja nie może przeprowadzić renowacji bez zgody władz miejskich. Nawet jeśli zgromadzi fundusze, o co francuskim ubogim diecezjom jest zwykle trudno. Właścicielem świątyni, zbudowanej wszak na długo przed ­graniczną datą 1905 r., jest ­bowiem miasto, a Kościół tylko wieczyście ją użytkuje. Tak więc to właśnie z kas ­samorządowych powinna być finansowana renowacja kościołów. Powinna, ale nie zawsze jest. Czasem we francuskich realiach czekanie na generalny remont ciągnie się przez długie lata.

– W ubiegłym roku przeprowadziliśmy test, z którego wynika, że stabilności szkieletu nic nie grozi. Fasadę, z której jakiś czas temu osuwały się kamienie, zabezpieczyliśmy siatką, ale jej remont nie jest jeszcze planowany. Najwyraźniej nie jest to priorytet miasta, są rzeczy ważniejsze – mówi spokojnie ks. Thiallier.

Na szczęście dla zabytków kościelnych istnieje też mecenat prywatny. Jak tłumaczy wikary, właśnie dzięki wielu prywatnym darczyńcom przeprowadzono remont kaplicy Najświętszego Sakramentu. A teraz rozpoczęła się renowacja kolejnej kaplicy ze zniszczonymi freskami – w połowie finansuje ją miasto, a w połowie prywatna fundacja.

Kto uratuje wiejskie dzwonnice?

Według wspomnianego już Ośrodka Obserwacji Dziedzictwa Religijnego 5 tys. kościołów i kaplic utrzymywanych przez samorządy jest w opłakanym stanie, a 500 spośród nich grozi zawalenie.

Edouard de Lamaze podkreśla, że o ile kościoły zaliczane do rejestru zabytków korzystają z subwencji ministerstwa kultury, to pozostałe świątynie zbudowane przed 1905 r. są zdane na budżety gmin. A te ostatnie, nawet gdyby bardzo chciały, zwykle nie mają środków na utrzymanie wiejskich, wyludnionych (bo wiernych już nie ma) kościołów. Stąd z każdym rokiem popadają one w coraz większą ruinę.

Z kolei Stéphane Bern, znany Francuzom popularyzator historii, a obecnie doradca prezydenta Macrona ds. dziedzictwa kulturowego, zwraca uwagę, że „pożar Notre-Dame był rodzajem elektrowstrząsu, który wydobył na światło dzienne dramatyczną sytuację wielu opuszczonych i zagrożonych ruiną kościołów”. Bern przypomina – na łamach pisma „Revue des Deux Mondes” – że rząd francuski ogłosił zaraz po katastrofie paryskiej katedry w listopadzie 2019 r. plan pod nazwą „Bezpieczeństwo katedr”.

Ale jak znaleźć pieniądze na zabezpieczenie pozostałych mniejszych świątyń przed atakami wandali i nieubłaganym naporem czasu? „Stadion futbolowy i stacja oczyszczania będą zawsze dla miasta ważniejsze od remontu starej kościelnej dzwonnicy” – kwituje Bern.

Co więc robić? Bern proponuje odwołać się do dobrowolnej szczodrości rodaków. Jako prezydencki doradca rozpisał narodową loterię, z której dochód przeznaczany jest na renowację obiektów o historycznej wartości, wśród nich sakralnych, także tych, które nie należą do rejestru zabytków. Pomysł Berna został na ogół dobrze przyjęty. Francuzi, choć statystycznie rzecz biorąc nie chodzą na msze (oprócz ślubów i pogrzebów), lubią odwiedzać muzea i galerie sztuki.

I tutaj kryje się, paradoksalnie, nadzieja dla kościołów. W zlaicyzowanym społeczeństwie, takim jak francuskie, zabytkowe obiekty kultu stają się coraz częściej obiektami paramuzealnymi: ich funkcja sakralna schodzi na dalszy plan. A skoro tak, to może sami obywatele przy wsparciu sektora pozarządowego pospieszą im na ratunek. Nie tylko katedrom, ale też ich uboższym, ale równie pięknym kuzynkom z prowincji. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 39/2020