Nasze marzenie

Jest mroźny, wtorkowy poranek, 20 lutego 2024 r. W centrum Kijowa powoli zbierają się dziesiątki tysięcy ludzi. Za chwilę zaczną się uroczystości, na które zjechali prezydenci i premierzy z całej Europy. Wśród nich przywódcy Polski i Rosji.

24.02.2014

Czyta się kilka minut

Mija 10 lat od chwili, gdy w Kijowie zwyciężyło powstanie przeciw skorumpowanej władzy prezydenta-autokraty Wiktora Janukowycza. 20 lutego to teraz święto państwowe: Dzień Bohaterów Majdanu. Tego dnia, 10 lat temu, na ulicy Instytuckiej ostatnie wierne Janukowyczowi jednostki specjalne milicji dokonały masakry kilku powstańczych kompanii z Samoobrony Majdanu; w sumie w tamtych dniach na Ukrainie zginęło prawie 100 osób, 1500 zostało rannych; wielu pozostało inwalidami. Dziś zarezerwowano dla nich specjalne miejsca na trybunie honorowej.

Jeśli 10 lat temu Ukraińcy, którzy wyszli na Majdan, liczyli na szybkie i radykalne reformy, to nie docenili swoich liderów, którzy po zwycięstwie powstania objęli najważniejsze stanowiska w państwie: reformy były huraganowe, we wszystkich sferach. Policja drogowa została rozwiązana i zastąpiona nową, skuteczną i nieskorumpowaną. Zgorzkniali ministrowie i dyrektorzy zostali zastąpieni dwudziesto-, trzydziestolatkami, którzy otarli się o Zachód i o Majdan. Zaczęto ściągać podatki, pojawił się wzrost PKB (mimo początkowej blokady gospodarczej ze strony Rosji), a Ukraina została oceniona przez Bank Światowy jako czołowy reformator w świecie. Oczywiście, początkowo dużą rolę w stabilizowaniu finansów państwa odegrała znacząca pomoc Unii Europejskiej, której politycy zrozumieli, że Ukraina jest dla Europy równie ważna co Grecja. Choć z innych powodów: Unia pojęła, że finansowa pomoc dla Ukrainy to także „eksport” stabilności i bezpieczeństwa na Wschód. A pewną rolę, symboliczną, odegrała tu także świadomość, że w lutym 2014 r. Ukraińcy byli pierwszym narodem Europy, którego obywatele oddawali życie – za wolność i za integrację z Unią – nie tylko pod flagami Ukrainy, ale także pod flagami Unii, które powiewały wtedy na Majdanie.

Mówi się, że za kilka lat Ukraina może zostać pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Zresztą także Unia jest dziś inna niż 10 lat temu; liczy więcej członków – należą już do niej całe Bałkany i Mołdawia – i ma też już wspólną politykę zagraniczną i armię. Członkostwo Ukrainy w Unii jest możliwe także dlatego, że wtedy, 10 lat temu, celem nowych władz stała się – obok reformy państwa i gospodarki oraz zbliżenia z Zachodem – emancypacja od Rosji. Jednak nie przybrała ona charakteru antyrosyjskiej konfrontacji: ogłaszając wejście do Unii celem nadrzędnym, nowe władze stale podkreślały, że zależy im na dobrych relacjach politycznych i gospodarczych z Rosją, że Rosja powinna być strategicznym partnerem Kijowa.

Nie było to proste: Kreml długo robił wszystko, by destabilizować nową Ukrainę, jej politykę i gospodarkę. Zmieniło się to dopiero, gdy wybory prezydenckie wygrał młody polityk z dotychczasowego establishmentu, o którym początkowo mówiono, że będzie kontynuować linię Putina. Dziś mówi się o nim: „drugi Gorbaczow”. Zaczął bowiem zmiany – choć wielu rosyjskich intelektualistów krytykuje je jako zbyt ostrożne, domagając się szybszej demokratyzacji. A jedną z pierwszych zmian była nowa polityka zagraniczna: Kreml stawia teraz na współpracę z Europą (w tym z Ukrainą). I choć Rosja nie zamierza integrować się z Europą – podkreślając ciągle, że jest „osobnym kontynentem” – to już rok temu podpisała z Unią umowy o szerokiej współpracy politycznej.

Dziś, 20 lutego 2024 r., największą sensacją dnia ma być obecność w Kijowie także prezydenta Rosji. W komentarzach do tego gestu rosyjskiego przywódcy często przewija się słowo „pojednanie”: mówi się, że będzie to znaczący krok ku pojednaniu między Ukraińcami i Rosjanami. I że w ten sposób dokonuje się w Europie kolejny przełom, po tym, jak w ciągu minionych 10 lat dokonało się – co pokazują sondaże w Polsce i na Ukrainie – pojednanie polsko-ukraińskie.

A dokonało się ono nie tylko na poziomie państwowym, ale także oddolnym, społecznym. W efekcie „pojednanie polsko-ukraińskie to dziś coś więcej niż religijne czy państwowe obchody” – pisał kilka miesięcy wcześniej, na 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej, jeden z czołowych ukraińskich komentatorów, znany zresztą z sympatii dla partii Swoboda. I dalej: „W ostatnich latach jesteśmy świadkami, jak w obu naszych krajach coraz więcej Polaków i Ukraińców jest gotowych na pojednanie rozumiane jako zdolność rozumienia innych, wyrozumiałość, gotowość wybaczenia w imię wspólnie przeżywanej prawdy o przeszłości, w imię wspólnie podzielanych ideałów wolności, demokracji i sprawiedliwości”.

Ale obecni dziś licznie w Kijowie polscy politycy, na czele z prezydentem i premierem (ten ostatni ma 35 lat; mówi się o nim, że reprezentuje pokolenie „rówieśników wolnej Polski”), stoją tu z przekonaniem, że w ciągu minionych 10 lat dokonał się nie tylko „cud pojednania”. Dla nich miniona dekada, niewolna od licznych momentów trudnych, nawet dramatycznych w relacjach w trójkącie Unia–Ukraina–Rosja, to także moment głębokiej satysfakcji: oto spełnia się marzenie Jerzego Giedroycia.

Czyli marzenie wszystkich tych Polaków, którzy po 1989 r. powtarzali, że Ukraina wolna i demokratyczna, której obywatele wreszcie mają poczucie, że żyją w normalnym europejskim kraju, leży w najlepiej pojętym interesie Rzeczypospolitej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2014