Nasz świat jest chory

10.06.2019

Czyta się kilka minut

W styczniu 2017 r. pewna rezolutna teksańska sześciolatka – wiedząc, że jej rodzice zamawiają różne potrzebne im rzeczy za pośrednictwem Amazon Echo (w skrócie: urządzenia, któremu mówisz, czego potrzebujesz, a wirtualna asystentka Alexa załatwia resztę) – uznała, że i ona może wytargować od owej Alexy również coś dla siebie. Pod nieobecność rodziców podeszła do Echa i zapytała Alexę, czy pobawi się z nią, i czy mogłaby załatwić jej jakiś fajny domek dla lalek. Alexa potraktowała rzecz z powagą sumiennej wirtualnej służącej i za parę godzin kurier dostarczył pod drzwi wartą 160 dolarów zabawkę oraz solidną paczkę ciastek. Rodzice, zorientowawszy się, co się stało, napomnieli córkę, domek dla lalek przekazali miejscowemu szpitalowi pediatrycznemu, i zabezpieczyli urządzenie specjalnym kodem.

Ale to nie koniec tej historii. Lokalna telewizja zrobiła o tej sprawie materiał do programu śniadaniowego. Jego gospodarz stwierdził, że to naprawdę musiało być urocze, gdy dziewczynka rozmawiając z przypominającym dizajnerski głośnik urządzeniem poprosiła: „Alexa, zamów mi domek dla lalek”. Dokładnie w tym momencie Amazon Echo zainstalowane w domach, w których akurat włączony był ów program, usłyszawszy komendę, zaczęły zamawiać swoim właścicielom domki dla lalek. Ich producent miał tego dnia naprawdę dobry dzień. A ta opowieść służy odtąd jako jedna z dyżurnych anegdot pokazujących, jak dzięki nowym technologiom zmienił się w ostatnich latach nasz świat (co generuje, rzecz jasna, mnóstwo nowych szans, ale i zagrożenia – od trywialnych, jak to, po te natury fundamentalnej).

Tego samego dnia, gdy mój zafascynowany owym nowym wymiarem świata kolega Marcin Prokop opowiedział mi o tej sytuacji, natrafiłem na raport australijskiego think tanku Breakthrough National Centre for Climate Restoration, z którego wynika, że już za 31 lat (dla porównania: to tylko tyle, ile mniej więcej dzieli nas od wyborów 4 czerwca i upadku PRL) średnia temperatura powierzchni Ziemi podniesie się nie o te non stop przywoływane dwa stopnie, lecz o trzy Efekt? 35 proc. powierzchni lądów i ponad połowa ludzkości przez co najmniej 20 dni w roku narażona będzie na warunki, w których organizm ludzki nie jest w stanie przeżyć.

Pisałem o tym na tych łamach już tyle razy, że naprawdę nie mam żadnej przyjemności w tym, żeby to jeszcze raz powtarzać: nasz świat jest chory na raka. Owszem, możemy wyśmiać lekarza, przekonywać, że przecież jeszcze wszystko jakoś działa, że co tam statystyki, modele i medyczna wiedza, skoro na razie jem, śpię i się śmieję. Możemy też jednak potraktować informację od specjalisty poważnie. Zrozumieć, że za 30–40 lat naprawdę najmniej istotnym problemem będzie to, jaką kto ma seksualną orientację, czy kochał Donka, czy Jarka, albo co sądzi na temat wojen z XX w. czy XVIII w., bo realna stanie się perspektywa, że XXIII w. być może nie będzie w ogóle. A naszą dumą oraz ciułanymi obecnie i traktowanymi jako przepustka do ziemskiego raju złotówkami będziemy mogli sobie udekorować choinki – bo w świecie bez jedzenia, wody, powietrza będą one miały wartość papieru, na którym je wydrukowano.

Nie ma dziś ważniejszej kwestii. Dlaczego jeszcze nie widzimy tego w Polsce? Bo my generalnie niewiele, poza sobą samymi, widzimy. Recenzowałem ostatnio znakomitą książkę Mirosława Wlekłego „Raban! O Kościele nie z tej ziemi”. Wlekły przejechał cały katolicki „Trzeci Świat” (tak właśnie my, mieszkańcy europejskiego Muzeum Katolicyzmu, go traktujemy), od slumsów Argentyny, które odwiedzał kardynał Bergoglio, przez amazońskie „parafie”, którymi – wobec braku księży – de facto zarządzają odpowiednio przygotowani świeccy oraz wspólnoty osób homoseksualnych modlących się ze swoim biskupem w Londynie, po Liban i Syrię, gdzie chrześcijaństwo musi szukać modus vivendi z islamem, czy Belgię i najbardziej „zakazaną” dzielnicę Brukseli, gdzie miejscowy duszpasterz, Kameruńczyk, organizuje wspólne święta dla chrześcijan, żydów, muzułmanów i ateistów (namacalnie pokazując to, co pokazywał Chrystus, idąc na peryferie świata, zakładając Kościół, który zawsze umiera na salonach i odradza się na „marginesach”). Szczególnie poruszył mnie rozdział poświęcony Birmie i tej części świata, którą coraz częściej pustoszą kolejne gwałtowne cyklony (cyklon Nargis w 2008 r. zabił ponad 150 tys. ludzi, prawie milion uczynił bezdomnymi, prawie 40 mln rolników wpuścił w spiralę długów i zniszczenia). Wlekły obficie cytuje mianowanego przez Franciszka kardynałem Birmańczyka Charlesa Maunga Bo, który twierdzi, że największym zagrożeniem dla świata nie są dziś wcale terroryści islamscy, lecz ekonomiczni i ekologiczni; mówi też o zaczynającym się na naszych oczach „ekologicznym Holokauście”; wreszcie – woła o opamiętanie, o to, by jedyną wojną trwającą na świecie była wojna o ubogich.

To nie jest tak, że znaczna część polskich katolików ignoruje (albo wprost krytykuje Franciszka), bo się z nim nie zgadza i kropka. Nie zgadzają się z nim dlatego, że uparcie nie chcą zobaczyć tego, co widzi on. Świata, w którym ci, którym zamarzy się na kolację tort czekoladowy, wystarczy, że wypowiedzą to głośno, a Alexa sprawdzi za nich przepisy, zamówi produkty i za trzy godziny wszystko dostarczy pod drzwi; a inni będą – jak haitańscy bohaterzy Wlekłego – umierać za grosze, którymi można wspomóc jeszcze bardziej biedującą rodzinę (np. tę na dominikańskich plantacjach bananów). Gdy wreszcie dotrze do nich, jaka dziura, jakiej głębokości rów biegnie dziś przez sam środek Bożej Rodziny, zrozumieją może wreszcie, że nie ma pilniejszej sprawy niż zajęcie się krzykiem, który zanosi do Boga każdego dnia, lekko licząc, połowa Jego dzieci. Nie ma i dla nas, Polaków, dla polskiego Kościoła ważniejszej misji i ratunkowego planu niż reanimacja solidarności w każdym możliwym wymiarze. Zajęcie się nie sobą, ale innymi. To dlatego trzeba słuchać proroka. To dlatego każdy z nas powinien znaleźć w sobie odwagę, by tam gdzie jest, nim być. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2019